Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 356 takich demotywatorów

 –
Kiedy przyjdziesz za wcześnieja drzwi jeszcze zamknięte –
0:05
Wypadki na przejściach kolejowych, to nie zawsze wina kierowców – "Krzesiny/Minikowo Ul. Nizańska/ul. Sandomierska. Co na to PKP? Wracam rowerem a tu proszę! godz 2:30. Brak sygnalizacji przed nadjeżdżającym pociągiem, nie zamknięte szlabany. Mało tego maszynista nie daje sygnału, że się zbliża. Gdybym nie zauważyła pociągu, pewnie źle by się to dla mnie skończyło. K*rwa brak słów na PKP. Nie zostawię tak tego! Gdybym jechała od strony Poznania i wjechała na te tory, już by mnie nie było, bo od tej strony domy zasłaniają nadjeżdżający pociąg"
Przecież jutro sklepy zamknięte, a co na gryla połyżym?! –
Seryjny morderca Richard Chase zabił 7 osób w ciągu miesiąca w Sacramento w Kalifornii. Został nazwany wampirem, bo pił krew swoich ofiar i zjadał ich szczątki – Raz chciał wejść do domu kobiety, ale jako że drzwi były zamknięte zostawił ją w spokoju. Powiedział później policji, że zamknięte drzwi interpretował jako znak, że nie jest mile widziany, ale otwarte jako zaproszenie
Gdy zamknięte w nim siły się wydostaną, cały świat jaki znaszsię zmieni... –
 –  Jedyny sklep, który opiera siępotężnemu najeźdźcyTESCO TESCOestnied ziela niehandlowaw roku 2019ponarodzinachChrvstusa. Wszystkie polskie sklepy sa zamknietepieczywožabkanabialzäbk6-23Wszystkie? Jesttaka placowka pocztowa, adzieieugieci sprzedaWCy WCiazjeszcze stawiaja oporNie!ñajeżdźcy

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?
Sorry, taki mamy klimat –  W dniu dzisiejszym lodowisko zamknięte z powodu mrozu
Po wielkiej tragedii w Koszalinie, hejt "polskiej cebuli" jest niesamowity – Idąc tokiem myślenia cebulaków, to powinniśmy przestać jeździć autami, bo dużo wypadków, przestać latać samolotami, bo to w sumie pomieszczenie zamknięte bez drogi ucieczki, nie gotować obiadów, bo kuchenka może się zapalić...

Kilka prawd o mamach:

 –  Mama: niebywała zdolność do słyszenia kichnięcia przez zamknięte drzwi, pośrodku nocy, 3 pokoje dalej... podczas gdy tatuś chrapie tuż obok. DEMOTYWATORY.PL Kocham sprzątać bałagan, którego w ogóle nie zrobiłam. Więc zostałam mamą. Istnieje legenda, że jeżeli weźmiesz prysznic i głośno wykrzyczysz słowo "mama" trzy razy to zjawi się miła pani z ręcznikiem, o którym zapomniałeś. Za każdą wielką mamą stoi... wielki kosz z praniem. Jeśli kobieta coś mówi i nikt jej nie słucha, to prawdopodobnie nazywa się mama. Nigdy nie wątp w matkę! Ona może nieść krzyczące dziecko, dwa kartony mleka, rozmawiać przez telefon, a i tak być w stanie ci przywalić za to, że dziwnie na nią patrzyłeś. Nic nie jest zgubione, dopóki mama nie potrafi tego znaleźć. Mamy.
Koniecznie pamiętajcie zrobić zakupy na cały miesiąc, jako że sklepy będą zamknięte aż przez całe 2 dni! –
Ten pies zawsze myśli, że szklane drzwi są zamknięte. Więc trzeba udawać, że się je otwiera, żeby przeszedł –
0:13
Co powiedziała Koraw swoim ostatnim wywiadzie? – W swoim ostatnim wywiadzie Kora Jackowska powiedziała wiele pięknych słów…Podzieliła się bardzo cenną myślą – receptą na to, co w życiu jest najważniejsze:„Powiem krótko: w życiu najważniejsze jest życie. Jak się je kocha, zaczyna się je doceniać. Dziś jest to łatwiejsze niż kiedyś. Młode pokolenie chce i może bardziej otwarcie realizować swoje marzenia i korzystać z tego, że otworzyliśmy dla nich w 1989 roku granice, które dla większości z nas były zamknięte. Ja należę do pokolenia, które, powiedzmy sobie szczerze, już z półki biorą, jak to mówił mój były basista. I dlatego żyjemy już nie tak intensywnie jak kiedyś, bo się nie da. Borykamy się z różnymi dolegliwościami, ale wierzę, że życie dalej ma sens”I właśnie taką Korę zapamiętamy – mądrą, dobrą i z nadzieją, która nigdy nie gaśnie...
Zamknięcie z nutą optymizmu –
Marie Curie była narażona na tak wysokie dawki promieniowania, że wszystkie jej notesy z notatkami badawczymi zostały zamknięte w ołowianych pudełkach – Była jedyną osobą na świecie, która otrzymała NagrodęNobla w 2 różnych dziedzinach nauki: fizyki i chemii
A "prawdziwe" placówki pocztowesą w niedzielę zamknięteNo bo po co. –  Dwa wyroki uniewinniające i trzy odmowy wszczęcia postępowania. Franczyzobiorcy Żabki mogą dzialać handlować we wszystkie niedziele. jako placówki pocztowe Zabka, jak już informowaliśmy, znalazła sposób na zakaz handlu w niedziele. Sieć już w kwietniu ogłosiła, że część jej sklepów pelni funkcję placówek pocztowych. A te są - zgodnie z nowymi przepisami -nie są objęte zakazem handlu w niedziele, podobnie jak stacje benzynowe i apteki. Na drzwiach niektórych sklepów pojawila się więc naklejka "Placówka Pocztowa"
Poznajcie Jana Demczura, polskiego emigranta, który myjką uratował 5 osób z płonącego wieżowca World Trade Center – 48-letni Demczur pracował przez 10 lat przy myciu okien w WTC. W momencie, gdy porwany przez terrorystów samolot uderzał w jedną z bliźniaczych wież, wraz z pięcioma innymi osobami jechał ekspresową windą, która stanęła na 50. piętrze. Wyjście z windy zatarasował fragment przewróconej ściany.Polak jako jedyny nie stracił głowy i za pomocą gumowego wałka - służącego mu do mycia szyb - zaczął przebijać się przez mur. Kilkadziesiąt minut wytężonej pracy przyniosło efekt; wyjście było wolne i wszystkie osoby zamknięte w windzie-pułapce pobiegły w kierunku zapasowych schodów. Po 45 minutach od momentu uderzenia ostatnia z nich opuszczała WTC. Pięć minut później północna wieża World Trade Center runęła."Bohaterami są ludzie, którym nie udało się wydostać. Ja jestem szczęśliwy, że żyję" - powiedział Demczur odbierając wyróżnienie na zjeździe Międzynarodowego Stowarzyszenia Czyścicieli Okien. "Jeśli wrócę do pracy, chcę czyścić okna położone nie wyżej niż długość mojej drabiny" - dodał.Gumowy wałek, który pomógł mu wydostać się z windy, można obecnie oglądać w Narodowym Muzeum Amerykańskiej Historii
Ich wsciekła właścicielka twierdziła, że nie było jej „kilka sekund”. Tymczasem mężczyzna czekał na jej przyjście dobrych kilka minut.Tacy ludzie jak ona zasługują na wysokie kary za znęcanie się nad zwierzętami. Zgadzacie się? –

Przeczytaj i podaj dalej - wartość tego tekstu jest na wagę życia twojego dziecka!

