Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 229 takich demotywatorów

- Ale nie naraz - odpowiedział mąż, odstawiając talerz z zupą... –
Zebrała dla nich też 20 tys. dolarów w ramach akcji charytatywnej – Polka już wcześniej była znana ze swojej charytatywności. Jako wolontariuszka rozdawała zupę 300 bezdomnym w ramach akcji "zupa na Pietrynie". A także była ambasadorką akcji polegającej na edukacji w temacie raka piersi
 –  ZUPYZUPA POMIDOROWA Z MAKARONEMZUREK Z JAJKIEM
Znowu mnie oszukała! – To nie był samolot! To była łyżka z zupą!
 –  Mieszkamy w Ameryce. Pewnego razuzrobiliśmy na obiad czerwony barszcz.Nasz synek w trakcie jedzenia bardzo sięnim zachwycał i zapytał z podejrzanymentuzjazmem:A mogę go zabrać do szkoły na jutrzejszyobiad? Tylko nalej mi samą wodę bezdodatków.Odparłam, że oczywiście, że możei następnego dnia nalałam mu zupydo pojemnika i dałam do szkoły.Syn wrócił do domu bardzo uradowany.Zapytaliśmy go, jak było, na co on:- Koledzy w trakcie obiadu zapytali mnie,co to za zupa, a ja odpowiedziałem, że tonie zupa, tylko że w Polsce lubimy jeśćbyczą krew i zacząłem łyżką nabieraćbarszcz. Moi przerażeni kumple pobieglido sąsiedniego stolika i prawiezwymiotowali - z uśmiechem na ustachdokończył swoją relację.
 –
0:18

