[demot]
Rozwój technologiczny wyprzedził rozwój cywilizacyjny ludzkości. To taki ostry zakręt historii ludzkości - zobaczymy czy z niego wyjdziemy. Jeśli ludzkość się nie wymorduje w ciągu najbliższych kilku pokoleń to chyba będzie można być dobrej myśli...
[demot]
Kto nie doświadczył tego na własnej skórze ten nie powinien zabierać to głosu... O czym myśleliści wracając ze szkoły (jako 7-8 letnie dzieci)? Co na obiad? Dużo zadali? Ja myśałem, czy ojciec dziś bedzie trzeźwy... A jak nie to czy w dobrym humorze? Albo chociaż będzie "nieprzytomny" - wtedy wystarczy chodzić przez resztę dnia na paluszkach i może nikomu się nie oberwie... Pamiętam jak byłem pięcioletnim gówniarzem i ojciec przyszedł po mnie do przedszkola wypity i nie wypuścili mnie z nim - musiałem zostać do wieczora i czekać na mamę... Dzieciństwo... Miły okres...
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 września 2012 o 19:56
[demot]
Nie wiemy czym jest piekło, na pewno czymś bardzo odmiennym od naszego wyobrażenia. Pewien amerykański ksiadz powiedział, że myślenie o Bogu, który skazuje ludzi na wieczne cierpienie zakrawa na bluźnierstwo... Piekłem może być nicość albo rozłączenie Bogiem (to drugie określenie zaczerpniete z dawno przeczytanej książki) - niemal na pewno (jeśli coś na ten temat można powiedzieć na pewno) NIE JEST tym co wyobrażali sobie średniowieczni chłopi - smoła, diabły itp...
[demot]
W takim razie mam rację mówiąc, że kobiety są materialistkami? Że blondynki są głupie i puszczalskie? Że faceci myślą tylko o seksie? No nie... 90% Polaków to i tak OGROMNA liczba. W takim ogromie ludzi są bardzo żróżnicowane jednostki - od bezmózgów po geniuszy i nie wolno mówić że każdy... Jak chcesz powiedzieć coś głupiego to zacznij zdanie od "każdy" lub "wszyscy". Ogólne wnioski wyprowadza się na podstawie badań reprezentatywnych prób (czyli mozliwie największych liczebnie i najbardziej zróżnicowanych). Tak robi OBOP czy CBOS i inne instytucje. Autorka demota przepytała np. 100 000 przypadkowych osób, że ma podstawy do takich uogólnień? Wystarczy znać wiekszość - czyli w Polsce jakieś 35 mln ludzi...
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 września 2012 o 21:24
[demot]
Maciej. A NT jest bardziej znany z tego względu, że jest postawą chrześcijaństwa. ST to tylko historia przymierza ludzi Bogiem, tego jak było KIEDYŚ. Bóg karał śmiercią za grzechy co mu nie pasowało. Nie chciał dalej tego robić, ponieważ kocha ludzi i wie, że będą dalej grzeszyli - dlatego, wysłał kogoś od siebie żeby zginął za wszystkich ludzi i przez to wyeliminował konieczność wymierzania (często okrutnej) sprawiedliwości. NT jest właśnie o tym - jak ma być teraz. To nie jest tak, że obie księgi kształtują religię RK. ST mówi o Bogu (dlatego jest ważny) ale zasady postępowania są w NT - dlatego jest o wiele ważniejszy i znany na pamięć każdemu szanującemu się chrześcijaninowi...
[demot]
Bulwers? Proszę Cię... Nie ma czego komentować, nie ma o co się denerwować - szkoda nerwów.... Autor jest tylko cholernym idiotą, nic poza tym. Wypowiada się na temat o którym nie ma pojęcia (i nie może mieć, bo przecież nie zna KAŻDEGO chrześcijanina, ba - uważam nawet, że nie zna ich wcale)... Wyzwanie - udowodnij, że nie i powiedz mi skąd masz tę informację. Gdybym się irytował za każdym razem kiedy spotykam kretyna to już dawno bym dostał apopleksji...
