Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Wolterianin

0 / 2
Wolterianin

[demot] @Tibr IMO nie ma znaczenia gdzie sonda była robiona. Póki tylko kobiety będą mogły rodzic dzieci cywilizacje będą dzielić się na takie gdzie życie kobiet i dzieci jest ważniejsze od życia mężczyzn oraz cywilizacje wymarłe. Pytanie co będzie gdy postęp technologiczny osiągnie poziom w którym do urodzenia dzieci nie będzie już potrzebny udział ludzi, ale do tego jeszcze trochę nam brakuje. @Ienstret Nie przejmuję się minusami, chociaż ich ilość w tym przypadku daje do myślenia. @KENJI512 Nie rozumiem co chcesz przekazać, ale równouprawnienie to mit. Każdy bowiem jest inny. Ewolucja nie ma parytetów. Ewolucji nie obchodzi równość czy sprawiedliwość tylko efektywność

0 / 22
Wolterianin

[demot] Życie kobiet zawsze było ważniejsze niż życie mężczyzn, bo tak właśnie działa ewolucja. Jeżeli przy życiu pozostaną kobiety to wystarczy 1 płodny facet, by społeczność szybko mogła się odnowić. Jeżeli natomiast zostałaby 1 kobieta i sami faceci to odnowienie społeczności będzie szło znacznie wolniej i przez wiele lat będzie ona na skraju zagłady. Biorąc jednak pod uwagę, że współczesne kobiety nie chcą mieć dzieci, a za to chcą równych praw zapewne za jakiś czas faceci także zaczną twierdzić, że ich życie jest ważniejsze niż życie ich kobiet i wtedy mężczyźni będą żyć trochę dłużej.

-3 / 3
Wolterianin

[demot] @CP666 IMO ten demot o ile dobrze rozumiem przekaz jest wewnętrznie sprzeczny. Np o ile zgodzę się, że osoba, która twierdzi, "tak, Bóg istnieje" ma obowiązek przedstawienia dowodu na istnienie Boga, to taki sam obowiązek przedstawienia dowodu ma osoba, która mówi "nie, Bóg nie istnieje". Brak dowodu na istnienie czegoś nie jest bowiem równoznaczny z dowodem nieistnienia. Stosując bowiem logikę wielu ateistów trzeba by uznać, że skoro pierwsze bakterie zaobserwowano o ile pamięć mnie nie myli w XVIII wieku, to znaczy, że wcześniej bakterie nie istniały. Czyli wymagałoby uznania, że coś czego nikt nie obserwuje nie istnieje. Tak więc osoba, która twierdzi, że Bóg na pewno istnieje kłamie, tak samo jak kłamie osoba, która twierdzi, że Bóg na pewno nie istnieje. Przy braku dowodów uczciwym jest stwierdzenie agnostyków - nie wiem czy Bóg istnieje czy nie. Podobnie jak uczciwe jest stwierdzenie - wierzę, że Bóg istnieje oraz stwierdzenie - wierzę, że Bóg nie istnieje. Oznacza to jednak, że ateizm to pogląd oparty o wiarę. Z tą różnicą, że Wierzący wierzy w istnienie Boga, a ateista wierzy w nieistnienie Boga, czyli po bardziej naukowemu kierunek ten sam, tylko zwrot przeciwny. Oznacza to też, że bezsensownym działaniem jest domaganie się dowodu wiary, ponieważ wiara oznacza brak dowodów. Tam gdzie jest dowód nie ma już miejsca na wiarę. Gdy jest dowód powstaje wiedza.

