10 ludzi, którzy postanowili pożegnać się z życiem w wyjątkowo głupi sposób (11 obrazków)
Zjazd na kradzionej macie
46-letni David Monk wraz z przyjaciółmi Richardem Watkinsem i Alanem McGregorem spędzał urlop w Sauze d'Oulx we Włoszech. Bawił się wyśmienicie, jeździł na snowboardzie i wszystko zapowiadało się na to, że będzie to urlop jego życia. Jak się potem okazało, był to ostatni urlop w jego życiu. Wieczorem podpici przyjaciele Davida wpadli na świetny pomysł, by zdemontować maty ochronne z ogrodzenia i pozjeżdżać na nich. Jak pomyśleli, tak uczynili. David przyłączył się do zabawy. Jak powiedziała policja, takie maty wykonane są z plastiku i bardzo szybko przyspieszają na śniegu oraz nie można w żaden sposób kontrolować toru ich ślizgu. Przyjaciele wsiedli na matę i 10 sekund później ich jazda zakończyła się na słupie, z którego mata została zerwana. David zmarł na miejscu wskutek uderzenia w głowę, Richard trafił do szpitala, Alanowi została udzielona pomoc medyczna na miejscu zdarzenia.
Patrick Stiff i głupia zabawa
Valparaiso w stanie Indiana, USA. Senne 23-tysięczne miasteczko, jakich pełno w USA. Zabudowa głównie jednorodzinna, markety, kościół, kino i w sumie tyle. Nic dziwnego, że dzieciaki w tym miasteczku się potwornie nudzą. A podczas tej nudy wpadają na głupie pomysły. Zwłaszcza jak wcześniej sobie popiją piwa. Taki podpity Patrick Stiff z kolegą postanowili zagrać w tchórza. Kto wytrzyma najdłużej i nie stchórzy - wygra. A za cel obrali sobie pobliskie tory i przejeżdżające tam pociągi. Patrick wygrał. Zginął pod kołami pociągu. Po wypadku maszynista wezwał policję i pogotowie, ale ze zwycięzcy nie było co zbierać. Przegrany uciekł do domu, ale dość szybko został odnaleziony i opowiedział co się stało.
Polska masakra piłą łańcuchową
Nie mam pojęcia, ile prawdy jest w tej historii, gdyż nie mogę znaleźć jej potwierdzenia w rzetelnych źródłach, a że krąży ona po sieci, to umieszczam ją w zestawieniu. Potraktujmy ja jako urban legends i fantazyjne zakończenie artykułu. Trzydziestoletni Krzysztof popijał sobie piwko z kumplami. A gdzie piwko i koledzy, tam jest pewne, że wcześniej czy później dojdzie do głupich zachowań. Nie inaczej było tym razem. Doszło do wyzwań z gatunku tylko dla mężczyzn. Ponieważ sytuacja miała miejsce w listopadzie, to oczywistym jest, że pierwszym wyzwaniem było rozebranie się do naga. Kiedy panowie byli całkiem nadzy, przyszła kolej na naparzanie się zamarzniętymi rzepami po głowach. Gdy i to nie było zbyt męskie, jeden z kolegów uruchomił piłę łańcuchową i odciął sobie trzy palce u stopy. Krzysiek wziął od niego piłę mówiąc "a obczaj to" i przytknął sobie ją do karku. Piła odcięła mu głowę. Jego najbardziej męskiego numeru nic już chyba nie przebije... No, chyba że komentarz jednego z kumpli od kieliszka, który powiedział:
Zabawne. Za młodu wdziewał bieliznę siostry, ale zmarł jak mężczyzna.
Komentarze Ukryj komentarze