Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Algernon

1 / 1
Algernon

[demot] @ corvus wiesz, jeśli kogoś kocham, dbam o dobre samopoczucie tej osoby i staram się jej nie krzywdzić. Co to ma wspólnego z konformizmem i brakiem własnego zdania? Faceci "walący prosto z mostu" to niedojrzałe gnojki, którym się zdaje, że prostackie zachowanie buduje ich męskość...

-1 / 3
Algernon

[demot] Przekroczyłem już wiek, w którym wierzy się w bajki (np. w to , co obiecują politycy). W ocenie kandydatów opierać się będę wyłącznie na swojej znajomości natury ludzkiej, dotychczasowych dokonaniach (jeśli są) i ogólnie - na intuicji. Moja ocena jest subiektywna, jestem agnostykiem oraz antyklerykałem, niezwiązanym z żadną opcją polityczną. Ponadto: zwolennikiem wolności obyczajowej, feminizmu (bo kobiety lepiej udały się naturze), kosmopolityzmu (bo liczy się człowiek, a nie naród) oraz pacyfizmu. Oceniając zacznę od najciekawszych. Paweł Kukiz: prosty, ale nie prostacki, zdecydowany na zmiany, ale nie wiadomo, w jaką stronę one mogłyby pójść. Przy całej swej rewolucyjności: piesek kanapowy Watykanu. Ogólnie beczka dynamitu, głosujesz na własną odpowiedzialność. JKM: od lat gadający to samo, piekielnie inteligentny i bezdennie głupi zarazem. Gęba niewyparzona, taktu za grosz. Zagłosowałbym, ale odstrasza mnie brak empatii, stosunek do kobiet i słabych oraz banda nieudolnych naśladowców, która pewnie zastąpi go, gdy wreszcie zemrze. Janusz Palikot - chciałbym, by wysiudał watykańską mafię z Polski, ale nigdy tego nie zrobi, bo jest koniunkturalistą. Bystry facet, ale za słaby. Ot, dobre dildo, ale bez jaj. Bronek Komorowski: - już był. Dziękujemy. Duda - awatar Kaczyńskiego. Żegnamy czule. Magda Ogórek: Chciałbym wiedzieć, co myśli. Póki jest Dudą Milllera - żegnam. Jarubasy, Brauny i reszta planktonu: - plankton. Dobranoc.

-2 / 2
Algernon

[demot] @ marcin Jak mawiał najwybitniejszy ucieczkolog Świata Dysku Rincewind: "W uciekaniu nie liczy się 'dokąd' . Kluczowym słowem jest 'stąd'." :)

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2015 o 19:35

-3 / 3
Algernon

[demot] @ up: nie zrozumiałeś mnie. Zabijanie jest zbrodnią, ale czasem nie ma innego wyjścia. Gdybyś mierzył do kogoś, kto jest mi bliski, strzeliłbym do ciebie bez wahania, patrząc ci w oczy. Ale nigdy nie zabiłbym kogoś tylko dlatego, że znalazł się po przeciwnej stronie. Kto ma być moim wrogiem, bo tak zdecydowali politycy. Nigdy więc, w imię żadnych idei, nie zostałbym żołnierzem, bo nie nadaję się do tego. Nie umiałbym bezwolnie wykonywać rozkazów, tak jestem skonstruowany i tyle. Ten kraj niech nie liczy na mój udział w razie wybuchu kolejnej wojny.

-4 / 4
Algernon

[demot] @ up Szkoda czasu na machanie. To jest. bracie, jak w tym starym, głupim dowcipie: "tu się ni ma co zastanawiać, tu trzeba spier...ać..." :)

-1 / 3
Algernon

[demot] @up tak jest w każdym czasie, kolego. Zabijanie to zbrodnia, bez względu na okoliczności.

0 / 2
Algernon

[demot] Mogłabyś mnie spoliczkować. Ukłoniłbym ci się i odszedł w swoją stronę, bo jestem prawdziwym pacyfistą. Jeśli mogę - unikam konfliktów. Chyba, że sytuacja zmusza do wybicia zębów. Ale do takich staram się nie dopuszczać.

0 / 4
Algernon

[demot] @Ala: nikt nie umie przewidzieć, jak zachowa się na torturach. Jeśli zamierzają łamać ci kości i wyrywać paznokcie - syp, kolaboruj, sprzedawaj. A bohaterką zostaniesz spisując pamiętniki na starość, której dożyjesz dzięki temu, że potrafiłaś przeżyć. Babci bohaterstwo objawiło się w tym, że umiała się przyznać do słabości, że nie udawała bojowniczki o wielkie idee tylko powiedziała wprost: chciałam przeżyć. Nie wybielała się i nie budowała wokół siebie bzdurnych militarystycznych mitów. Wojna jest złem - jeśli można, trzeba za wszelką cenę jej unikać.