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 września 2012 o 20:31
[demot]
Po co w ogóle komplementować? Można powiedzieć przecież coś milego co jednocześnie jest prawdziwe (zakładam, że komplement jest grzecznościowy i nie musi wyrażać opinii autora lub jest obliczony na przypodobanie się odbiorcy). Wystarczy zauważyć coś dobrego w kobiecie (nie trudno o to) i ją o tym poinformować - miłe, choć nie pochlebstwo...
[demot]
Ok, dziękuję za opinię. Moja jest taka - lato nigdy nie bywa piękne, bo nawet jak siedzę w domu przy otwartych wszystkich oknach prawie na golasa to upał odbiera mi chęć do robienia czegokolwiek (w tym do życia). Odwadniam się w ciągu kilku minut bez względu na to ile wody w siebie wleję... O robactwie nie będę nawet wspominał. Wolę zimę - powtarzam to przez całe lato. Przed mrozem można się bronić (np. założyć 5 par skarpet, 3 swetry, kożuch do tego walonki i żaden mróz nie straszny) natomiast z upałami nie ma dyskusji - możesz chodzić na golasa i wciąz jest za gorąco... Czekam na pierwszy śnieg...
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 września 2012 o 12:18
[demot]
Nie zadzierajcie z lkrysztofikiem... To jakiś sadystyczny psychol, tak wynika z jego wypowiedzi... "czerpię życiową energię ze wszystkiego co mnie wku***a" - mówisz. Ton Twoich wypowiedzi zniechęca do zabierania głosu. Ty tu nie przychodzisz wymienić poglądów czy podyskutować. Mówiąc Twoim językiem przychodzisz tu rozp*****lić każdego skur*****a który się z Tobą nie zgodzi. Masz postawę totalitarnego dyktatora, typ osobowości nie znającej sprzeciwu, zero ugodowości, nie starasz sie nawet pozorować kultury i szacunku do innych... Nie dbasz o to, czy kogoś obrazisz, czy ktoś nie poczuje się dotknięty Twoją wypowiedzią (używasz zawsze mocnych, często wulgarnych sformułowań, nawet w delikatnych kwestiach)... Musisz mieć fajne grono znajomych, choć może raczej wyznawców... Masz dziewczynę? Strzelam, że nie i może niech tak pozostanie... Wykopałem sobie mogiłe, prawda?
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
15 września 2012 o 23:25
[demot]
Jak lubisz gitarową muzykę to polecam Ci Guns N' Roses z lat 1987-1993 - w mojej opinii pod tym względem nie mają sobie równych. Co do demota - skręca mi flaki jak słyszę o "klątwie poniedziałku" albo oglądam demoty nt. koszmaru roboczego tygodnia... Ja zawsze lubiłem chodzić do szkoły, z różnych względów...
[demot]
Moim zdaniem kwinta jest bardziej konsonansowym interwałem niż tercja (to raczej nie zależy od widzimisię instrumentalisty), dlatego im jej więcej w akordzie tym lepiej, zwłaszcza, że akord jest durowy...
[demot]
Powinna złapać dwie najcieńsze struny (B i E) małym palcem (E) i serdecznym (B) na trzecim progu (dźwięki G i D) - tak ten akord (G-dur) poprawnie wygląda, lepiej brzmi i łatwiej go zagrać, nie trzeba tak rozciągać łapek...
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 września 2012 o 12:05
[demot]
Ależ niczego Ci nie odmawiam, jeżeli poczułeś (?) się urażony to bardzo mi przykro... Nie wierz sobie jeśli nie chcesz, ale nie przeszkadzaj mi wierzyć, nie odmawiaj mi człowieczeństwa i zdrowego rozsądku z tego powodu (nie piję teraz do Ciebie, tylko do anty-misjonarzy, którzy niszczą religię i znęcają się nad katolami)... Ludzie dzięki religii są dobrzy? Którzy ludzie? Ja jestem chrześcijańskim fundamentalistą i nie przeszkadza mi to być jednocześnie draniem jakich mało (chociaż także motywuje do zmiany tego stanu rzeczy). Jest napisane w paru miejscach, że "nie każdy kto mówi Mi 'Panie! Panie!' wejdzie do Królestwa (...)"... Nikt się nie łudzi, że samo chodzenie do kościoła w niedziele i święta nakazane czyni człowieka dobrym człowiekiem, nie czyni nawet dobrym katolikiem jesli chodzisz z musu... Przepraszam Cię jeszcze raz, nie spodziewałem się, że możesz tak to odebrać.