0 / 2
Wolterianin

[demot] @Laufer Jak zaczęliśmy tą rozmowę miałem nadzieję, że trafiłem na kogoś w rodzaju @Sok_Jablkowy, kto powie coś, co da mi do myślenia. Niestety okazało się, że trafiłem na kogoś, kto ma problemy z myśleniem i związkami przyczynowo - skutkowymi, ale za to ma strasznie wybujałe ego i strasznie kruchą psychikę. Twoja argumentacja za nieistnieniem Boga jest jak stwierdzenie, że koty nie istnieją, ponieważ jak zawołałeś na środku placu kici kici, to żaden kot się nie pojawił, a przecież jest logiczne, że gdyby koty istniały to jakiś by przyszedł i tylko debil tego nie rozumie. Jakbyś potrafił czytać, to zauważyłbyś, że nigdzie nie mówiłem czy Bóg jest mądry czy nie. Jakbyś potrafił myśleć, to zauważyłbyś, że wszystkie twoje argumenty oceniają Boga w żaden sposób nie odnoszą się do kwestii istnienia, bądź nieistnienia Boga, a jeżeli już na siłę próbować odnieść je do tej kwestii, to są bardziej za Jego istnieniem niż za Jego nieistnieniem. Przyznaję, że zabawnym jest patrzenie jak ktoś ocenia czy działania bytu miliony razy starszego od niego są mądre czy nie. Co do ostatniego stwierdzenia, to NIKT nie wie czy Bóg istnieje czy nie, bo nie da się tego udowodnić. Gdyby ktoś mógł to udowodnić, to wtedy wiedziałby czy Bóg istnieje czy nie więc nie mógłby być ani wierzącym, ani ateistą, ani agnostykiem, bo byłby wiedzącym. Agnostyk to ktoś, kto odnosi się do wiedzy i poszukiwań dowodów na istnienie, bądź nieistnienie Boga, a nie do wiary. Powstaje więc pytanie czy wiara i poszukiwanie wiedzy nie stoją ze sobą w sprzeczności. Biorąc pod uwagę, że wśród naukowców są księża można się zastanawiać czy sprzeczność faktycznie istnieje czy nie. Moim zdaniem nie można być jednocześnie agnostykiem i wierzącym / ateistą. Możesz się z tym nie zgadzać czy uznać ten pogląd za błędny, ale stwierdzenie, że jest on wynikiem niezrozumienia tematu tylko dlatego, że jest inny niż twój jest straszną arogancją. Biorąc natomiast co pokazałeś w tej rozmowie, bo dyskusją tego nazwać nie można, to twoje przekonanie o czymś o niczym nie świadczy i są dużo większe szanse na to, że się mylisz niż na to, że masz rację. Tym bardziej więc pozostanę przy swoim zdaniu w tej kwestii.

1 / 1
Wolterianin

[demot] @Laufer Jak zaczęliśmy tą rozmowę miałem nadzieję, że trafiłem na kogoś w rodzaju @Sok_Jablkowy, kto powie coś, co da mi do myślenia. Niestety okazało się, że trafiłem na kogoś, kto ma problemy z myśleniem, związkami przyczynowo - skutkowymi, ale za to ma strasznie wybujałe ego i kruchą psychikę. Twoja argumentacja za nieistnieniem Boga jest jak stwierdzenie, że koty nie istnieją, ponieważ jak zawołałeś na środku placu kici kici, to żaden kot się nie pojawił, a przecież jest logiczne, że gdyby koty istniały to jakiś by przeszedł i tylko debil tego nie rozumie. Jakbyś potrafił czytać, to zauważyłbyś, że nigdzie nie mówiłem czy Bóg jest mądry czy nie. Jakbyś potrafił myśleć, to zauważyłbyś, że wszystkie twoje argumenty oceniają Boga w żaden sposób nie odnoszą się do kwestii istnienia, bądź nieistnienia Boga, a jeżeli już na siłę próbować odnieść je do tej kwestii, to są bardziej za Jego istnieniem niż za Jego niestnieniem. Co do ostatniego stwierdzenia, to NIKT nie wie czy Bóg istnieje czy nie, bo nie da się tego udowodnić. Gdyby ktoś mógł to udowodnić, to wtedy wiedziałby czy Bóg istnieje czy nie więc nie mógłby być ani wierzącym, ani ateistą, ani agnostykiem, bo byłby wiedzącym. Agnistyk to ktoś, kto odnosi się do wiedzy i poszukiwań dowodów na istnienie, bądź nieistnienie Boga, a nie do wiary. Powstaje więc pytanie czy wiara i poszukiwanie wiedzy nie stoją ze sobą w sprzeczności. Biorąc pod uwagę, że wśród naukowców są księża można się zastanawiać czy sprzeczność faktycznie istnieje czy nie