Przeczytaj i podaj dalej - wartość tego tekstu jest na wagę życia twojego dziecka! –  DZIECI TONA W CISZY...2 lata temu mój sześcioletni syn, w obecnościkilkudziesięciu osób, gdzie najbliższa stałaMój nadludzki pęd do wodyi wyciągnięcie go z niejwzbudziło duże zdziwienie. Uratowala go moja wiedza natemat tonięcia/ topienia się. Wiedza ważna i bardzopotrzebna. Lato to czas kąpieli, a statystyki są okrutne,Toniemy po cichu...Tonący nie wygląda jakby się topi. Kapitan wskoczydo wody w ubraniu, prosto z kabiny i zaczal płynać sprintemw kierunku ofiary. Jako byty ratownik skupit swój wzrok naofierze, kiedy płynął prosto na ludzi, którzy pływali międzyplažą, a zakotwiczoną łódką.,,On chyba myśli, że się topisz",powiedzial mąż do żony. Wcześniej pryskali na siebie wodą,ona krzyczała, ale teraz już znieruchomieli stojąc po szyjew wodzie na piaskowej mieliźnie. Przecież wszystko jest wporządku, co on wyprawia?", zapytała żona, niecozirytowana. Mąż krzyknął ,,Wszystko w porządku!"machając do kapitana, żeby zawrócił, ale ten dalej twardoplynął w ich kierunku. ,Z drogi!" krzyknąl, gdy przeplywalmiędzy nimi. Dokładnie trzy metry za ich plecami, topila sięich dziewięcioletnia córeczka. Już bezpieczna w ramionachkapitana wybuchla placzem, ,TatusiuW jaki sposób kapitan rozpoznalł z trczego nie zauważył ojciec z trzech? Tonięcie nie wiąże sięz głośnym pluskiem i wołaniem o pomoc jak uważawiększość ludzi. Kapitan przeszedł szkolenie jak rozpoznaćtonącego, prowadzone przez ekspertów z wieloletnimdoświadczeniem Ojciec wiedział jak wygląda tonącyz telewizji. Jeśli spędzasz czas na wodzie lub w jej pobliżumusisz mieć pewność, że ty i twoja załoga wiedzą na cozwrócić uwagę, gdy ktoś znajduje się w wodzieDziewczynka nie wydała z siebie najcichszego dżwiękukiedy tonela.Jako byly ratownik nie bylem zdziwiony, gdy usłyszałem tęhistorię. Ludzie toną w ciszy. Machanie rękami, pryskaniewodą i krzyk podczas takich dramatycznych chwil możnazobaczyć tylko w telewizji. W realnym życiu to naprawdęInstinctive Drowning Response-jak określił to dr FrancescoA. Pia, jest tym, co ludzie robią, by uniknąć utopienia sięTo nie wygląda tak, jak sobie większość ludzi wyobraź.Nie ma rozbryzgiwania wody, machania rękami, krzyczeniai wołania o pomoc. Žeby lepiej sobie wyobrazić jak małodramatycznie wygląda topienie się pomyśl nad tymutonięcie jest na drugim miejscu jeśli chodzi o przyczynęwypadków śmiertelnych u dzieci poniżej 15 roku życiaZ 750 dzieci, które utopią sie w przyszłym roku 375 utonienie dalej niż 20 metrów od rodziców lub innych doroslychW dziesięciu procentach przypadków rodzic widzi tonącedziecko, ale nie zdaje sobie z tego sprawy! Dr Pia opracowałlistę wskazówek jak rozpoznać tonącegoPoza rzadkimi przypadkami ludzie, którzy tonąfizycznie nie są w stanie wołać o pomoc. Nasz układoddechowy zostal stworzony do oddychaniaMowa pełni drugorzędną funkcję. Zeby coś powiedziećproces oddychania musi przebiegać sprawnie i nie byćniczym zakłóconyUsta tonących na przemian znajdują nad i podpoziomem lustra wody. Nie znajdują się ponadpowierzchnią wystarczająco długo, by zrobić wydech,wdech i jeszcze krzyknąć po pomoc.Tonący oddychają bardzo szybko chcąc nabraćpowietrza zanim znów znajdą się pod wodą. Nie sąTonący nie potrafią machać rękami po pomocOdruchowo rozkładają ramiona i wykonują ruchypozwalające utrzymać się na powierzchni, byTonący nie potrafią kontrolować ruchów rąk. Nie są wstanie się uspokoić i machać rękami po pomoc, plynąćw kierunku ratującego lub złapać się koła ratunkowegoOd początku do końca ich ciało znajduje sie w pionowejpozycji, nie potrafią machać nogami. Ludzie, którzytoną walczą na powierzchni wody przez 20 do 60 sekundTo oczywiście nie oznacza, że osoba krzycząca o pomoc niepotrzebuje pomocy - oni doświadczają tzw. rozpaczywodnej. Nie trwa to długo, ale w przeciwieństwiedo prawdziwego topienia się, ofiary potrafią ułatwić zadanieratownikom, bo są w stanie chwytać przedmioty takie jaka iZwróć uwagę na poniższe oznakiGlowa w wodzie, usta na poziomie lustra wodyGłowa przechylona do tylu i otwarte ustaSzklane oczy i puste spojrzenieZamknięte oczyWlosy opadające na czoło lub oczyNogi nie pracują, pozycja pionowaNieudane próby plynięcia w określonym kierunku(osoba próbuje płynąć, ale stoi w miejscu)Próby płynięcia nachWięc jeśli członek załogi wypadnie za burtę i wszystkowygląda ok nie bądź tego taki pewien. Czasaminajczęstszą oznaką, że ktoś się topi jest to, że na to niewygląda. Mogą wyglądać jakby ,kroczyli" w wodzie i patrzeliw kierunku pokładu. Jak się upewnić? Zapytaj Wszystkow porządku? Jeśli taka osoba nie potrafi odpowiedzieć -prawdopodobnie się topi. Jesli patrzy na Ciebie pustymspojrzeniem - całkiem prawdopodobne, że zostało ci30 sekund, by ją uratować. Do rodziców: dzieci, które bawiąsię w wodzie robią hałas. Jeśli ucichną podpłyń do nichi dowiedz się co jest graneDokładnie tak wyglądało topienie się mojego synkaDokładnie tak wygląda topienie się innych dzieciNie krzykną, nie będą machać rękoma, gdy nie zauważysz