Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Howdy

Z nami od: 29 maja 2017 o 23:17
Ostatnio: 1 sierpnia 2018 o 3:33
Płeć: mężczyzna
Exp: 3560
Jest obserwowany przez: 33 osoby
  • Demotywatorów na głównej: 2748 z 3418 (651 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 812028
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 5
  • Obserwuje: 0 osób
 

Ściana

 –  Mam bardzo dobre relacje z matką mojego męża. Często chodzimy razem na spacery albo do kina. Pewnego dnia jechałyśmy autobusem na działkę. Na jednym z przystanków dosiadł się całkiem przystojny facet i zaczął mnie zagadywać.
 –
Taki smutny widok... –
0:14
archiwum
 –
archiwum

Wkurzeni Grecy zablokowali statek z materiałami do budowy kolejnego ośrodka dla imigrantów. Media podają, że nacjonaliści na wyspie Hios byli kategorycznie przeciwni budowie kolejnego schroniska dla nielegalów z Afryki. Nie pozwolili na rozpoczęcie wyładunku materiałów budowlanych i oświadczyli, że w razie potrzeby nawet rozwalą statek.

 –
W Turcji znajduje się opuszczona wioska duchów znana jako „Burj Al Babas”. W wiosce znajduje się 587 niezamieszkałych zamków, które wyglądają prosto z filmu Disneya. –
archiwum
 –
0:47
Karmienie łosi to moje nowe ulubione hobby –
 –
 –
archiwum
 –
 –
 –
 –
0:37
 –
- Rany, pozwól mi pracować! –
0:27
 –  Kiedyś opowiadał mi facet, który jakożołnierz służył w Afganistanie, żesiedział na punkcie kontrolnym i naglewidzi ciężarówkę na polskich blachach.Myślał że to jakaś używka, jeszczenieprzerejestrowana (odbudowujący siękraj potrzebował na gwałt środkówtransportu, więc ściągali je zewsząd, aAfganistan jako państwo miałpoważniejsze sprawy na głowie niżściganie kierowców jeżdżących nazagranicznych rejestracjach), ale nie,za kierownicą siedział Polak. Napytanie, co on tu robi, odpowiedział, żeskraca sobie tędy trasę. - Ale tu jestwojna, tu się strzelają! - Panie, jakawojna, ja nie mam czasu, ja mam termindostawy i towar do dowiezienia!
archiwum
Kiedy rowerzysta ginie, jego rower zostaje upamiętniony i pomalowany na biało. Taki zwyczaj panuje w Nowym Orleanie, ale także w innych miastach amerykańskich –

Dorastałem w Polsce

Dorastałem w Polsce – Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.Zdejmowałem szkolne ubrania, jak tylko wróciłem do domu i zakładałem ubrania do zabawy. Musieliśmy odrobić lekcje, zanim pozwolili nam wyjść na zewnątrz. Obiad jedliśmy przy stole.Nasz telefon tarczowy stał na naszym ′′stoliku telefonicznym′′ w przedpokoju i miał przymocowany ""sznurek"", więc nie było takich rzeczy jak rozmowy prywatne.Telewizja miała tylko kilka kanałów. Właściwie to 3! Zawsze trzeba było zapytać o pozwolenie, przed zmianą kanału.Skakaliśmy w gumę i w kabel, bawiliśmy się w chowanego, gonitwę na ulicach czy grę w piłkę. Zimą wracając ze szkoły zjeżdżaliśmy z górek na tornistrachPobyt w domu był karą i jedyne, co wiedzieliśmy o ′′znudzeniu′′ to: ′′Lepiej znajdź sobie coś do roboty, zanim ja znajdę to dla Ciebie!""Jedliśmy to, co mama zrobiła na obiad albo...nic nie jedliśmy.Wszyscy byli mile widziani i nikt nie wyszedł z naszego domu głodny.Nie było wody butelkowej, piliśmy z kranu lub z węża ogrodowego na zewnątrz (i wszyscy zdrowi).Naszym ulubionym poczęstunkiem była kromka białego chleba z masłem i cukrem.Oglądaliśmy kreskówki w sobotnie poranki, jeździliśmy godzinami na rowerach, pływaliśmy w rzekach.Nie baliśmy się niczego. Graliśmy do zmroku... zachód słońca był naszym czasem powrotu do domu (a nasi rodzice zawsze wiedzieli, gdzie jesteśmy).Gdy ktoś się kłócił, za chwilę zapominał o co i znowu byliśmy przyjaciółmi - tydzień później, jeśli nie szybciej.Wszystkie ciotki, wujki, dziadkowie, babcie i najlepsi przyjaciele naszych rodziców byli ""przedłużeniem"" naszych rodziców, a my nie chcieliśmy, żeby powiedzieli naszym rodzicom, jeśli źle się zachowywaliśmy. Graliśmy w 2 ognie, w podchody i w siatkę na trzepaku.To były stare dobre czasy. Tak wiele dzieci dzisiaj nigdy nie dowie się, jak to jest być prawdziwym dzieckiem. Kochałem moje dzieciństwo. Słowo, przepraszam, dziękuję, proszę ( i ""dzień dobry"") było używane przez nas na co dzień, bo to było normalne, bo tak nas wychowali rodzice.A szacunek do starszych i do drugiego człowieka był wyssany z mlekiem matki. Oglądaliśmy bajki które uczyły, jak być dobrym człowiekiem, jak kochać ludzi, jak pomagać słabszym.Dobre czasy! Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.
archiwum
 –  Byłem świadkiem takiej sytuacji.