Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 173 takie demotywatory

To może niech Niemcy przyjmą więcej uchodźców z Bliskiego Wschodu? – Skoro najwidoczniej wszyscy już mają pracę 04.05.2018 W Niemczech nie ma kto zbierać szparagów Tagi: szparagi I niemcy I pracownicy sezonowi  Plantatorzy szparagów z niemieckiej Brandenburgii poszukują w tym sezonie pracowników do zbiorów.
Jeżeli oglądać filmy z Jackie Chanem od tyłu, zobaczymy opowieść o człowieku, który podczas bijatyki zbierafragmenty mebli –
 –  paramedix13 godz.+480Opiszę Wam pewną historię z mojego życia.Kilka lat temu Polskę zalała fala czeskiego, toksycznegospirytusu. Było wiele zatruć, kilka zgonów. Podobnoźródło było we Wrocławiu. Zbierałem wtedy z ulicypewnego "żulero classico" - chyba o 9.00, a ten narąbany,aż miło patrzeć.Jako medyk "karetkowy" staram się zawsze zbierać dobryi kompletny wywiad (na tyle, na ile to możliwe w danychwarunkach), więc zapytałem (między innymi oczywiście)co pił, a rozmowa wyglądała mniej więcej tak:M - co piłeś? -pytamP - "dyktę" - mówi Pacjent i krzyżuje ręce na klatcepiersiowej imitując rysunek z butelki DenaturatuM a czeskiego sprytu nie pijesz?P- co ty, pojebało cię? - mówi i patrzy na mnie, jak naskończonego idiotęM - nie pijesz spirytusu? - pytam dalejP-co Ty, k###a, zebym si k###a otrut?
 –  taZobaczymy - powiedział ślepy i 4 godz. i Parę lat temu miałem okazję pracować w wykończeniówce. Wiecie. Praca z pogranicza tych, w których przy szefie jesteście grzeczni, a potem przy znajomych i piwku tytułujecie go mianem chuja. Wypłata lipna, roboty tyle, że można by zatrudnić jakiegoś Ukraińca, ale tniemy po kosztach, dlatego trzon, podstawa i w ogóle całość firmy składała się z majstra i jego pomocnika (czytaj: ja). Umowy i inne pierdoły były taktownie omijane przez mojego pracodawcę, bo jak sam tłumaczył: "Nie będę płacić na tych skurwysynów z ZUSu". Zabezpieczeniem przed niepłacącym klyentem był kilof i 5 kilogramowy miot, o czym takowy jegomość dowiadywał się z chwilą, gdy płytki sypały się po podłodze. I tak jeżdziłem trochę po naszym kraju i odwalałem fuszerki, od wylewek po podwieszane sufity, malowanie z palcem w dupie i gipsowanie level hard. Po prostu cud miód, malina i "będzie Pan zadowolony". I pewnego dnia dzwoni do mnie szef i mówi, że znalazł perełkę_ Warszawka, stolyca, dobra kasa, 200 metrów kwadratowych do zrobienia. Pojechaliśmy ustalić szczegóły remontu tej perełki. Drzwi otworzył nam siwy, elegancko ubrany człowiek z, jak się w trakcie rozmowy okazało, bogatą kulturą osobistą. Zaproponował nam kawkę i herbatkę i oprowadził nas po domu. Dużo gipsowania, tapety w salonie, panele podłogowe, prawie wszyndzie. Normalka, to co zawsze. Z jednym wyjątkiem. W łazience nasz klyent chciał mieć kafelki na wzór witrażu "Bóg Ojciec - Stań się" Wyspiańskiego. Popatrzyliśmy z szefem na siebie i stwierdziliśmy, że łazienkę ogarniemy na koniec. We dwójkę całą robociznę odwalaliśmy już od ponad dwóch miesięcy. W końcu została nam wisienka na torcie. Wstawianie nowego kibla i wanny to był pikuś w porównaniu do tych puzzli jakie mieliśmy do ułożenia. Już samo poskładanie tego zajęło nam dwa dni. Pierdolenie się z tym trwało wieki, a mnie po nocach śnił się ten witraż ze