Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 352 takie demotywatory

 –  (Autor nieznany)„Co jest w szczepionce?Zapomniane pocałunki i uściski.Wycieczki szkolne. Babcie idziadkowie przy świątecznymstole. Film w kinie z popcornem idużą colą. Wieczór w teatrze przypełnej sali. Koncerty. Kolacja wrestauracji z przyjaciółmi, podczasktórej próbujemy nawzajem swoichprzystawek. Weekendowy wyjazdwymyślony w zeszłym tygodniu.Domówka, na którą każdy przynosiwłasnoręcznie zrobioneprzysmaki. Zawody sportowe.Uścisk dłoni na powitanie.Spokojny sen i otwarte granice.Nauczyciele spacerujący międzyrzędami ławek. Odloty co kilkaminut i tłok na dworcu. Swobodapozostania w domu, kiedy chcę..."
Kiedy zablokujesz wyjazd z parkingu niewłaściwemu kierowcy –
Brawo za tę zemstę –

Wymowny list Adama Michnika do gen. Czesława Kiszczaka, wysłany z aresztu śledczego w 1983 r.

 –  Kinga Kamińska14 grudnia 2016 · Warszawa, województwo mazowieckie ·Wobec opluskwiania inaczej myślących przez pisowskie miernoty przyszło mi na myśl, że dobrze będzie przypomnieć:Trzydzieści trzy lata temu Adam Michnik wysłał z aresztu śledczego ten list do do ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka. Opublikowany w podziemnym Tygodniku Mazowsze stał się dla mnie drogowskazem.Warszawa 11 grudnia 1983 r.Adam Michnik, s. OzjaszaWarszawa, ul. Rakowiecka 37; areszt śledczyOb. minister spraw wewnętrznychgen. Czesław KiszczakMotto: Odebrałem pismo Waćpana, Mości Panie Rzewuski, nad którym długo myślałem, co ono ma znaczyć, i czyli mam na nie odpowiedzieć. Człowiek poczciwy nie skrywa swych myśli, wzgarda dla podłych jest jego prawidłem; tak i ja dziś z Waćpanem postąpię... Jako obywatel nie mogę usłuchać rady Waćpana, która pod pozorem wolności, upstrzonej licznymi błędami, wsparta jest obcą przemocą. Ci, którzy śmieli dla ich dumy i własnej miłości zaprzedać krew współziomków swoich, są ohydą narodu i zdrajcami ojczyzny. Takie są moje sentymenta...(Z listu księcia Józefa Poniatowskiego do hetmana Seweryna Rzewuskiego, targowiczanina)I. Na początku listopada, pełen obrzydzenia dla postępków funkcjonariuszy Pańskiego resortu, wysłałem do Pana skargę. W swym liście zwróciłem uwagę na niski charakter takich poczynań: zabranie z celi książek, które posiadałem za zgodą prokuratora, pozbawienie mnie dodatkowego spaceru zaleconego przez lekarza czy pogróżki inspirowane jakimiś audycjami w zachodnich radiostacjach. Dla nikogo z więźniów Pawilonu III Śledczego nie jest sekretem, że akcjami represyjnymi kierują tu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Ich nazwiska też nie są żadną tajemnicą, tak jak i nazwisko ich tutejszego szefa, płk. Tamborskiego z MSW. Odwołałem się w swoim piśmie do obowiązującego ludzi cywilizowanych nakazu honoru, który zabrania znęcać się nad uwięzionym i bezbronnym przeciwnikiem politycznym.Poprosiłem następnie odwiedzającą mnie osobę, by sprawdziła u Pana, czy mój list doszedł. Ku memu zdziwieniu zakomunikował jej Pan o swej niemożności ukrócenia poczynań podległych sobie funkcjonariuszy. W przedmiocie zwrócenia mi do celi książek okazał się Pan niekompetentny. Starczyło natomiast Panu kompetencji, by złożyć mi dość osobliwą propozycję. Brzmiała ona: albo najbliższe święta spędzę na Lazurowym Wybrzeżu, albo też czeka mnie proces i wiele lat więzienia. Zapewnił Pan zarazem, że po procesie, gdy "władza przełknie tę żabę", o wyjeździe nie będzie mogło być już mowy. W ten sposób dowiedziałem się, że ministrowi spraw wewnętrznych w PRL trudniej pohamować nadgorliwych w dokuczliwości funkcjonariuszy SB, niż odgadnąć wyrok sądu