[demot]
@AleksandraCz Spotkałem się kiedyś z teorią (wysuniętą lata temu przez pewnego nauczyciela akademickiego), że kobieta szybciej idąca na emeryturę może szybciej przejąć opiekę nad wnukami. W systemie, w którym bardzo ograniczona była opieka przedszkolna, a ludzi nie było stać powszechnie na profesjonalne opiekunki, nie wydaje się to takie głupie.
[demot]
@gemini9876 A może?
Aby stworzyć rząd trzeba uzyskać poparcie parlamentu - tak czy siak. Rządu mniejszościowego nie tworzy się tak, że 194 posłów PiS poprze nowy rząd w wotum zaufania, pozostali posłowie (266) będą przeciw i bam! - mamy nowy rząd, tyle że mniejszościowy. To nie tak działa.
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 października 2023 o 16:11
[demot]
@ByleBadyle Mam to samo zdanie. Tu w tej chwili już mniej chodzi o najładniejszy tort, a bardziej o robienie rzeźby z niekonwencjonalnego materiału (cukier).
Swego czasu pamiętam, że na jednym z "lajfstajlowych" kanałów leciał program o jakiejś "cukierni" w Nowym Jorku, która "piekła" niekonwencjonalne torty. Typu "Moje dziecko lubi straż pożarną, więc chcę tort w kształcie dużego wozu strażackiego". I robili wtedy taki tort. Tylko że były to de facto kilogramy gotowego ciasta owinięte w zabarwioną masę cukrową. Fakt - robiło wrażenie, potrzeba było na to dużo pracy i talentu. Albo inny program, gdzie drużyny rywalizowały ze sobą o największy i najbardziej wymyślny "tort" i też tony gotowego ciasta i masy cukrowej, a do tego stelaże, deski, mechanizmy i światełka.
Zawsze większe wrażenie robiły na mnie programy typu "Wielkie brytyjskie wypieki".
[demot]
Z Nutri Score jest niestety tak, że ma mnóstwo wad i nie analizuje on chociażby stopnia przetworzenia produktu. Poza przykładem z demota, gdzie słodzone i pełne ulepszaczy płatki kukurydziane dostają A (tak samo zresztą, jak zwykłe płatki owsiane bez żadnych dodatków), to np. oliwa z oliwek to C, a pizza mrożona i łosoś wędzony to B.
Co się zaś tyczy stwierdzenia "europejski standard żywieniowy", to jest tu pewne niedopowiedzenie, żeby nie powiedzieć - manipulacja. O ile bowiem producenci żywności promują NS (np. w Polsce Danone), to jednak nie jest on obowiązujący, a kraje UE wskazują na jego wady i nie są chętne go wprowadzać. W Polsce np. nie posiada on poparcia Polskiego Towarzystwa Dietetycznego. Wg tego, co udało mi się znaleźć, NS jest oficjalnie wprowadzony jako rekomendowany standard w 6 krajach UE, a co najmniej 7 jest przeciwnych.
Z uwagi na "świeżość" tego rozwiązania (Francja zaczęła go jako pierwsza powszechnie używać 6 lat temu), zwracano uwagę na konieczność aktualizacji metod pomiarów i oceny (tzw. Nutri Score 2.0, który wszedł w życie w ubiegłym roku). Raczej należy się więc spodziewać, że będzie on dopracowywany i w związku z tym trzeba będzie jeszcze przez jakiś czas brać dużą poprawkę na jego wskazania. Generalnie zatem warto czytać skład i patrzeć na wartości w tabelkach na opakowaniach.
[demot]
@rafik54321 "nie wiedziałem że w peelingu jest plastik. Myślałem że te mikrogranulki to jakaś forma piasku"
Też byłem w szoku! Warto patrzeć po opakowaniach. Często można trafić na kawowe lub cukrowe, ale mnóstwo topowych (głównie przystępnych cenowo) marek typu Garnier itp. ma w peelingach mikroplastik. Są zwykle oznaczone jako polietyleny i polipropyleny.