[demot]
Pytasz czy byłem "wasz"? Owszem - jako dzieciak zwalczałem KK i nie mogłem uwierzyć w "te bzdury".... Znam ten koniec. Bardzo ucieszyła mnie Twoja wypowiedź, rozsądna i nikogo nie obraża. Doceniam, a jakże. Jednak nadal uważam, że to rzadkość i owi "napinacze" kreują mój (i Autora demota) obraz ateisty-forumowicza...
[demot]
Miałem ma myśli raczej to, iż "dyskusja" wierzących z ateistami na demotach jest po pierwsze bezprzedmiotowa, po drugie nie prowadzi do niczego (ani się nawzajem nie przekonamy do swoich racji ani nie osiągniemy porozumienia) i po trzecie chyba nie jest przyjemna (przynajmniej dla nas - katoli). Zgadzam się z wymową tego demota - wystarczy odwiedzić dowolny o tematyce religijnej i poczytać co się pod spodem dzieje - religia jest brutalnie mieszana z gównem w zgoła niewybredny sposób. Ale dlaczego ja się pytam tak jest? Komu przeszkadza to, że ja sobie pójdę do kościółka i się pomodlę? Wielu przeciwników religii ma problem z odróżnieniem kościoła od wiary - nienawidzą kleru (co mogę zrozumieć) i ich nienawiść rozciąga się na treść religii (typu istnienie Boga, naukę Jezusa etc - czego nie pojmuję). Agresję anty-katoli tłumaczę sobie jeszcze w jeden sposób. Otóż mamy coś czego Wy nie macie. Pewność swoich racji, poczucie bezpieczeństwa, obecności Wyższej Istoty, kontaktu z absolutem, poczucia bycia kochanym i akceptowanym, perspektywę wieczności i masę innych psychologicznych korzyści (są to ważne i uniwersalne potrzeby psychiczne człowieka, choćby przynależność). Skoro Wy ich nie macie to możecie postąpić dwojako - albo wyrzec się własnego ego i dołączyć albo zrównać nas z ziemią na zasadzie "skoro oni mają coś czego ja mieć nie mogę to jest to bezwartościowe" (znany efekt). Wiara daje nam jeszcze coś - poczucie sensu. Nie ma chyba ważniejszej rzeczy w życiu niż przekonanie o sensowności egzystencji, z tego człowiek czerpie siłe do pokonywania trudów życiowych, motywację do działania itp. Badania dowodzą, że osoby, kótre nadają sens (choćby pozorny) swojemu cierpieniu szybciej wychodzą z pourazowej traumy. Sens nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością - może być urojony a i tak będzie spełniał swoją funkcję. Wierzący ludzie rzadziej zapadają na depresję. Jeśli wszystko kończy się w chwili śmierci to życie jest bez sensu - nic nie ma ostatecznych konsekwencji, cokolwiek zrobię i osiągnę w życiu zginie razem ze mną. Potrzeby te są obecne w każdej kulturze - dlatego mamy taką różnorodność systemów religijnych i eschatologii - jest to ludzka potrzeba. Dziś mamy niby materialistyczny świat, a wróżki i seanse spirytystyczne mają się doskonale - jest to wyraz potrzeby pewnej duchowości. Zdrowym wyborem z punktu widzenia psychologii jest wierzyć (były nawet teorie, które ateizm klasyfikowały jako zaburzenie osobowości, gdyż motywy o których mowa są normalne, z religii płynie dużo korzyści dla funkcjonowania człowieka). Inną korzyścią z religii jest fakt, że trzyma ona w ryzach popędy - gdyby nie skrupuły moralne byśmy się wzajemnie wymordowali, okradali, gwałcili itd.. Przytoczyłem pare argumentów za religią (dla ateistów, bo żaden z argumentów nie odnosi się do teologii, ba - nawet nie koniecznie musi odnosić się do chrześcijaństwa). Dlatego religie istnieją i będą istnieć, bo człowiek tego potrzebuje. Jest to coś nas uszczęśliwia (zainteresowanych odsyłam do obszernej literatury). Może się oszukujemy, ale co z tego? Jeśli człowiek nie robi tym krzywdy innym ludziom, a sam jest szczęśliwszy to czemu nie? Uważam nawet za oznakę rozsądku i logicznie uzasadniony wybór, który przyczynia się do wzrostu zadowolenia z życia, czy subiektywnego szczęscia...