wojskowego i szeroką dłonią ofiarować wczasy na Lazurowym Wybrzeżu.Ma Pan duszę jak step ukraiński, Panie Generale! Tytułem rewanżu ofiaruję Panu przeto, śladem pana Zagłoby podążając, tron w Niderlandach! "Monarcha Niderlandów, król Kiszczak I" - czy nie znajduje Pan urody w tym sformułowaniu?II. Kiedy z początkiem listopada przeczytałem w "Trybunie Ludu" wypowiedź Jerzego Urbana o tym, że mogę uzyskać wolność kosztem opuszczenia Polski, potraktowałem to jako kolejny żart tego skądinąd utalentowanego felietonisty, któremu wyrządzono tak ogromną krzywdę nominacją na stanowisko rzecznika rządu PRL. Rządowi gen. Wojciecha Jaruzelskiego minister Urban wielkich szkód może i nie przysporzył, bowiem temu rządowi trudno jeszcze bardziej popsuć opinię w kraju i za granicą. Jednak wyrządził ich niemało samemu sobie, kiedy to dowcipy ze "Szpilek" zaczął przedstawiać jako opinie zasługujące na poważne traktowanie.Nie dalej jak miesiąc wcześniej, początkiem października, Jerzy Urban zapewnił opinię publiczną, że więźniowie polityczni "odbywają karę w wydzielonych pomieszczeniach i nie przebywają razem z kryminalistami". Proszę sobie wyobrazić, że potraktowałem - o święta naiwności! - tę wypowiedź poważnie i zażądałem umieszczenia mnie we wspólnej celi z więźniem politycznym, bowiem przebywałem z więźniami kryminalnymi. Wszelako naczelnik aresztu mjr Andrzej Nowacki, a potem szef sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego płk Władysław Monarcha uświadomili mnie, że Urban plecie jak Piekarski na mękach i nie zna obowiązujących przepisów.Od tego czasu czytam oświadczenia rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego wyłącznie w konwencji satyrycznych humoresek i nieraz się dobrze nimi bawię (polecam Pańskiej uwadze - jako szczególnie śmieszne - wypowiedzi rzecznika na temat Lecha Wałęsy). W tej też konwencji odczytałem jego wypowiedź o możliwości kupienia sobie wolności przez wyjazd za granicę. Pańska oferta spędzenia świąt na Lazurowym Wybrzeżu kazała mi jednak ponownie przemyśleć, co oznaczają te dziwaczne wypowiedzi.III. Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce.Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski:1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o "przygotowaniu do obalenia ustroju siłą" lub "osłabiania mocy obronnej państwa", zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd;2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd;3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom - hańbę. Podzielam ten pogląd;4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd.Na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii. Uważam bowiem, że:1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem;2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią;3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla.IV. Wiem dobrze, Panie Generale, do czego wam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego, by nas ze zdwojoną siłą opluskwiać w swoich gazetach jako ludzi, którzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze; którzy przedtem wykonywali cudze dyrektywy, a teraz połasili się na kapitalistyczne luksusy. Do tego, by zademonstrować światu, że wy jesteście szlachetnymi liberałami, a my szmatami bez charakteru. Do tego, by móc Polakom powiedzieć: "Patrzcie, nawet oni skapitulowali, nawet oni stracili wiarę w demokratyczną i wolną Polskę". Do tego - przede wszystkim - by poprawić swój wizerunek we własnych oczach; by móc z ulgą odetchnąć: "Oni wcale nie są lepsi ode mnie".Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, którym myśl o Polsce nie kojarzy się z ministerialnym stołkiem, a z więzienną celą; ludzi, którzy przedkładają święta w areszcie śledczym nad ferie na Lazurowym Wybrzeżu. Wy nie wierzycie w istnienie takich ludzi. Dlatego w swym ostatnim sejmowym przemówieniu osiągnął Pan w obelżywości oskarżeń poziom polskiego klasyka tego gatunku - Stanisława Radkiewicza. Dlatego mówicie nawet między sobą, że my albo jesteśmy wielkimi spryciarzami (bo otrzymujemy instrukcje i pieniądze od wywiadu amerykańskiego), albo też wielkimi głupcami - "fanatykami" (bo wolimy siedzieć w więzieniu, niż spacerować po paryskich bulwarach). Przecież nikt z was nie wahałby się ani przez chwilę, mając taki wybór!Wy nie umiecie o nas myśleć inaczej, bowiem myśląc inaczej, musielibyście - choćby w jednym błysku chwili - odgadnąć prawdę o sobie samych. Tę prawdę, że jesteście mściwymi i pozbawionymi honoru świntuchami. Tę prawdę, że jeśli nawet kiedyś było w waszych sercach troszkę przyzwoitości, to dawno pogrzebaliście te uczucia w brutalnej i brudnej grze o władzę, jaką toczycie między sobą. Dlatego, sami złajdaczeni, chcecie nas ściągnąć do swego poziomu.Otóż nie! Tej przyjemności wam nie dostarczę. Nie znam przyszłości i wcale nie wiem, czy dane mi będzie dożyć zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, a "Solidarności" nad obecną antyrobotniczą dyktaturą. Rzecz w tym wszakże, Panie Generale, że dla mnie wartość naszej walki tkwi nie w szansach jej zwycięstwa, ale w wartości sprawy, w imię której tę walkę podjęliśmy. Niech ten mój gest odmowy będzie maleńką cegiełką budującą honor i godność w tym co dzień unieszczęśliwianym przez was kraju. Niech będzie policzkiem dla was, handlarzy cudzą wolnością!V. Dla mnie, Panie Generale, więzienie nie jest żadną szczególnie dotkliwą karą. Tamtej grudniowej nocy to nie ja zostałem proskrybowany - to wolność. To nie ja dziś jestem więziony - to Polska.Dla mnie, Panie Generale, karą byłoby, gdybym musiał na Pańskie polecenie szpiclować, machać pałką, strzelać do robotników, przesłuchiwać uwięzionych i wydawać haniebne wyroki skazujące. Szczęśliwy jestem, że znalazłem się po właściwej stronie - wśród ofiar, a nie wśród oprawców. Ale gdyby Pan to rozumiał, nie składałby mi Pan propozycji tyleż niemądrych, co niegodziwych.W życiu każdego człowieka uczciwego, Panie Generale, przychodzi taki trudny moment, kiedy za proste stwierdzenie faktu: "to jest czarne, a to jest białe" trzeba drogo płacić. Może to być cena życia płacona na stokach Cytadeli, za drutami Sachsenhausen, za kratami Mokotowa. W takiej chwili, Panie Generale, dla uczciwego człowieka problemem naczelnym nie jest, by wiedzieć, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić, lecz wiedzieć, czy białe jest białym, a czarne - czarnym.Aby to wiedzieć, trzeba chronić sumienie. Trawestując jednego z wielkich pisarzy naszego kontynentu, powiem tak: trzeba przede wszystkim, aby dowiedział się Pan, Panie Generale, co to jest sumienie ludzkie. Są dwie rzeczy na tym świecie - niechaj usłyszy Pan tę nowinę - z których jedna nazywa się Zło, druga Dobro. A oto objawienie dla Pana: kłamać i lżyć nie jest dobrze, dopuszczać się zdrady jest źle, więzić i mordować jest jeszcze gorzej. To nic, że to jest użyteczne. Tego nie wolno...Tak, Panie Generale, tego nie wolno. Kto się przeciwstawia? Kto zezwala? Kto zabrania? Panie Generale, można być potężnym ministrem spraw wewnętrznych, można mieć za sobą potężne mocarstwo rozciągające swą władzę od Łaby po Władywostok, a pod sobą całą policję kraju, miliony szpiclów i miliony złotych na pistolety, armaty wodne i urządzenia