[demot]
@rafik54321 Z demota wynika, że zakaz dotyczy generalnie sprzedaży produktów zawierających drobiny plastiku, więc nie chodzi wyłącznie o używany raz na chiński rok brokat, ale też o peelingi, które są dużo bardziej popularne.
Co się zaś tyczy produktów pakowanych bez sensu w plastik, to anegdota. Ostatnio miałem ochotę na herbatę malinową i moje oko przykuło pudełko popularnej marki z informacją "Teraz w biodegradowalnych torebkach". Myślę sobie - o! Fajnie!
W domu okazało się, że wewnątrz kartonowego pudełka biodegradowalne torebki z herbatą były zapakowane w plastikowy woreczek XD
[demot]
@adamIM No widzisz. U mnie akurat wtedy włączył się taki tryb :) Ale, jak pisałem, dużo zalezy od nastawienia i aktualnego nastroju. W tym roku zrobiliśmy sobie z kumplem wypad na wschodnią flankę NATO (Finlandia, Estonia i Łotwa), gdzie w każdym mieście spędziliśmy maksymalnie 3 noce i było fantastycznie sobie w takim szybkim trybie pozwiedzać. Innym razem byłem w USA na work and travel i przez 3 miesiące pobytu (z czego miesiąc czystego zwiedzania) najdłużej byłem 5 dni w Nowym Jorku.
Tak że to nie jest tak, że zawsze, jak gdzieś przyjeżdżam, to siedzę tylko w jednym miejscu i tuptam 15 razy w to samo miejsce. Chociaż akurat, moim zdaniem, Londyn idealnie się do tego nadaje. Na Barbican albo do Greenwich mógłbym jeździć codziennie i włóczyć się po tych samych miejscach godzinami :)
[demot]
Pod wieloma spostrzeżeniami mogę się śmiało podpisać. Kilka razy zdarzyło mi tłumaczyć się komuś z mojego podejścia do podróżowania, które, swoją drogą, zmienia mi się i zależy od tego, na co mam w danej chwili ochotę.
Przykładowo, kilka lat temu miałem okazję pobyć trochę dłużej w dwóch miastach - w Londynie i ukraińskiej Odessie. Oba pobyty trwały około miesiąca, były związane z pracą (co ograniczało czas wolny do popołudni i weekendów), a dodatkowo raczej w miesiącach jesiennych (co wpływało na komfort zwiedzania i długość dnia). Wyszedłem wtedy z założenia, że taki pobyt najlepiej będzie spożytkować na poznaniu obu miast z perspektywy mieszkańca, a nie turysty. W związku z tym często łaziłem po mniej turystycznych dzielnicach, spotykałem się z miejscowymi, spędzałem czas na przejazdach komunikacją miejską, ale praktycznie w ogóle nie wyjeżdżałem poza granice obu miast, a już tym bardziej nie uskuteczniałem dalekich podróży w stylu "Jak już jestem w UK, to polecę na weekend do Edynburga".
Po moim powrocie moi znajomi doznali szoku, że (w ich mniemaniu) nic nie zwiedziłem, bo nie "wykorzystałem okazji", żeby odwiedzić inne miasta, albo znane lokacje turystyczne, tylko dlatego, że byłem dłużej w danym kraju. Tymczasem poznałem te miasta na tyle dobrze i z takiej perspektywy, że do dziś są moimi ulubionymi lokacjami na mapie Europy (Odessa, oczywiście w związku z wojną, trochę mniej obecnie), mimo że obiektywnie Odessa jest w gruncie rzeczy mało znana, a Londyn ma opinię molocha.
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 października 2023 o 13:29
[demot]
@borg8472 Może się nie znam, ale wydaje mi się, że jest zasadnicza różnica między "idolką", a działaczem/członkiem partii. Z tego, co pamiętam, idole polityków nie wciskają przycisków podczas głosowania w sejmie.
Mimo wszystko stałbym na stanowisku, że posiadanie wśród idoli i zwolenników kretynów jest lepsze, niż te same jednostki w szeregach.
[demot]
Ale co w tym dziwnego, że ludzie preferują relację z kimś, kto im przytakuje, gdzie zawsze jest zgodnie z ich życzeniem etc.? Jak ktoś absolutnie nie chce bawić się w ustępstwa i nie w smak mu, że życie z drugą osobą to nie tylko dopieszczanie "JA", to jego biznes.
