10 osób opowiada o najbardziej koszmarnych randkach w ich życiu (11 obrazków)
„Umówiłem się z fajną laską na spacer. Karmiliśmy wiewiórki, oglądaliśmy park i zrobiłem jej sesję zdjęciową. Już myślałem, że coś z tego będzie, ale w drodze powrotnej A. wyznała, że nie wytrzyma i musi zajść w krzaki. Podczas załatwiania potrzeby poprosiła mnie o chusteczki. Żenada roku”.
„Studiowałam wtedy w małym mieście. Pewnego razu umówiłam się z kolegą z roku. Zaprosił mnie do siebie do domu na kolację. Mieszkał tylko z ojcem, który miał być na delegacji. Kolacja przebiegała w miłej atmosferze, dopóki w drzwiach nagle nie pojawił się rodzic... Okazało się, że to mój dawny znajomy, z którym miałam romans. Co za wstyd! Wymyśliłam wymówkę i uciekłam stamtąd. Maciek dzwonił jeszcze do mnie przez kilka dni, ale nie odbierałam. Unikałam go do końca studiów i bałam się, że ojciec mu o wszystkim powie, a ja wyjdę na ulicznicę”.
„Poznałam go przez Internet. Pisaliśmy kilka dni i wydawał się w porządku, dlatego postanowiłam się z nim spotkać. Przyznaję, wybrał fajną knajpę w centrum Warszawy, ale jego zachowanie było porażką! Do tego przyszedł ubrany dziwacznie. Miał markowe ciuchy, ale kompletnie do siebie niedopasowane. Gdy podszedł do nas kelner i podał menu, nawet nie zajrzał, ale od razu zapytał o najtańsze danie. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Zamówił dla siebie to najtańsze. Ja wzięłam tylko sałatkę, żeby nie nadwerężać jego budżetu. Po pół godzinie męczącej rozmowy zawołał kelnera. Zrobił to w prostacki sposób, krzycząc na głos „Kelner, no! Kelner!”. Chowałam głowę w dekoracjach na stoliku, tak bardzo byłam zażenowana. Zaproponowałam, że za siebie zapłacę, a on się zgodził. Oczywiście nie wpadł na to, żeby dać napiwek, ja musiałam to zrobić. Nigdy nie zapomnę też tego, że czekaliśmy na jego resztę – 78 groszy...”
„Poznałem fajną dziewczynę i zaprosiłem ją na randkę. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, a dziewczyna bardzo podobała mi się fizycznie. W drodze powrotnej wygadałem się, że mieszkam bardzo blisko, a ona zaproponowała, żebyśmy tam zaszli. Nakręciłem się i oczywiście przystałem na jej propozycję. Weszliśmy, a ona od razu chciała skorzystać z toalety. Przesiedziała tam chyba z pół godziny. Wydawała przy tym okropne odgłosy i zostawiła po sobie smród. Ochota na seks przeszła mi błyskawicznie”.
„Moją najgorszą randkę miałam z moim mężem. Pojechaliśmy za miasto na piknik. Po jedzonku położyliśmy się na kocu, a ponieważ byłam smutna Przemek chciał mnie rozweselić. Zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam się powstrzymać i puściłam głośnego bąka. Na szczęście Przemek dał mi drugą szansę”.
„Poszliśmy do kawiarni na kawę. Ja od razu skierowałam się do toalety, a kiedy wróciłam do stolika, on w tym czasie zdążył już sobie zamówić latte. Spytał się mnie, czy chcę i odparłam, że tak. Byłam przekonana, że ją dla mnie zamówi, a on podsunął mi swoją szklankę pod nos! Stwierdziłam, że jednak dziękuję. Wkurzyłam się i sama ją sobie zamówiłam, mój partner w ogóle nie wykazał inicjatywy. Po przyspieszonym wypiciu mojej ulubionej kawy, dostałam "nagły" telefon i już mnie nie było”.
„To była moja pierwsza i ostatnia randka z tym gościem. Zaprosił mnie do włoskiej knajpy. Ja zamówiłam jedynie bruschettę, a on rollsy, makaron z krewetkami, a na deser tiramisu. Przy płaceniu rachunku zaczął gorączkowo przeszukiwać swoje okrycie i stwierdził, że nie wziął portfela. Wiedziałam, że kłamie, bo wracając z łazienki do stolika, akurat trafiłam na moment jak przekładał go z kieszeni w spodniach do wewnętrznej kieszeni w marynarce. Bardzo grzecznie powiedziałam, że niestety mam przy sobie tylko 20 zł i dlatego zamówiłam wyłącznie bruschettę. On wtedy zaczął ponownie szukać i oczywiście znalazł. Co za burak”.
Komentarze Ukryj komentarze