podsłuchowe, płaszczących się służalców, pełzających donosicieli i żurnalistów; a tu ktoś niewidzialny, w ciemności, przechodzień, nieznajomy wyrasta przed Panem i mówi: "Nie zrobisz tego!".Oto sumienie.VI. Zapewne list ten wyda się Panu kolejnym dowodem mojej głupoty. Jest Pan przyzwyczajony do uniżonych próśb, policyjnych raportów, szpiclowskich donosów. A tu człowiek, który jest w Pańskim ręku, któremu dokuczają Pańscy podwładni, oskarżają Pańscy prokuratorzy, a skazywać będą Pańscy sędziowie - mówi Panu o sumieniu.Bezczelny, nieprawdaż?Wszelako żadna Pańska reakcja nie jest w stanie mnie już zadziwić. Wiem, że za ten list zapłacę wysoką cenę, a Pańscy podwładni spróbują doprowadzić do mojej świadomości pełnię wiedzy o możliwościach więziennictwa w kraju budującym komunizm. Wiem wszakże i to, że obowiązuje mnie prawda.Dlatego o nic Pana nie proszę. Tylko o jedno: niech się Pan zastanowi. Nie nad moim losem - ja może jakoś wytrzymam kolejne pomysły Pańskich pułkowników i majorów. Niech Pan się zastanowi nad sobą. Niech Pan przy wigilijnym stole pomyśli przez chwilę o tym, że będzie Pan rozliczony ze swych uczynków. Będzie Pan musiał odpowiedzieć za łamanie prawa. Skrzywdzeni i poniżeni wystawią Panu rachunek. To będzie groźna chwila.Życzę Panu zachowania godności osobistej w takim momencie. I odwagi. Niech Pan nie tłumaczy się, jak Pańscy koledzy z poprzednich ekip, że Pan o niczym nie wiedział. Bo to nie wzbudza litości, tylko pogardę...Sobie zaś życzę, abym - tak jak zdołałem w Otwocku dopomóc w uratowaniu życia kilku Pańskim podwładnym - umiał być na miejscu w samą porę, gdy Pan będzie zagrożony i zdołał także Panu dopomóc. Abym umiał raz jeszcze być po stronie ofiar, a nie wśród oprawców. Choćby potem nadal miał mnie Pan zamykać w więzieniu i nadal zdumiewać się moją głupotą.
 –  Jacek Dehnel9tmSdhiSip onhigodsozrhe.d  · Ja naprawdę wierzę kościołowi, że chce robić wszystko, żeby walczyć z pedofilią. A walczy tak odważnie! Na przykład kuria wrocławska - nie tylko nie zamierzała wypłacić ofierze ks. Kani odszkodowania, ale również:„>>W realiach niniejszej sprawy należy jednoznacznie stwierdzić, że gdyby powód nie zdecydował się na prywatny wyjazd z Pawłem Kanią, to nie powstałoby do powstania szkody<<” - napisał do sądu reprezentujący Archidiecezję Wrocławską mec. Damian Czekaj, który w sądzie domagał się nie tylko oddalenia roszczenia, ale walczył, by to 24-latek zapłacił kurii 65 tys. zł., jakie te ponieść musiała w związku z wytoczonym jej procesem (lwią część tej kwoty stanowi wynagrodzenie prawnika)." (tekst J. Harłukowicza z "Wyborczej")Rozumiecie? 65 tys. OD OFIARY. Żąda. Mecenas. Głównie na własne honorarium. Bo chłopiec mając 11, 12, 14 lat godził się jeździć z księdzem pedofilem, szantażowany, że ten będzie gwałcił jego młodszego brata.
Według adwokata reprezentującegoArchidiecezję Wrocławską,to ofiara księdza-pedofila jestodpowiedzialna za gwałt – Dodatkowo, kościelni prawnicy walczyli o to,aby to ofiara zapłaciła kurii 65 tys. złOstateczni sąd nakazał diecezjom wrocławskiej i bydgoskiej wypłacenie 300 tys. zł ofierze ks. Pawła Kani „W realiach niniejszej sprawy należyjednoznacznie stwierdzić, że gdybypowód nie zdecydował się naprywatny wyjazd z Pawłem Kanią, tonie doszłoby do powstania szkody"
 –  Tygodnik NIE5 godz. ■ GCZY JEŚLI EDYTA GÓRNIAK BĘDZIE CHCIAŁA WYJECHAĆ Z KRAJUPRZEZ SZCZEPIENIA, A INNE KRAJE JEJ NIE WPUSZCZĄ BEZSZCZEPIENIA, TO DO KOŃCA ŻYCIA BĘDZIE KRĘCIĆ PIRUET?©¥04.3 tys. 170 komentarzy 55 udostępnieńPaweł Jak już się tak będzie nieustannie kręcić, tomoże jakiś prąd da się z niej wyprodukować?