[demot]
@Tibr Sprawdziłem (wprawdzie pobieżnie) i znalazłem jedynie zapisy, mówiące o tym, że:
- stosunki między RP a SA (Stolicą Apostolską) są regulowane przez umowę międzynarodową (konkordat właśnie) i ustawy;
- RP przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego (czyli podpisanych i ratyfikowanych umów międzynarodowych, w tym konkordatu);
- umowy międzynarodowe ratyfikowane w drodze ustawy (w tym konkordat) mają pierwszeństwo nad ustawami (nie można zatem ustawami wprowadzać przepisów, które były sprzeczne z takimi umowami międzynarodowymi).
Zakładam, że pijesz do takiej interpretacji zapisów konstytucji, która zakłada, że jeśli jest napisane, że stosunki reguluje umowa (konkordat), to musi on być i nie można jej wypowiedzieć, bo inaczej zapis konstytucji byłby martwy. Tymczasem warto mieć na uwadze, że taka interpretacja stoi w sprzeczności z zasadą mówiącą o tym, że nie ma umów wieczystych (Konwencja wiedeńska o prawie traktatów z 1969 r.), a także z założeniem, że umowy międzynarodowe opierają się na równowadze stron, a strony mają równe prawa. Stolica Apostolska mogłaby swobodnie wypowiedzieć taką umowę, bo w ich porządku prawnym nie ma ona rangi normy konstytucyjnej. Czemu zatem Polska by nie mogła?
Inna kwestia, że byłby to żmudny i długotrwały proces. Wydaje się zatem, że dużo lepszym rozwiązaniem byłaby renegocjacja zapisów.
[demot]
Czy jestem boomerem, jeśli kompletnie nie wiem, co to jest SŁOW?
Serio ktoś poświęcił czas na zrobienie profesjonalnej grafiki i walnął takiego byka?
[demot]
Nie jestem na 100% pewien, ale wydaje mi się, że zdjęcie brokułu w powiększeniu to w rzeczywistości kalafior romanesco.
I tak - wiem, że kalafior i brokuł to w gruncie rzeczy ta sama roślina. Ale klasyczny brokuł raczej tak nie wygląda w powiększeniu.
[demot]
@voot1 Też nie za bardzo rozumiem, po co ta cała dyskusja. Odniosłem się w swoim komentarzu do śmiesznego obrazka z galerii, która "pokazuje codzienne sprzeczności".
Twój komentarz odebrałem jako stwierdzenie, że nie mam racji, bo Ty masz inne doświadczenie. Cytat: "Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby żeby pracownik brał kasę w rękawiczkach w których robi jedzenie"
Zacznijmy zatem od początku - jaki był cel Twojej wypowiedzi? Powinienem ją odebrać inaczej, niż "Ludzie używają rękawiczek do podawania jedzenia i dotykają kasę? Nieprawda!"?
[demot]
@voot1 Mój argument z pijanym kierowcą jest tak samo beznadziejny, jak Twój. Na zasadzie mema z informatykiem "dziwne - u mnie działa". Cieszę się, że to zauważyłeś u mnie. Mam nadzieję, że w ślad za tym pójdzie wkrótce refleksja i zauważysz to samo u siebie ;)
Co się tyczy poruszonej kwestii z rękawiczką: jedyne, co napisałem to "w punkt". Nie znaczy to, że uważam to za standard. Nierzadko zdarzyło mi się jednak widzieć (na przykład w kilku piekarniach, ale też w mięsnym), że osoba obsługująca zapominała się i brała np. bułki rękawiczką, a potem tą samą rękawiczką wbijała rzeczy na kasie i potem kolejnej osobie podawała pieczywo tą samą rękawiczką.
No ale rozumiem, że jak voot1 ma inne doświadczenia, to Eunanisme się przywidziało ;)
[demot]
@sceptykiem_sie_urodzic Już patrząc na to bardziej realistycznie, niż przez pryzmat noszenia zegarka na nodze, to dobry (i drogi zegarek) można potraktować w kategoriach biżuterii, a więc czegoś, co raczej będzie zyskiwać na wartości i będzie mogło być odsprzedane z zyskiem za jakiś czas.
