Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 378 takich demotywatorów

 –
 –  Jadę pociągiem, w moim przedzialesiedzę ja, dziadek, który tak na okoskończył milion lat i jakaś para.Laska czepia się dosłownie wszystkiego.Kanapki, które zrobił chłopak nie smakująjej. Dramat, bo zamiast gruszki wziąłjabłko i do tego zapomniał spakowaćsałatki dla niej.Dziadek z nostalgią zauważa, że jegożona też miała takie zachcianki w ciąży.Oburzona dziewczyna mówi, że nie jestw ciąży i idzie do WC.Wtedy dziadek mówi do chłopaka:"Uciekaj. Nie dość, że wredna to jeszczegruba".
"Do tego lata w domku letniskowym mojej mamy nie było myszy. Dopóki nie zaczął je sprowadzać kot. Łapał myszy na polach i przynosił je żywe do domu. Później wypuszczał je na środku pokoju i szedł szczęśliwy spać. Teraz myszy hasają sobie po domu w najlepsze" –
 –
 –
"Kiedy miał roczek, przedawkowałam narkotyki z nim leżącym obok mnie. Kiedy miał dwa latka odwiedzał mnie w więzieniu. Z bezsilności walił w szybę w pokoju odwiedzin i płakał za mną. Potem zaczął obgryzać paznokcie. – W wieku 3 lat był świadkiem, jak zostałam uderzona cegłą w głowę i pękła mi głowa. Jechał ze mną karetką. Bardzo go to przerażało.W wieku 4 lat był ze mną w rozbitym samochodzie po jednym z moich wielu przejażdżek pod wpływem.W wieku 5 lat moja matka przez większość czasu musiała go wychowywać. Ledwo wróciłam do domu.W wieku 6 lat straciłam pełną opiekę rodzicielską i trafiłam do więzienia.Ma dziś 12 lat. Mieszka ze mną. Uczęszcza do prywatnej szkoły chrześcijańskiej. Jest na liście honorowej. Co wieczór modli się, a jego mamusia budzi go każdego ranka do szkoły. Świętuję z nim wszystkie jego osiągnięcia, a on obchodzi ze mną każdy dzień trzeźwości. Każdego dnia mówię mu, jak bardzo go kocham. Jest taki dobry dla życiowo połamanych, bo kiedyś sami byliśmy złamani. Jest naprawdę wyjątkowy.Dziękuję Ci Boże, że pozwalasz mi być codziennie matką tego słodkiego chłopca.To najsłodszy dar mojej trzeźwości”.
 –
 –  Brat lada dzień skończy 16 lat. Mamapostanowiła porozmawiać z nim o jegoprzyszłości. Zaczęła mu opowiadaćo pożądanych zawodach.Mama: a ty sam, kim chciałbyś zostać?Brat: meduzą.Mama: co?Brat: żadnych emocji, żadnych myśli, żadnychnerwów, żadnych problemów. Po prostu sobiepływasz. I tyle. Bul-bul.
"Zdecydowałem się na zmianę okularów na soczewki kontaktowe. U optyka kupiłem takie, które wizualnie zmieniały kształt źrenicy -pamiętam, że kiedyś były mega popularne. – Pewnego dnia podeszła do mnie starsza kobieta i zapytała czy wiem, że koniec świata jest bliski. - Tak. - A czy wiesz, że ciemny ktoś tam już chodzi wśród ludzi i szuka zagubionych dusz? *powiedziała z entuzjazmem* Zdejmuję ciemne okulary i patrzę na nią prosto w oczy swoimi pionowymi źrenicami i czerwonymi tęczówkami. - Mówisz o mnie? Nawet Copperfield nie dałby rady tak szybko zniknąć. "
 –
 –
 –  Kiedy mój najstarszy syn miał tak 3-4 latka, to kiedyś zapytał mnie jaka będę jak on będzie starym dziadkiem - już dawno mnie nie będzie - odpowiedziałam - jak to cię nie będzie? - no umrę - jak to umrzesz??? I spojrzał na mnie z przerażoną miną i ze łzami w oczach. Wtedy zrozumiałam, że trochę przegięłam z bezpośredniością i powiedziałam, że jednak nie umrę, tylko będę bardzo starą babcią. Minęło od tej sytuacji kilka lat i mój młodszy syn zaczął mówić co będzie robić jak będzie bardzo stary. Nauczona doświadczeniem powiedziałam, że będę wtedy bardzo starą babcią. Na co mój młodszy syn: „Co? Bardzo starą babcią? Przecież ty już wtedy dawno nie będziesz żyła i sama doskonale o tym wiesz". Ot, takie różne mam dzieci.
