Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Rydzykant

0 / 2
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety CD Dziękuję za przykład z kaczuszkami (znam tą historię), zamierzam go wykorzystać. Przy okazji nawiążę do sprawy rzeki na Bałkanach. Zacznę od odpowiedzi - Nie, nie wszędzie znaleziono kaczuszki. Nie znaleziono ich ani w jeziorze Bajkał ani w Morzu Martwym. Natomiast masz rację, jeśli chodzi o rzekę. Jedna jej odnowa wpada do Morza Śródziemnego, druga do Morza Czarnego. I co ciekawe, w obu tych morzach potencjalnie można znaleźć kaczuszki z tamtego statku. Do czego zmierzam? W ostatecznym rozrachunku niemal wszystkie odnogi mojej delty wpadają do jednego wszechoceanu, gdzieś na końcu swojej drogi. Czyli wszystkie historie, bez względu na ich przebieg, kończą się w ten sam sposób. Podałeś bardzo ciekawy przykład "Od starożytności, przez tysiące lat ludzie szukali konstrukcji geometrycznej na na przykład trysekcję kąta. Dopiero w XIX wieku okazało się, że nie ma co szukać bo taka konstrukcja nie istnieje." Masz świadomość co on oznacza? Gdyby starożytni, średniowieczni i odrodzeniowi naukowcy nie usiłowali odnaleźć tej konstrukcji, naukowcy z XIX wieku nawet nie potwierdziliby że nie istnieje. Cała ta dziedzina wiedzy i poszukiwań nie posunęłaby nauki do przodu.(Przy okazji - gdyby pewien alchemik nie próbował produkować złota, nie uzyskałby porcelany.) Gdyby w średniowieczy nie stosowano metody "lecz podobne podobnym i nie używano błota do leczenia ropni, (jako jednej z metod leczenia, stosowanej na pewnych obszarach) nikt nie zaobserwowałby że zostawienie rany w spokoju często pozwala jej się zabliźnić, a ubłocenie jej najczęściej pogarsza sytuację. Negatywne odkrycia też mają swoja wartość. Dlaczego starożytni Grecy wierzyli w bogów mieszkających na górze Olimp? Bo była ona dość trudna do zdobycia i nikomu nie chciało się na nią wspinać. Nie widzieli w tym celu. Swego czasu pewien pisarz sformułował ciekawe zdanie: Jeśli wybitny autorytet w jakiejś dziedzinie twierdzi że coś jest możliwe, to z reguły ma rację. Jeśli natomiast wybitny autorytet w jakiejś dziedzinie twierdzi że coś jest niemożliwe, to z reguły się myli. Historia nauki potwierdza tą tezę. Chyba nie zauważyłeś, że zmodyfikowałem zakład Pascala. Nie zakładam istnienia jednego "boga". Nawet nie zakładam że jest jakiś "bóg". Bardzie stawiam na "zasadę zachowania informacji" i staram się jak najbardziej wzbogacić swoją wewnętrzną informację. Zamiast stosować się do rytuałów jakiejś religii, staram się wyciągnąć część wspólna dla większości wierzeń i podążać w tym kierunku. Może to coś da, może nie. Koszty czyli poświęcony czas, są łatwe do udźwignięcia. Wracając do przykładu leczenia błotem - jako starożytny starałbym się poznać metody oraz skuteczność metod wszystkich lekarzy, a następnie zastosowałbym kombinacje tych najbardziej skutecznych. Czyli przemycie rany gotowanym winem, okadzanie wonnymi kadzidłami (produkty ogrzewania żywic działają antybakteryjnie, co nieświadomie stosowano w świątyniach gdzie gromadziły się tłumy chorych), wystawienie rany na słońce. Zapewne wśród metod znalazłyby się także te nieskuteczne, ale suma miałaby szansę przynieść mi korzyść. Wiesz, niezbyt się zmartwię jeśli za mojego życia nauka wiarygodnie udowodni nieistnienie "boga" czy też innych "bytów pozamaterialnych". Po prostu skwituje to cierpkim uśmiechem i zrezygnuję z medytacji (pewnie kiedyś zdrowie i tak mi je uniemożliwi). Do tego czasu jednak... p.s. Właśnie przyszła mi do głowy szalona myśl. Jeśli "bóg" jest wredny , to "ciemna energia" może być wtórnym efektem nieograniczonego mnożenia się multiwszechświata w wersji sprzężenia zwrotnego dodatniego. Im więcej wyborów dokonujemy tym więcej ciemnej energii. ;) Na szczęście nawet jak na mnie pomysł ten jest zbyt szalony, więc sobie go odpuszczę.