wszystkimi szczegółami, jeszcze przez dwa lata. Fucha została odwalona I nadszedł czas rozliczeń. Lekko siwawy i jak zwykle miły Pan bardzo dziękował nam za kawał dobrej roboty. Szef wyliczył wszystko w głowie, że to będzie tyle i tyle na co nasz zadowolony klient się uśmiechnął i powiedział, że jeśli chodzi o płatność, to może być lekki problem. "Jaki problem kierowniku? Młody dawaj pakiet zabezpieczający i idziemy do łazienki." Poszedłem do auta, wyciągnąłem młot i kilof i powędrowaliśmy z szefem do kibla. Zdezorientowany jegomość poszedł za nami i pytał co robimy. "Zaraz Pan zobaczysz" - powiedział szefo i ciągnął dalej: "Płacisz Pan zaraz w gotówce, albo cały ten Wyspiański pójdzie w pizdu." "Panowie spokojnie, ja mam trójkę dzieci na utrzymaniu, ledwo wiąże koniec z końcem. Żyję od pierwszego do pierwszego." "Miody bierz młot" - wziąłem młot, szef kilof i popatrzyliśmy na naszego siwego pana. Ten stał zdębiały i nawet slówkiem nie pisnął. "Jedziemy z tym koksem!" - I cale to pieprzenie się z kafelkami powędrowało na podłogę w sekundę. Trochę mi było szkoda, ale finalnie nasz klyent przybiegł ze skarpetą z pieniędzmi i na koniec wszyscy byliśmy zadowoleni. Zaczęliśmy zbierać manele, a raczej ja zbierałem, a szef wyszedł na papierosa. Jak się okazało potem siwy pan miał na imię Jarosław i zapytałem go przed wyjściem czym się zajmuje, skoro ma taką chawirę i ledwo wiąże koniec z końcem. Na co on mi odpowiedział: "Jestem ministrem."
Schudnąć za pomocą zielonej herbaty można tylko pod warunkiem, że będziesz ją zbierać sama wysoko w górach –
Dosłownie Cebulandia –  Alarmowy towicz2 g. . towicz gmina, tódz Voivodeship .UWAGA! DK70 między ulicą Bolimowską w towiczu aZielkowicami na jezdni rozsypane jest kilkasetkilogramów cebuli. Prosimy o zachowanie ostrożnościze względu na śliską nawierzchnię jezdni. Wielukierowców zatrzymuje się na poboczu i nie zważającna duży ruch usiłuje zbierać "darmowe" warzywa zdrogi
Zarobki w Polsce 10 zł na godzinę, parkowanie 9 zł na godzinę – Prawdziwie bogaty jest ten, kto ma gdzie parkować lub nie musi przejmować się związanymi z parkowaniem kosztami.Miejsce postojowe na nowo budowanych osiedlach mieszkaniowych kosztuje równowartość kilkuletniej limuzyny. Wynajęcie sensownego garażu w dużym mieście potrafi rocznie uszczuplić konto najemcy o kwotę wystarczającą na zakup atrakcyjnych wczasów zagranicznych.Rząd, jak się dowiadujemy, nie ustaje w pracach nad przepisami, które pozwolą władzom samorządowym na tworzenie specjalnych, "śródmiejskich" stref, gdzie za godzinę parkowania trzeba będzie płacić nawet 9 zł.Co gorsza, o ile wcześniej planowano, że takie obszary będą mogły być wyznaczane w miastach liczących co najmniej 200 tys. mieszkańców, to obecnie ów limit zmniejszono ponoć do 100 tys.Krótko mówiąc postawili parkomaty za nasze pieniądze, przygotowali parkingi za nasze pieniądze, żeby teraz zbierać od nas pieniądze Parkometr
Antena nagle przestaje działać…Gdy fachowcy otwierają jej wnętrze,są w totalnym szoku! – Mężczyźni nie mogli uwierzyć w powód, dla którego antena przestała funkcjonować. Najprawdopodobniej dzięcioły napełniły antenę po brzegi swoją zimową przekąską, żołędziami.Te ptaki musiały je tam zbierać przez lata!A było ich ponad 136 kg!

