Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 173 takie demotywatory

 –  WYKSZTAŁCENIE 2004.08 średnie. Zespół Szkól Ponad gimnazjalnychnr 4, w Tech. Ochrony Środowiska. ( lecz w tym zawodzie nic chcę iść , na razie ) PRZEBIEG KARIF,RY ZAWODOWEJ -2008- parę tygodni Maj- Zbieranie truskawek w — 2.009 — Sierpień,- raczej środek Jeden dzień, ( jak na razie) sprzedaz gazety z ręki w ,Z redakcji Gazety Regionalnej.( roznoszenie gazet i pytanie się czy ktoś chce.) ~NOŚCI No to różne. Ale matematyk nie jestem. Żeby nie byto. Umiejętności ,to tez czasem zaletyod dnia.. —zdana - Trochę z psychologii, lecz to u mnie naturalne, raczej. ( Jestem trochę nieśmiała, wbrew pozorom i Nielubię wystąpień publicznych). Innymi słowy czasem się wyczuje. - Obsługa komputera , no raczej poziom podstawowy powiedzmy . W tym umiejętność obróbki zdjęcia w programie Picassa... tajników nie znam. (W sumie zalczy jeszcze jakie tajniki). Ale Ekspertem nie jestem. Ani maniakiem . Do tego jeszcze surfowanie po necie Czasem. -Jesiern jeszcze trakcie robienia , czy kończenia prawka jazdy. JĘZYKI Angielski — Poziom podstawowy ‚Lantany. ZAINTERESOWANIA Różne , Zalety,
Prawdziwe oblicze SOR - gdzie pacjent jest bogiem a personel wrogiem –  "Chciałabym podzielić się pewnymi niezwykle irytującymi wydarzeniami sprzed kilku dni.Na SOR w Świdnicy przewieziono młodą pacjentkę z niegroźnym , niskoenergetycznym urazem, powstałym w wyniku popchnięcia i upadku. Po przekroczeniu bram SOR, pacjentka oraz jej rodzina (łącznie 6 osób, z czego 5 pod wpływem alkoholu) zdezorganizowali w zupełności pracę oddziału ratunkowego, wprowadzając tym samym zagrożenie dla pozostałych pacjentów.Już pierwsze zdanie wypowiedziane przez męża pacjentki, zwiastowało nadchodzącą awanturę: "wiem która ku...a to zrobiła, ona będzie jezdziła na wózku [inwalidzkim] jak ty teraz, tylko do końca życia". Przez ponad 2 godziny, pacjentka i 5 osób towarzyszących chorej nieustannie zakłócało pracę oddziału ratunkowego.Bez przerwy podążali za personelem z telefonami komórkowymi, nagrywając go, prowokując przez użycie obraźliwych i agresywnych określeń, np " wypier... ku..o", "co za popie...ni ludzie tu pracują", "co za je...y SOR" i wiele innych głównie personalnych inwektyw.W pewnym momencie mąż pacjentki wtargnął do gabinetu, uniemożliwiając zbieranie wywiadu i przeprowadzenie badania. Nakazał małżonce podawać nieprawdziwe i absurdalne informacje dotyczące zdarzenia. W celu wywołania zamieszania w towarzystwie innych oczekujących bezpodstawnie oskarżył lekarza SOR o bycie pod wpływem alkoholu. Żeby potwierdzić nieprawdziwość oskarżeń wezwano Policję.Poproszono również patrol Policji o pomoc w opanowaniu agresywnych i wulgarnych towarzyszy pacjentki, co spotkało się jednak z ich odmową. SOR pozostał zdany na siebie. Po przewiezieniu na salę obserwacyjną mąż pacjentki bez skrępowania wchodził do dyżurki pielęgniarskiej, skąd jak stwierdził zabierze krzesło pownieważ " z całą pewnością jest bardzo wygodne".Po chwili zmienił jednak zdanie, stwierdzając że położy się obok małżonki i zamówią sobie catering. Sama pacjentka w obecności innych, w tym przypadku poważnie chorych pacjentów, oznajmiła, że "nie będzie leżała w sali z jakimiś umarlakami". Groziła