1 / 3
Algernon

[demot] proponuję tchórzliwych łysoli z MW lub ONR-u, odważnych wtedy, gdy w pięciu trzeba pobić jedną niedużą lesbijkę. Jako żywe tarczy mogliby pierwszy raz w życiu zrobić coś pożytecznego. :)

2 / 10
Algernon

[demot] @Ala3333: tak się składa, że babcia była łączniczką AK, a dziadek chirurgiem polowym. Powtarzali jedno: robiliśmy, co było trzeba, ale przede wszystkim ważne było, żeby przeżyć. Tyle i aż tyle. Dlatego męczą mnie demoty o bohaterach - bohaterowie leżą w ziemi. Przeżyli ci, którzy wiedzieli, czego poświęcać nie należy.

4 / 6
Algernon

[demot] Po pierwsze narodowości dużą literą, a po drugie: skąd wiesz, czy twoim nie jest listonosz?

0 / 12
Algernon

[demot] @Michal12345678900: Szacunek dla osób starszych mam wyuczony od dziecka, to się, zdaje się, nazywa kindersztuba... nie pytam przy tym, czy dana osoba jest weteranem. Co do wojny wiem jedno: żadna "wielka idea" nie jest warta tego, by zabić dla niej choć jednego człowieka, nie mówiąc już o "poświęcaniu wszystkiego". W pierwszej kolejności jestem odpowiedzialny za tych, których kocham, im muszę zapewnić bezpieczeństwo i spokojne życie, a nie status wdów i sierot ponieważ zachciało mi się zgrywać wojaka. Są rzeczy, których poświęcanie jest zwyczajną głupotą.

1 / 5
Algernon

[demot] Wystarczy trochę myśleć, by wiedzieć jak się kiedy zachować. Ale dla niektórych to za trudne...

1 / 1
Algernon

[demot] Koteczku, ta rozmowa robi się nudna... Zamordyzm pojawia się zawsze wtedy, gdy instytucja (państwo lub kościół) próbuje narzucić ludziom, w co i jak mają wierzyć. Zgadzam się, usuwanie starych kultów wiązało się z terrorem, nie miało jednak na celu usunięcia wiary w siły nadprzyrodzone tylko umieszczenie najwyższego wodza na pierwszym miejscu. Ateizm nie miał swoich Bernardów Gui ani Torquemadów. Nie istniał nigdy "ateistyczny fanatyk', szaleniec owładnięty manią nawracania ludzi na ateizm. Szaleństwo i fanatyzm idą ręka w rękę z religiami, nie z ich brakiem. Dalej: nie neguję twoich doświadczeń ze spowiedzią, choć nie bardzo je rozumiem. Dla mnie nie było problemem przyznanie się obcemu facetowi, że "zgrzeszyłem", bo jego opinia na mój temat była mi doskonale obojętna. Problemem było dla mnie przyznanie się "Bogu". że mimo szczerych chęci jestem słaby. Nie oszukujmy się jednak - spora część katolików traktuje sakramenty bardziej jak czynności magiczne albo automatyczny proszek do prania sumienia i podnoszenia własnej samooceny. A jeszcze inni w ogóle nie myślą, po co coś w kościele robią - robią, bo tak się robi. Tej ostatniej grupy żal mi trochę, bezmyślność jest smutną przypadłością. I wreszcie - rozumiem już, czemu jesteś tak męczącą rozmówczynią. Ty po prostu wymyślasz sobie, co interlokutor mógłby powiedzieć i trzymasz się tego jak pijana płotu, niezależnie od faktycznej jego wypowiedzi. :) Ciekawa strategia, ale na mnie nie działa. Dobranoc.

