Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 176 takich demotywatorów

Szczęśliwy ten, kto wszędzie szuka pozytywów –  NA WESOŁOwww.lioo.plŁysy stanął przedlustrem i mówiz duma do swegoodbicia:Świetnie się trzymam,sześćdziesiątka nakarku i ani jednegosiwego włosana głowie.
A co dopiero te obraźliwe nazwy...Szampon do zniszczonych, matowych, przetłuszczonych włosów! –  David WebbW tym tempie zarazzdelegalizujemy szamponyżeby łysi nie czuli siędyskryminowani
Kiedyś pokazywało młodego przystojniaka, a teraz jakiś łysy, zapijaczony staruch... –
Życzymy im krótkiej, ale wybuchowej kariery! –
A ty? –  Gdybyś miał spędzić jeden dzieńw ciele filmowej postaci, kogo byśwybrał? *9
 –
Od 10 lat nie mam włosów –  szampon przeciw wypadaniu włosów
Łysy robi porządek z kieszonkowcami –
0:26
Uśmiech! –
0:43
Amerykański ekonomista w dosadnych słowach przyznał, że "Prezesa NBP nikt nie przebije w pie*doleniu" - cytuje serwis Bloomberg –
Mam 41 lat, stałą, dobrą pracę w branżyfilmowej. Jestem kochający, czuły i wrażliwy. Wygląd nie jest dla mnie najważniejszy, ale wnętrze kobiety –
Zmiany miałyby wejść w życie już na najbliższym mundialu –

Jesteś niski, gruby lub łysy? Nie przejmuj się Zobacz, jakie korzyści niosą ze sobą te ''wady'' (12 obrazków)

 –  szczecinianki (z jadem)gównoburze dozwolone11 min • Elchej dziewczyny, mam problem. Niemam z kimgo obgadać wjec wzwracam się do was możemi któraś coś doradzi..Otóż poznałam mężczyznę jakiś czas temu.Spotkaliśmy się kilka razy w jego samochodziebywało napraede goronco... ostatniozauważyłam ze ma obroczke na palcu., jestlekarzem w szpitalu na Pomorzanach jeździekstra autem..Jestem w kropce i w ciąży. Niewiem co robić ijak mu to powiedzieć. On ma żone. On mówiłże mnie kocha i ja zostawi dla mnie. Problemw tym ze niewiem co mam powiedziećswojemu mężowi., bo maz ma czarne włosy, amój mężczyzna jest łysy, jeśli dziecko urodzisie z czarnymi to mogę ściemnić ze to męża.,ale jak będzie łyse? To co ja zrobię? Pomóżcie.
Trudno się powstrzymać –
0:08

Ta bajka to... prawdziwa historia:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Ta bajka to... prawdziwa historia: – Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:- Można się do księdza dosiąść?- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja?Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.I przyszła zmiana.Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie...* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po tej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.
Zasłyszany dialog w serwisie opon – Klient: Chciałem założyć zimówki. Są w bagażniku.Serwisant: Oczywiście, ale widzę, że te opony są słabe...K: Pokaż Pan. Nieee... jeszcze polecą.S: Proszę popatrzeć, bok jest łysy, a na środku mamy 2 mm. Te opony nie nadają się do jazdy.K: Spokojnie... tym autem tylko pracownicy jeżdżą.S: To co? to mogą się zabić?K: Nic im nie będzie... nie marudź Pan.Stałem z boku i nie wierzyłem w to co słyszę....
Kiedy chciałeś strollować kota, ale to kot strollował ciebie –
 –
Dobrze, że istnieją jeszcze dżentelmeni! –