0 / 2
Wolterianin

[demot] @Laufer Solipsyta? Zdecydowanie nie. W sumie masz rację. To nie jest Twój błąd postrzegania. To zwykły strach przed wzięciem odpowiedzialności za swoje własne decyzje i swoje własne działania. Ciekawe, że uczepiłeś się roweru ignorując kwestię zależności rodzic - dziecko. Czyżby nie pasowała do teorii? Widzę też, że wyznajesz pogląd, że zrozumienie zagadnienia występuje wtedy gdy ktoś się z Tobą zgadza. W takim przypadku faktycznie dalsza rozmowa pozbawiona jest sensu. Ok. Mogę uznać stwierdzenie, że stworzenie świata świadczy o stworzycielu, tyle że nie ma to związku z Twoją argumentacją ponieważ jak mówi Biblia ludzie zostali wykopani z raju gdy zakwestionowali wolę Boga. W tym momencie dostali wolną wolę za cenę życia w świecie, który testuje ich na każdym kroku. Odrzucając więc założenie, że żyjemy w piekle mamy sytuację, że ludzie z raju zostali przeniesieni na poligon, który ma sprawdzić kim są i nauczyć ich życia i odróżniania dobra od zła, by potem ocenić czy zasługują na życie wieczne w raju czy nie. Patrząc po tym co mówi biblia to Bóg dał ludziom trochę wiedzy i zestaw dobrych rad pozwalających przeżyć w świecie i pozwolił im działać po swojemu czyli zrobił to co robią w którym momencie wszyscy rodzice. Trochę zaskakujące jest, że nie potrafisz tego zrozumieć. Chociaż z drugiej strony czego oczekiwać po kimś, kto nie potrafi odróżnić wiary od wiedzy.

-1 / 1
Wolterianin

[demot] @Laufer W zasadzie pominęliśmy kluczowy punkt od którego powinniśmy zacząć rozmowę. To co piszesz o ile jest w miarę spójne, to bazuje na akcie wiary czy jak pewnie wolisz na założeniu. A założenia mają to do siebie, że mogą być prawdziwe, a nie muszą. Założenie podstawowe dotyczy naszego istnienia. Biblia sporo mówi o karze za grzechy, którą jest zesłanie do piekła. Tak więc jest pytanie czy prawdziwe jest założenie, że faktycznie istniejemy. Jeżeli tak, to to co mówisz jest powiedzmy ok i można założyć, że Boga nie ma, chociaż dalej jest to nie do udowodnienia gdyż wymaga kolejnych założeń. Co jednak z możliwością, że zostałeś osadzony i skazany i to co postrzegasz jako swoją rzeczywistość jest po prostu piekłem? Jest też możliwość, że żyjemy w matrixie. I o ile nie daje to odpowiedzi na to czy prawdziwy Bóg istnieje czy nie, to wtedy dla nas Bogiem jest każdy, kto może w matrix ingerować. To co mówisz o wojnie i zapobieganiu złu to błąd postrzegania. Patrzysz bowiem na sprawę tak jakby najważniejsze było mięso w które jesteśmy obleczeni. Natomiast religia twierdzi, że najważniejsza jest nieśmiertelna dusza. To jak z nauką jazdy na rowerze. Jeżeli nie pozwolisz dziecku się wywrócić nigdy się nie nauczy. Czy może nawet inaczej. Dziecko powiedziało rodzicom, że nie uznaje ich zasad, wyprowadziło się z domu i poszło na swoje. Czy to wina rodziców, że zaczęło ćpać? Co do agnostyka i bycia teistą albo ateistą to IMO jest to sprzeczność. Agnostyk mówi bowiem, że nie wie czy Bóg istnieje czy nie ponieważ nie ma na to dowodów. Kwestia czczenia lub nie Boga to natomiast sprawa wiary czyli miejsce w którym toczą swoje boje wyznawcy z ateistami.

