10 teledysków, które nigdy nie powinny powstać (11 obrazków)
Billy More „Up & Down"
Jeśli zastanawialiście się jaki dzwonek w telefonie ustawiony ma Rafalala (bardziej znany jako „to coś”), właśnie otrzymaliście odpowiedź na to jakże nurtujące pytanie. Jeśli chodzi o teledysk, stworzony do ulubionej piosenki polskiego transwestyty, nie da się ukryć, że jest on prawdziwym gay testem. Zatem jeśli z każdą kolejną sekundą czujesz coraz większe pobudzenie i niecierpliwie czekasz na rozwój wydarzeń, zdałeś. Abstrahując od wokalnych umiejętności Ś.P. Billy'ego, teledysk do piosenki „Up & Down” jest jak oglądanie filmu „Tajemnica Brokeback Mountain” z kolegami. Wyzywający transseksualista pieszczący się z modelami, tańczącymi z ruchami króliczków Playboya… Cóż, w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zacytowanie legendarnego Stacha Jonesa,: „Pier***e, tak chłop ze chłopem?”
Tobi King „Familia”
Kto pamięta występy najsłynniejszego polskiego Cygana, Don Vasyla, powinien poznać jego siostrzeńca – Tobiego Kinga. Co prawda romskiemu artyście bliżej jest do Burger Kinga aniżeli Kinga Polski, lecz niewykluczone, że niedługo ogłosi wraz ze swoją familią niepodległe królestwo Limanowej bądź też Andrychowa. Co do teledysku Tobiego, wylewa się z niego absurdalna ilość kiczu, m.in. w postaci złotych obroży, srebrnych krawatów, świecących pasków… Ponadto nieograniczone ilości błyskotek, gangsterskie garnitury, wino i gitary, które wydają dźwięki podobne do tych zaprezentowanych przez Angelikę Fajcht w programie Dzień Dobry TVN. Cóż, nawet 4-kilogramowa złota koszula indyjskiego polityka Pankaja Parakha wydaje się być bardziej gustowna.
Edyta Kamińska „Tobie mamo”
Wyzywające ujęcia przy fortepianie, uwodzenie drzew , wzruszające oglądanie fotek mamy na komputerze - to wspaniały przepis na… zły teledysk. Bardzo zły. Najgorszy… Dodając do tego efekty, których nie powstydziłby się przeciętny polski 6-latek… to po prostu nie mogło się udać. W tym wszystkim najbardziej szkoda mamy pani wokalistki, bo któż by po śmierci chciał słuchać o sobie takich żałobnych, a właściwie żałosnych rapsodów…
De stroopjes „De Achtbaan”
Już pierwsza scena teledysku uświadamia nas o ciężkiej przeprawie, jaką przyjdzie nam przebyć. Na plac zabaw wkracza bowiem zabójczy duet – Harold i Annelies, czyli holenderska wersja Bonnie i Clyde’a. Właściwie epizod ten w pełni wyczerpuje jakąkolwiek akcję zawartą w teledysku, gdyż jego dalsza część jest jak filmy przyrodnicze o Syberii – w sumie nic się nie dzieje. Jedyne co wybudza nas z letargu, towarzyszącego nam podczas oglądania sielankowych scenek z placu zabaw, to egzotyczny taniec holenderskiej Bonnie, która swoimi kocimi ruchami wprawiłaby w zakłopotanie niejednego amerykańskiego rapera, a nawet samego Rubensa.
Aldona Orłowska „Ślady na piasku”
Aldonę Orlowską z Teresą Orlowski łączy wiele. Poczynając od podobnie brzmiącego nazwiska, ścieżki dźwiękowej w ich produkcjach, a kończąc na niepowtarzalnym talencie. Tym razem jednak skupimy się na samej Aldonie, gdyż Teresę analizowaliśmy już wiele razy (i nie tylko my). Pani Aldona wygląda jak syrena, którą zdenerwowany Neptun wyrzucił ze swego królestwa na brzeg. Z tym że bardziej jest to syrena – symbol polskiej motoryzacji, aniżeli mitologiczna piękność. Widząc jej opaleniznę, śmiało można stwierdzić, że na kabinach w solarium oraz na Słońcu powinny widnieć ostrzegawcze slogany, znane nam choćby z papierosowych paczek, brzmiące następująco: „Opalanie szkodzi Tobie i osobom w Twoim otoczeniu”. Mianem perełki w teledysku bez wątpienia można określić scenę, w której wokalistka oddaje się tanecznej rozkoszy wraz z siedzącym za kierownicą Mercedesa partnerem. Tutaj 10. od pani Beaty Tyszkiewicz wydaje się zwykłą formalnością…
Video-Jose Pell
Fuego Consumidor „En el Reino de mi Señor”
Jakie jest najlepsze miejsce do nakręcenia teledysku? Można stworzyć go na ulicy, w parku, mieszkaniu, szpitalu, szkole oraz… rzece. Przynajmniej na taki pomysł wpadli muzycy z zespołu Fuego Consumidor. Naszym oczom ukazuje się prawdziwe „river party”, przerywane od czasu do czasu sceną z psychodelicznym puszczaniem baniek mydlanych. Bez wątpienia, teledysk przedstawia prawdziwy boliwijski chrzest, mamy bowiem boliwijski Jordan, charyzmatycznych wyznawców wykrzykujących „alleluja” oraz organistę, który jest prawdziwym mistrzem ceremonii… W końcu Casio i Yamaha w jednym utworze i jednej rzece mówią same za siebie. Deal with it disco polo!
Primo „Lubelski Full”
Wciąż istnieje wiele pytań, na które ludzkość, jak dotąd, nie znalazła odpowiedzi. Czy istnieje obca cywilizacja? Czy katolik może czytać „Gazetę Wyborczą”? Czy istnieje życie po śmierci? Kolejnym nurtującym pytaniem jest: „O co k***a chodzi w teledysku Lubelski Full”? Bowiem nie sposób pojąć ludzkim rozumem tych obłędno-rytualnych obrazów, które przedstawiają nam artyści. Szczególnie tego, który widnieje za duetem, wyglądający jak psychodeliczny dywan, żywcem ściągnięty z rosyjskiej ściany. Jedynym ratunkiem dla oglądającego może być uwodzący taniec wokalistki. Lecz odpowiedzi na pytanie: jaki styl tańca wykonuje artystka?, nie znają nawet najstarsi andyjscy górale.
Komentarze Ukryj komentarze