również salowej, przewożącej pacjentkę do RTG, że „kiedy spotkają się w innych okolicznościach, salowa będzie płakała, a ona sama biła brawo”.W międzyczasie reszta towarzyszy nieustannie krążyła po SOR, gasiła światło w poczekalniach i korytarzach, zabawiając się w reporterów. Zastraszyli również panią technik RTG, próbując wyważyć drzwi do gabinetu.Przez 2 godziny zachowywali się jak szarańcza przemieszczając się z miejsca na miejsce, z jednego gabinetu do drugiego, pozostawiając za sobą zupełny chaos.W przerwach między opisanymi momentami, jak wcześniej wspomniano, kamerowali wszystko co działo się w SOR, obrażali personel, lekarzy, ratowników, pielęgniarki, salowe, technik RTG oraz grozili wszystkimi możliwymi instytucjami.Po 2 godzinach pobytu w SOR, wykonaniu pełnej, choć bardzo utrudnianej diagnostyki, pacjentka została wypisana z oddziału ratunkowego, co szczęśliwie zakończyło dokuczliwą działalność tej „wesołej gromadki”.Dlaczego przytaczam tą sytuację? A no dlatego, że media, głównie prywatne, pozwoliły sobie w ostatnim czasie przedstawić wiele reportaży na temat "nieludzkich" "okrutnych" warunków na SOR, gdzie biednych pacjentów czeka jedynie znieczulica, cierpienie i śmierć w męczarniach. Zupełnie zapominając o komentarzu drugiej strony, czyli pracowników SOR. Nasza grupa zawodowa (pracownicy SOR i pracownicy ZRM, bez podziału na zawody), traktowani są jak zło konieczne. Jedyne co słyszymy, to, że musimy IM, pacjentom, służyć bo ONI nas utrzymują.W zamian za nasze obowiązkowe sługusowstwo, mogą nas poniewierać, wyzywać, niekiedy bić, broń boże nie potraktować jako pracownika wykonującego swoją bądź co bądź pracę. Idąc tym tropem jak wielu z nas idąc do sklepu spożywczego, czy kina wyzywa personel, zastrasza, grozi, ubliża, niekiedy bije, po czym przyjeżdża stacja telewizyjna i nakręca dramatyczny reportaż, o tym, że zadyma jest słuszna bo w ważywniaku nie ma marchewki, a w kinie nie leci już Kac Wawa, którą tak bardzo lubię i chciałbym zobaczyć, płacę za bilet więc wymagam.„Klienci” SOR i ZRM skarżą się do dyrekcji, mediów, Rzeczników Praw Pacjenta, NFZ na zupełnie wszystkie składniki pobytu w SOR/IP. Personel zmuszony jest pisać wyjaśnienia, SOR odwiedzają kontrole z NFZ, a media napędzają spiralę nienawiści, dając niepisane przyzwolenie do traktowania personelu SOR jak…No właśnie? Kogo?Każdy zawód, każdy człowiek wymaga szacunku. Nie wymagają go TYLKO pracownicy ZRM/SOR, którzy godzą się być workami treningowymi, wzamian za wysokie pensje i niebywały prestiż pracy w zawodzie."Przesłała Natalia dzięki !
Parafia św. Bartłomieja Apostoła w Chęcinach pod Kielcami znalazła prosty i skuteczny sposób na zbieranie datków – Proboszcz puszcza w obieg taką listę wraz z kopertą i każdy dorzuca do niej wybraną kwotę i podpisuje się na liście. Ostatnia osoba odnosi wszystko do kościoła. Nie ma obawy, że coś z koperty zniknie, bo potem można łatwo dowieść kto przywłaszczył sobie coś z koperty. Wszyscy widzą ile sąsiedzi dali i oczywiście nikt nie chce być gorszy, a jak ktoś niczego nie ofiaruje, to potem jest wyczytywany podczas mszy. Genialne!
Maszyna do zbierania marchewek –
Schudnąć za pomocą zielonej herbaty można tylko pod warunkiem, że będziesz ją zbierać sama wysoko w górach –