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 września 2012 o 0:31
[demot]
Mnie poznawanie świata nie przeszkadza w zachwycaniu się nim. Przeciwnie - odkąd wiem jak działa gwiazda tym przyjemniej patrzę w niebo... Tak samo z chemią miłości - tym więcej przyjemności czerpię z jej doświadczania...
[demot]
Demotywatory.pl to nie miejsce na takie dyskusje - lepiej rozmawia sie osobiście, bo wtedy jakoś trudniej opluć innego człowieka... Nie dyskutujmy zatem - szkoda nerwów i czasu... Dla nas to sprawa emocjonalna, dla nich (w najlepszym razie) zabawa...
[demot]
Niektórzy ludzie najwyraźniej nie znają innego sposobu żeby poczuć się wartościowymi niż wyśmiać i poniżyć innego człowieka... To dopiero smutny, makabryczny teatr...
[demot] Rozwój technologiczny wyprzedził rozwój cywilizacyjny ludzkości. To taki ostry zakręt historii ludzkości - zobaczymy czy z niego wyjdziemy. Jeśli ludzkość się nie wymorduje w ciągu najbliższych kilku pokoleń to chyba będzie można być dobrej myśli...
[demot] Bo Cię nie bil? Nie krzyczał? Szczęściarzu...
[demot] Kto nie doświadczył tego na własnej skórze ten nie powinien zabierać to głosu... O czym myśleliści wracając ze szkoły (jako 7-8 letnie dzieci)? Co na obiad? Dużo zadali? Ja myśałem, czy ojciec dziś bedzie trzeźwy... A jak nie to czy w dobrym humorze? Albo chociaż będzie "nieprzytomny" - wtedy wystarczy chodzić przez resztę dnia na paluszkach i może nikomu się nie oberwie... Pamiętam jak byłem pięcioletnim gówniarzem i ojciec przyszedł po mnie do przedszkola wypity i nie wypuścili mnie z nim - musiałem zostać do wieczora i czekać na mamę... Dzieciństwo... Miły okres...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2012 o 19:56
[demot] Ten demot chyba bardzo zaszkodzi Autorowi... Życzę powodzenia...
[demot] Nie wiemy czym jest piekło, na pewno czymś bardzo odmiennym od naszego wyobrażenia. Pewien amerykański ksiadz powiedział, że myślenie o Bogu, który skazuje ludzi na wieczne cierpienie zakrawa na bluźnierstwo... Piekłem może być nicość albo rozłączenie Bogiem (to drugie określenie zaczerpniete z dawno przeczytanej książki) - niemal na pewno (jeśli coś na ten temat można powiedzieć na pewno) NIE JEST tym co wyobrażali sobie średniowieczni chłopi - smoła, diabły itp...