0 / 2
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety Bardziej złożony mózg (w porównaniu miedzy gatunkami a nie osobnikami jednego gatunki) z reguły oznacza większa inteligencję. natomiast większy rozmiar już niekoniecznie. Są wyspecjalizowane gatunki o skrajnie rozwiniętych zmysłach, które do obsługi tych zmysłów potrzebują dużych zasobów mózgowych. Nie muszą być przy tym szczególnie inteligentne. Używając IQ jako miary "boskości" popełniasz subtelny błąd. Pomiar IQ to tylko narzędzie (w dodatku przetestowane jedynie na ludziach i innych "zwierzakach" występujących na Ziemi), toteż trudno uznać je za obiektywny miernik. Jest też inny aspekt. Zwróć uwagę - niektóre ptaki maja wzrok nieporównanie lepszy od ludzi. Nie są inteligentniejsze, tylko mają lepszy ten zmysł. Być może istnieje byt dysponujący zmysłem widzenia ścieżek czasu i operowania nimi. Nie musi on być szczególnie inteligenty, po prostu to umie. Szczere powiedziawszy mam nadzieję, ze taki "bóg" nie istnieje. Bowiem bardzo przypominałby kilku boskich psychopatów, znanych ze starożytności. psssst, nie mów o tym proboszczowi bo znów robię za heretyka ;) "Jeżeli wiemy co się na przykład stanie za 10 godzin to nie możemy NIC zrobić do tego momentu co by zmieniło to co się miało stać" Jeśli znamy stan początkowy i potrafimy przewidzieć wszystkie możliwe stany końcowe (oraz stany pośrednie) to na swój sposób znamy przyszłość. A dokładniej znam wszystkie możliwe przyszłości. Na tym polega złośliwa natura koncepcji wieloświata blokowego. Możesz znaleźć taką rzeczywistość, która spełnia określone warunki. Tylko Ty sam nie możesz być częścią tej rzeczywistości, najwyżej jej aktywnym obserwatorem z zewnątrz. Czy mnich Ockham wiedział o istnieniu azotu? Nie. Być może nawet nie zdawał sobie sprawy z istnienia powietrza, tłumacząc wiatr i oddech na swój naiwny sposób. Stosując brzytwę, wykluczałby istnienie azotu, bowiem nie dysponował wiedzą i obiektywnymi narzędziami pozwalającymi potwierdzić jego istnienie. Czy Newton wiedział o istnieniu ciemnej materii i ciemnej energii? Nie. Nie dysponował wiedzą i obiektywnymi narzędziami pozwalającymi potwierdzić ich istnienie. Nawet my ich nie mamy, tylko snujemy przypuszczenia. A przecież ciemna materia i energia wpływają na rzeczywistość, "zafałszowując" wyniki prawa powszechnego ciążenia. "Efekt motyla jest po prostu potoczną nazwą dla sytuacji niestabilnych." OK, czyli możemy te rozważania opisać inaczej: 1 - sprzężenie zwrotne dodatnie. To jest ewidentna sytuacja niestabilna. 2 - stan względnie stabilny (zmiana następuje jedynie gdy pojawia się nowy czynnik i sumarycznie efekt jest minimalny) 3 -sprzężenie zwrotne ujemne. CDN

-1 / 5
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety Osobiście uważam, że piłka nożna jest głupia. I znacznie bardziej bezproduktywna niż religia. A mimo to miliony ludzi na całej ziemi tracą czas i pieniądze na oglądanie tej aktywności. Chcesz im tego zabronić. Osobiście znam też ludzi uważających badania i podbój kosmosu za działania głupie i bezproduktywne. Ich zdaniem powinniśmy skupić się na naszej planecie, uratować ją, a wszechświat zostawić w spokoju. Oni nie rozumieją że zasoby marnowane obecnie na starty rakiet i naukowe wycieczki w kosmos, mają w przyszłości dać nam dostęp do kolejnych zasobów, zapewnić szansę rozwoju. Latanie w kosmos dzięki gwałtownemu spalaniu przetworów paliw kopalnych jest równie bezsensowne jak odmawianie różańca. Nie tędy droga. Tylko czy masz pewność, że w obu przypadkach drogi w ogóle nie ma? Moim bardzo prywatnym zdaniem - jest. Tylko jak ja odkryć nie zaczynając od metod prymitywnych? p.s. Nie ja postawiłem Ci minusa. Czyli ktoś jeszcze czyta nasze spory. Ciekawe.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2024 o 13:37

0 / 2
Rydzykant

[demot] @rafik54321 Osobiście popieram badania naukowe nawet jeśli uważane są za "dziwne" i nie rokują zbytnich sukcesów. Z gazami jest ten problem, iż im większa cząsteczka, tym większy jest jej ciężar czyli zamiast unosić się w górne warstwy atmosfery - opadają. Natomiast w swoim wpisie zwróciłem uwagę na istnienie pyłów odbijających znaczną część promieniowania słonecznego (Zostałem za to okrzyknięty " internetowym bojownikiem walczących z ekoterrorystami” hi, hi, hi) Problem z pyłami jest taki, że na razie nie znaleźliśmy sposobu na dłuższe utrzymanie go w wysokich partiach atmosfery, a opadając na powierzchnie ziemi wywołuje pewne szkody. Czy nie znany sposobu zastosowania go na większą skalę. Jest też inne rozwiązanie. Kolor i struktura podłoża ma znaczący wpływ na ilość pochłanianego lub odbijanego światła słonecznego. W czasach epok lodowcowych znaczna część kontynentów pokryta była białym śniegiem i lodem. Odbijały one światło, dlatego efekt ochłodzenia utrzymywał się długo. Obecnie lodowców ubywa - topnieją, w wyniku czego na ich powierzchnię wychodzą ciemne zabrudzenia. One łatwiej się nagrzewają, topiąc lód pod spodem i przyspieszając cały proces. Wiem, to co napisze można uznać za żart, ale może powinniśmy zacząć "malować śnieg na biało"? To tylko absurdalna koncepcja. zadaniem naukowców jest znalezienie lepszej. Na Greenpeace bym nie liczył. Oni od lat protestują głównie tam, gdzie mogą zarobić pieniądze. natomiast jest pewna liczba mniejszych fundacji robiących faktycznie dobrą robotę. Oraz ludzie jak ci ze zdjęcia. Właśnie takich powinniśmy najbardziej wspierać.

