Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 50 takich demotywatorów

Kiedy chcesz legalnie wyjść na spacer,ale nie masz psa –
0:05
Wyprowadzanie psa podczas kwarantanny –
0:27

Tymczasem w odległej przyszłości, wiele lat po opanowaniu epidemii, rozmawiamy z profesorem o święcie, które powstało ku pamięci zwycięstwa nad koronawirusem:

Tymczasem w odległej przyszłości, wiele lat po opanowaniu epidemii, rozmawiamy z profesorem o święcie, które powstało ku pamięci zwycięstwa nad koronawirusem: – Panie profesorze, proszę opowiedzieć nam o dzisiejszym święcie początku lata.Tradycja święta nawiązuje do wydarzeń z odległego roku 2020, kiedy świat nawiedziła zaraz koronowirusa, tego samego, który dziś stał się zwykłą chorobą sezonową. W tamtych odległych czasach nie istniały leki przeciwwirusowe, nie było także szczepionki. Choroba zaczęła się w Chinach, następnie trafiła do Włoch. Z uwagi na brak wiedzy, niski poziom higieny ówczesnych społeczeństw, brak zrozumienia mechanizmów zakażeń, choroba rozprzestrzeniła się w Europie i na Świecie.Dziś świętujemy idąc do parków z naręczami papieru toaletowego, którym obrzucamy się i przyozdabiamy drzewa. Czemu papier toaletowy?Źródła archeologiczne wskazują, że ludność gromadziła wówczas olbrzymie ilości tego produktu...Czemu?Historycy nie są zgodnie w tej kwestii. Przeważa opinia o magicznym charakterze rolek. Ich duża ilość miała chronić domostwo przed atakiem zarazy, był to więc rodzaj amuletu.Trudno w to uwierzyć.Proszę pamiętać, że były to czasy obskurantyzmu i ciemnoty, ludzie ufali najróżniejszym szarlatanom, wielu krajach rządzili populiści, wiedzę czerpano z tak zwanych mediów społecznościowych. Nierzadka była wiara w płaską Ziemię, lub szkodliwość szczepionek. Na tym tle wiara w magiczną moc papieru toaletowego nie wydaje się tak dziwna.No dobrze, a co z tradycją obdarowywania dzieci figurkami psów? Czy to także wiąże się z epidemią?Jak najbardziej. Jak już mówiłem, nie istniały wtedy skuteczne leki ani szczepionki. Jedyną metodą walki z zarazą był ścisła izolacja społeczna. Ludzie spędzili całą wiosnę i początek lata w domach. Wyjścia były reglamentowane, możliwe wyłącznie w określonych wypadkach. Jednym z nich było wyprowadzanie psów na spacer. Nie wiadomo gdzie dokładnie pojawiła się idea wypożyczania czworonogów za drobną opłatą, prawdopodobnie we Włoszech lub Hiszpanii, jednak szybko rozprzestrzenił się na całym kontynencie. Psy przekazywano sobie z mieszkania do mieszkania. Pamięć o tamtych praktykach przetrwała w postaci sympatycznego zwyczaju dawania dzieciom figurek psów i czekoladowych zwierzątek.Święto początku lata, to oprócz wyjść do parku i spacerów, także niezwykła tradycja kulinarna. Chyba wszyscy jako dzieci pamiętamy straszny…… okropny makaron polany oliwą lub olejem. Trzeba pamiętać, że kwarantanna trwała wiele miesięcy. Zapasy stopniowo topniały, kończyły się warzywa i owoce. Na koniec ludność jadła kasze, ryż i makarony zgromadzone jeszcze w początkach epidemii. W czerwcu został tylko olej kujawski i makaron penne, stąd to niezwykłe danie, tak nielubiane przez dzieci. Na Kurpiach, skąd pochodzę, tradycja mówi, że makaron może być gotowany tylko z trzema ziarnkami soli.Okropność!Ten rytuał prawdopodobnie dość wiernie odzwierciedla sytuację ludności z ostatnich tygodni kwarantanny. Spiżarnie były puste.Z wyjątkiem papieru toaletowego.(śmiech) Tak, tego mieli pod dostatkiem.Dziękuję bardzo za rozmowę.
Źródło: Autor: Piotr Czerniawski
 –
Wyprowadzanie psa w szwajcarskich Alpach –
0:38
 –
 –
Źródło: Szczecin, Warszewo
Połóż wierzch dłoni na chodniku – Jeśli nie możesz wytrzymać przez pięć sekund,jest zbyt gorąco by wyprowadzić psa The five-second rule: Place the back of your handon the pavement. If you cannot hold it for fiveseconds, it's too hot to walk your dog.
Lenistwo – Poziom Master
 –  OGŁOSZENIECześć nazywam się Emilia. Mam 13 lat. Szukam jakiegoś zajęcia na wakacje przy którym mogłabym pomóc i troszkę zarobić.
Technologia idzie do przodu –
0:13
Reporter TVN zatrzymany przez policję w Tajlandii – Wojciech Bojanowski relacjonował akcję ratowniczą w Tham Luang w Tajlandii. Wyprowadzanie 12 chłopców oraz ich trenera z jaskini zakończono we wtorek po południu. Reporterowi TVN24 zarzucono sterowanie dronem w pobliżu lądowiska w momencie, gdy lądował na nim śmigłowiec ratunkowy.Reporter w pogoni za efektownymi ujęciami, chyba stracił głowę. Aż ciężko skomentować taką skrajną głupotę...
 –