 –
Mam nadzieję, że chociaż Kevina będzie można obejrzeć bez ograniczeń –  Gdyby już ktoś planował wyjazd na Święta, to informuję, że Świąt Bożego Narodzenia w tym roku nie będzie.Trzej Mędrcy że Wschodu mają zakaz podróżowania. Pasterze pracują zdalnie. Gospoda zamknięta, jedzenie tylko na wynos a gości nie przyjmuje wcale.Stajenka zdezynfekowana i otaśmowana.Zwierzęta na kwarantannie. Mikołaj też nie przyleci, bo 6 reniferów w zaprzęgu przekracza 5-cio osobowy limit. Rudolfowi z powodu czerwonego nosa zrobiono test, który wyszedł dodatni i renifer przebywa w izolatorium.

Mój drogi człowieku!

Mój drogi człowieku! – Widzę, że płaczesz, bo to mój czas na odejście. Nie płacz, proszę. Chcę ci wyjaśnić kilka rzeczy.Jesteś smutny, ponieważ odszedłem, ale cieszę się, że cię poznałem.Ile psów takich jak ja umiera każdego dnia, nie spotykając kogoś takiego jak ty?Wiem, że zasmuca cię mój wyjazd, ale musiałem już iść.Chcę cię prosić, żebyś nie obwiniał się za nic. Słyszałem, że szlochasz, że powinnaś zrobić dla mnie coś innego. Nie mów tak, wiele dla mnie zrobiłeś! Bez ciebie nie poznałbym piękna, które dziś niosę ze sobą.Musisz wiedzieć, że my, zwierzęta, żyjemy intensywnie i jesteśmy bardzo mądrzy: każdego dnia cieszymy się każdą małą rzeczą i szybko zapominamy o złej przeszłości. Nasze życie zaczyna się, gdy znamy miłość, tę samą miłość, którą mi dałeś, mój anioł bez skrzydeł i dwie nogi.Wiedz, że nawet jeśli znajdziesz ciężko rannego zwierzęcia, a masz mało czasu na tym świecie, zapewniasz mu ogromną obsługę, towarzysząc ci podczas ostatniego przejścia.Nikt z nas nie lubi być sam, chyba że zdamy sobie sprawę, że nadszedł czas, aby wyjść.Być może dla ciebie nie jest tak ważne, aby jeden z was był obok nas, pieszcząc nas i trzymając naszą łapę, pomaga nam iść w pokoju.Nigdy więcej płaczu, proszę. Będę szczęśliwy. Pamiętam imię, które mi dałeś, ciepło twojego domu, które w tej chwili stało się moje. Biorę głos twojego głosu, który przemawia do mnie, nawet jeśli nie zawsze rozumiem, co mi mówiłeś.W sercu niosę wszystkie pieszczoty, które mi dałeś.Wszystko, co robiliście, było dla mnie bardzo cenne i dziękuję wam cały czas, nie wiem, jak wam powiedzieć, ponieważ nie mówię w waszym języku, ale z pewnością w moich oczach możecie zobaczyć moją wdzięczność.Zadam tylko dwie przysługi. Umyj twarz i zacznij się uśmiechać.Pamiętaj, jak żyjemy razem w tych czasach, pamiętaj o wybrykach, które zrobiłem, żeby cię rozweselić.Żyj jak ja, całe dobro, które tym razem dzielimy.I nie mów, że nie zamierzasz adoptować innego zwierzęcia, ponieważ wiele wycierpiałeś po moim odejściu. Bez ciebie nie będę żył pięknem, w którym żyłem.Proszę, nie rób tego! Jest wielu takich jak ja, którzy czekają na kogoś takiego jak ty.Daj im to, co mi dałeś, proszę, potrzebują tego, tak jak cię potrzebowałem.Nie zachowujcie miłości, którą macie dawać, z obawy przed cierpieniem.Podążaj za moją radą, pielęgnuj dobro, które dzielisz z nami wszystkimi, uznając, że jesteś dla nas aniołem, a bez ludzi takich jak ty nasze życie byłoby trudniejsze niż czasami.Podążaj za swoim szlachetnym