-1 / 3
Rydzykant

[demot] @ubooot Jakie to miasto? U nas w parku pewien gość kilka razy dziennie spuszcza swojego amstafa i pozwala mu biegać samopas. Z ludzi bojących się i zgłaszających problem zwyczajnie kpi. Ma kasę, więc w rzadkich przypadkach złapania przez policję czy straż miejską, płaci mandat i ma w d****. Miał nawet sprawę sadową, ale wziął adwokata i się wyłgał. Co z takim zrobić?

-2 / 2
Rydzykant

[demot] Brakuje podpisu Jeśli napisała to Samobieżna Haubica, w pełni ją rozumiem. Podobny romans z Czołgiem były dla niej znacznie bardziej bolesny.

-1 / 3
Rydzykant

[demot] Czy cokolwiek się zmieniło. Wiesz co robią dziewczyny na koncertach swoich ulubionych piosenkarzy, a zwłaszcza za kulisami i w hotelach, po tych koncertach? Wycieranie stóp idola własnymi włosami to najmniejszy z ekscesów. Trzeba przyznać, że Jezus przynajmniej pod pewnymi względami zasługuje na miano "samca alfa" (za te słowa zniszczą nie zarówno fanatyczni ateiści jak i fanatyczni religianci) Dlaczego? W wieku ponad 30 lat miał kilkunastu kumpli, którzy wszędzie z nich chodzili. I nie robili tego dla kasy, bo gość zwyczajnie był biedny. Gdziekolwiek poszedł, zjawiały się tłumy ludzi chcących Go słuchać. Na otwartym powietrzu, w kraju którego klimat jest zdecydowanie pustynny. Czaisz to? Jeśli byłeś kiedyś na pustyni w środku dnia, zrozumiesz. Poza tym kobiety. Choć Biblia rzadko o nich wspomina, jednak ewidentnie cały czas się wokół Niego kręciły. I bardzo się starały być dostrzeżone (słynny tekst o Marcie i Marii - które postępowanie kobiety jest ważniejsze). Aby ukrócić komentarze - On nawet nie musiał wykorzystywać ich seksualnie. Prawdziwy samiec alfa wzbudza jeszcze większe pożądanie, jeśli pozostaje niedostępny. Nawet gdy już Go zabrakło, jego ekipa nadal o nim opowiadała. Wieści roznosiły się po całym ówczesnym świecie, a nawet dalej bo uczniowie ruszyli z Jego historią poza granice Imperium Rzymskiego. Dlaczego więc lasce pokazanej w formie tej rzeźby, zabraniasz robienia ze swoim ciałem (zwłaszcza włosami) co zechce?

1 / 5
Rydzykant

[demot] @koszmarek66 Jeśli każde dziecko w szkole kupi jedną sadzonkę drzewa lub krzewu z listy kilkudziesieciu gatunków i na szkolnej wycieczce posadzi je na nieużytkach, to koszt rozłoży się i nie będzie zbytnio odczuwalny. Wydajemy kasę na znacznie głupsze rzeczy. (Oczywiście pominąłem etap uzdatnienia tej pustyni, wstępnego nawodnienia itd. Pisałem o naszych realiach, a nie o Chinach i ich pustyni)

0 / 4
Rydzykant

[demot] @koszmarek66 Ty przynajmniej znasz różnice w stosowaniu tych słów. Ja jej bynajmniej nie znam ;)

-1 / 3
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety OK, teraz pytanie - po co mi to wszystko? Oczywiście "zakład Pascala"! I to nawet bez względu na to czy istnieje "życie wieczne" w znaczeniu jakie nadają mu religie. Opisany przeze mnie Absolut z oczywistych powodów nie może mieć formy materialnej. Można go jedynie porównać do jakiejś "informacji dysponującej zdolności sprawczą". Po co taki Absolut miałby zajmować się ludźmi, czy też istotami z milionów innych cywilizacji, jakie zapewne istnieją we wszechświecie? Odpowiem żartobliwie - z nudów! Nie mogąc bezpośrednio badać Absolutu, możemy jedynie snuć domniemania, na podstawie obserwacji z naszego świata. Czego właściciel psa oczekuje od swojego pupila? Aby nie gryzł butów i wykonywał polecenia, sztuczki itd. Samotnemu Absolutowi nudzi się (oczywiście to żart) dlatego chciałby mieć jakiegoś innego absoluta do towarzystwa. Jego,potencjalnym celem może być hodowanie intelektów we wszechświecie, w taki sposób, by zdołały dokonać ascendencji i dołączyć do Niego właśnie jako takie "pupilki". A może nawet stać się jego częścią? Hawking twierdził, że wieczna jest jedynie informacja. Może uda mi się dopisać nieco lepszy jej skrawek. To właśnie będzie moja nieśmiertelność ;) Jak to zrobić? W sumie nikt nie wie. Jeśli doświadczenia mistyków nie są zwykła zbiorową halucynacją, można wyszukać w nich część wspólną i w życiu podążać właśnie tą drogą. Co na tym stracę? Trochę czasu na medytacjach, kilka przygodnych sexów, kilka przedmiotów które mogłyby stać się moje, kilku ludzi którym odpuściłem, a mogłem zabić. W sumie - drobiazgi. Zysk co prawda jest skrajnie mało prawdopodobny, ale strata też niewielka. W najgorszym przypadku, gdy umrę kilku znajomych powie, że byłem wyjątkowo uczciwym frajerem. Wiesz, stać mnie na to. Pozdrawiam.

