Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Barcarolla

2 / 2
Barcarolla

[demot] Myślałam, że Austria jest stolicą Australii, a Anglia Ameryki, oraz że prezydent Ameryki jest prezydentem całego świata.

0 / 0
Barcarolla

[demot] Grandma was gone for A WEEK? Brzmi i wygląda, jakby zniknęła na 5 lat i właśnie wróciła z Afganistanu...

0 / 0
Barcarolla

[demot] Dzięki za odpowiedzi, wyjaśnienie bianexa najbardziej do mnie przemawia - my, ludzie, to rzeczywiście magiczne stwory...

5 / 9
Barcarolla

[demot] Coś mi tu nie gra, jak te stałe zęby mają niby wyjść na wierzch poprzez warstwę kość żuchwy? Sądziłam, że są one raczej "zawieszone" i rozwijają się w dziąśle, a nie w kości. Tutaj to wygląda, jakby żuchwa była podziurawiona stałymi zębami. Zobaczcie jak to wygląda u dorosłego człowieka: http://i.wp.pl/a/f/jpeg/21580/makabra_03.jpeg - żadnej wnęki w żuchwie nie ma. Fake? Czy może rzeczywiście niewiele wiemy o szkielecie dziecka?

0 / 0
Barcarolla

[demot] slave (n.) late 13c., "person who is the property of another," from Old French esclave (13c.), from Medieval Latin Sclavus "slave" (cf. Italian schiavo, French esclave, Spanish esclavo), originally "Slav" (see Slav), so called because of the many Slavs sold into slavery by conquering peoples. This sense development arose in the consequence of the wars waged by Otto the Great and his successors against the Slavs, a great number of whom they took captive and sold into slavery. [Klein] Old English Wealh "Briton" also began to be used in the sense of "serf, slave" c.850; and Sanskrit dasa-, which can mean "slave," is apparently connected to dasyu- "pre-Aryan inhabitant of India." More common Old English words for slave were þeow (related to þeowian "to serve") and þræl (see thrall). The Slavic words for "slave" (Russian rab, Serbo-Croatian rob, Old Church Slavonic rabu) are from Old Slavic *orbu, from the PIE root *orbh- (also source of orphan) the ground sense of which seems to be "thing that changes allegiance" (in the case of the slave, from himself to his master). The Slavic word is also the source of robot.

4 / 6
Barcarolla

[demot] Coś mi to przypomina. Ledwie kilka miesięcy temu, na początku wakacji, moja mama była świadkiem bardzo podobnej sytuacji. Jechała samochodem z moim 9-letnim bratem, kiedy zobaczyła na jezdni małego psa, który poruszał się jak w ataku padaczki. Moja mama natychmiast się zatrzymała, ale była to ruchliwa droga i inne samochody zupełnie ignorowały sytuację, mijając psa niemalże o centymetr odległości. W dodatku był tam mój mały brat, a dla dziecka zobaczyć coś takiego to ogromny stres. Krzyczał tylko, że trzeba uratować pieska, że nie możemy go tak zostawić. Moja mama nie wiedziała co robić, bo nie mogła go wziąć do samochodu - nie wiadomo, czy to nie wścieklizna, czy nie krwawi, a poza tym była tam tylko moja mama i brat - ktoś musi prowadzić samochód, a dać takiego psa, któremu nie wiadomo co dolega do potrzymania dziecku to nie jest dobry pomysł. Zdecydowała się zadzwonić po weterynarza, a przez ten czas pilnować, aby nikt nit rozjechał psa. Po kilkunastu minutach przyjechał weterynarz w towarzystwie pracowniczki schroniska. Okazało się, że temu psu kompletnie nic nie dolega! Nie było żadnej krwi, żadnych ran, kości całe, wszystko w porządku. Weterynarz stwierdził, że te objawy zostały wywołane... szokiem. Najwyraźniej tuż przed przyjazdem mojej mamy ktoś wyrzucił tego psa z samochodu, prawdopodobnie w ruchu, i zarówno uderzenie o asfalt jak i sam fakt takiego potraktowania wywołały u psa ten szok. Pani ze schroniska zdecydowała się nim zaopiekować i pies został zabrany. Ale moja mama miała wątpliwości, czy dobrze się stało. Do tego mój brat cały czas gadał o tym piesku, już myślał o tym, żeby go odwiedzić w schronisku. Przez następnych kilka dni truł mojej mamie, żeby zadzwonić do schroniska i zapytać się, czy wszystko z tym psem w porządku. Ale moja mama nie chciała tego zrobić, bo obawiała się, że odkryje ponurą prawdę o tym, jak są traktowane zwierzęta w schroniskach, a nie chciała kłamać mojemu bratu. Jednak on nie dawał za wygraną i po kilku dniach moja mama zdecydowała się tam zadzwonić. Została przekonana, że wszystko jest w najlepszym porządku, że piesek jest radosny i cały czas chodzi za pracownikami schroniska. Zaproszono ją do odwiedzenia schroniska, aby się mogła przekonać. No i pojechali, moja mama i mój brat, wielce podekscytowany. Okazało się, że i owszem, piesek był w świetnej kondycji. I ostatecznie, no cóż, nie mogła już opuścić schroniska z pustymi rękami. Wprawdzie wszystkie zwierzęta niemal prosiły się o to, żeby je przygarnąć (bo choć wcale nie miały tam źle, każdy potrzebuje mieć swojego własnego pana), w boksie obok "naszego pieska" był mały szczeniaczek o nostalgicznym spojrzeniu, taki przeuroczy że nic tylko go zabrać. Pani ze schroniska zauważyła, że moja mama ma wątpliwości i powiedziała, że "nasz" piesek ma o wiele mniejsze szanse, aby został zabrany, bo jest starszy, mniej "uroczy" i po przejściach, a ten szczeniak powinien znaleźć nowego właściciela lada dzień. Wtedy moja mama zdecydowała. Chociaż mamy już w domu 2 duże psy - Setera Irlandzkiego i wielkiego, białego, puchatego mieszańca (swoją drogą, także znalazł się u nas przez podobną historię - znajomi znajomego mojego dziadka znaleźli go w lesie przywiązanego do drzewa), moja mama (ku ogromnej radości mojego brata) zdecydowała się zabrać suczkę (bo to była ona) do domu. I od tamtej pory Fryga (imię dostała po rodzinnym głosowaniu dzięki mojej babci, zainspirowanej jej roztrzepaniem) znalazła swoje miejsce u boku Fery i Barta, nie odstępuje mojej mamy ani na krok, sypia na moim łóżku (do licha ciężkiego!), całe dnie skacze, biega i po prostu kipie z niej radość. Voila.

