Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Z nami od: 3 lutego 2015 o 21:27
Ostatnio: 25 lutego 2024 o 21:50
Wiek: 34
Exp: 10629
Jest obserwowany przez: 115 osób
  • Demotywatorów na głównej: 7587 z 8201 (607 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 3031792
  • Komentarzy: 25
  • Punktów za komentarze: 129
  • Obserwuje: 0 osób
 
Istnieją jeszcze ludzie o dobrych sercach i rozumieją w jakiej jesteśmy sytuacji. Brawa dla wynajmującego! –
Parafia w Kleczy Dolnej uruchomiła korespondencyjną tacę – "W najbliższych dniach powinny dotrzeć do domów specjalnie wydrukowane przekazy / druki , co ułatwi wpłaty. Do domów dotrą także w najbliższych dniach, drogą pocztową specjalnie też wydrukowane KOPERTY na OFIARĘ NA NIEDZIELNĄ TACĘ, które można przy okazji wrzucić do skrzynki w kościele lub do skrzynki na listy przed Kancelarią przy Plebanii." - czytamy na stronach parafii
Źródło: parafiaklecza.pl
Wersalka zaczyna mnie kusić –
 –  Dnaga MiadroryJ ewrigzku z tym,sami mie możecie wychadriez donu, chatnue znobimuywas zakupySecregoluie w gode, 100 1200zeOsudlewy RlubSemiorotel
 –  SMS-y WIDZOWOjciec kazał mi samemu wyjść z psem, a mam 17 lat.Gdzie mam to zgłosić?
 –
 –  alproSOJA60TORMONOPRIXCL CREMEFLEURETTENIE JESTES GAODNATYLKO CI SIĘ NUDZI.2A MKNIJ LODÓWKECafhtineBondulleOtn tourBonneterneLait7de CocoAU NATUREATHON BL
Warszawski Hackerspace wspiera medyków w walce z Covid-19 i uruchomił wydajną i szybką linię produkcyjną przyłbic ochronnych – Oby więcej takich projektów!
Miłość w czasach zarazy –
Kolej w Indiach przystosowała 2000 wagonów na pomieszczenia typu "izolatka" uzyskując dodatkowo 320 000 łóżek –
Dzień 14 kwarantanny. Moja żona zaczęła pracować w ogrodzie, ale nie chce mi powiedzieć, co zasadzi. Może ziemniaki? –
Genialna parodia szkoły TVP. Talentu tej Pani nie można odmówić! –
Lekarze, pielęgniarki, ratownicy zarabiają grosze, a dziś z narażeniem własnego zdrowia i życia walczą o nasze – Może czas na zrewidowanie naszych wartości i ponowne określenie priorytetów
 –  Dorota Szlosowska > #Pulmonolog -tylko o COVID-1942 min · AJestem lekarzem i mam już dość udawania!Polskie dane to ściema, pokazują ok 5%prawdy .W Polsce trwa program IRAN PLUS! Jedyny jakibędzie skutecznie przeprowadzony ! SANEPIDUTRUDNIA LEKARZOM POBIERANIE BADAŃ, ŻEBYPOBRAĆ BADANIE TRZEBA MIEĆ ZGODĘDYREKCJI.... TO JEST JAKIŚ ŻART !! Na wynikiczeka się kilka dni.Wiem co się dzieje w Pomorskich Szpitalach i nietylko, to się dzieje w całej Polsce ! To jest dno,drżenie o własne stołki, polityczne lizusostwo,głupota urzędników. To co do mnie dochodzi odmoich znajomych pracujących w całej Polsce towoła o pomstę do nieba. To będzie kosztować życiewielu pacjentów i personelu. Śmieszne..bardziejboicie się o swoje stołki niż życie.. To jest jakaśfarsa , ściema, improwizacja, głupota, bezmyślność ikiedyś mam nadzieje za to odpowiecie!Zmuszacie ludzi do misji samobójczych !!!Ta telewizyjna propaganda sukcesu nijak się marzeczywistości.Swoją miałkością i niekompetencją stanowiciezagrożenie dla ludzi....Krew mnie powoli zalewa, nie chcę żeby umieralimoi bliscy, znajomi, koleżanki i koledzy .SIEDZCIE W DOMACH , WYCHODZĄC UBIERAJCIEMASKI !....
Nauczmy się dziękować nie tylko Bogu –

Jak czytam tego typu posty to szlag mnie trafia, w jakim ja ku*wa kraju żyję...