-1 / 3
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety Pamiętaj, są rozważania czysto hipotetyczne. Stawiam pytanie "Czy w ramach dostępnej nam wiedzy naukowej, w ogóle możliwe jest istnienie jakiegokolwiek bytu w jakimkolwiek stopniu zdolnego do "boskości, wszechwiedzy i wszechmocy". Nie pytam czy taki byt faktycznie istnieje, czyli poszukiwanie dowodów na faktyczne istnienie "boga" nie wchodzi w zakres naszej rozmowy. Przejdźmy do meritum, czyli przedstawionych przez Ciebie pytań i kontrargumentów. Pojęcia "Bóg", "byt absolutny" itd, trudne są do zdefiniowania. Można je jedynie w jakiś sposób opisać. Pamiętając, że opis ten będzie skrajnie uproszczony i najprawdopodobniej w dużym stopniu błędny. (Jeśli znasz historię 6 ślepców pragnących opisać słonia, to niestety ja nie jestem tym, który zamiast dotykać poszczególnych części słonia zsumował relacje innych. Sorry, za głupi jestem) Na potrzeby tej rozmowy złóżmy, że "byt absolutny" przerasta człowieka w swym poziomie rozwoju i możliwości znacznie bardziej, niż człowiek przerasta prokariotyczne archeony. Zauważ - archeony nie są w stanie opisać człowieka, ani nawet jednoznacznie potwierdzić jego istnienia. Teraz zamiast definicji mały opis Absolutu: Na początek załóżmy, że cały istniejący wszechświat jest podzbiorem zbioru Absolut. W dodatku podzbiór "wszechświat" jest tylko podzbiorem tymczasowym. Zbiór Absolut, czy to zawierający podzbiór "wszechświat" czy nie, istnieje niezależnie. Absolut ma możliwość swobodnego wpływania zarówno na cały podzbiór wszechświat, jak i na każdy jego element. Jednym z ograniczeń istot ludzkich jest ich język. Nie potrafi on wyrażać pewnych pojęć, stąd błędy typu "przed czasem" albo "po końcu czasu". Może przykład zbioru i jego tymczasowego podzbioru nieco objaśni to pojecie. Skąd wiem, że Absolut nie chce tworzyć świata chaotycznego? Z obserwacji znanego nam wszechświata. Być może w Absolucie istnieją też inne, chaotyczne, ale nie je analizujemy w tej chwili. Masz racje - już sama idei wieloswiatów prowadzi do sytuacii w którek liczba światów przekracza zbiór liczb rzeczywistych. Jednak istnieje sztuczka, pozwalająca zahamować to zjawisko. Możemy rozważyć trzy koncepcje: 1 - obowiązuje "efekt motyla". To czy podrapałes się przed chwila po nosie, czy po... (nie wnikajmy) powoduje zwycięstwo Ukrainy albo zwycięstwo Putina. Czyli skrajnie różne wersje historie świata. 2 - "efekt motyla" nie istnieje. Wówczas decyzje poszczególnych ludzi, a nawet wybuchy poszczególnych gwiazd wpływają na losy wszechświata tylko w nieznacznym stopniu. Oczywiście całkowita liczba "wersji historii" nadal jest niewyobrażalnie wielka, jednak znacznie mniejsza i mniej różnorodna niż w przypadku 1. 3 - obowiązuje "efekt delty rzeki". Historia meandruje, każde zdarzenie tworzy dwie odnogo czasu. Jednak czas dąży do redukcji liczby odnóg, Po jakimś czasie wiele z tych odrębnych nurtów historii znów się łączy. Przykład z życia. Przypuśćmy ze swoja partnerkę (partnera? Nie wnikam) poznałeś w pubie. Potem wasze losy potoczyły się w jakiś sposób. A co by było gdybyś wtedy nie poszedł do pubu? Może spotkałbyś ją (go) na koncercie albo w parku. Na początku historie są odmienne, jednak z czasem różnice się zmniejszają, aż wasze losy toczą się w standardowy sposób. Jedynie wydarzenia WIELKIE (wielkie dla danej skali typu wypadek samochodowy albo wybuch supernowej) powodują trwałe rozerwanie strumieni czasu. W tym przypadku ich liczba jest znacznie, znaaaacznieee mniejsza niż punkcie 1 czy nawet 2. Choć nadal niewyobrażalnie duża. Za chwile dopiszę pewne uzupełnienie.