2 / 4
Wolterianin

[demot] @Laufer Widzę, że komuś się nie spodobała Twoja odpowiedź. Zastanawiam się czemu, bo jest całkiem interesująca. Z mojego punktu widzenia mylisz założenie z faktem. To, że Bóg przekazuje coś przez biblię to jest bowiem tylko założenie. Co więcej nawet jeżeli uznamy, że tak, to biblia została napisana przez człowieka więc jest kwestia interpretacji. Czy Boskie atrybuty są sprzeczne to także kwestia dyskusyjna i uznaniowa. Jakby tak się zastanowić to niewiele wiemy o biblijnym Bogu ponad to, że ma przynajmniej te 14mld lat i jest w stanie stworzyć wszechświat. No i kwestia dobrego Boga. Bycie dla kogoś dobrym nie oznacza zgody na spełnianie wszystkich zachcianek tego kogoś. Powiedz kilkuletniemu dziecku, że nie może jeść samych cukierków to będziesz dla niego wcieleniem zła, mimo że będziesz działać dla jego dobra. Pomijasz też jedną możliwość. Bóg może akurat poszedł sobie na urlop. Kwestia czy Bóg jest wart czci to jeszcze inna rzecz bez związku z tym czy istnieje czy nie. Moim zdaniem szkoda na to energii, ale jak komuś sprawia to przyjemność to jego sprawa. Ludzie tracą swoje zasoby na wiele sposobów więc jeden w tą czy tamtą nie robi różnicy.

2 / 4
Wolterianin

[demot] @Laufer Twoje przykłady niczego nie dowodzą. W pierwszym odbierasz Bogu wolną wolę. Może Bóg uznał, że nie jesteś wart kopnięcia? No i jest kwestia jak wyglądałoby takie Boskie kopnięcie. Może zostałeś już kopnięty, tylko nie zauważyłeś związku przyczynowo skutkowego pomiędzy kopnięciem, a wydarzeniami jakie są / będą jego konsekwencją. Drugi jest jeszcze gorszy. Zwłaszcza przy założeniu wszechobecnego, wszechpotężnego Boga. Nie masz bowiem żadnych narzędzi do oceny tego co Bóg powinien robić. Podobnie jak nie masz narzędzi do oceny co robi. Czyli nie wiedząc co robi i nie wiedząc co powinien robić nie możesz stwierdzić czy robi to co powinien. Inaczej mówiąc fałsz plus fałsz nie da prawdy.

10 / 10
Wolterianin

[demot] Samemu to nie to samo co w samotności. Można być samemu nie będąc samotnym, podobnie jak można być samotnym w towarzystwie.

1 / 11
Wolterianin

[demot] Stwierdzenie z demota jest bez sensu, ponieważ jeżeli pojawi się niezbity dowód, to nie będzie już wiara, tylko wiedza. Wiara to bowiem uznanie za prawdę czegoś bez dowodów. Np wielu ludzi wierzy, że gdzieś w kosmosie istnieją inne wysoko rozwinięte cywilizacje, mimo że nie ma na to dowodów. Jak na Ziemi wyląduje UFO i okaże się, że przybyli nim przedstawiciele takiej cywilizacji nie będzie już można mówić o wierze gdyż teza o istnieniu obcych zostanie udowodniona. Poza tym biorąc pod uwagę, że nie da się udowodnić istnienia Boga, podobnie jak nie da się udowodnić nieistnienia Boga to każdy myślący człowiek jest agnostykiem i nie wtrąca się w dogmatyczne spory pomiędzy wyznawcami wiary w istnienie Boga, a wyznawcami wiary w nieistnienie Boga.

0 / 0
Wolterianin

[demot] Stwierdzenie z demota jest bez sensu, ponieważ jeżeli pojawi się niezbity dowód, to nie będzie już wiara, tylko wiedza. Wiara to bowiem uznanie za prawdę czegoś bez dowodów. Np wielu ludzi wierzy, że gdzieś w kosmosie istnieją inne wysoko rozwinięte cywilizacje, mimo że nie ma na to dowodów. Jak na Ziemi wyląduje UFO i okaże się, że przybyli nim przedstawiciele takiej cywilizacji nie będzie już można mówić o wierze gdyż teza o istnieniu obcych zostanie udowodniona

-1 / 9
Wolterianin

[demot] @fissiu Czemu zaburzonej? Wszystkie osoby głęboko wierzące są takie same jeżeli chodzi o dogmaty ich wiary więc nie ma co oczekiwać różnic pomiędzy fanatycznym wyznawcą Wiary w istnienie Boga, a fanatycznym wyznawcą Wiary w nieistnienie Boga. Chociaż ten pierwszy jest jednak uczciwszy bo swoje pozbawione dowodów przekonanie zgodnie z prawdą nazywa wiarą, natomiast ten drugi swoje pozbawione dowodów przekonanie fałszywie nazywa nauką.