[demot] W takim razie mam rację mówiąc, że kobiety są materialistkami? Że blondynki są głupie i puszczalskie? Że faceci myślą tylko o seksie? No nie... 90% Polaków to i tak OGROMNA liczba. W takim ogromie ludzi są bardzo żróżnicowane jednostki - od bezmózgów po geniuszy i nie wolno mówić że każdy... Jak chcesz powiedzieć coś głupiego to zacznij zdanie od "każdy" lub "wszyscy". Ogólne wnioski wyprowadza się na podstawie badań reprezentatywnych prób (czyli mozliwie największych liczebnie i najbardziej zróżnicowanych). Tak robi OBOP czy CBOS i inne instytucje. Autorka demota przepytała np. 100 000 przypadkowych osób, że ma podstawy do takich uogólnień? Wystarczy znać wiekszość - czyli w Polsce jakieś 35 mln ludzi...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2012 o 21:24
[demot] Maciej. A NT jest bardziej znany z tego względu, że jest postawą chrześcijaństwa. ST to tylko historia przymierza ludzi Bogiem, tego jak było KIEDYŚ. Bóg karał śmiercią za grzechy co mu nie pasowało. Nie chciał dalej tego robić, ponieważ kocha ludzi i wie, że będą dalej grzeszyli - dlatego, wysłał kogoś od siebie żeby zginął za wszystkich ludzi i przez to wyeliminował konieczność wymierzania (często okrutnej) sprawiedliwości. NT jest właśnie o tym - jak ma być teraz. To nie jest tak, że obie księgi kształtują religię RK. ST mówi o Bogu (dlatego jest ważny) ale zasady postępowania są w NT - dlatego jest o wiele ważniejszy i znany na pamięć każdemu szanującemu się chrześcijaninowi...
[demot] Bulwers? Proszę Cię... Nie ma czego komentować, nie ma o co się denerwować - szkoda nerwów.... Autor jest tylko cholernym idiotą, nic poza tym. Wypowiada się na temat o którym nie ma pojęcia (i nie może mieć, bo przecież nie zna KAŻDEGO chrześcijanina, ba - uważam nawet, że nie zna ich wcale)... Wyzwanie - udowodnij, że nie i powiedz mi skąd masz tę informację. Gdybym się irytował za każdym razem kiedy spotykam kretyna to już dawno bym dostał apopleksji...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2012 o 20:31
[demot] Tak robią durnie a nie chrześcijanie... Cóż dla niektórych to to samo...
[demot] Na czułości każdy moment jest odpowiedni... Ściskam wszystkich...
[demot] Po co w ogóle komplementować? Można powiedzieć przecież coś milego co jednocześnie jest prawdziwe (zakładam, że komplement jest grzecznościowy i nie musi wyrażać opinii autora lub jest obliczony na przypodobanie się odbiorcy). Wystarczy zauważyć coś dobrego w kobiecie (nie trudno o to) i ją o tym poinformować - miłe, choć nie pochlebstwo...
[demot] Ok, dziękuję za opinię. Moja jest taka - lato nigdy nie bywa piękne, bo nawet jak siedzę w domu przy otwartych wszystkich oknach prawie na golasa to upał odbiera mi chęć do robienia czegokolwiek (w tym do życia). Odwadniam się w ciągu kilku minut bez względu na to ile wody w siebie wleję... O robactwie nie będę nawet wspominał. Wolę zimę - powtarzam to przez całe lato. Przed mrozem można się bronić (np. założyć 5 par skarpet, 3 swetry, kożuch do tego walonki i żaden mróz nie straszny) natomiast z upałami nie ma dyskusji - możesz chodzić na golasa i wciąz jest za gorąco... Czekam na pierwszy śnieg...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2012 o 12:18
[demot] Ona chce skoczyć. To największa zmiana jaką można sobie w życiu zafundować...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 23:34
[demot] Nie zadzierajcie z lkrysztofikiem... To jakiś sadystyczny psychol, tak wynika z jego wypowiedzi... "czerpię życiową energię ze wszystkiego co mnie wku***a" - mówisz. Ton Twoich wypowiedzi zniechęca do zabierania głosu. Ty tu nie przychodzisz wymienić poglądów czy podyskutować. Mówiąc Twoim językiem przychodzisz tu rozp*****lić każdego skur*****a który się z Tobą nie zgodzi. Masz postawę totalitarnego dyktatora, typ osobowości nie znającej sprzeciwu, zero ugodowości, nie starasz sie nawet pozorować kultury i szacunku do innych... Nie dbasz o to, czy kogoś obrazisz, czy ktoś nie poczuje się dotknięty Twoją wypowiedzią (używasz zawsze mocnych, często wulgarnych sformułowań, nawet w delikatnych kwestiach)... Musisz mieć fajne grono znajomych, choć może raczej wyznawców... Masz dziewczynę? Strzelam, że nie i może niech tak pozostanie... Wykopałem sobie mogiłe, prawda?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 23:25
[demot] Jak lubisz gitarową muzykę to polecam Ci Guns N' Roses z lat 1987-1993 - w mojej opinii pod tym względem nie mają sobie równych. Co do demota - skręca mi flaki jak słyszę o "klątwie poniedziałku" albo oglądam demoty nt. koszmaru roboczego tygodnia... Ja zawsze lubiłem chodzić do szkoły, z różnych względów...
