Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 180 takich demotywatorów

 –  Od Niej:Dzisiaj około godziny 7 rano na ul. Energetyków 13 zgubiliśmy z synem kocyk. Kocyk był ręcznie robiony na szydełku w dwóch kolorach szaro-granatowy. Syn był przywiązany do kocyka.
„To nie jest zguba, to jest przeznaczone dla ciebie” – czytamy. „Ciesz się kawą lub zimnym napojem, bo mamuśko, zasługujesz na to” – Internautki również były pod wrażeniem tego bezinteresownego aktu dobroci i zapowiedziały, że same będą czynić takie gesty w swoich okolicach
 –  Znalazłem na parkingu kartę, udało mi się ustalić kim jest właściciel i zgadałem się z nim na odbiór zguby. Facet wręczył mi w prezencie burbon
Zgubienie wyciszonego telefonu –
Nie oszukał przeznaczenia –  dostałem w pracy drogiego smartfona
 –
0:19
 –
A wy? Jaką głupotę dziś zrobiliście? –  właśnei poświęciłem 20 minut na szukanie telefonu
 –
 –
Istnieją jeszcze dobrzy ludzie –  spotkałem dziewczynę płaczącą pod biedronką
Alkohol pozwala zapomnieć, co było wczoraj. Łagodzi to, co jest dziś,ale nie daje odpowiedzi na to,co będzie jutro –
 –
Przypadkiem zostawiłem plecakna przystanku – Znalazł go jakiś koleś, zadzwonił do mnie ze Starbucksa (nie miał telefonu), numer znalazł w plecaku. Poczekał na mnie w kawiarni. Bóg mi świadkiem, co za niemożliwie dobry człowiek. Odzyskałem wszystko, w tym laptopa i switcha
 –
0:42
To ja też poproszę –  zgubiono tablice rejestracyjne uczciwego znalazce

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
4-latek stracił przytulankę. Na pomoc ruszyło miliony internautów – Chłopiec wybrał się na spacer z mamą i rodzeństwem. 4-latek zabrał ze sobą ulubioną przytulankę. W trakcie przeprawy przez most chłopczyk przypadkiem upuścił pluszaka na oblodzoną rzekę.Ponieważ rzeka była zamarznięta, pluszak nie utonął. Zabawka upadła jednak na tyle daleko od brzegu, że istniało niewielkie prawdopodobieństwo jej odzyskania.Mama poszukała pomocy w odzyskaniu zabawki za pośrednictwem internetu, a historia poruszyła internautów.Ostatecznie akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem, a chłopiec odzyskał ukochaną zabawkę. Zanim jednak mógł się nim pobawić, musiał poczekać, aż stopnieje śnieg, w którym pluszak był zanurzony przez ostatnie dni Chłopiec wybrał się na spacer z mamą i rodzeństwem. 4-latek zabrał ze sobą ulubioną przytulankę. W trakcie przeprawy przez most chłopczyk przypadkiem upuścił pluszaka na oblodzoną rzekę.Ponieważ rzeka była zamarznięta, pluszak nie utonął. Zabawka upadła jednak na tyle daleko od brzegu, że istniało niewielkie prawdopodobieństwo jej odzyskania.Mama poszukała pomocy w odzyskaniu zabawki za pośrednictwem internetu, a historia poruszyła internautów.Ostatecznie akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem, a chłopiec odzyskał ukochaną zabawkę. Zanim jednak mógł się nim pobawić, musiał poczekać, aż stopnieje śnieg, w którym pluszak był zanurzony przez ostatnie dni
 –  znalazłam ajfona na trawniku. Zadzwoniłam do „mamy" z jego kontaktów, prawie godzinę czekałam, aż jej gnój przyleci po swój telefon! W końcu dzwonię: witam ponownie co tam się dzieje? a ona mi że jej bombelek zmęczony był po szkole i że jeszcze z niemowlęciem siedzi. Poczeka pani na męża, on za dwie godziny z pracy przyjdzie, albo przyniesie nam pani ten telefon. Okazało się, że mieszkają trzy przystanki autobusowe dalej. Pierdolę, odmówiłam, to ona zaczęła mi grozić psiarnią, mówiła że mnie za kradzież posadzą, bo ajfon był za pięć kafli. W rezultacie miałam już dość grażyny i wyjebałam ten telefon tam gdzie leżał i nie żałuję tego.
1 lajk = 1 zł premii, czyli historia kuriera z INPOSTU i zgubionego portfela! – Ktoś wrzucając paczkę do paczkomatu ZGUBIŁ przy nim swój portfel. Osobą, która zauważyła zgubę był kurier Inpostu, który podjechał pod punkt odebrać przesyłki. Kurierem okazał się Vardan z Armenii, który pracuje jako kurier już 11 lat. Postanowił, że pomoże w odnalezieniu właściciela zguby. Zawiadomił centralę, w której dyspozytor odtworzył nagrania z kamery, które namierzyły osobę i jej skrytkę/przesyłkę, Po kontaktowym numerze telefonu szybko udało się odnaleźć Panią Joannę. Ta postanowiła podzielić się historią na swoim koncie na LinkedIN i chciała pochwalić postawę pracownika Inpostu. Post rozszedł się viralowo, a jak to w sieci bywa, dotarł do samego Rafała Brzoski, właściciela Inpostu, który wpadł na pomysł nagrodzenia kuriera Vardana premią, która wynosić będzie... 1 zł za każdy LAJK pod postem! Licznik o północy zatrzymał się na 14.953 lajkach i właśnie taką premię otrzyma Vardan za swoją postawę! Joanna Wojdyło • 2ndP Content Strategict ,vrth SEO and Analytical Skills | PR Oficer who migrated t...4d«Edited-©#customersuccesshero #sharingiscaringKurierzy przed Świętami nie mają łatwo... A jednak kurier InPost zadał sobie trudodnalezienia "pani co z multiskrytki odebrała paczki i z gibającą się piramidkąprędziutko pobiegła dalej". Po drodze gubiąc portfel, ma się rozumieć. I już jużchciał go podnieść jeden z pijaczków spod sklepu, ale pan Vardan był szybszy.Podniósł, zadzwonił do biura i po godzinie oglądania monitoringu odnaleźli mniepytając czy czegoś nie straciłam... Vardan to oryginalne imię, bo pan pochodzi zArmenii, jest kurierem w Polsce już od 11 lat i okazuje się. że portfeli w tym krajuuratował już wiele. I wiecie mam problem - mam numer tego kuriera i chciałamzgłosić do centrali, że mają takiego bohatera, ale proces komunikacji z Inpostemjest tak zautomatyzowany, że nijak nie wiem jak (nasz szybko) go obejść.Pomyślałam więc, że napiszę w socialach to może Wy zareagujecie, oni zareagująjakiś medal dadzą, oby ZŁOTY;) This one's for you Vardan!EDIT: Wiadomość z ostatniej chwili! CEO InPost Rafał Brzoska zaproponował bypan Vardan otrzymał premię 1 PLN za każdy "lajk" pod tym postem, osobiściewolałabym wyświetlenia, ale lepsze to niż komentarze;) Sharing is caring!EDIT 2: Licznik lajków do premii p. Vardana zatrzymał się o północy na kwocie14953 zł. No, ale łajki wartko płyną dalej, Rafał Brzoska mają tak leżeć?#dobrowraca