-3 / 3
Wolterianin

[demot] @Tibr Wiedza o tym, że odbicie w lustrze przedstawia osobę, która w nie patrzy to słaby wyznacznik świadomości. Prowadzi to też do trochę absurdalnych pytań w rodzaju czy to znaczy, że świadomością obdarza człowieka lustro, albo do pytania co jeżeli ktoś nigdy nie zobaczy lustra. Czy taka osoba nigdy nie stanie się świadoma?

-1 / 1
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy Wydawało mi się, że rozmawiamy o początkach religii, ale jakoś teraz zwatpiłem czy na pewno. Podróż w czasie nic nie wyjaśnia tylko przesuwa problem w miejscu więc nie można dodać tego do listy potencjalnych źródeł religii. Chyba zgubiłem się w kwestii różnicy pomiędzy władzą kapłanów, a władzą kapłana. W każdym razie opisany przez Ciebie przypadek umieściłbym gdzieś na początku drogi ku władzy jako coś co pokazało części kapłaństwa, że swoją bliskość z bóstwami można wykorzystać do poprawy swojej doczesnej egzystencji. Czyli najpierw jest koncepcja Boga, potem wyrasta z tego religia, następnie pojawiają się osoby zawodowo zajmujące się kontaktami z Bogami i interpretacji ich woli, a dopiero gdzieś później kapłani zaczynają podejmować działania w celu zapewnienia sobie władzy i dostatku kosztem Wiernych. A że chciwość jest nieograniczona dążą do maksymalizacji władzy i bogactwa, aż dojdą do punktu przegięcia w którym następuje bunt ludności.

1 / 3
Wolterianin

[demot] Ostatni wiersz - obojętność ekonomiczna jest fajny. Mówi, że poglądy gospodarcze partii nie decydują o jej liberalizmie czyli wg tego komuniści to też przedstawiciele liberalizmu. Drugą możliwością w tym wierszu jest stwierdzenie, że każdy kto popiera własność prywatną jest liberałem, co można by uznać od biedy za prawdziwe, tyle że zarówno PiS jak i razem są wrogami własności prywatnej więc oba te ugrupowania nie powinny się znaleźć w tym wierszu.

-1 / 1
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy Może bujda? Wielu rzeczy nie wiemy o sobie i o miejscu w którym żyjemy. Równie dobrze możemy być npcami w jakiej rozbudowanej grze komputerowej. Twój argument z podróżą w czasie nic odpowiada jednak na pytanie o powstanie religii. Po prostu dokłada dodatkową pętle. Żeby ktoś mógł zastosować taką manipulację, to musi znać koncepcję religii, która jakoś musiała u niego powstać więc w ten sposób zmieniasz pytanie z tego jak u nas powstała religia na pytanie jak powstała w cywilizacji, która nam ją zaszczepiła. Inna rzecz, że teoria wg której Bogowie, to przedstawiciele obcej, zaawansowanej technologicznie cywilizacji nie jest nowa. Archeologia znalazła całkiem sporo śladów, które ją uwiarygodniają. Ciekawe też co by było jakby przebadać na poważnie obiekt modłów muzułmanów stojący w Mekce. Tyle, że ta teoria nie oznacza, że istoty, które mógłby stworzyć i zniszczyć np nasz wszechświat nie istnieją. Opisany przez Ciebie przypadek może być początkiem religii, ale daleko mu do władzy kapłanów.

1 / 5
Wolterianin

[demot] @BOFH Tak z ciekawości. Kilka miesięcy to znaczy ile? 2? 20? 200? Co powoduje pojawienie się świadomości i jak poznać, że świadomość się pojawiła. No i czy w przypadku gdy ktoś dostanie w głowę i straci świadomość, to przestanie być człowiekiem?