2 / 4
Algernon

[demot] oj, Kiciuś... rozmowa z tobą wymaga sporo cierpliwości, troszkę przypomina tłumaczenie rzeczy oczywistych dziecku... Żaden z dwóch wielkich reżimów nie dążył do ateizacji jako celu samego w sobie. Po prostu by wprowadzić nową pseudo-religię, boskie uwielbienie najwyższego wodza, należało pozbyć się chrześcijaństwa z jego "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Hitlerowi bruździło samo pochodzenie starej religii (żydowskiej, jakby nie było), opierał się na opacznie interpretowanych wyrywkach z nietzscheanizmu. Podobnie, Lenin i Stalin musieli pozbyć się strupa, czyli Wielkiej Cerkwi, ponieważ popi mieli zbyt duże wpływy wśród ludu. Nie słyszałem, by ktokolwiek zabijał dla ateizmu z prostej przyczyny - ateizm jest nierozerwalnie związany z humanizmem (por. JP Sartre). Z szacunkiem dla odmienności poglądów. "Ateistyczny fanatyk" to jeden z głupszych oksymoronów, jakie słyszałem. Coś takiego nie występuje w przyrodzie. Nie wiem, kto cię uczył psychologii, ale pokpił sprawę. Wyznawanie swoich niedociągnięć przynosi ulgę, konfesjonał jest dla wielu czymś w rodzaju kosza na brudną bieliznę. A hipokryzja pozostaje hipokryzją. Co do wieku, w którym zostałem agnostykiem - wiesz, niektórzy dojrzewają wcześnie i już w młodym wieku kojarzą fakty na tyle sprawnie, by przestać wierzyć w wyimaginowanych przyjaciół... Tym mniej lotnym zajmuje to dłużej - czasem nawet i całe życie... :)

0 / 2
Algernon

[demot] Kiedy to naprawdę jest autor zupełnie niezłej prozy... Kocha prowokować i jest w tym doskonały, ale oprócz tego - czy raczej przede wszystkim - ma też coś do powiedzenia. Poczytaj w wolnej chwili, moim zdaniem warto.

1 / 7
Algernon

[demot] Dzięki, Kiciu, za cenne nauki, co ja bym bez ciebie zrobił... :) :) :) Powtórzę, co napisałem, tym razem prościej. 1. W reżimach totalitarnych istniał zawsze kult, quasi-religia w której czczono wodza narodu. Taki to ateizm jak z koziej rzyci waltornia. 2. Siedziałem w kościelnym bagienku przez długie 15 lat zanim przejrzałem na oczy. Nie piszę o teorii, zawierającej całą masę mądrych terminów typu "mocne postanowienie poprawy" czy "żal za grzechy". Piszę o praktyce, o przeciętnych polako-katolikach, traktujących konfesjonał (i wszystko inne) kompletnie bezrefleksyjnie. Odbębnić, zjeść opłatek, wyrecytować zdrowaśki i proszę bardzo, znowu jestem dobry. A w postępowaniu na co dzień i tak nic się nie zmienia...

-2 / 6
Algernon

[demot] tylko pamiętaj; jak zacznie ci odpowiadać zgłoś się do specjalisty, to mogą być początki schizofrenii. ;P

Komentarz poniżej poziomu pokaż
1 / 7
Algernon

[demot] w państwach totalitarnych nie można mówić o ateizmie. Zawsze występował w nich kult jednostki rządzącej jako religia współzawodnicząca z religiami zastanymi. Problemem polskich katolików jest natomiast wspomniana w democie hipokryzja połączona z wrodzoną tępotą. Święta wiara w spowiedź, gdzie wygadawszy swoje podłości sukienkowemu w pudełku zyskujesz czyste konto też nie pommaga... Ateista musi swoje postępowanie weryfikować z własnym sumieniem, dlatego bardziej uważa, co robi. Katol ma wy**bane, bo przecież klecha rozgrzeszy...

0 / 2
Algernon

[demot] Moim pierwszym pojazdem był kaszlak w barwie różu majtkowego (dość zabawnie w nim wyglądałem z moją nadwagą, 185 cm wzrostu, brodą i długimi piórami)... Uwielbiałem go, jeździłbym nim do dziś gdyby mi go nie ukradli. Po drodze prowadziłem chyba wszystko, co jeździ po drogach i jedynie garbus zbliżał się do zaje*istości malucha. :)

-4 / 6
Algernon

[demot] Całkiem ładnie powiedziane. Może gdyby bardziej zajął się pisaniem prozy byłby z niego większy pożytek...

-1 / 1
Algernon

[demot] Jan Paulo Coelho? ;)

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2015 o 18:54

0 / 2
Algernon

[demot] Rany, ja was strasznie przepraszam, w ogóle nie powinienem był brnąć w tę dyskusję, bo dla mnie są to tylko jaja a dla was najwyraźniej sprawa śmiertelnie poważna... Nie chcę nabijać się z czyichś wierzeń, bo to dość nieładnie. Dlatego pozostawię wam dywagacje, które dla mnie mają tyle sensu co kłótnie o ilość demonów tańczących na główce od szpilki, ale użytkownikowi tenfanatyk rzucę jeszcze małą rękawiczkę. 'Wieczne' znaczy 'do końca czasu', ale może po końcu czasu wszystko zostanie zbawione? Dla biblijnego boga nie ma wszak rzeczy niemożliwych, a ma być on jakoby miłosierny... Rozważ to.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »