16 najdziwniejszych chorób i dolegliwości psychicznych (17 obrazków)
Zespół Münchhausena

Osoby cierpiące na to zaburzenie symulują objawy chorobowe lub celowo uszkadzają ciało, bądź doprowadzają organizm do choroby, aby zostać przyjętymi do szpitala. Nierzadko poddawani są tam inwazyjnej diagnostyce, która w końcu wyklucza istnienie choroby. Wówczas osoby te przenoszą się do innego szpitala, podając te same objawy choroby (bądź też na nowo je wywołują). Co więcej osoby te domagają się często także zabiegów chirurgicznych i niekiedy są im poddawane, co prowadzi do osłabienia organizmu bez istotnej przyczyny. Często przyczyną tego typu zachowania jest pragnienie bycia otoczonym opieką, a także nieumiejętność nawiązywania prawidłowych relacji międzyludzkich.
Zastępczy zespół Münchhausena

Zaburzenie o wyjątkowo dramatycznym przebiegu. Rodzice, przeważnie matki, wywołują u swoich dzieci dolegliwości chorobowe, na przykład podtruwając je. Z tego powodu dziecko często trafia do szpitala, gdzie rodzic odgrywa rolę oddanego opiekuna. W krańcowych przypadkach może dojść nawet do śmierci dziecka.
Podwójna tragedia tego zaburzenia polega na tym, iż matki są zwykle piętnowane z powodu swojego zachowania. Nic zresztą dziwnego, większość z nas zareagowałaby skrajnym oburzeniem na wieść o tym, że ktoś krzywdzi małe dziecko. Zachowanie to ma jednak głębokie podłoże psychiczne. Nie wynika ze zdeprawowania rodzica, ale z dużych, nierozwiązanych konfliktów i potrzeb wewnętrznych.
Syndrom obcej ręki

Jest to zaburzenie neurologiczne, które spowodowane jest najczęściej urazem głowy, bądź też wylewem, guzem mózgu, a także występuje często jako następstwo komisurotomii (chirurgicznym rozdzieleniu półkul mózgowych). Syndrom ten polega na tym, iż jedna z rąk zaczyna żyć jakby własnym życiem. Niekiedy osoby dotknięte tym schorzeniem nie są w stanie kontrolować „zachowania” tej ręki. Może ona np. odpinać guziki (podczas, gdy druga je zapina), a nawet znane są przypadki, w których „obca” ręka próbowała udusić swojego właściciela. Co ciekawe, pacjenci często też nie rozpoznają tej ręki jako własnej i traktują ją jako przedmiot, niepotrzebną rzecz ciągnącą się za nimi.
Psychalgia

Cierpiący na to zaburzenie odczuwa bóle o takiej sile i takim natężeniu, który mógłby spowodować zagrożenie dla życia - gdyby tylko chory faktycznie posiadał jakąkolwiek patologię medyczną. Dolegliwości pojawiają się przeważnie w następstwie konfliktu emocjonalnego bądź problemów w życiu osobistym.
Osoba taka uzyskuje zainteresowanie rodziny i zespołu medycznego w związku ze swoimi bólami. Trzeba jednak rozróżnić psychalgię od symulacji, chory bowiem faktycznie odczuwa silne fizyczne cierpienie.
Wampiryzm