Oczywiście dużo zależy od modelu. Zegarki firmy Tissot chodzą po kilkaset euro.
[demot]
@voot1 Mi się nie zdarzyło zobaczyć, żeby wujek po suto zakrapianej imprezie rodzinnej wsiadł pijany za kółko. Czy to zatem świadczy, że problem pijanych kierowców nie istnieje? ;)
[demot]
Z całym szacunkiem, ale obecna propaganda TVP jest już tak tępa, że gdyby DT faktycznie tak zrobił, to niezależnie od treści jego wystąpienia w trakcie debaty, narracja byłaby "No widzicie, Polacy? Mówiliśmy, że DT to Niemiec! Sam się przyznał! Nawet w mundurze SS-mana przyszedł".
Niestety, ale sarkazm i bycie złośliwym nie zadziała, jeśli odbiorcą będzie głupiec.
[demot]
@Tomasz1977 Racja. Dzieci i wesela są teraz na tyle drogie, że jeśli najpierw będą mieli dziecko, to może nie być ich stać na imprezę marzeń, na którą będą mogli zaprosić wszystkich swoich bliskich, żeby mogli przezywać ten ważny dzień wspólnie.
Chyba że tak naprawdę chodzi Ci o wrzucenie trzech groszy o swoim pomyśle na życie w życie innych, zupełnie nieznanych Ci ludzi z Internetu.
[demot]
Ciekawostka - gołębie należą do ptaków, które nie wynoszą swoich odchodów z gniazda. A więc jeśli znajdziesz na sobie lub swoim samochodzie ptasie gówienko, to, o ile nie znajdowałeś/aś się w bezpośredniej bliskości miejsca, gdzie gniazdują te ptaki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa stałeś/aś się ofiarą innego gatunku.
[demot] @AleksandraCz Spotkałem się kiedyś z teorią (wysuniętą lata temu przez pewnego nauczyciela akademickiego), że kobieta szybciej idąca na emeryturę może szybciej przejąć opiekę nad wnukami. W systemie, w którym bardzo ograniczona była opieka przedszkolna, a ludzi nie było stać powszechnie na profesjonalne opiekunki, nie wydaje się to takie głupie.
[demot] @gemini9876 A może? Aby stworzyć rząd trzeba uzyskać poparcie parlamentu - tak czy siak. Rządu mniejszościowego nie tworzy się tak, że 194 posłów PiS poprze nowy rząd w wotum zaufania, pozostali posłowie (266) będą przeciw i bam! - mamy nowy rząd, tyle że mniejszościowy. To nie tak działa.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2023 o 16:11
[demot] Hmm. Raczej człowiek i jego "Facet w kolorach? Pewnie pedał!"
[demot] @ByleBadyle Mam to samo zdanie. Tu w tej chwili już mniej chodzi o najładniejszy tort, a bardziej o robienie rzeźby z niekonwencjonalnego materiału (cukier). Swego czasu pamiętam, że na jednym z "lajfstajlowych" kanałów leciał program o jakiejś "cukierni" w Nowym Jorku, która "piekła" niekonwencjonalne torty. Typu "Moje dziecko lubi straż pożarną, więc chcę tort w kształcie dużego wozu strażackiego". I robili wtedy taki tort. Tylko że były to de facto kilogramy gotowego ciasta owinięte w zabarwioną masę cukrową. Fakt - robiło wrażenie, potrzeba było na to dużo pracy i talentu. Albo inny program, gdzie drużyny rywalizowały ze sobą o największy i najbardziej wymyślny "tort" i też tony gotowego ciasta i masy cukrowej, a do tego stelaże, deski, mechanizmy i światełka. Zawsze większe wrażenie robiły na mnie programy typu "Wielkie brytyjskie wypieki".