 –  Dariusz Misiuna28 marca o 21:28 · DŁUGI TYDZIEŃ W PIEKLE CZYLI W POLSCEPiątek: Rano przywożę matkę z warszawskiego szpitala-widmo na ul. Banacha, gdzie miała „prosty zabieg” bronchoskopii w związku z komplikacjami choroby nowotworowej. W szpitalu wybuchła epidemia, lekarze jednak nie używali maseczek. Dowiaduję się za to, że pomimo jej zerowej odporności kazano jej długo czekać w Izbie Przyjęć oraz przechodzić przez salę z brudną pościelą. Po powrocie do domu dostaje wysokiej gorączki. Myślimy, że to może być reakcja organizmu po zabiegu, choć wzbudza to w nas niepokój.Sobota: Matka rano ma 40 stopni. Dochodzi uporczywy kaszel. Próbuję dodzwonić się do przychodni, nikt nie odbiera. Pojawia się we mnie myśl, że należałoby sprawdzić, czy nie zarażono jej koronawirusem. Wydzwaniam też do Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej, również bez skutku. Telefoniczny konsultant Narodowego Funduszu Zdrowia twierdzi, że należy uderzać do WSE lub do szpitala zakaźnego. Dzwonię więc na Wolską, nikt nie odbiera. Próbujemy zbić temperaturę paracetamolem. Obniża się o kilka stopni by po kilku godzinach rosnąć do 40. Kaszel się nasila.Niedziela: Matka rano ma 40,5 stopni. Dzwonimy na pogotowie. Dowiadujemy się byśmy „nie blokowali linii”, ponieważ „jak ktoś ma białaczkę i chłoniaka, to nie jest powód dla wzywania pogotowia, zajmujemy się tylko koronawirusem”. Przychodnia milczy. Instytut Hematologii, w którym przechodziła chemioterapię, również milczy. Lekarz kontaktowy z Banacha jako jedyny odbiera telefon. Mówi, że bardzo mu przykro, ale system jest niewydolny i dopóki u matki nie wykluczą koronawirusa, nie przyjmą jej do Instytutu Hematologii. Sugeruje jak najszybsze wezwanie karetki do zakaźnego, ponieważ przejazd samochodem wiąże się z dłuższą ścieżką oczekiwania, której może nie przeżyć. Ponieważ na Wolskiej ani Wołoskiej nikt nie odbiera, piszę mail do Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej. Matka kaszle i ledwie łapie oddech.Poniedziałek: Matka niknie w oczach. Raz jeszcze dzwonię na pogotowie i mówię o dusznościach. Bardzo niechętnie, ale przyjmują zlecenie. Przyjeżdża wóz pancerny. Ratownicy ubrani w potrójne mundury najpierw rozmawiają ze mną przez megafon, potem opieprzają za to, że mój 95-letni ojciec i zatrudniona opiekunka nie noszą maseczek, w końcu zaś po bardzo niemiłej rozmowie zabierają matkę do szpitala na Szaserów, gdzie robią jej test na koronawirusa. Po półtoragodzinnym oczekiwaniu na powrotny transport medyczny, wraca do domu. Temperatura rośnie do 41 stopni, a mnie gotuje się krew i pęka serce.Wtorek: Czekamy na wyniki testu, które obiecano nam przedstawić w ciągu jednego lub dwóch dni. W międzyczasie dodzwaniam się do lekarza rodzinnego i proszę o jakąkolwiek pomoc, ponieważ matka tak koszmarnie się czuje, że może nie doczekać wyników badań. Słyszę, że nie może narażać swojego zdrowia oraz innych pacjentów, a poza tym to, wbrew temu co mówią w telewizji, nie jest zobowiązana do całodobowego dyżuru pod telefonem, tylko pracuje do 14. W radiu słyszę głos kogoś z rządu o wielkich sukcesach w walce z epidemią oraz o tym, że warto być cierpliwym, ponieważ „cierpliwość to dobro”. Jestem zły, jestem wściekły, jestem wkurwiony. Patrzę na zegar, jak klik, klik, minuta po minucie ucieka życie, nie dzwoni nikt z wynikami testu. Nie mam już serca rozmawiać ze „służbą” zdrowia. Telefon chwyta Samuela. Dzwoni od instytucji do instytucji, od lekarza do lekarza. Słyszymy dziesiątki pustych słów o procedurach, niemocy, wyższej konieczności. Zapisujemy kolejne numery telefoniczne. Nie sposób dociec, gdzie można otrzymać wyniki testu.Środa: Nad ranem dzwoni pani z WSE. Trzy dni od zgłoszenia. Prosi o nasze dane i mówi, że zostaniemy objęci kwarantanną. Pytam, czy mogą nam dostarczyć jakąś pomoc? Słyszę, że oni nie są od tego. Dziękuję pięknie za rozmowę. Kolejne telefony. Kolejne puste słowa. Zbywanie, ignorowanie, zabawa w gorący kartofel. Opiekunka rodziców ucieka na Ukrainę. Matka już niemal kona.Czwartek: Ostatecznie udaje się nam dodzwonić na Oddział Dermatologii szpitala na Szaserów przerobiony na punkt badań zakaźnych. Słyszymy, że matka nie ma wirusa. Możemy więc działać dalej. Tylko że nikt nie odbiera telefonów. A matka niknie. W końcu dodzwaniamy się do Instytutu Hematologii. Jeśli otrzymamy potwierdzenie na piśmie, że matka nie ma wirusa, przyjmą ją do siebie… w poniedziałek. Czy was do reszty porąbało, przecież moja matka może nie dożyć poniedziałku? Nasze argumenty zostają wysłuchane. Po dość trudnej rozmowie ze szpitalem na Szaserów i tekstach o procedurach, wyższej konieczności i niemocy, okazuje się, że jednak można wydrukować dany dokument i ktoś może go podpisać. W szpitalu nie ma skanera, więc jedziemy i odbieramy go sami.Piątek: Matka na w pół przytomna trafia do Instytutu Hematologii. Muszę zawieźć ją sam, gdyż karetka mogłaby ją zawieźć tylko do najbliższego szpitala. W drodze, co kilka minut, spoglądam na nią, czy jeszcze oddycha. Przetaczają jej krew. Podłączają pod aparat tlenowy. Trzymają na pustym oddziale. Robią kolejny test na obecność wirusa.
"Bądź odpowiedzialny. Nie dotykaj oczu i nosa niemytymi rękami" –
 –  SKRZYNKA POCZTOWA TO NIE CIPA! PROSZĘ W NIĄ NIE WKŁADAĆ PISIORÓW
Przecież nie takich chorych uzdrawiali... –
 –