W połowie lat 80. XX wieku policjanci z Wirginii zatrzymali 20-letniego Jeffery'ego Wainwrighta pod zarzutem morderstwa. Ofiara 43-letni Charles Brownell, zajmował się wypalaniem cegieł i, jak sam twierdził, był wampirem.
Brwnell nie krył się ze swoim "wampiryzmem" od osiągnięcia dorosłości, ale mało kto traktował jego deklaracje poważnie. Niemniej, kiedy przez 2 tygodnie nie dawał znaku życia, sąsiedzi nieco się zaniepokoili, zwłaszcza że na zewnątrz mieszkania były ślady krwi. W środku policjanci odkryli znacznie więcej krwi, a także ludzkie organy i tkanki. Policja najpierw podejrzewała, że to Brownell zamordował kogoś i zbiegł. Badania laboratoryjne wykazały jednak, że prawda jest inna - to były szczątki samego Brownella. Interesujące, że badanie wątroby ofiary wykazało, że chorował na porfirię, rzadką chorobę genetyczną, na która choruje zaledwie 1 na 30 tysięcy osób.
Doktor David Dolphin, jeden z liczących się na świecie autorytetów w dziedzinie porfirii i innych chorób wątroby, uważa, że to właśnie za sprawą tej rzadkiej choroby ludzie bywali oskarżani o to, że są wampirami lub wilkołakami.
Ogólnie porfirie to grupa schorzeń uwarunkowanych genetycznie. Wątroba chorych na porfirię nie syntetyzuje w pełni wartościowego hemu (związek ten nadaje krwi czerwoną barwę) Prawidłowo synteza hemu składa się z 8 enzymatycznych etapów, zakłócenia na którymkolwiek z nich mogą doprowadzić do porfirii.
Dolphin uważa, że dla chorych na porfirę przebywanie na słońcu może mieć fatalne skutki. Często doprowadza to do uszkodzeń skóry a nawet odpadnięcia nosa albo palców. Za sprawą zapadniętych policzków i obkurczonych dziąseł zęby chorujących na porfirię mogą sprawiać wrażenie niemal wilczych kłów. Dodatkowo porfirii często towarzyszy bardzo bujne owłosienie. Wyobraźcie więc sobie osobę, która z domu wychodzi tylko nocą, mocno owłosioną, z wielkimi zębami i zniekształconą sylwetką. Czy nie przypomina wam wilkołaka?
Zdaniem Dolphina również żywiące się ludzką krwią wampiry to ofiary porfirii, chorzy, którzy "próbowali osłabić objawy tej strasznej choroby". Rzeczywiście jeżeli chory wypije dużo krwi, w pewnym stopniu może to uzupełnić niedobór hemu w organizmie i osłabić nieprzyjemne objawy. Obecnie chorzy leczeni są zastrzykami z hemu, ale w średniowieczu jedynie taka kuracja mogła przynieść pozytywny skutek. Desperacja podejmowanych prób nie powinna nikogo dziwić, gdyż deficyt hemu może prowadzić nawet do śmierci.
Genetyczna natura porfirii jest zgodna z ludowym przesądem, że ofiara ukąszenia wampira sama staje się wampirem. Jeżeli osoba chora ukąsi swojego "żywiciela", a ten mimo, że wcześniej nie wykazywał objawów porfirii może się nią niejako zarazić. Następuje to w momencie, gdy miał genetyczne predyspozycje do jej wystąpienia. Szok, jaki może nastąpić w organizmie pod wpływem stresu spowodowanego przez gwałtowną utratę krwi, może być bodźcem uaktywniającym chorobę.
Profiria to choroba genetyczna dlatego całkiem prawdopodobne że w średniowiecznej Europie mogły występować jej lokalne ogniska. W tej epoce ludzie podróżowali mało, a małżeństwa zawierano miedzy osobnikami spokrewnionymi. To wyjaśniałoby dlaczego mityczną ojczyzną wampirów mogła być odizolowana od świata Transylwania.
Chorzy na porfirię cierpią często na zburzenia psychiczne. Inna sprawa to tzw. wampiryzm kliniczny, którego podstawy leżą w psychice, a zaburzenie to choć nie bezpośrednio, może się wiązać również ze schizofrenią, depresją i obniżoną samooceną. Zaburzenie to jest jednak częściej związane ze "złożonym układem diadowym matka-dziecko, w którym "więzy krwi" przyjęły charakter wynaturzony i chorobliwy.
Stan opętania