 –

Bądźmy dumni, że jeszcze obok nas żyją wspaniali ludzie:

 –  Bądźmy dumni, że jeszcze obok nasżyją wspaniali ludzie:Marek Weiss Grzesinski7h.0DumaNie mamy imponującej cywilizacji technicznej.Nasze auta nie miały szans w konkurencji zniemieckimi, a elektronika dominująca w świecienie bierze Polskich osiągnięć w tej dziedzinie poduwagę. Kraj siermiężnego budownictwa i słabejarmii, która od czasów Sobieskiego przestała sięliczyć na polach bitew, nie gwarantuje wsparciainżynierom i technikom, bo zaniedbaniafinansowe w ich dziedzinach już dawnoprzekroczyły granice możliwości naprawieniaszkód wyrządzonych przez kraje sąsiednie irodzimych władców nieudolnych. Nibywspółczesna globalizacja daje szanse przepływukadr i zasobów materialnych, ale bardziej w teoriiniż w praktyce. Tak więc z pewnością niebędziemy drugą Japonią, jak sobie wymarzyłjeden z tych nieudolnych, ani nie będziemyprzodować w Europie, jak trąbią jego następcy.Drugorzędność cywilizacyjna powiązana zwrodzoną skłonnością do bylejakości izamilowaniem do uczt i wypoczynku chybautrzyma się w mojej Ojczyźnie na stałe. Aleprzecież prócz jedzenia i picia jest nam niezbędnedo życia poczucie dumy z faktu, że urodziliśmysię w kraju nad Wisłą, że mówimy dziwnymszeleszczącym językiem, który kochamy jaknaszą nizinną przyrodę i poczciwą religięzbudowaną na umiłowaniu życia rodzinnego wjego wyidealizowanej formule. Chcemy konieczniebyć w czymś lepsi od bratnich narodów Europy istąd uwielbienie indywidualnych sukcesównaszych bohaterów, którym udało się uzyskaćrangę światową w jakiejś powszechnieakceptowanej dziedzinie. Kopernik czy Chopin,Skłodowska czy Paderewski, Wojtyła czy Wałęsa,Sienkiewicz, czy Tokarczuk, Lewandowski czyMałysz - wszyscy oni dali nam powody, bypoczuć się lepiej w naszej narodowejdrugorzędności i biada każdemu, kto odważy siępodnieść na nich swoją świętokradczą rękę.Napadną na niego oburzeni internauci, aprzyjaciele i krewni odwrócą się od takiegozdrajcy ze wzgardą. Każdy ma oczywiścieswojego faworyta w wybranej dziedzinie. Wartojednak zastanowić się, co nas łączy nawet z tymnajbliższym naszemu sercu faworytem. Czemużto jego osiągnięcia miałyby stać się powodemnaszej osobistej dumy? Uwielbiam wielu z nich,ale to nijak nie funduje przekonania, że jestemdzięki ich sukcesom bardziej wartościowy. Niepomnażają też mojej wartości osiągnięcia jakiejśgrupy, do której w swoim mniemaniu przynależęNie mam żadnych zasług w zwycięstwie podWiedniem, ani w popularności książek naszychNoblistów. Może więc nie warto się napawaćdumą z powodu nie swoich zdobyczy? Możegodniej byłoby zająć się sumą własnychosiągnięć? Wychowałem trójkę dzieci naporządnych i mądrych ludzi – oto mój powód dodumy! Stworzyłem kilka wartościowych dziełartystycznych, które wielu ludziom dostarczyłyokazji do przemyśleń i ocalenia duszy - otopowód do dumy! Pokonałem swoje złe skłonnościi zerwałem z nalogami - tak, to też jest powód.Dochowałem wierności swoim ideałom, co wzagmatwanym świecie nie było łatwe - jestem ztego dumny. Dochowałem wierności najbližszym,co tak wielu się nie udaje - oto mój powód doradości. Obroniłtem w nocnej bójce napastowanądziewczynę - chodziłem potem dumny jak paw.Pomoglem pijakowi, który zasłabł na ulicy dostaćsię do szpitala - duma i poczucie sensu życiatowarzyszyly mi potem czas dłuższy. Wpłaciłemsporą sumę na nieznane mi chore dziecko i razemz tysiącem innych ludzi być może uratowałem mużycie - to ja rozumiem! Tylko osobiste działaniaw walce dobra ze złem mogą być okazją, doprzeżycia tego cudownego stanu, jakim jestduma. Nie gadki, nie wtapianie się w zbioroweuniesienia, nie podłączanie się do wielkich idoliswoimi zachwytami, tylko własne prawdziwe aktyodwagi, prawdziwy wysiłek i poświęceniausprawiedliwić mogą wyznanie: JESTEMDUMNY ŻE.."DEMOTYWATORY.PL
