Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 60 takich demotywatorów

Wiesz, że coś poszło nie tak, gdy młodzi ludzie marzą o emeryturze –  Marzę o emeryturze. Mam 25 lat.Za miesiąc kończę studia. Wybrałam interesujący dla mnie kierunek, abypotem choć trochę czerpać przyjemność z pracy (i najprawdopodobniej takbędzie, dostałam też informacje zwrotne na praktykach, że jestem w tymdobra).Jednak tak naprawdę nie chce mi się pracować. Lubię odpoczywać,spotykać się ze znajomymi, imprezować, oglądać seriale, czytać książki,podróżować, nawet ogarniać dom słuchając bezmyślnie radia. Już myślę otym, jak fajnie będzie na emeryturze, kiedy tak naprawdę nie będę mieć zbytdużo obowiązków i będę mogła spędzać czas na dancingach wCiechocinku. Nie chce mi się uczyć, robić projektów, dokształcać się, staraćitd. Gdyby nie to, że rodzice wspomogli mnie w skończeniu wymarzonegokierunku i musiałabym robić coś, co mnie nie interesuje i męczy, chyba bymzakończyła swój żywot.Ale jestem na tyle rozsądna, że wiem, że inaczej się nie da. Chciałabymwygrać w totolotka. Bogatego męża już raczej nie znajdę, bo kocham nadżycie mojego chłopaka, który też nie jest specjalnie ambitny i w pracy robiabsolutne minimum.Nie będę pasożytem, bo mam zamiar dobrze wykonywać swoją pracę.Po prostu mi się nie chce.
Kto miał tam konto? –  naszaklasa
 –
0:10
O narodzinach Briana! –
Gdy wiedziesz prawdziwie bananowy żywot –
Czyta Krystyna Czubówna –
0:47
 –
Dla jasności - to tylko kostium, a Toko jest cosplayerem –
Polska 2024, po wprowadzeniu kary śmierci za obrazę uczuć religijnych –
W Polsce istnieje pewien podział reklamówek na klasy: – 1. Klasa prima sort: na prezenty 2. Klasa "nie ma wstydu się z tym pokazać": nadają się do przenoszenia dokumentów, ubrań na zmianę do szkoły lub wykorzystuje się na inne okazje3. Klasa średnia: żeby w sklepie powiedzieć "mam swoją" 4. Reklamówki drugiego sortu: Kończą swój żywot. Służą do wynoszenia śmieci.

To nie my, to oni Azja tonie w odpadach, Europa walczy na wszystkich frontach o czyste środowisko

Azja tonie w odpadach, Europa walczy na wszystkich frontach o czyste środowisko –  90% światowego ładunku jest transportowane drogą morską. Większość floty handlowej (w tym ogromne kontenerowce) jest kontrolowana przez kraje Unii Europejskiej, USA, Korei Południowej i Japonii. Lecz co się dzieje, gdy "żywot" tych statków dobiega końca? Ponieważ rozbiórka starego statku generuje niewyobrażalne ilości zanieczyszczeń (między innymi azbestu, rtęci, ołowiu, pestycydów i in.), prawo UE stanowi, że statki zarejestrowane w krajach członkowskich muszą być rozbierane w stoczniach posiadających możliwość ograniczenia zanieczyszczeń do minimum i zezwolenie unijne na taką działalność. Koszty takiej rozbiórki są ogromne. Przedsiębiorstwa zatem rejestrują swoje statki w krajach, które nie mają tak restrykcyjnych przepisów. Dzięki temu mogą tam złomować swoją starą flotę. Dane z lat 2014 - 2018 wykazały, że 80% starych statków handlowych zostało rozebranych w trzech krajach: Bangladeszu, Indiach i Pakistanie. Pierwsze miejsce w tym procederze zajmują kraje Unii Europejskiej. Waga zezłomowanych w 2019 statków pochodzących z tego rejonu wyniosła 2.841.305 ton. Obecnie niemal wszystkie nowe jednostki UE są rejestrowane w krajach pozwalających na szybką i tanią rozbiórkę. Oceany zalewa fala substancji o najwyższym stopniu szkodliwości, na nowotwory umierają pracownicy stoczni rozbiórkowych (w ciągu najbliższych 6 lat umrze z tego powodu prawie 5000 pracowników indyjskich stoczni), okoliczni mieszkańcy i zwierzęta.
Spotkanie sztabu kryzysowego, czyli Żywot Briana w polskim wydaniu – Mateusz: Rząd świetnie radzi sobie z pandemią. Jesteśmy najlepsi w Europie. Nawet Niemcy nam zazdroszczą.Adam: W porządku Mat, wystarczy. Co z brakiem szczepionek?Mateusz: Co?Adam: Nie ma szczepionek.Mateusz: A tak, brakuje nam szczepionek, racja.Marek: Brakuje miejsc w szpitalach.Zbigniew: O tak, ludzie leżą na korytarzach. Pamiętasz jak zamykaliśmy szpitale?Mateusz: Zgadzam się, brak szczepionek i brak miejsc w szpitalach. Dwie rzeczy, które spartoliliśmy.Adam: No i brak karetek.Mateusz: Pewnie, że brak karetek. Karetki bez dwóch zdań. Ale prócz szczepionek miejsc w szpitalach i karetek...Zbigniew: Lekarze uciekają.Adam: Ordynatorzy muszą odwoływać operacje.Wszyscy: Hmm? Hmm?Adam: Łóżka ze złomu.Wszyscy: Ooo...Mateusz: Tak. W porządku. Zgoda.Jarosław: Tak! Za Platformy była ciepła woda w kranie i prąd był dużo tańszy. I można było bezpiecznie spacerować wieczorami. Nawet kolejki do lekarzy specjalistów były krótsze.Mateusz: No dobrze, ale oprócz braku szczepionek, karetek, miejsc w szpitalach, lekarzy wyjeżdżających do Niemiec, odwołanych operacji, długich kolejek do lekarzy specjalistów, radzimy sobie doskonale. Co jeszcze możemy zrobić?Adam: Podać się do dymisji?Mateusz: Ach, dymisja? Zamknij się!
Ciężki żywot Najmana –
O narodzinach Briana! –
Żywot Brianareż. Terry Jones. –
Gdybym nie zobaczył, to bym nie uwierzył. Wiadomości TVP ilustrują materiał o Gwieździe Betlejemskiej fragmentem z filmu „Żywot Briana” –
Fraszki polskie –  poniedziałek, 7 grudnia 2020 Za Ziobro Powiesili go za ziobro nie za nogę, ani ptaka wszak swój żywot niemal cały specjalistą był od "haka"
Ciężki jest żywot samotnej matki –

Pamiętajmy o tym, co jest w życiu naprawdę ważne:

 –  Marchew z Ciemnogrodu· "Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na "full volume". Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią.Pani spojrzała na mnie:- A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jakby te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić.- Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej..."Aut. Edie Maciejewska
Znacie jakieś inne "zwierzęce" powiedzenia? –  - drzeć z kimś kotysię szarogęsićpodłożyć komuś świnię- mieć węża w kieszenipisać jak kura- papugowaćkupić kota w worku- mieć ucho, na które słoń nadepnął- być czujnym jak ważkaspać jak susełzapuszczać żurawiapuszczać pawiazostać rogaczem- wieść pieski żywotpodrzucić komuś kukułcze jajo- siedzieć cicho jak mysz pod miotłą- mieć małe rybki w głowie-pazuremMogą też komuś "króliczki hasać".