Rozpoczynając zbieranie doświadczeń

Rozpoczynając zbieranie doświadczeń –  Jak urozmaicić sexgość - Dzisiaj, 3 lutego (16:11)SeksPlakalem gdy pierwszy raz uprawialem seks z kobietą. Niewiem czy to kwestia zlamania pewnego tabu, możeświadomość fizycznego poszerzenia emocjonalnych więzi?A może po prostu gaz pieprzowy?ocente natOdpoenee6 25odpawie02Najnowsze odpowiedzi
Ameryka - kraj wolności –  90-letni mężczyzna został aresztowany na Florydzie za karmienie bezdomnych Gary Harrington trafił na miesiąc do aresztu w Jackson County (stan Oregon) za zbieranie deszczówki 90-latek z Florydy w ciągu tygodnia ponownie został aresztowany za karmienie bezdomnych
 –  Urząd pracy Oferta pracy Nazwa stanowiska Zbieracz kamieni na polu wymagania pracodawcy Wykształcenie podstawowe Inne Dodatkowe informacje Zmianowość 10h Rodzaj zatrudnienia Umowa zlecenie Wynagrodzenie 5zł/ hektar System wynagrodzenia akord Informacje o ofercie pok. nr 7
- Panie, te grzyby to trujaki,mają blaszki!Popatrzyłem na niego, na jego"zbiory" i odpowiedziałem:- Niech się pan mną nie martwi...tylko wyrzuci z kosza te swoje szatany! – Opieńka, dla mnie najsmaczniejsze grzyby, choćmało doceniane i przez wielu nieznane!
Jeden z najkrótszychwypadów na grzyby –
 –  Jak Auchan robi ludzi w bambuko Kupujesz sobie polski czosnek w nadziei, że wspierasz polski przemysł Nie znasz się, to jest polski czosnek na emigracji
 –
I teraz ja mam je wszystkie przygotować?! –
Rodzina złożona z pięciu osób miło spędzała dzień na plaży. Dzieci kąpały się w oceanie i budowały zamki z piasku, gdy nagle w oddali pojawiła się mała stara kobieta. Jej siwe włosy rozwiewał wiatr, ubranie było brudne i postrzępione. Mamrotała coś do siebie, zbierając jakieś rzeczy leżące na plaży i wkładając je do swojej torby – Rodzice zawołali dzieci do siebie i kazali im trzymać się daleko od tej starej kobiety. Gdy ich mijała, schylając się tu i tam i coś podnosząc, uśmiechnęła się do rodziny. Lecz jej powitanie nie zostało odwzajemnione.     Wiele tygodni później dowiedzieli się, że mała stara kobieta postanowiła poświęcić całe swoje życie, na zbieranie kawałków szkła leżących na plaży, aby dzieci nie skaleczyły sobie stóp

Kiedy inni ludzie wyrzucali zbędne im książki, ten człowiek je wyjmował z kubła na śmieci i dawał im drugie życie. Robił tak przez 20 lat, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych

Kiedy inni ludzie wyrzucali zbędne im książki, ten człowiek je wyjmował z kubła na śmieci i dawał im drugie życie. Robił tak przez 20 lat, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych – Mężczyzna w ciągu 20 lat jeżdżenia śmieciarką zebrał i uratował od zniszczenia 25 tys. książek! Jeśli więc jest na tym świecie choćby jedna osoba, która wątpi w istnienie książkowego raju najwidoczniej jeszcze nie słyszała o José Alberto Gutiérrezie.Mężczyzna z kolumbijskiej Bogoty zrobił dla biednych dzieci więcej niż wszyscy ci, którzy co jakiś czas, zamiast wrzucić pieniążek do fontanny, czy automatu z kawą oddają go na cele charytatywne. Ba, zrobił nawet więcej niż niejeden posiadacz fundacji charytatywnej, która gro z tego, co dostaje przeznacza na swoje potrzeby.Dodajmy, zrobił to zupełnie bezinteresowanie. Sam nawet nie wiedział, że jedna książka ocalona od zniszczenia uruchomi lawinę dobra, która miała potem miejsce.Choć nie powinny, zwykle używane książki zamiast w antykwariacie lądują na śmietniku. Zawsze jednak istnieje szansa, że znajdzie je jakiś człowiek o wrażliwym sercu i weźmie ze sobą do domu. Tak właśnie było z Gutiérrezem, który pewnego dnia znalazł w zabieranych śmieciach „Annę Kareninę” Lwa Tołstoja. Ta pierwsza książka okazała się dla niego niezwykle ważna, zapoczątkowała, misję, która trwa nadal w najlepsze, misję ratowania bezpańskich książek, które przydałyby się tym, których na nie nie stać.Mężczyzna począł zabierać ze sobą do domu wszystkie te egzemplarze, które nie były zniszczone i mogły się jeszcze komuś przysłużyć. W miarę jak kolekcja rosła sąsiedzi zaczęli odwiedzać dom Jose, dopytując, czy mogą pożyczyć tę, czy tamtą pozycję, dla swoich dzieci i biednych kuzynów, którzy nie mają się, z czego uczyć. Wtedy właśnie zrodził się pomysł biblioteki społecznej.Powstała „La Fuerza de Palabras” (siła słów przyp. red.), biblioteka, która zajęła cały parter domu kolumbijskiego śmieciarza. Poukładane w wysokie ściany książki zapełniły ściany i sięgnęły do sufitu.Rodzina, widząc wysiłki Gutiérreza zaczęła pomagać mężczyźnie w zarządzaniu projektem. Układać, administrować, organizować imprezy i eventy. Cel był jasny: zaszczepienie miłości do książek dzieciom i nastolatkom oraz pomoc w ich edukowaniu. Gutiérrez mieszka w La Nueva Gloria, dzielnicy o niskich dochodach w południowej części Bogoty. Kiedy rozpoczął zbieranie książek jedyna szkoła w okolicy nawet nie miała swojej biblioteki! W trakcie swojej misji Jose przekazał materiały do 235 różnych szkół i instytucji!Kiedy inni wyrzucali, on je gromadził, by dać im drugie życie. Jose przez 20 lat wybierał książki z kubłów na śmieci, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych! Rodzina, widząc wysiłki Gutiérreza zaczęła pomagać mężczyźnie w zarządzaniu projektem. Układać, administrować, organizować imprezy i eventy. Cel był jasny: zaszczepienie miłości do książek dzieciom i nastolatkom oraz pomoc w ich edukowaniu. Gutiérrez mieszka w La Nueva Gloria, dzielnicy o niskich dochodach w południowej części Bogoty. Kiedy rozpoczął zbieranie książek jedyna szkoła w okolicy nawet nie miała swojej biblioteki! W trakcie swojej misji Jose przekazał materiały do 235 różnych szkół i instytucji!Jego zbiór stał się zbiorem publicznym. Miasto oddało mężczyźnie stara karetkę, by mógł nią przewozić książki do swej kolekcji. W planach jest też przeniesienie biblioteki z domu śmieciarza do nowego budynku, gdzie mogłaby stać się pełnowymiarowa biblioteką publiczną.Pozostali kierowcy śmieciarek już wiedzą dokąd zabrać znalezione książki.
Już niedługo –
Kto zbierał? –
- Tato, przyszedł jakiś pan i mówi, że zbiera na osiedlowy basen. Mam mu coś dać?- Tak, dwa wiadra wody –