zadaniem, teraz do mnie należy bycie twoim aniołem.Towarzyszę Ci w podróży i pomogę ci pomóc innym jak ja.Porozmawiam z innymi zwierzętami, które są tu ze mną, powiem ci wszystko, co dla mnie zrobiłeś, i powiem z dumą: „To moja rodzina”.Dziś wieczorem, kiedy spojrzysz w niebo i zobaczysz mrugającą gwiazdę, chcę, żebyś wiedział, że to ja mrugam; ostrzec was, że jestem dobrze przybyły i powiedzieć wam „dziękuję za miłość, którą mi daliście”.Pożegnam się teraz, nie mów „do widzenia”, ale „do zobaczenia później”.Istnieje specjalne niebo dla ludzi takich jak ty, niebo, do którego zmierzamy, i życie nagradza nas, gdy się spotykamy.Poczekam na ciebie!"
Udaremniono wyjazd do Europy kolejnemu inżynierowi. A był już tak blisko sukcesu –
0:47
Gdybyś się zastanawiał dlaczego jeszcze nie przyjechała karetka, którą wzywałeś. Tak aktualnie prezentuję się JEDEN wyjazd karetki pogotowia ratunkowego. –
Kiedy jakieś tam Ministerstwo Zdrowia zalecało nie wyjeżdżać do Hiszpanii, ale przecież wiesz, jaki tam jest burdel, więc nie wziąłeś ich na serio i wyjechałeś. I kto by się spodziewał, że skubańcy mieli rację, żeby nie wyjeżdżać do Hiszpanii –
To tylko prosty wyjazd z parkingu, co może pójść nie tak? –
0:24
Jak cię potrzebują to spod ziemi wykopią, a później znowu zakopią –  Ziomek, hej. Sory że dawno się nie odzywałem, miałem w chuj roboty. Słuchaj, bo wyjeżdżam z Asią na dwa tygodnie i się zastanawiamy czy mógłbyś na ten czas przygarnąć kota? O chuj Jeszcze nawet poprzedniego nie odebraliście A my się zastanawialiśmy co się z nim stało i już nowego kupiliśmy
Brawa dla Pana Artura za charakter! Co moglibyście jemu doradzić? –  "Cześć, jestem Artur i mam 28 lat, od tyle też lat jestem osobąporuszająca się na wózku 3. Nie dalej niż miesiąc temu pozwoliłemsobie na wyjazd do Zakopanego, po raz pierwszy rzecz jasna, bowcześniej wydawało mi się to wręcz głupie (przecież wózkiem niewjadę).No i zonk. Gubałówka zdobyta, Kasprowy Wierch i Morskie Oko też.Od momentu powrotu siedzę nosem w różnych publikacjach i tymżeforum oglądając Wasze zdjęcia. Postanowiłem kierować do Waszapytanie i prośbę czy moglibyście mi podpowiedzieć gdzie mógłbymsobie jeszcze pogadać w Tatrach. Jeżdżę po kamieniach, jak trzeba to iz wózka schodzę żeby się przemieścić dalej. Tak jak ze stacjikasprowego w kierunku przełęczy.Będę wdzięczny za porady i podpowiedzi. Chciałbym jakoś zaplanowaćwakacje 2021.Serdecznie Was pozdrawiamZakochany w górach aArtur"Artur Świercz CLLKASPROWYO09 2 tys.157 komentarzy 63 udostępnienia

Ci ludzie starannie zaplanowali wyjazd, żeby na własne oczy zobaczyć wspaniałe miejsca, ale coś poszło nie tak (17 obrazków)

Źródło: brightside.me