-1 / 3
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety Przede wszystkim ustalmy jedno. To nie jest forum naukowe tylko swobodna rozmowa, trening z zakresu retoryki. Nie traktuj wszystkich moich wypowiedzi śmiertelnie poważnie. ;) Na początek pytanie, po co ja się tu produkuję? Nie zamierzam nikogo na nic nawracać. Każdy ma prawo do własnego światopoglądu. Jak długo nikogo nie krzywdzi, niech wierzy lub nie wierzy w co chce. Natomiast czasem warto ten światopogląd pogłębić lub zmodyfikować. Najwygodniej jest zrobić to swobodnie dyskutując z kimś nieco innym punkcie widzenia. Rozmowy z zatwardziałymi wierzącymi z reguły mnie nudzą i niewiele wnoszą. Wole ludzi, którzy widząc napompowany balon czyjejś religijności, wbijają w niego szpilkę i patrzą co zostanie. W przypadku fanatyków religijnych balon zrobiony jest z tkaniny kuloodpornej. szansa przebicia jest niewielka. U innych jest on kruchy jak wydmuszka - pusta skorupka jajka. Pod byle naciskiem rozpada się na kawałki (tak powstaje wielu "nowonawróconych ateistów") Moim zdaniem najciekawiej, jest gdy przebije się nadmuchaną prezerwatywę. Wówczas można sprawdzić, czy w środku nie ma nic, czy jest tam tylko oślizgła maź, czy tez wypełnia ja coś sporego i sprężystego. ;) Wybacz, mam nadzieję że nie obraziło Cię moje nieco nieprzyzwoite porównanie. Tyle wstępu, niedługo postaram się napisać konkretną odpowiedź na postawione kwestie. Ale pamiętaj, to jest tylko zabawa. Gra słów, koncepcji, pomysłów. Równie daleka od faktycznej nauki, jak i od formalnej teologii jakiejkolwiek religii. p.s. Nie przeszkadza mi różnica czasu. Na demoty wchodzę mając wolną chwilę. Czasem bywam tak strasznie zarobiony, że niektórzy tutaj stawiają mi świeczki ;) Demoty to nie czat, na którym czeka się na pilną odpowiedź. Rozmowy tutaj prowadzę powoli. Zapewne Twoją odpowiedź przeczytam dopiero w poniedziałek, więc bez pośpiechu. Jaką macie pogodę w Toronto? Bo do Polski akurat wróciło chłodne i mokre przedwiośnie.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2024 o 11:13

-1 / 3
Rydzykant

[demot] @MG02 My z żoną kupowaliśmy "japoński" samochód w 2019. Wybraliśmy biały, bo na niego musieliśmy czekać zaledwie 5 tygodni. Gdybyśmy uparli się na kolor, który chciała mieć moja żona, diler dał na czas oczekiwania pół roku. Zapewne przestawienie linii lakierniczej na rzadziej zamawiane kolory zajmuje trochę czasu i trochę kosztuje. Podejrzewam, że z tego powodu gromadzą takie zamówienia i realizują "za jednym zamachem". Wątpię by komorę malarska przestawiano dla każdego produkowanego egzemplarza. Moim zdaniem, przy produkcji seryjnej jest to nieuzasadnione ekonomicznie.

0 / 6
Rydzykant

[demot] @askson Z tą wodą pitną to też jest "przekręt". Gdy ten przykładowy 14 letni konfederata wypije litr wody, a następnie wysika go na rozgrzany asfalt, to ten litr wyparuje. Trafi do atmosfery, spadnie w postaci deszczu i znów będzie go mógł wypić... ... zapewne jakiś Chińczyk, o ile deszcz skropli się akurat nad lądem, a nie nad oceanem. Jeśli temperatury będą wzrastać, wzrośnie też parowanie (zwłaszcza oceanów) a co za tym idzie także ilość spadającej na ziemię wody pitnej. Istotne jest jedynie jak w wyniku ocieplenia zmienią się strefy klimatyczne i przepływy powietrza w atmosferze, czyli GDZIE ta pitna woda spadnie.

0 / 0
Rydzykant

[demot] @Bigoszprawiczka Każdy ma prawo zatrudnić prawnika dla swojego pracownika. To zadaniem sadu jest bycie bezstronnym i niezawisłym. Na prawdę fascynuje mnie historia z Sobótki. Zatrzymano pijanego księdza i jeszcze tego samego dnia stracił on stanowisko proboszcza i został przez kurię skierowany do ośrodka dla księży alkoholików. Nie znam innej instytucji, która tak szybko karałaby własnych funkcjonariuszy? No, może ewentualnie Mosad albo CIA ;)

1 / 7
Rydzykant

[demot] @swoj_chlop Jako osoba wierząca (nie wnikajmy w Co lub Kogo), zgadzam się z Twoim zdaniem. W każdym bądź razie, taki człowiek nie zasługuje na zaufanie.

0 / 4
Rydzykant

[demot] @MG02 Czarny, biały albo szary dostaniesz "od ręki" albo z najnowszej nie zarezerwowanej dostawy. Na kolorowy musisz poczekać, a większość ludzi czekać nie chce. I nie jest prawdą, że wszystkim ludziom zmienił się gust. Po prostu producentom łatwiej jest produkować duże serie w jednakowych kolorach. Już Henry Ford mawiał „Możesz otrzymać samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny". Ta "moda" została sztucznie nakręcona, chociażby reklamami.

0 / 6
Rydzykant

[demot] @ludek_z_lasu Mój pies dobiega do ogrodzenia w 4 sekundy. Dalej już nie biegnie, ludzi na chodniku przy ulicy zostawia w spokoju. Ciekawe, który z polityków jest wystarczająco szybki.