[demot] Z Nutri Score jest niestety tak, że ma mnóstwo wad i nie analizuje on chociażby stopnia przetworzenia produktu. Poza przykładem z demota, gdzie słodzone i pełne ulepszaczy płatki kukurydziane dostają A (tak samo zresztą, jak zwykłe płatki owsiane bez żadnych dodatków), to np. oliwa z oliwek to C, a pizza mrożona i łosoś wędzony to B. Co się zaś tyczy stwierdzenia "europejski standard żywieniowy", to jest tu pewne niedopowiedzenie, żeby nie powiedzieć - manipulacja. O ile bowiem producenci żywności promują NS (np. w Polsce Danone), to jednak nie jest on obowiązujący, a kraje UE wskazują na jego wady i nie są chętne go wprowadzać. W Polsce np. nie posiada on poparcia Polskiego Towarzystwa Dietetycznego. Wg tego, co udało mi się znaleźć, NS jest oficjalnie wprowadzony jako rekomendowany standard w 6 krajach UE, a co najmniej 7 jest przeciwnych. Z uwagi na "świeżość" tego rozwiązania (Francja zaczęła go jako pierwsza powszechnie używać 6 lat temu), zwracano uwagę na konieczność aktualizacji metod pomiarów i oceny (tzw. Nutri Score 2.0, który wszedł w życie w ubiegłym roku). Raczej należy się więc spodziewać, że będzie on dopracowywany i w związku z tym trzeba będzie jeszcze przez jakiś czas brać dużą poprawkę na jego wskazania. Generalnie zatem warto czytać skład i patrzeć na wartości w tabelkach na opakowaniach.
[demot] @rafik54321 "nie wiedziałem że w peelingu jest plastik. Myślałem że te mikrogranulki to jakaś forma piasku" Też byłem w szoku! Warto patrzeć po opakowaniach. Często można trafić na kawowe lub cukrowe, ale mnóstwo topowych (głównie przystępnych cenowo) marek typu Garnier itp. ma w peelingach mikroplastik. Są zwykle oznaczone jako polietyleny i polipropyleny.
[demot] @rafik54321 Z demota wynika, że zakaz dotyczy generalnie sprzedaży produktów zawierających drobiny plastiku, więc nie chodzi wyłącznie o używany raz na chiński rok brokat, ale też o peelingi, które są dużo bardziej popularne. Co się zaś tyczy produktów pakowanych bez sensu w plastik, to anegdota. Ostatnio miałem ochotę na herbatę malinową i moje oko przykuło pudełko popularnej marki z informacją "Teraz w biodegradowalnych torebkach". Myślę sobie - o! Fajnie! W domu okazało się, że wewnątrz kartonowego pudełka biodegradowalne torebki z herbatą były zapakowane w plastikowy woreczek XD
[demot] @swedol Albo doczytać o możliwości odwracania zdjęć względem osi pionowej (tzw. lustrzane odbicie). Serio. To nie jest rocket science.
[demot] @adamIM No widzisz. U mnie akurat wtedy włączył się taki tryb :) Ale, jak pisałem, dużo zalezy od nastawienia i aktualnego nastroju. W tym roku zrobiliśmy sobie z kumplem wypad na wschodnią flankę NATO (Finlandia, Estonia i Łotwa), gdzie w każdym mieście spędziliśmy maksymalnie 3 noce i było fantastycznie sobie w takim szybkim trybie pozwiedzać. Innym razem byłem w USA na work and travel i przez 3 miesiące pobytu (z czego miesiąc czystego zwiedzania) najdłużej byłem 5 dni w Nowym Jorku. Tak że to nie jest tak, że zawsze, jak gdzieś przyjeżdżam, to siedzę tylko w jednym miejscu i tuptam 15 razy w to samo miejsce. Chociaż akurat, moim zdaniem, Londyn idealnie się do tego nadaje. Na Barbican albo do Greenwich mógłbym jeździć codziennie i włóczyć się po tych samych miejscach godzinami :)
[demot] Fajna animacja.