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca – Tldr: czułem podświadomie, że dziewczyna mi się puszcza i okazało się, że miałem rację, bo udało mi się ją przyłapaćMiało być jak w bajce i dałbym sobie rękę uciąć, że ta bajka się ziści. No i jak to klasyk mówi – i bym, kurwa, nie miał ręki. No ale od początku.Fajny, otwarty, szczery (lol) i pełen zrozumienia związek od 7 lat, który miał się zakończyć ślubem. 2 lata temu oświadczyny, termin na lipiec tego roku, ale koronawirus nie wybiera, a my nie chcieliśmy odjebywać z imprezą w takich czasach, więc wszystko było przełożone na przyszły rok z jednoczesnym trzymaniem kciuków, by świat się do tego momentu uspokoił.Widziałem, że dziewczyna jest od jakichś dwóch miesięcy nieobecna myślami, lekko zdystansowana i odsunięta ode mnie i wspólnego życia. Byłem przekonany, że to kumulacja różnych stresów – przełożenie ślubu i wesela plus korona mocno zawirowała jej branżę i musiała zmieniać robotę.Starałem się być wspierający, troskliwy, otwarty. W czymś pomóc? Nie ma problemu. Coś zrobić za nią? No pewnie. Pomóc jej siostrze w przeprowadzce? No jasne, że pomogę, przewiozę. Zmęczona, by zrobić coś do jedzenia? Spoko, praca, siłownia, wyjebany z butów, ale z przyjemnością stałem przy garach i robiłem tę szamę.Pewnego dnia oglądaliśmy Netflixa i w międzyczasie różowy przysnął. Obok nas, na kanapie leżały nasze telefony. I jej ekran się zaświecił i zobaczyłem powiadomienie wiadomości na whatsappie: „Następnym razem poproszę pończochy” i podpisane – Jacek.To imię słyszałem ostatnimi czasy wielokrotnie. Kolega z jej nowej pracy, który wdrażał ją w obowiązki i pilotował jej pierwszy projekt. No i chyba ziomek za bardzo sobie wziął do serca to wdrożenie i opiekę.Po chwili kolejna wiadomość – „Piątek aktualny?”A w piątek właśnie miałem jechać do domu rodzinnego na weekend. Proponowałem jej wspólny wyjazd, ale wymigała się stwierdzeniem, że ma dużo do ogarnięcia, jeszcze wszystkiego nie kuma dobrze w swojej pracy i weekend poświęci na nadrabianie zaległości, jakieś szkolenia na YT itd. Szkolenia, kurwa. Chyba z opierdalania gały na boku.Miałem tylko nadzieję, że jest tak głupia, że umówiła się z nim w naszym mieszkaniu. Po pracy w piątek podjechałem do domu, zmieniłem ciuchy, spakowałem walizkę i pożegnałem się. Myślałem, że się zbełtam, gdy ją całowałem, no ale musiałem udawać, że wszystko gra, żeby się nie zorientowała, że coś może być nie tak.Odjechałem autem, pojeździłem po mieście godzinę i wróciłem, parkując w innym, bardziej ustronnym miejscu z widokiem na okna mieszkania. Przyszedł wieczór, były wciąż zapalone, a więc znak, że ta dzida jednak zarządziła schadzkę u nas. Po jakimś czasie widziałem już, że nie jest sama na chacie.Za wchodzenie do mieszkania powinienem dostać order ninjy, bo tak cichy i ostrożny nigdy nie byłem. Jestem w przedpokoju, a z salonu słyszę jej i jego śmiech. Chwila ciszy i nagle moja mówi z lekkim westchnięciem i jakby przeciągle:- Jacek…- Tak? – odpowiada jejJa tymczasem brew w górę, bo typa na oczy nigdy nie widziałem, ale głos skądś kojarzę. Nie czekam na nic i wpadam do salonu, a tam ona i Jacek… Sasin, który przejebał siedemdziesiąt milionów zł na nielegalne wybory, które się nie odbyły i nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji.
Czytanie po raz kolejny książki, którą bez mała zna się na pamięć albo granie po raz kolejny w grę, którą się już przeszło na tysiąc możliwych sposobów to po prostu psychiczny wyjazd na urlop do tamtych światów –
0:05
Prawie idealnie –
0:45