W krajach Zachodu falę zainteresowania opętaniem przez demona wywołał film "Egzorcysta" z 1973 roku. Pojawiły się nawet opinie, że film ten odpowiada za swego rodzaju histerię, a nawet wywołał "nerwicę naśladowczą". W jednym z artykułów wymieniono 4 konkretne przypadki "filmowej neurozy", która rozwinęła się u pacjentów po obejrzeniu "Egzorcysty".
Co sprawia, że mózg ulega złudzeni, że jest się "opętanym" przez diabła? Dotychczas nie poznano odpowiedzi na to pytanie, choć istnieje już parę wskazówek i podjęto kilka prób jej sformułowania.
W 1923 roku Freud napisał, że opętanie jest formą nerwicy kreującej demony, które w rzeczywistości są projekcją represjonowanych pragnień na zewnętrzny świat.
Najsłynniejszym przypadkiem pętania analizowanym przez Freuda był Christoph Haizmann, odnoszący sukcesy malarz, którego karierę przerwało "opętanie przez diabła". Freud uznał, że urojenie Haizmanna było imaginacyjnym obrazem jego niedawno zmarłego ojca, bardzo zresztą przerażającej figury. Według Freuda źródłem urojenia malarza był nierozwiązany konflikt Edypa - Haizmann, jak pisał twórca psychoanalizy, chciał kontynuować swój związek z matką i żywił tłumną urazę do ojca, który stał mu na drodze.
Natomiast doktor Sally Hill i dr Jean Goodwin uważają, że Freudowska diagnoza przypadku Haizmanna jest błędna. Hill i Goodwin zgadzają się, że "szatan", który opętał Haizmanna, rzeczywiście stanowił wyimaginowany obraz jego ojca (który jak wiele wskazuje, brutalnie wykorzystywał w dzieciństwie swojego syna), ale dodają, że Haizmann doświadczył w dzieciństwie wielu innych głębokich traum. Mieszkając w Bawarii w XVII wieku, Haizmann (1618-1648) mógł oglądać na własne oczy dramat wojny trzydziestoletniej: śmierć, zniszczenia, morderstwa, publiczne egzekucje, gwałty, grabieże, tortury, głód, a nawet kanibalizm. To wszystko bez wątpienia mogło przyczynić się do dziecięcej traumy Haizmanna. Były to przeżycia tak silne, że zostały zepchnięte do najgłębszych zakamarków jego umysłu. Po latach wydostały się jednak na powierzchnię i przybrały postać diabła, który chciał go zniszczyć, tak jak niegdyś niemal zniszczył go jego ojciec.
Opętanie Haizmanna było więc odbiciem pełnego przemocy i traumatycznego dzieciństwa. W tym ujęciu opętanie demoniczne byłby więc kolejną manifestacją starań umysłu dziecka próbującego poradzić siebie z pełnym brutalności światem.
Czy również współczesne przypadki opętania demonicznego można w ten sposób wyjaśnić? Bardzo możliwe, że tak. W innym badaniu przeprowadzonym przez specjalistów z Vanderbilt University, szczegółowo przeanalizowano przypadki 5 dzieci, u których wystąpiło urojenie opętania. Jeden wątek przewijał się we wszystkich pięciu - ciężka trauma we wczesnym dzieciństwie i przemoc w rodzinie.
Choroba szalonej ćmy

Choroba szalonej ćmy występuje wśród Indian Nawaho, zamieszkujących środkowowschodni obszar Stanów Zjednoczonych. Dla Nawaho choroba ta jest niczym AIDS dla Europejczyków - groźna i przerażająca. U dotkniętych tą przypadłością występują ataki przypominające napady padaczki oraz inne objawy powodujące w konsekwencji utratę kontroli nad sobą oraz napady histerii i zachowania samo destrukcyjne. Bardzo często towarzyszy temu przekonanie chorego, że jakaś część jego ciała - głowa, tors, narządy seksualne - gwałtownie się kurczy, ale takich zmian nie wykazują żadne badania lekarskie, są to objawy czysto psychosomatyczne. Sama nazwa wywodzi się stąd, że podczas ataków zachowanie chorego przypomina szaleńczo miotająca się ćmę.
Nawaho wierzą, że przyczyną tej choroby jest pogwałcenie tabu kazirodztwa.
Komentarze
Pokaż komentarze