[demot] Pod wieloma spostrzeżeniami mogę się śmiało podpisać. Kilka razy zdarzyło mi tłumaczyć się komuś z mojego podejścia do podróżowania, które, swoją drogą, zmienia mi się i zależy od tego, na co mam w danej chwili ochotę. Przykładowo, kilka lat temu miałem okazję pobyć trochę dłużej w dwóch miastach - w Londynie i ukraińskiej Odessie. Oba pobyty trwały około miesiąca, były związane z pracą (co ograniczało czas wolny do popołudni i weekendów), a dodatkowo raczej w miesiącach jesiennych (co wpływało na komfort zwiedzania i długość dnia). Wyszedłem wtedy z założenia, że taki pobyt najlepiej będzie spożytkować na poznaniu obu miast z perspektywy mieszkańca, a nie turysty. W związku z tym często łaziłem po mniej turystycznych dzielnicach, spotykałem się z miejscowymi, spędzałem czas na przejazdach komunikacją miejską, ale praktycznie w ogóle nie wyjeżdżałem poza granice obu miast, a już tym bardziej nie uskuteczniałem dalekich podróży w stylu "Jak już jestem w UK, to polecę na weekend do Edynburga". Po moim powrocie moi znajomi doznali szoku, że (w ich mniemaniu) nic nie zwiedziłem, bo nie "wykorzystałem okazji", żeby odwiedzić inne miasta, albo znane lokacje turystyczne, tylko dlatego, że byłem dłużej w danym kraju. Tymczasem poznałem te miasta na tyle dobrze i z takiej perspektywy, że do dziś są moimi ulubionymi lokacjami na mapie Europy (Odessa, oczywiście w związku z wojną, trochę mniej obecnie), mimo że obiektywnie Odessa jest w gruncie rzeczy mało znana, a Londyn ma opinię molocha.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2023 o 13:29
[demot] @molotov Pan pierwszy raz na demotach?
[demot] @borg8472 Może się nie znam, ale wydaje mi się, że jest zasadnicza różnica między "idolką", a działaczem/członkiem partii. Z tego, co pamiętam, idole polityków nie wciskają przycisków podczas głosowania w sejmie. Mimo wszystko stałbym na stanowisku, że posiadanie wśród idoli i zwolenników kretynów jest lepsze, niż te same jednostki w szeregach.
[demot] Ale co w tym dziwnego, że ludzie preferują relację z kimś, kto im przytakuje, gdzie zawsze jest zgodnie z ich życzeniem etc.? Jak ktoś absolutnie nie chce bawić się w ustępstwa i nie w smak mu, że życie z drugą osobą to nie tylko dopieszczanie "JA", to jego biznes.
[demot] @Tibr Sprawdziłem (wprawdzie pobieżnie) i znalazłem jedynie zapisy, mówiące o tym, że: - stosunki między RP a SA (Stolicą Apostolską) są regulowane przez umowę międzynarodową (konkordat właśnie) i ustawy; - RP przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego (czyli podpisanych i ratyfikowanych umów międzynarodowych, w tym konkordatu); - umowy międzynarodowe ratyfikowane w drodze ustawy (w tym konkordat) mają pierwszeństwo nad ustawami (nie można zatem ustawami wprowadzać przepisów, które były sprzeczne z takimi umowami międzynarodowymi). Zakładam, że pijesz do takiej interpretacji zapisów konstytucji, która zakłada, że jeśli jest napisane, że stosunki reguluje umowa (konkordat), to musi on być i nie można jej wypowiedzieć, bo inaczej zapis konstytucji byłby martwy. Tymczasem warto mieć na uwadze, że taka interpretacja stoi w sprzeczności z zasadą mówiącą o tym, że nie ma umów wieczystych (Konwencja wiedeńska o prawie traktatów z 1969 r.), a także z założeniem, że umowy międzynarodowe opierają się na równowadze stron, a strony mają równe prawa. Stolica Apostolska mogłaby swobodnie wypowiedzieć taką umowę, bo w ich porządku prawnym nie ma ona rangi normy konstytucyjnej. Czemu zatem Polska by nie mogła? Inna kwestia, że byłby to żmudny i długotrwały proces. Wydaje się zatem, że dużo lepszym rozwiązaniem byłaby renegocjacja zapisów.
[demot] Czy jestem boomerem, jeśli kompletnie nie wiem, co to jest SŁOW? Serio ktoś poświęcił czas na zrobienie profesjonalnej grafiki i walnął takiego byka?