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j
Poradnik dla leniwych –
 –  Okresowo rozpylany monotlenek diwodoru.Proszę nie wprowadzać PSÓW
 –
Poradnik dla leniwych:jak wyprowadzać psa –
Mój mąż już niedługo osiągnie level 2-3 latka – Taki sukces pedagogiczny już w 2 lata po ślubie! OBOWIĄZKI DOMOWEODPOWIEDNIE DOWIEKU DZIECKA2-3 latkaodkladanie zabawek do pudelkaodkladanie ksiażek na półkęwkladanie brudnych ubrań doleosza na praniewyrzucanie śmieci do koszanoszenie lekkich przedmiotówskladanie ściereczeknakrywanle stoluprzynoszenie pieluszekodkurzanie progow4-5 latkamienie zwierzątdomowychwytarcia rozlanych napojowodkladanle zabawek namieiscescielenle lozkapodlewanie roślindomowychukladanie sztućcówprzygotowanie przekąsekużywanie odkurzaczaposprzątanie ze miuwysuszenie i odloźenlenaczyndezynfekowanie klamek6-7 latzbieranie śmieciskladanie rocznikówzamiatanie podlógopróżnianie zmywarkiłączenie w pary skarpetekodcliwaszczanie ogródkaobieranie ziemniakowgubienie liścizrobienie saiadkiprzynoszenie nowe] rolkipapieru toaletowego8-9 latwloienie naczyn do zmywarkiwymiana żarówekwstawianie praniarozwiazanie i skladanie praniaodkurzanie meblirozpakowywanie zakupówrobienie jaiecznicypieczenie ciasteczekwyprowadzanie psazamiatanie tarasu/balkonuumycie stołu10- 1 1 latsprzatanie lazienkiodkurzanie dywanówczyszczenie blatów kuchennychprzygotowanie prostego posilkudokladne sprzątnięcie kuchnikoszenie trawnikaprzynoszenie pocztyprzyszywanie guzikówwynoszenie śmieci12+ latmycie podłógwymiana żarówek w lampachsufitowychmycie/odkurzanie samochodumalowanie ścianrobienie zakupów : listaprzygotowanie obiaduupieczenie ciasta/chlebaproste naprawy domowemycie okienprasowaniedoglądanie młodszegorodzeństwaprzycinanie żywopłotu
A teraz pokażcie jak sobie radziz pitbullem –