Najbardziej przerażające duchy na starych fotografiach (13 obrazków)
Duchy i inne postacie o charakterze niematerialnym (np. anioł stróż przy kołysce dziecka) nie były rzadkością na zdjęciach z XIX wieku. Często takie rzeczy robiono dla rozrywki publiczności, oglądającej fotografie stereoskopowe. Pod koniec 1850 roku Londyńska Spółka Stereoskopowa wyemitowała serię zdjęć pod nazwą "Duchy w stereoskopie". Ale mało kto mógłby traktować te zdjęcia poważnie. Większość fotografów uważało takie fotomontaże za przejaw złego smaku i obrazę szlachetnej sztuki fotografii.
W 1861 roku grafik i fotograf amator z Bostonu - William Mumler - wykonał autoportret. Przy wywoływaniu zdjęcia Mumler zauważył, że na portrecie, oprócz niego, jest jeszcze jakaś postać. Fotograf rozpoznał w niej swą kuzynkę, zmarłą 12 lat wcześniej. To wydarzenie uważa się za początek nowego trendu w fotografii, który stał się bardzo dochodowym interesem dla tych, którzy posiadali odpowiedni stopień umiejętności. Mumler obwieścił szerokiej publiczności o swoim interesującym odkryciu. Okazało się, że wiele osób chciałoby poczuć obecność drogich zmarłych bliskich, choćby nawet w tak egzotyczny sposób. Mumler porzucił zatem dotychczasowe zajęcie i przekwalifikował się na fotografa. Fotografa spirytystycznego.
W latach 60. XIX wieku Mumlerowi powodziło się wspaniale, zyskał sławę i finansową pomyślność. Z pewnością pomogły mu w tym jego talenty marketingowe - promował sam siebie przynosząc na zebrania spirytystów próbki swoich dzieł oraz publikując swe prace w czasopismach spirytystycznych. Zdjęcia spirytystyczne były wówczas dużo droższe niż zwykłe portrety. W Ameryce, w latach 60. można było zrobić sobie zdjęcie za kilka centów, a fotografie Mumlera kosztowały od 5 do 10 dolarów (10 dolarów w połowie XIX wieku odpowiada mniej więcej 136 dolarom na początku XXI wieku). Ale duchy mają naturę kapryśną i wymagającą, zasługują na szacunek i nie tolerują niepoważnego podejścia...
W 1869 roku korespondent "New York World" P.V. Hickey napisał artykuł o spirytystycznych fotografach, a w szczególności o Mumlerze, oskarżając go o wprowadzanie w błąd łatwowiernej publiczności. Punkt widzenia Hickeya podzielany był przez wielu fotografów, którzy uważali, że Mumler nie tylko oszukuje ludzi, ale także podważa wiarygodność fotografii jako odzwierciedlenia rzeczywistości. Dynamiczny rozwój spirytystycznej fotografii z jednej strony (na które popyt znacznie przekroczył podaż) i niezadowolone głosy sceptyków z drugiej strony na początku 1870 roku były początkiem długiej walki pomiędzy nauką a fikcją (Science vs Seance). Hickey sprawił, że Mumlera wzięto "na tapetę": niejaki M.J. Tuker odwiedził studio, uzyskał zdjęcie i nie rozpoznał ducha, który został z nim sfotografowany. A przecież w reklamie spirytystycznej fotografii Mumlera jasno było powiedziane, że na zdjęciu na pewno ujrzy się portret serdecznego przyjaciela lub krewnego. Ta nieuczciwa reklama stała się okazją do formalnego rozpoczęcia procesu przeciwko Mumlerowi, który trwał siedem dni i był szeroko opisywany w prasie.
Po stronie Mumlera była społeczność spirytystów, a także sympatia publiczności zgromadzonej w sądzie. Ludzie otrzymali od niego to, czego oczekiwali i dlatego był darzony zaufaniem. Proces zakończył się "remisem". Sędzia orzekł, że oczywiście wszyscy rozumieją, iż Mumler jest oszustem, ale oskarżenie nie przedstawiło na to przekonywających dowodów.
W niektórych popularnych biografiach Mumlera mówi się, że po procesie jego reputacja została zachwiana, kariera zrujnowana, firma upadła i Mumler zmarł w ubóstwie. W rzeczywistości było wręcz przeciwnie! Proces zrobił Mumlerowi dodatkową reklamę, a zwolnienie go przyczyniło się do zwiększenia jego wiarygodności.
To właśnie po procesie, w początkach lat 70. XIX wieku, Mumler wykonał swe najbardziej znane fotografie - portrety młodego medium z Massachusetts, znanego pod dziwnym imieniem Mistrz Herrod i wdowy po prezydencie Lincolnie - Mary Todd Lincoln z duchem męża.
Komentarze Ukryj komentarze