11-letni chłopiec mieszka na ulicy razem z psem. Codziennie żebrze o pieniądze na ważny cel

11-letni chłopiec mieszka na ulicy razem z psem. Codziennie żebrze o pieniądze na ważny cel – Walczy o przetrwanie ze swoim psim towarzyszem u boku. Chłopiec i jego szczeniak są nierozłączni.Życie na ulicy nie jest łatwe. Wielokrotnie musi uciekać przed innymi bezdomnymi, którzy próbują zabrać jego dobytek. Nierzadko starają się go okraść, zwłaszcza gdy śpi. W tych momentach pies jest świetną pomocą, ponieważ przegania nieproszonych gości głośnym szczekaniem i warczeniem.Proszę o pieniądze, żeby mieć na jedzenie i picie. Często stoję pod wysokimi budynkami, w których pracują bogaci ludzie. Czasem dostaję od nich więcej. Zacząłem zbierać pieniądze, gdy skończyłem 10 lat, a dziś mam 11.Śmiech przez łzyMimo ubóstwa i ciężkiego życia, 11-latek uważa, że jest szczęśliwy, a zawdzięcza to pieskowi. Niemal każdego dnia grają w chowanego lub biegają po ulicach. To właśnie dzięki takim chwilom zapomina, że musi za chwilę prosić o pieniądze na jedzenie…Kilka lat temu jego rodzice rozstali się i zostawili go wraz z rodzeństwem. Jego młodszy brat zaginął na ulicy – nie mogli go odnaleźć. Próbowali przez kilka tygodni, ale nie przynosiło to efektów. Rodzeństwo żyje na ulicy w innej prowincji. Ilekroć 11-latek nie ma siły na to, aby prosić o pieniądze, jedzie autobusem do sióstr i braci. Niestety te podróże nie są bezpieczne i zawsze są pełne przygód, a wszystko przez to, że przewożenie psów w autobusach jest zakazane.Wszystkie pieniądze, które chłopiec zbiera, odkłada w jednym celu. Marzy mu się powrót do szkoły i bardzo chciałby się dalej uczyć. Chce zostać aktorem, aby móc pomóc nie tylko sobie, ale i rodzeństwu.O wzruszającej historii chłopca i jego pieska ludzie dowiedzieli się z Facebooka.Udało się!Chłopiec wraca do szkoły… a przy jego boku jest ukochany pies
Idzie zima, trzebazbierać masę –
Robert Lewandowski ma już swoją ulicę! – - Gdzie pan mieszka? Na Roberta Lewandowskiego 9 - od teraz będzie można usłyszeć taką odpowiedź. Kapitan reprezentacji Polski oficjalnie został patronem jednej z ulic w Kuźni Raciborskiej.O pięciotysięcznej Kuźni Raciborskiej (woj. śląskie, powiat raciborski) zrobiło się głośno w czerwcu tego roku. Na pomysł z przemianowaniem ul. generała Karola Świerczewskiego na ul. Roberta Lewandowskiego wpadli miejscowi gimnazjaliści. Zaczęli zbierać podpisy, a następnie przekazali je władzom miasta. Kolejnym warunkiem było uzyskanie zgody od piłkarza. Jak się okazało, "Lewy" nie miał nic przeciwko inicjatywie młodych kuźnian.31 sierpnia na posiedzeniu Rady Miasta odbyło się głosowanie w sprawie zmiany nazwy ulicy gen. Karola Świerczewskiego na ulicę Roberta Lewandowskiego. Ośmiu radnych było za, czterech przeciw, zaś trzech wstrzymało się od głosu
Hobby może być szkodliwe –  ZA COSIEDZISZ?ZA HOBBY...ZBIERAŁEMHARACZE
Co lubiliście zbierać? Puszki po napojach, czy paczki po papierosach? –
Nigdy za nikogo nie daj odciąćsobie ręki, bo możesz bardzodługo zbierać na protezę –
Miss Tajlandii, Khanittha "Mint" Phasaeong wraca do domu i kłania się przed swoją mamą w wyrazie szacunku za to, że przez lata musiała zbierać śmieci, aby móc ją samotnie wychować –
Moja babcia zmarła ponad 30 lat temu. Po jej śmierci część rzeczy została wyniesiona na strych – Wśród tych rzeczy była stara komoda pamiętająca czasy chyba przedwojenne. Robiąc porządki zajrzeliśmy z bratem do szuflad w tej komodzie. To co znaleźliśmy sprawiło że łza się w oku zakręciła. Wśród szpargałów w metalowej puszce ze śrubkami był woreczek a w środku zwitek starych banknotów 100 zł i karteczka „Dla wnuczków”. Babcia miała bardzo małą emeryturę i zapewne musiała to jakiś czas zbierać i to w czasach kiedy 100 zł miało jakąś wartość. Niestety nie przewidziała wymiany pieniędzy ale nie o to chodzi. Cały czas myślała o nas, choć czasami była ostra i jako dzieci nie słuchaliśmy jej to jednak nikomu nic nie mówiąc chciała abyśmy mieli lepiej od niej. Wydaje mi się, że dużo młodych ludzi traktuje ludzi starych jako nic niewiedzących i takich którzy jedynie przeszkadzają. Oni swoje przeżyli i wiedzą jakie jest życie. Już jej nie podziękujemy, ale te pieniądze będą pamiątką rodzinną