Ta mama przeczytała pod swoim zdjęciem złośliwy komentarz: "Też chciałoby się siedzieć cały dzień w domu, ale trzeba pracować". Jej odpowiedź pokochały setki mam na świecie:

Ta mama przeczytała pod swoim zdjęciem złośliwy komentarz: "Też chciałoby się siedzieć cały dzień w domu, ale trzeba pracować". Jej odpowiedź pokochały setki mam na świecie: – Anna Strode jest mamą niespełna 2-letnich bliźniaków i odlicza dni do porodu swojego trzeciego dziecka. Oprócz bycia pełnoetatowym rodzicem, prowadzi zdrowy tryb życia, dużo ćwiczy i dzieli się poradami na ten temat w sieci. Więc kiedy zobaczyła ten niesprawiedliwy komentarz, nie wytrzymała:"Myślisz, że ja nie pracuję?! Że dwoje 22-miesięcznych dzieci pozwala mi na obijanie się cały dzień po tym, jak sobie rano poćwiczę? Uważasz, że tryskam energią będąc w zaawansowanej ciąży i rozpaczliwie robiąc wszystko, co w mojej mocy, żeby nadążyć za bliźniakami, które nie dają mi spokoju?", napisała.Dalej blogerka postanowiła szczegółowo wyliczyć, co faktycznie robi, kiedy "siedzi sobie w domu cały dzień". Okazuje się, że na ćwiczenia poświęca ledwie 20-30 minut dziennie. Więcej czasu zajmuje jej zbieranie zabawek z podłogi, podawanie posiłków czy powstrzymywanie bójek między chłopcami."Spędzam dnie na zmienianiu brudnych pieluch, ogarnianiu histerii, bawieniu się samochodzikami, przygotowywaniu jedzenia, które ląduje na ziemi zanim nawet zostanie spróbowane, chodzeniu ulicami, żeby uśpić zmęczone i marudzące dzieci, próbowaniu nauczyć dwóch małych ludzi, że trzeba się dzielić, a nie gryźć, ciągnąć za włosy i drapać, popychaniu huśtawek, śpiewaniu alfabetu, wybieraniu się na wycieczki, żeby uszczęśliwić moje dzieci i odkurzaniu trzy razy dziennie, żeby posprzątać całe to w pocie czoła przygotowane jedzenie, które nie zostało ruszone".To nie koniec jej obowiązków. Chcąc poświęcić się dzieciom, Anna rzuciła pracę w marketingu, więc żeby podreperować domowy budżet wynajmuje część swojego domu turystom. Musi więc też dbać o gości i sprzątać po nich. Z dwójką chodzących za nią krok w krok dzieci i trzecim w brzuchu.Zdenerwowana mama nie zamierza obrażać tych, którzy ją atakują. Zamiast tego prosi ich o zrozumienie.Robimy to z miłości, ale często ze łzami spływającymi po twarzy albo z ogromnym poczucie samotności - ze strony "dorosłego świata" teżNa koniec swojego wywodu Anna wyraźnie podkreśla, że nie chce wartościować i oceniać, kto pracuje ciężej. Według niej nikt nie ma łatwo. Nie chcąc sprawiać wrażenia użalającej się nad sobą mamy zaznacza też, że cieszy się z dokonanego przez nią wyboru "zawodowego" i nic by w swoim życiu nie zmieniła:"Ta praca jest ciężka, ale jak dotąd, najbardziej satysfakcjonująca"

Kilka rzeczy, które zbierało się w czasach PRL (15 obrazków)