0 / 4
Rydzykant

[demot] @jeszczeNieZajety Czyli pozostajemy przy punktach 1 i 2. Zapewne dla Ciebie problem tkwi w punkcie 2, a dokładniej w aspekcie "wszechwiedzy i wszechmocy" owego "Boga". Mam rację? Uwaga - będę się odwoływał do współczesnej wiedzy z zakresu fizyki. Chyba Cię to nie przeraża? A. Zacznijmy od pytania, czy Boga, to znaczy bytu absolutnego, dotyczy czas? Przecież jest on jednym z wymiarów, związanych z TYM światem. Przed powstaniem wszechświata, czasu w naszym rozumieniu nie było. Wniosek - dla Absolutu czas nie jest szczególnie istotny i ograniczający. B. "Wszechwiedza Absolutu". Czy zetknąłeś się z teorią wszechświata blokowego? https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_wszech%C5%9Bwiata_blokowego Jeśli istnieje kontinuum czasoprzestrzeni, w którym wszystkie obecne, przeszłe i przyszłe zdarzenia istnieją w ten sam sposób, oraz istnieje Absolut niezależny od tego kontinuum - może on obserwować każde miejsce i każdy czas istniejący w tym kontinuum. Tak jak Ty możesz oglądać fotokryształ 3D, tylko w nieskończenie większej rozdzielczości. C. "Wszechmoc Absolutu". No cóż, nie do końca jest to taka wszechmoc, jaka marzy się przeciętnemu dyktatorowi. Ale w sumie tak, możesz istnieć w świecie, w którym jesteś wszechwłądny, wszystkie kobiety (albo i mężczyźni) Cię pożądają itd. Może istnieć taki wszechświat. Wystarczy, aby prawdziwa okazała się hipoteza amerykańskiego fizyka Hugh Everetta -„Wieloświatowa Interpretacja Mechaniki Kwantowej” (ang. The Many-Worlds Interpretation of Quantum Mechanics). Zabawnie mamy ją pokazaną w niektórych filmach Marvella, gdy bohaterowie podróżują pomiędzy różnymi wersjami świata. A teraz proste działanie A+B+C= ??????? Mamy Absolut który "widzi" każde miejsce i każdy czas w każdym możliwym wszechświecie. Jeśli założymy, że każda ludzka decyzja przenosi człowieka pomiędzy alternatywnymi wszechświatami (tak jakby tworzy nową odnogę), to Absolut może obejrzeć wszystkie Twoje przyszłe losy, nie odbierając Ci "wolnej woli" czyli prawa wyboru. Co więcej, Absolut może Ci podpowiedzieć wybór drogi, która doprowadzi Cie do upragnionego celu. A nawet więcej, może dokonać lokalnego "cudu", wymuszając na Twoim organizmie proces samoleczenia, albo też ustawiając zdarzenia losowe w korzystny dla Ciebie sposób. Jednak są to wyłącznie cuda lokalne, których nie da się powtórzyć laboratoryjnie. Dlaczego? Absolut nie zamierza tworzyć wszechświatów chaotycznych, w których nie obowiązują prawa fizyki. A przynajmniej nie zamierza nas do takich wszechświatów kierować. Czyli w zasadzie mogę się z Tobą zgodzić w jednym. "Bóg" nie zaplanował tego konkretnego wszechświata. jedynie uruchomiał eksperyment "Wieloświat blokowy", pozwlając by rozwijał się w sposób ewolucyjny (Gwiazdy i galaktyki też "ewoluują", choć nie na sposób biologiczny) i przygląda mu się z perspektywy, czasem koncentrując się na jakiejś wybranej nitce. "Ale przecież wszechświat jest tak wielki, a w tym przypadku byłby jeszcze nieskończenie większy...!" - krzykniesz. To prawda. Jednak On sam też jest większy niz sobie wyobrażamy. Jest absolutem. Czas i miejsce Go nie ogranicza. Prawa fizyki ograniczają Go na tyle, na ile pomysł na scenariusz komiksu ogranicza autora tego komiksu. Można tworzyć komiksy absurdalne, lecz czytać je będą tylko istoty kochające absurd. Nasz świat jest komiksem, w który działają pewne prawa, dlatego 'Wielki Rysownik" trzyma się wymyślonych przez ciebie (albo "wyewoluowanych" w eksperymencie) zasad. Oczekuje konstruktywnej krytyki. Wiem, popełniłem co nieco uproszczeń i błędów - masz prawo je wypunktować. Jednak spróbuj skoncentrować się na meritum. Dlaczego Twoim zdaniem A+B+C jest niemożliwe?