[demot] Nie jestem na 100% pewien, ale wydaje mi się, że zdjęcie brokułu w powiększeniu to w rzeczywistości kalafior romanesco. I tak - wiem, że kalafior i brokuł to w gruncie rzeczy ta sama roślina. Ale klasyczny brokuł raczej tak nie wygląda w powiększeniu.
[demot] @voot1 Dzięki zatem za wyjaśnienie :)
[demot] @voot1 Też nie za bardzo rozumiem, po co ta cała dyskusja. Odniosłem się w swoim komentarzu do śmiesznego obrazka z galerii, która "pokazuje codzienne sprzeczności". Twój komentarz odebrałem jako stwierdzenie, że nie mam racji, bo Ty masz inne doświadczenie. Cytat: "Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby żeby pracownik brał kasę w rękawiczkach w których robi jedzenie" Zacznijmy zatem od początku - jaki był cel Twojej wypowiedzi? Powinienem ją odebrać inaczej, niż "Ludzie używają rękawiczek do podawania jedzenia i dotykają kasę? Nieprawda!"?
[demot] @voot1 Mój argument z pijanym kierowcą jest tak samo beznadziejny, jak Twój. Na zasadzie mema z informatykiem "dziwne - u mnie działa". Cieszę się, że to zauważyłeś u mnie. Mam nadzieję, że w ślad za tym pójdzie wkrótce refleksja i zauważysz to samo u siebie ;) Co się tyczy poruszonej kwestii z rękawiczką: jedyne, co napisałem to "w punkt". Nie znaczy to, że uważam to za standard. Nierzadko zdarzyło mi się jednak widzieć (na przykład w kilku piekarniach, ale też w mięsnym), że osoba obsługująca zapominała się i brała np. bułki rękawiczką, a potem tą samą rękawiczką wbijała rzeczy na kasie i potem kolejnej osobie podawała pieczywo tą samą rękawiczką. No ale rozumiem, że jak voot1 ma inne doświadczenia, to Eunanisme się przywidziało ;)
[demot] @sceptykiem_sie_urodzic Już patrząc na to bardziej realistycznie, niż przez pryzmat noszenia zegarka na nodze, to dobry (i drogi zegarek) można potraktować w kategoriach biżuterii, a więc czegoś, co raczej będzie zyskiwać na wartości i będzie mogło być odsprzedane z zyskiem za jakiś czas. Oczywiście dużo zależy od modelu. Zegarki firmy Tissot chodzą po kilkaset euro.
[demot] @voot1 Mi się nie zdarzyło zobaczyć, żeby wujek po suto zakrapianej imprezie rodzinnej wsiadł pijany za kółko. Czy to zatem świadczy, że problem pijanych kierowców nie istnieje? ;)
[demot] Z całym szacunkiem, ale obecna propaganda TVP jest już tak tępa, że gdyby DT faktycznie tak zrobił, to niezależnie od treści jego wystąpienia w trakcie debaty, narracja byłaby "No widzicie, Polacy? Mówiliśmy, że DT to Niemiec! Sam się przyznał! Nawet w mundurze SS-mana przyszedł". Niestety, ale sarkazm i bycie złośliwym nie zadziała, jeśli odbiorcą będzie głupiec.
[demot] @Tomasz1977 Racja. Dzieci i wesela są teraz na tyle drogie, że jeśli najpierw będą mieli dziecko, to może nie być ich stać na imprezę marzeń, na którą będą mogli zaprosić wszystkich swoich bliskich, żeby mogli przezywać ten ważny dzień wspólnie. Chyba że tak naprawdę chodzi Ci o wrzucenie trzech groszy o swoim pomyśle na życie w życie innych, zupełnie nieznanych Ci ludzi z Internetu.
[demot] Ciekawostka - gołębie należą do ptaków, które nie wynoszą swoich odchodów z gniazda. A więc jeśli znajdziesz na sobie lub swoim samochodzie ptasie gówienko, to, o ile nie znajdowałeś/aś się w bezpośredniej bliskości miejsca, gdzie gniazdują te ptaki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa stałeś/aś się ofiarą innego gatunku.