[demot] NO PEWNIE! Jest czymś oczywistym...
[demot] Słowa Jamesa Callaghana, byłego premiera Wielkiej Brytanii.
[demot] Moim zdaniem kwinta jest bardziej konsonansowym interwałem niż tercja (to raczej nie zależy od widzimisię instrumentalisty), dlatego im jej więcej w akordzie tym lepiej, zwłaszcza, że akord jest durowy...
[demot] Powinna złapać dwie najcieńsze struny (B i E) małym palcem (E) i serdecznym (B) na trzecim progu (dźwięki G i D) - tak ten akord (G-dur) poprawnie wygląda, lepiej brzmi i łatwiej go zagrać, nie trzeba tak rozciągać łapek...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2012 o 12:05
[demot] Ależ niczego Ci nie odmawiam, jeżeli poczułeś (?) się urażony to bardzo mi przykro... Nie wierz sobie jeśli nie chcesz, ale nie przeszkadzaj mi wierzyć, nie odmawiaj mi człowieczeństwa i zdrowego rozsądku z tego powodu (nie piję teraz do Ciebie, tylko do anty-misjonarzy, którzy niszczą religię i znęcają się nad katolami)... Ludzie dzięki religii są dobrzy? Którzy ludzie? Ja jestem chrześcijańskim fundamentalistą i nie przeszkadza mi to być jednocześnie draniem jakich mało (chociaż także motywuje do zmiany tego stanu rzeczy). Jest napisane w paru miejscach, że "nie każdy kto mówi Mi 'Panie! Panie!' wejdzie do Królestwa (...)"... Nikt się nie łudzi, że samo chodzenie do kościoła w niedziele i święta nakazane czyni człowieka dobrym człowiekiem, nie czyni nawet dobrym katolikiem jesli chodzisz z musu... Przepraszam Cię jeszcze raz, nie spodziewałem się, że możesz tak to odebrać.
[demot] Pytasz czy byłem "wasz"? Owszem - jako dzieciak zwalczałem KK i nie mogłem uwierzyć w "te bzdury".... Znam ten koniec. Bardzo ucieszyła mnie Twoja wypowiedź, rozsądna i nikogo nie obraża. Doceniam, a jakże. Jednak nadal uważam, że to rzadkość i owi "napinacze" kreują mój (i Autora demota) obraz ateisty-forumowicza...