-1 / 3
Rydzykant

[demot] Odpowiadam dwuetapowo, bo temat jest gruby. Na początek, dla zagajenia rozmowy, będzie łatwo. @jeszczeNieZajety Już na samym początku swego wpisu dokonujesz błędnej presupozycji. Tradycyjnie odwołujesz się do judeochrześcijaństwa, jakby było jedynym możliwym, jedynie słusznym rozumowaniem. Kto Ci powiedział ze przykazanie o pierwszeństwie Jahwe przed innymi bogami i zakazie używania Jego imienia jest najważniejszym przykazaniem? Zapewne powiedział Ci to Mojżesz - przywódca polityczny grupki semitów, która okradła Egipcjan i z łupami uciekła na półwysep Arabski, a ścigająca ich armia faraona utknęła gdzieś na "morzu trzcin", zapewne gdzieś w okolicy Wielkiego Jeziora Gorzkiego. zapewne gdybyś to samo pytanie zadał innemu żydowskiemu prorokowi, żyjącemu między czasami Heroda i Piłata, za najważniejsze przykazanie uznałby "Kochaj Boga i bliźniego". to samo pytanie zadane księciu Siddhartha Gautama, po tym gdy już został pierwszym buddą, odpowiedziałby Ci "Odrzuć złudzenia i rozwijaj się by osiągnąć oświecenie". Innych przywódców lepiej nie pytaj, bo ich odpowiedzi zwykle sprowadzały na świat chaos i zniszczenie.

0 / 4
Rydzykant

[demot] @michalSFS "To nie religie trzeba okiełznać, tylko "nauczycieli". Religie to taki software, narzędzie." O właśnie, z tym mogę się w pełni zgodzić. Zagrożeniem są ludzie przyznający samym sobie nadludzkie prawa, żądający pełnego posłuszeństwa i realizowania ich chorych wizji. Kapłani stojący ponad prawem, politycy narzucający społeczeństwu swoją wolę. Ogólnie - fanatycy. "Generalnie są jak bajki dla dzieci - często niosą jakiś morał." Co wiesz o bajkach? Wiesz jaki był cel opowiadania o Czerwonym Kapturku? Samotna dziewczyna daleko od domu,atrakcyjny, ładnie mówiący wilk... no cóż, "wilk faktycznie "skonsumował" Kapturka, ale nie w sposób opowiadany współcześnie. Z książki Roberta Bly "Żelazny Jan" lepiej zrozumiesz wiele aspektów psychologii i socjologii niż z niejednego podręcznika. Tak zwane "Święte Księgi" wielu religii niosą ogromny przekaz, ale niekoniecznie dla dzieci. Nawet nie dla przeciętnych dorosłych. Piszesz o "innej drodze rozwoju". Zastanów się gdzie, kiedy i przez kogo został wymyślony i wypromowany humanizm. Podpowiem Ci. Był pewien grecki filozof głoszący koncepcję miłości i szacunku względem bliźniego. Miał dokładnie jednego ucznia i żadnych następców. Również Konfucjusz w jednym ze swoich bardzo wielu dzieł, umieścił na ten temat jeden (słownie jeden!) akapit. Doradzał on cesarzowi, aby był łagodny i miłosierny dla swego ludu, jeśli poddani są mu posłuszni i bez szemrania wykonują polecenia. Doradzał to władcy a nie jego urzędnikom, choć większość tekstów Konfucjusza skierowanych jest właśnie do klasy społecznej urzędników. Kto stworzył humanizm? Grupka katolickich dysydentów, wkurzonych na hipokryzje kleru. Ludzie wychowani w tej ideologii, widzący jak smutne realia nie przystają do pięknej idei. To oni swoim buntem zaczęli realizować "boski" plan. W żadnej innej kulturze czy cywilizacji, która nie miała kontaktu z judeochrześcijaństwem nie znalazłem znaczących odwołań do takiej koncepcji. Buddyjska zasada niekrzywdzenia innych żywych istot wynika z całkowicie odmiennych przesłanek. Masz pełną rację pisząc, że tylko niewielki odsetek ludzi pragnie zgłębić wiarę i rozwijać się duchowo. Moim zdaniem Twoje oszacowanie na poziomie 5-10% są nadmiernie optymistycznie. Być może około 5% pogłębi swoje doświadczenie religii w której zostali wychowani, znajdą w nim coś więcej niż puste rytuały i przymus "bo rodzina i sąsiedzi patrzą". Natomiast tych faktycznie poszukujących, zainteresowanych prawdziwym rozwojem jest znacznie mniej. tak było zawsze. Tym niemniej przypomnij sobie jak kończyły wszystkie społeczeństwa oparte o jednoznaczny ateizm. Za każdym rozwijały się w stronę ludobójstwa, a przy okazji tworzyły pseudoreligię związaną ze swoim przywódcą. Wobec tego moim zdaniem jakiś rodzaj wiary w "życie pozagrobowe" jest społeczeństwu przydany. Hamuje negatywne tendencje, zmusza do zastanowienia, generuje "wyrzuty sumienia" po popełnieniu czynu uznawanego powszechnie za zły. (Nawet ateista, jeśli jest uczciwy przestrzega większości przykazań dekalogu - zabijanie, kradzieże, nakłanianie do seksu osób będących z kimś w związku, czy tez składanie fałszywych zeznać jest w społeczeństwie uznawane za niewłaściwe) Skrajnie bezstresowe wychowanie jest szkodliwe zarówno dla dzieci, jak i dla społeczeństw, a zwłaszcza ich przywódców. Przy czym przywódcy - czy to polityczni czy religijni, nie mogą być bezkarni w światle naszego, ludzkiego prawa. Kapłan ma odpowiadać przed sądem jak każdy obywatel. Przedstawiciel dowolnej partii również. Dlatego, pomijając aspekt rozwoju duchowego, potraktujmy "siłę wyższą" jako czynnik powstrzymujący część społeczeństwa przed degeneracją. Bo ci, których wciągnęło już BDSM, Państwo Islamskie czy też imperium medialne Rydzyka, raczej są już nie do uratowania.