6 / 8
Barcarolla

[demot] demot:A tak widzą cię dziewczyny:Gdy twoją jedyną rozrywką jest przesiadywanie na pornolach

0 / 2
Barcarolla

[demot] Dlatego za nic w świecie nie skorzystam już z biura podróży. Raz spróbowałam, podziękowałam, i przerzuciłam się na CouchSurfing. Łatwo, tanio, wygodnie, sympatycznie, ciekawie. Ryzyko jest, ale to "fajne", a nie to wku*wiające.

0 / 0
Barcarolla

[demot] Spoko, gdyby tylko gramatyka odpowiednia: "Gdy rano zszedłem, zastałem porządek i karteczkę...", nie odwrotnie ; )

1 / 1
Barcarolla

[demot] Ja pier.dolę, ludzie, wchodząc na komentarze była pewna, że są tu jacyś normalni. Zawiedliście mnie. 95% użytkowników Demotywatorów, to niezaspokojeni zboczeńcy czerpiący przyjemność z najbardziej przyziemnego źródła, jakie istnieje. Powodzenia wam, durnie, życzę, kiedy WRESZCIE przejdziecie przez ten pierwszy nie-wirtualny raz!

3 / 3
Barcarolla

[demot] Też tak zawsze myślałam, że takie rzeczy to tylko filmach. Napisałam tylko bardzo ogólne streszczenie tej historii, bo prawdę mówiąc, nieskromnie powiem, że była ona tak zajebista, że samej ciężko było mi w to uwierzyć. I nie, to nie był sen. Cholera ludzie, uwierzcie w siebie! To naprawdę czyni cuda!

14 / 16
Barcarolla

[demot] Widzę, że demot zamienił się w ogłoszenia matrymonialne ; ) Czuję się poniekąd związana z tematem, więc pokrótce opowiem jak to ze mną było. W wieku 18 lat nie miałam jeszcze nigdy żadnego partnera. Czułam się z tym bardzo źle, ale zawsze zdawałam sobie sprawę z faktu, dlaczego tak jest - zawsze uważałam, że nie jestem warta drugiej osoby. Pewnego razu postanowiłam to zmienić, według różnych mądrych filozofii zaczęłam po prostu zachowywać się i czuć tak, jakbym już miała tego wymarzonego partnera. Wyobraziłam sobie dokładnie wszystkie jego cechy, nawet wygląd. Starałam się cały czas doceniać samą siebie, choć nie każdego dnia się udawało. Od tego czasu każdego dnia poznawałam bardzo wielu facetów. Nikogo nie usiłowałam "spławiać", zanim go bliżej poznałam. Jednak nie przestawałam być wymagająca - chciałam poznać kogoś takiego, z kim mogłabym się związać na długo, i przy tym czuć się cały czas szczęśliwa, dlatego za nic nie popełniłabym tej głupoty, żeby związać się z pierwszym lepszym dla zaspokojenia "tęsknoty". Po kilku tygodniach takich wysiłków ujrzałam któregoś razu kompletnie niespodziewanie faceta, na którego widok niemal kolana się pode mną ugięły. Nie z powodu wyglądu, po prostu obserwowałam go przez chwilę i poczułam, że to jest to. Jednak nic nie zrobiłam. Po dwóch minutach ktoś do mnie podszedł - to był On. Trzeciego dnia znajomości zostaliśmy parą, a z czasem wzajemnego poznawania się, doszliśmy do wniosku, że właśnie siebie szukaliśmy całe życie - a on miał wszystkie te cechy, które wcześniej sobie szczegółowo wyobraziłam. Jak to zrobiłam? Po prostu chciałam! Teraz ilekroć widzę tego typu demoty, uśmiecham się serdecznie, wiedząc jak blisko szczęścia wszyscy jesteśmy, i jak łatwo z niego rezygnujemy z powodu braku wiary.

0 / 0
Barcarolla

[demot] A co tu dobrego wyniknęło? Pochorował się biedak i teraz prosi o pomoc. Nie widzę tu dobroci, a własny interes raczej.

1 2 następna »