Do hejterów WOŚP

 –  Kisnę butwiejąc22 stycznia o 03:00 ·157Tyle osób zablokowałam wczoraj, kiedy szlam nieuzasadnionej nienawiści wylał się w komentarzach, głównie tych o zbiórkach na rzecz 30. Finału WOŚP. Wszyscy weszli tu tylko po to, by głosić swoje niedorzeczne teorie, obrażać moich gości oraz mnie, w lwiej części w wiadomościach prywatnych.Prawo do odcięcia się od kogoś, kto życzy mi śmierci, choroby moich bliskich oraz sieje odklejone od rzeczywistości teorie, będzie przeze mnie wykorzystywane bez litości. Nie mam ochoty ścierać się z elementami intelektualnymi oraz kimś, kto na zdjęciu profilowym całuje stópki Bozi, a w wiadomościach stwierdza, że „z*jebałby mnie za sam fakt, że jeszcze dycham”.Od zawsze fascynują mnie procesy społeczne i motywacje zachowań. Pozwoliłam sobie przejrzeć profile ludzi, którym działalność charytatywna nie jest po drodze, jak się okazuje każda. Zło werbalne wylewali strumieniami głównie starsi. Ze zdjęć uśmiechały się do mnie ich wnuki, chwalili się kwiatkami na działce, życzyli innym miłego dzionka i smacznej kawy. Znalazłam też 60 fałszywych kont oraz dwóch dumnych górników. Antyszczepionkowcy też byli, ba, nawet ci, którzy udostępniają modlitwy na konkretny moment kalendarza liturgicznego. Wszędzie, obowiązkowo, zdjęcie znad Bałtyku albo męczenie ryby, którą się właśnie wyłowiło ze szwagrem. I przepis na bigos.Do szału doprowadza mnie deprecjonowanie działań jakiejkolwiek organizacji charytatywnej, zwłaszcza w czasach pandemii, która sama w sobie jest smutna jak rączki węża. W tym roku moi uczniowie przekazali przedmioty na aukcje. Jedne ściągnęli z półek, inne wyjęli z szafy, jeszcze inne robili na zajęciach i warsztatach. Bo chcieli. Mam nadzieję, że nic nie złamie tej postawy, że utrzymają swoją motywację. Bo nawet nie chcę sobie wyobrażać tego kraju bez krzty empatii. I tego, że pan Staszek z działki i pani Halinka z wczasów w Dziwnowie dadzą radę skutecznie tę działalność obrzydzić.Hejt to potężne narzędzie do niszczenia psychiki. Zwłaszcza młodych ludzi, zamkniętych przez ostatnie dwa lata w domach, w których nie zawsze jest sielankowo. Pamiętam, kiedy podczas mojej pierwszej zbiórki pochwaliłam się mamie pielęgniarce, ile zebrałam do puszki. Powiedziała mi wtedy, że za to można kupić kilka kartonów z wenflonami. Cieszyłam się jak głupia, poczułam, że mam na coś wpływ. Ta radość jest najważniejsza w każdym działaniu, które podejmuję, dla Fundacji już od 21 lat. I będę się podejmować, chociażbym miała otrzymać 157 kolejnych wiadomości, które zamieniają mnie w kota Schrödingera – wierzącą w społeczne inicjatywy i martwą emocjonalnie.To, że ktoś mnie obraża, nie robi mi wiele. Nie jestem zupą pomidorową, nie każdy mnie lubi. Zazdroszczę i podziwiam Jurka Owsiaka, który rokrocznie musi mierzyć się z taką nienawiścią, której nikt by na dłuższą metę nie wytrzymał. Wszystkich piewców teorii, jakoby państwo powinno zapewnić nam opiekę medyczną, odsyłam do sytuacji z telefonem zaufania dla dzieci i młodzieży. Proponuję też zamienić malkontenctwo w coś sensownego. Proszę ruszyć tyłek, założyć odpowiednią organizację, prowadzić ją kilkanaście godzin dziennie i ratować wszystkie sektory gospodarki. Nie da się? Za ciężko? To proszę znaleźć kogoś, kto już to robi i wspomóc. Nie chcesz pomagać? To siedź cicho i nie przeszkadzaj.Tyle i aż tyle.Dziękuję za uwagę,pani Mrówka
 –
Poszedłem do kuchni i zaupa faktycznie się gotowała. Od tej pory boję się mu cokolwiek powiedzieć –
 –
Ktoś tu jest bardzo głodny i naprawdę lubi jajka –
Mnie Babcia zawsze mówiła, że najlepszy rosół jest na wiejskiej kurze - chyba się jednak nie znała –
Krupnik ma w kraju wielu zwolenników – Tylko czy w tym znaczeniu jak należy?
Nie tylko zupa za słona powoduje problemy – Sławno, województwo zachodniopomorskie
Kiedy poprosiła o protezy, odmówił, mówiąc, że taniej jest karmić ją zupą niż stałym pokarmem. Pani Blau poszła do sądu, a sędzia zdecydował, że jej mąż będzie musiał dawać jej dwa zestawy zębów sztucznych i befsztyk co tydzień –
 –  Pewnego razu siedziałem sobie, jadłem kebsa i rozmyślałem o różnych rzeczach. I nagle uświadomiłem sobie, że zachwalana kuchnia francuska jest tak naprawdę kuchnią głodu i rozpaczy. Całe to ich jedzenie - żabie udka, ślimaki, małże, spleśniały lub wysuszony ser, zupa cebulowa, karczochy -balansuje na granicy głodu. Kiedy już zjesz wszystko, co da się przeżuć, wtedy przyjdzie czas na jedzenie skórzanych pasków.Kuchnia prawdziwej biedy, którą marketingowcy opakowali w piękną powłokę rzekomego "wyrafinowania
Chmielowa dobra na każdą pogodę –
Po II wojnie światowej, w krakowskiej kamienicy (należącej do Związku Literatów Polskich) przy Krupniczej 22 zamieszkało wielu pisarzy i poetów (Hartwig, Kruczkowski, Zawieyski...) – Ważnym miejscem była stołówka, zwłaszcza że mieszkania pozbawione były kuchni. Jakiś profesor UJ, który przychodził tam na obiady, zapytał Gałczyńskiego:- Jaka dzisiaj zupa, bo nie mogę rozczytać?- Chujowa - odpowiedział bez zająknięcia. (...)Barwne to było towarzystwo. Kiedy po nocnym pijaństwie w którejś z krakowskich knajp Andrzejewski, Dygat, Wyka i Promiński najęli węglarza, aby odholował ich na Krupniczą swoim wozem, ten, zobaczywszy na miejscu szyld Związku Literatów, odrzekł tylko:- Jeszcze takiego towaru nie wiozłem! Ważnym miejscem była stołówka, zwłaszcza że mieszkania pozbawione były kuchni. Jakiś profesor UJ, który przychodził tam na obiady, zapytał Gałczyńskiego:- Jaka dzisiaj zupa, bo nie mogę rozczytać?- Chujowa - odpowiedział bez zająknięcia. (...)Barwne to było towarzystwo. Kiedy po nocnym pijaństwie w którejś z krakowskich knajp Andrzejewski, Dygat, Wyka i Promiński najęli węglarza, aby odholował ich na Krupniczą swoim wozem, ten, zobaczywszy na miejscu szyld Związku Literatów, odrzekł tylko:- Jeszcze takiego towaru nie wiozłem!
Podawanie zupy Yin Yang –
0:24
 –