Źródło: własne
Zapytano myśliwego, czy nie szkoda mu zwierząt, które zabija. Oto co odpowiedział: – "Szkoda mi jest, gdy w domu czy w restauracji podawany jest rosół z kurczaka, który całe swoje życie spędził w klatce, a na koniec został zabity. Takie zwierzę nie ma żadnego życia.Zwierzyna, na którą poluję, to zwierzęta wolno żyjące, cieszące się pełnią zwierzęcego życia. Kiedy dzik czy sarna giną pod kołami samochodu, nikt nie pyta kierowców, czy szkoda im, że zabili zwierzę. Myśliwi wykonują obowiązki wynikające z ustawy. Gdyby nie polowali, ludzie nie mieliby co jeść. I nie mówię o mięsie, tylko chociażby o chlebie, bo nie byłoby z czego go upiec. Z pól nie byłoby co zbierać.Wkładam wiele wysiłku, żeby odnieść sukces łowiecki. To nie jest tak, że przyjeżdżam, siadam na ambonie i co pięć minut strzelam, a potem pięciu innych kolegów zabiera ranne zwierzę. Bardzo często jestem sam. Strzelenie zajmuje sekundę, a potem cztery godziny zabiera mi ściągnięcie sztuki i dostarczenie jej na skup. Po takich „zapasach” przez kilka następnych dni wszystko mnie boli.Poluję jak wszystkie inne drapieżniki. Lubię jeść dziczyznę, moje dzieci tez lubią, więc nie mam żadnych wyrzutów sumienia. "
Nie wiem kto to napisał, ale dobrze mówi –  alergicznie reaguję na facetów, którzy mówią mi, jak na przykład mam się zachowywać. Nie lubię, kiedy ktoś próbuje mi coś narzucić. Uważam, że jeżeli chce się z kimś być, trzeba zaakceptować to, jaki ten ktoś jest. Nie zmieniać w nim niczego. Jak ktoś ma nawyk, kurwa, rzucania skarpetek na podłogę, no to ja tego nawyku go nie oduczę. Ewentualnie zacznę te skarpetki zbierać albo je zostawię - na tej zasadzie.
Człowiek - panwszelkiego stworzenia – A musi po psie gówno zbierać
Wzruszający list zaledwie 17-letniej młodej mamy, który poruszył serca internautów: – "Jestem Rhianna, mam 17 lat i jestem mamą Daeshauna. Choruję na nowotwór złośliwy, który rozprzestrzenił się na płuca. Nic mi już nie pomoże. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, gdy stwierdzono u mnie szkliwiaka, złośliwego raka kości żuchwy. Wtedy wygrałam z chorobą i do 2015 roku byłam szczęśliwa. Potem nowotwór znowu zaatakował. Mam chore płuca. Byłam wstrząśnięta, a na dodatek okazało się, że jestem w ciąży... Pewnie inna osoba by się załamała, ale ja to potraktowałam jako szansę na zrobienie czegoś dobrego w moim życiu. Chciałam zostać dumną mamą i chciałam, by kiedyś moje dziecko było dumne ze mnie. Rodzina i przyjaciele zachęcali mnie do aborcji, bo ciąża dodatkowo narażała moje życie. Może to dziwne, ale więź z moim synkiem była już tak silna, że nie wyobrażałam sobie stracić go.Postanowiłam przerwać leczenie bo mogło mu zaszkodzić. Nie powiedzieli mi, ile zostało mi czasu. Jednego dnia wszystko jest w porządku i nagle pojawia się paniczny strach, że przecież już dziś mogę umrzeć. Są noce, kiedy boję się spać, bo nie wiem, czy się obudzę. Ten strach był kiedyś tak silny, że wręcz chciałam się nie obudzić, żeby tego nie przeżywać. Wszystko zmieniło się od kiedy mam Daeshauna. Teraz wiem, że mam powód, by walczyć o każdy dzień. On jest całym moim światem. Ostatnio wszyscy mówią mi, że powinnam otworzyć stronę dla niego i zbierać pieniądze na jego wychowanie. Nie chciałam tego robić, bo nie lubię nikogo o nic prosić. Niestety, lekarze powiedzieli mi, że nie ma szans na wyleczenie mnie, więc muszę działać dla dobra mojego synka. Dlatego potrzebuję Waszej pomocy. Teraz zbieram też piękne wspomnienia dla Daeshauna. Cieszę się wszystkim tym, co mamy szansę razem zrobić. Myślę, że choroba nie może decydować za mnie o tym, jakim jestem człowiekiem. Nie może odebrać mi prawa do bycia matką. Teraz mój synek jest dla mnie wszystkim i dodał mi sił i chęci do życia. To, że mam szansę być jego matką, jest nieopisanym szczęściem."