-1 / 5
Rydzykant

[demot] @claragna Czyli Maksymilian Kolbe dostał w obozie koncentracyjnym wylewu oksytocynowego i dlatego dał się zabić za obcego człowieka?

0 / 4
Rydzykant

[demot] Idiotka. Skok z 10 piętra doprowadzi do urazu wielonarzadowego i wielu godzin bolesnego konania. Są znacznie prostsze i mniej bolesne metody skończenia ze sobą.

0 / 4
Rydzykant

[demot] Jeżeli lista nie jest fejkiem, to w końcu zrozumiałem treść reklamy "Dziś biznes Jasieńku zakończy się fiaskiem nie każde ziarenko może być..." Pozycja 19 - Bunge

0 / 4
Rydzykant

[demot] @michalSFS "paciorek - Właśnie to jest ciekawy mechanizm. Nie rozumiem tego. Nic dobrego nie robi się, a ma się wrażenie, że coś dobrego zrobiło się." Umysł ludzki jest dziwnie zbudowany. Czy potrafisz zrozumieć mechanizm BDSM? Nie robią nic dobrego. Z przeciętnego punktu widzenia robią wręcz "coś złego". A jednak sprawia im to przyjemność. Z tej perspektywy modlitwa jest przynajmniej neutralna, nikogo nie krzywdzi. Czym różni się spowiedź od wizyty u tradycyjnego psychoterapeuty? W obu przypadkach możesz najwyżej otrzymać jakąś niejasną wskazówkę. I tylko jeden z nich powie ci wyraźnie "Napraw szkody, a następnie wybacz sobie, bo inni, ważniejsi, wybaczają ci. "Wyobraź sobie, że wiesz wszystko. Masz wiedzę absolutną. Pomijając ograniczenia ciała i mózgu, mógłbyś stracić sens życia. Odebrałbyś sobie je albo zwariował." Sens życia? To jest chyba najstarsze pytanie "filozoficzne" ludzkości. Martwi cię ryzyko przekroczenia wydolności umysłu? Umysły lemingów są znacznie mniej przeciążone, a mimo to dopuszczają się legendarnych wręcz zbiorowych samobójstw. W porównaniu z nimi, co my możemy wiedzieć o "autodestrukcji"? Jeszcze przez długi czas nie grozi nam przekroczenie granicy wydolności umysłów. Ludzie tacy jak Einstein czy Hawking dowodzą, jak daleko można się posunąć, bez istotnej szkody dla umysłu. Osoby autystyczne przekraczają tą granicę, a jednak w wielu przypadkach potrafią funkcjonować. Są "dziwni" i niezrozumiali, jednak żyją. Na właściwym etapie ewolucja pozwoli im stać się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa - to my ich zrozumiemy, nie oczekując by oni zrozumieli nas. Jeżeli religie są jedynie technikami służącymi opanowaniu strachu przed nieistnieniem, to niech sobie funkcjonują. Wystarczy je okiełznać, aby nie dopuszczały do krzywdzenia innych. Jednak istnieje jeszcze jedna możliwość. Środowiska naukowe bardzo intensywnie przeciwdziałają publikacjom odkryć, które nie pasują do naukowego paradygmatu. Jeśli czegoś nie da się wyjaśnić lub przynajmniej wstępnie nazwać i oszacować za pomocą matematyki i fizyki (jak w przypadku ciemnej materii i ciemnej energii), coś takiego nie może istnieć i wszelkie wzmianki o tym trzeba pilnie uciszyć. Mimo to istnieją placówki badawcze (nawet renomowane) które dyskretnie prowadza badania nad tymi "zakazanymi obszarami". I co ciekawe - uzyskują zastanawiające wyniki. Nie znajdziesz ich w najpopularniejszych pismach świata nauki. Publikacje są dostępne na wąskich, wyspecjalizowanych forach, oraz w formie bardziej przystępnej, wciskane jako "ezoteryka". Polecam książki Lynne McTaggart, zwłaszcza "Eksperyment intencjonalny". Sprawdzono naukowo. Coś działa, istnieją siły których żadne współczesne techniki badawcze nie potrafią wykryć, a jednak wpływają zarówno na materię nieożywiona, jak i na organizmy żywe. Czy nie warto tego zbadać? Wbrew pozorom "cofnęliśmy się w rozwoju". Wiek XIX słynął z tego, że usiłował zrozumieć i naukowo wyjaśnić wszystko. Miedzy innymi badano niemal wszystkie przypadku uzdrowień z Lourdes (choć Kościół Katolicki tylko niewielką ich część uznał za "cuda"). Badania te otworzyły naukowcom oczy na nietypowe metody i techniki lecznicze. Dziś nikt nie zaprzecza skuteczności leczenia klimatycznego oraz trwałego działania efektu placebo. Jednak części uzdrowień nie udało się wytłumaczyć. Dziś zamiast badać takie przypadki i szukać przyczyn, wolimy uznawać je za fejk. Być może w ten sposób zamykamy się na wiele ciekawych dziedzin wiedzy. Może nawet całkiem obiektywnych, tylko zwyczajnie nie przebadanych. Moim zadaniem "gońmy króliczka". Daje nam to całkiem ciekawe perspektywy.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10413 414 następna »