-1 / 1
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy Pytanie czy bajkę wymyśloną dla rozrywki wciąż można nazwać bajką. Historykiem nie jestem, ale z tego co kojarzę w historii społeczeństw najpierw rządziła siła i/lub mądrość i minęły tysiące lat zanim kapłani zaczęli zdobywać władzę. Poza tym żeby zauważyć, że religia daje władzę najpierw musi być silna wiara bez posiadających władzę kapłanów. Inaczej skutek stawiasz przed przyczyną. Inny przykład. To co mówisz, to jakby powiedzieć, że ktoś zauważył, że ludzie lubią pizzę więc wymyślił pizzę. Właśnie ilość mitologii i religii pokazuje jak ciężko zdefiniować Boga. Dlatego też dla jednych wróżka zębuszka może być Bogiem, a dla innych nie. Wszystko kwestia Wiary, chociaż o ile wiem w przestrzeni publicznej wróżka zębuszka Bogiem nie jest i nigdy nie była.

1 / 3
Wolterianin

[demot] @rafal199 Nie wiem czy mój angielski jest wystarczająco dobry, ale ciągle trafiam na teksty w rodzaju "The wealthiest 1% of the world’s population were responsible for the emission of more than twice as much carbon dioxide as the poorer half of the world from 1990 to 2015, according to new research.", "Carbon emissions of richest 1 percent more than double the emissions of the poorest half of humanity" więc to na co trafiam raczej potwierdza tezę strefy inwestorów niż jej przeczy.

-1 / 1
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy 1. Z tymi możliwościami to pewnie znowu mamy kwestię czasu i jak daleko sięgniemy. Uznaje się, że pierwsze religie powstały w prehistorii. Oczywiście mogę się mylić, ale z tego co mi wiadomo raczej nie występował wtedy problem bajek i chęci zbycia natrętnych pytań dzieci. Poza tym kwestia bajek, to jednak inna rzecz, chociaż mają z religią wspólną rolę. Pomagają oswoić strach. Próba kontrolowania ludzi i sposób na władzę, to IMO dalszy etap rozwoju religii. Wielu rzeczy nie wiemy na pewno, a przyjmujemy je na w Wróżka zębuszka od Boga różni się strefą wpływów. Idea Boga to ogólnie duży temat i chyba niemożliwy do określenia. Zwłaszcza, że istnienie, bądź nie istnienie Boga wiąże się z kwestią wiary czyli uznaniem jakiegoś poglądu za fakt bez dowodów. 2. Tak odebrałem Twoją wypowiedź. Wychodzi na to, że błędnie.

1 / 1
Wolterianin

[demot] @rafal199 Poszukam w wolnej chwili oryginalnego tekstu. Chyba, że link podrzucisz, to od razu przeczytam.

0 / 0
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy Chyba nie rozumiem o czym mówisz w pkt 1. Co do źródła powstania religii to nie widziałem innych wniosków niż to, że chodziło o opisanie nieznanej rzeczywistości w zrozumiały sposób. Być może są inne możliwe wytłumaczenia, ale jeżeli tak to ja na to nie trafiłem. Co to jednak ma wspólnego ze świętym Mikołajem czy wróżką zębuszką to nie wiem. Nie widzę związku pomiędzy jednym, a drugim. Ad2 Ależ ja się jak najbardziej zgadzam z tym, że kulisy powstania, a stan dzisiejszy to różne rzeczy. Zakładam, że źródło nieporozumienia tkwi w czasie. Ty jak rozumiem mówisz tu o dniu dzisiejszym. Tibr pisał jednak o czasach dawnych i źródłach powstania religii, co IMO błędnie zakwestionowałeś.

0 / 0
Wolterianin

[demot] @Sok_Jablkowy Twoje stwierdzenie jest nacechowane uprzedzeniami i można je odnieść do dużej części usług zaczynając od nauczycieli, którzy sprzedają niewidzialny towar, a jeśli nie działa, to wina klienta. Nauka potwierdza to, co Tibr opisał. Religia była próbą opisu nieznanej, nierozumianej rzeczywistości. Religia spełniała też rolę terapeutyczną pomagając oswoić śmierć. Problem pojawił się gdy kapłani odkryli, że religia to świetne narzędzie kontroli społecznej i niewyczerpane źródło kasy. Można by tu zrobić parafrazę sławnego cytatu i napisać, że Religia skończy się wtedy, kiedy kapłani zauważą, że mogą przekupić ludzi za ich własne pieniądze.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1089 90 następna »