"Kiedyś znalazłem na przystanku autobusowym telefon. Jako prawilny obywatel zadzwoniłem na numer podpisany "mama" i powiedziałem kobiecie, że znalazłem telefon jej dziecka i chciałbym go im oddać - tak po prostu, bez żadnego znaleźnego czy czegoś w tym rodzaju – Baba mnie zjebała, że jestem jebanym złodziejem i zaczęła straszyć policją, no kretynka. W głowie sobie pomyślałem "a spierdalaj" i powiedziałem, że telefon zostawiam tam gdzie go znalazłem. Odłożyłem go na miejsce i poszedłem dalej. Natomiast kiedyś w pracy, w toalecie z kolei znalazłem portfel z pieniędzmi i kartą pracowniczą ze zdjęciem. Przypomniałem sobie, że widziałem tego gościa ze zdjęcia w palarni, więc poszedłem tam i oddałem mu portfel. Facet nawet nie podziękował, tylko powiedział: "O, tak, to mój" i wyszedł. Po tej sytuacji kilka razy się z nim witałem, ale on udawał, że nie wie, kim jestem. Taka mnie wdzięczność spotkała... Jednakże nie tracę nadziei i wciąż wierzę, że nie wszyscy są takimi debilami"
"Pracuję jako inżynier w dużym przedsiębiorstwie. Aby zarobić mniej więcej przyzwoite pieniądze (około 4k), pracuję 6 dni w tygodniu. Większość ludzi w tym samym przedsiębiorstwie dostaje 2500 – Nie rozumiem, jak można żyć w dzisiejszych realiach za 2500 zł. Opłać czynsz, rachunki, codziennie zrób zakupy spożywcze i co niby zostanie z tych pieniędzy? Życie od wypłaty do wypłaty. Mam 4k na życie, bo chcę żyć, a nie przeżyć. Teraz będę musiał pójść do dentysty i zrobić zęby, więc muszę oszczędzać. Ludzie tkwią w dołku. Na większe zakupy (lodówka, pralka) bez oszczędności i kredytów stać bardzo niewiele osób. Ludzie nie widzą przyszłości, nie czują się szczęśliwi. Ale w telewizji publicznej nadal trąbią, że jest wspaniale. Wielu powie: jedź do Warszawy, zacznij pracę w IT. Do diabła, każda praca w każdym mieście powinna być przyzwoicie płatna. Nie wiem co będzie dalej, ale patrząc na to, co się obecnie dzieje, uważam, że lepiej na pewno nie będzie."
 –  W szkole, w klasach 1-3, mieliśmy kumpla, który był fanem trolejbusów.Takim turbo fanem. Na w-f zakładał rajstopy na ręce, podnosił je dogóry niczym anteny i biegał tak po sali gimnastycznej krzycząc, że jesttrolejbusem :)Po zakończeniu 3 klasy nasze ścieżki się rozeszły i przez 15 lat aniwidu, ani słychu po nim. Pewnego dnia wyskoczyło mi powiadomieniena fejsie, że gość zaprasza mnie do znajomych – a co mi tam,przyjąłem. Zacząłem przeglądać jego zdjęcia i wyobraźcie sobie, że typprawie na każdej fotce stoi na tle trolejbusu.Myślę sobie: „Wow – spełnił swoje marzenie z dzieciństwa".Teraz co jakiś czas widzę jak wrzuca nowe fotki i posty o tym, co sięu niego nowego dzieje:- Gość dostał pracę w firmie trolejbusowej;- Awansował na dobre stanowisko;- W jakimś programie telewizyjnym wypowiadał się na temat trolejbusów.Ale chyba najbardziej rozwaliło mnie to, jak zobaczyłem na YouTubereklamę jakiegoś serialu, w którym ten typ wciela się w rolę kierowcytrolejbusu. xDW sumie trochę to zabawne, ale z drugiej strony zazdroszczę mu -odnalazł swoje powołanie i spełnił swoje marzenia.
 –  Mówię mojemu mężowi, że będziepadało, bo się strasznie źle czuję,a on upiera się, że prędzej umierami proponuje zakład - 100 zł dlaniego jak nie będzie padać. Dobra,jak zakład to zakład. W ciągu półgodziny zaczęło wiać, nadciągnęłamała chmurka, a później zrobiło sięciemno od chmur i zaczęło lać –normalnie deszcz tropikalny. Lejejak z cebra przez około minutę i takszybko jak deszcz się zaczął, taksamo szybko się skończył.Popadało i poczułam się lepiej. Mójmąż z mieszaniną strachu,nieufności i szacunku wręcza mi100 zł - i po raz drugi w ciągu kilkuminut zrobiło mi się lepiej. Po tejakcji dostałam jednak przydomekWIEDŹMA.
 –  Równouprawnienie niezawsze i wszędzieByłem na basenie ostatnio i jedna rzecz nie daje mispokoju. Stoję sobie goły w szatni męskiej i nagle zaplecami słyszę głos kobiety: „Czepek spakowałeś?Niczego nie zapomniałeś?". Odwracam sięskonsternowany, a tam matka pomaga synowi się ubrać.Tak się zastanawiam jakby to działało w drugą stronę, żewchodzę sobie z córką do damskiej szatni na baseniei pomagam jej się zebrać? Przecież kobiety na luziesobie wchodzą do męskiej szatni jak do siebie, tomężczyźni do damskiej też chyba mogą?DEMOTYWATÓRY.PL
 –