[demot] Miałem ma myśli raczej to, iż "dyskusja" wierzących z ateistami na demotach jest po pierwsze bezprzedmiotowa, po drugie nie prowadzi do niczego (ani się nawzajem nie przekonamy do swoich racji ani nie osiągniemy porozumienia) i po trzecie chyba nie jest przyjemna (przynajmniej dla nas - katoli). Zgadzam się z wymową tego demota - wystarczy odwiedzić dowolny o tematyce religijnej i poczytać co się pod spodem dzieje - religia jest brutalnie mieszana z gównem w zgoła niewybredny sposób. Ale dlaczego ja się pytam tak jest? Komu przeszkadza to, że ja sobie pójdę do kościółka i się pomodlę? Wielu przeciwników religii ma problem z odróżnieniem kościoła od wiary - nienawidzą kleru (co mogę zrozumieć) i ich nienawiść rozciąga się na treść religii (typu istnienie Boga, naukę Jezusa etc - czego nie pojmuję). Agresję anty-katoli tłumaczę sobie jeszcze w jeden sposób. Otóż mamy coś czego Wy nie macie. Pewność swoich racji, poczucie bezpieczeństwa, obecności Wyższej Istoty, kontaktu z absolutem, poczucia bycia kochanym i akceptowanym, perspektywę wieczności i masę innych psychologicznych korzyści (są to ważne i uniwersalne potrzeby psychiczne człowieka, choćby przynależność). Skoro Wy ich nie macie to możecie postąpić dwojako - albo wyrzec się własnego ego i dołączyć albo zrównać nas z ziemią na zasadzie "skoro oni mają coś czego ja mieć nie mogę to jest to bezwartościowe" (znany efekt). Wiara daje nam jeszcze coś - poczucie sensu. Nie ma chyba ważniejszej rzeczy w życiu niż przekonanie o sensowności egzystencji, z tego człowiek czerpie siłe do pokonywania trudów życiowych, motywację do działania itp. Badania dowodzą, że osoby, kótre nadają sens (choćby pozorny) swojemu cierpieniu szybciej wychodzą z pourazowej traumy. Sens nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością - może być urojony a i tak będzie spełniał swoją funkcję. Wierzący ludzie rzadziej zapadają na depresję. Jeśli wszystko kończy się w chwili śmierci to życie jest bez sensu - nic nie ma ostatecznych konsekwencji, cokolwiek zrobię i osiągnę w życiu zginie razem ze mną. Potrzeby te są obecne w każdej kulturze - dlatego mamy taką różnorodność systemów religijnych i eschatologii - jest to ludzka potrzeba. Dziś mamy niby materialistyczny świat, a wróżki i seanse spirytystyczne mają się doskonale - jest to wyraz potrzeby pewnej duchowości. Zdrowym wyborem z punktu widzenia psychologii jest wierzyć (były nawet teorie, które ateizm klasyfikowały jako zaburzenie osobowości, gdyż motywy o których mowa są normalne, z religii płynie dużo korzyści dla funkcjonowania człowieka). Inną korzyścią z religii jest fakt, że trzyma ona w ryzach popędy - gdyby nie skrupuły moralne byśmy się wzajemnie wymordowali, okradali, gwałcili itd.. Przytoczyłem pare argumentów za religią (dla ateistów, bo żaden z argumentów nie odnosi się do teologii, ba - nawet nie koniecznie musi odnosić się do chrześcijaństwa). Dlatego religie istnieją i będą istnieć, bo człowiek tego potrzebuje. Jest to coś nas uszczęśliwia (zainteresowanych odsyłam do obszernej literatury). Może się oszukujemy, ale co z tego? Jeśli człowiek nie robi tym krzywdy innym ludziom, a sam jest szczęśliwszy to czemu nie? Uważam nawet za oznakę rozsądku i logicznie uzasadniony wybór, który przyczynia się do wzrostu zadowolenia z życia, czy subiektywnego szczęscia...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2012 o 0:31
[demot] Mnie poznawanie świata nie przeszkadza w zachwycaniu się nim. Przeciwnie - odkąd wiem jak działa gwiazda tym przyjemniej patrzę w niebo... Tak samo z chemią miłości - tym więcej przyjemności czerpię z jej doświadczania...
[demot] Demotywatory.pl to nie miejsce na takie dyskusje - lepiej rozmawia sie osobiście, bo wtedy jakoś trudniej opluć innego człowieka... Nie dyskutujmy zatem - szkoda nerwów i czasu... Dla nas to sprawa emocjonalna, dla nich (w najlepszym razie) zabawa...
[demot] Niektórzy ludzie najwyraźniej nie znają innego sposobu żeby poczuć się wartościowymi niż wyśmiać i poniżyć innego człowieka... To dopiero smutny, makabryczny teatr...