Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 19 takich demotywatorów

 –  Moi rodzice każdego lata wyjeżdżają na dwatygodnie na urlop i zostawiają mnie w domusamego. Od czasu do czasu tylko wpada do mniemój straszy brat. Pewnego dnia zaprosiłem dosiebie dziewczynę. Siedzimy sobie w wanniei nagle słyszymy, że ktoś przekręca klucz wdrzwiach. Od razu zamilkliśmy i nasłuchiwaliśmy.Nagle otwierają się drzwi do łazienki, wchodzimój brat i idzie myć ręce (nie spodziewałem siędzisiaj nikogo, więc się nie zamknęliśmy). Na co jawychylam głowę zza zasłony (tak, mamy zasłonęprzy wannie) i, starając się nie wybuchnąćśmiechem, witam się z nim. Brat się do mniewyszczerzył i powiedział, że wpadł dosłownie na10 min, musi zabrać jakieś dokumenty i przyokazji napije się herbaty. Potarmosił mnie pomokrej głowie, zaproponował, że zrobi mi kawęi poszedł do kuchni. Z łazienki wypełzliśmydopiero po jego wyjściu i tacy uchachanii zadowoleni z siebie, że tak fantastycznie udałonam się go oszukać, poszliśmy do kuchni wypićkawę. Dopiero po trzech dniach ogarnąłem, żena stole stały dwie kawy.
Rozpoczęła się erupcja Kluczewskiej Sopki, zaś Szywiełucz może w każdej chwili wybuchnąć –
0:36
 – Drodzy Rodzice!Druh drużynowy powiedział nam, że mamy wszyscy napisać do rodziców, ponieważ najprawdopodobniej widzieliście powódź w TV i bardzo się martwicie.Nic nam nie jest. Woda porwała tylko jeden nasz namiot i dwa śpiwory. Na szczęście żaden z nas się nie utopił, ponieważ kiedy to się zdarzyło byliśmy wszyscy w górach i szukaliśmy Krzyśka, który zaginął. Zadzwońcie, proszę, do matki Krzyśka i powiedzcie jej, że już wszystko w porządku i że się znalazł. Krzysiek sam nie może do niej napisać, bo połamał sobie obie ręce jak spadał ze skały. Na poszukiwania Krzyśka wyjechaliśmy pick-up''em drużynowego. To było niesamowite. Nigdy byśmy nie znaleźli Krzyśka w tych ciemnościach, gdyby nie błyskawice. Druh drużynowy strasznie się wkurzył, że Krzychu poszedł w góry nikomu nic nie mówiąc. Krzysiek powiedział, że mówił mu przecież, ale to było podczas pożaru, więc drużynowy najprawdopodobniej go nie usłyszał.Wiedzieliście, że jeśli się wrzuci do ognia butelkę z benzyną to może wybuchnąć? Mokry las nie spłonął, ale jeden z naszych namiotów tak. Także trochę naszych ubrań. No i Stefan będzie wyglądał tak niesamowicie, dopóki nie odrosną mu włosy.Będziemy w domu w sobotę, jeśli do tego czasu drużynowy naprawi samochód. Ten wypadek to naprawdę nie była jego wina. Hamulce pracowały OK kiedy ruszaliśmy. Druh powiedział, że tak stary samochód miał prawo się popsuć. Prawdopodobnie dlatego, że był tak stary, nikt nie chciał go ubezpieczyć. Ale w sumie uważamy, że ten samochód jest całkiem cool. Tak jak i druh drużynowy. Nie robi nam wymówek jak nabrudzimy w aucie, a kiedy w kabinie robi się gorąco, druh pozwala nam jechać na pace. Trudno żeby nie było gorąco jak jedziemy w 10 osób. Ale odkąd patrol policji zatrzymał nas na autostradzie już nie wsiadamy na pakę.Czy już wspominałem że druh jest dobrym kierowcą? Przed tym wypadkiem uczył Ryśka jeździć. Ale spoko, pozwalał mu tylko na szybszą jazdę na górskich drogach, gdzie prawie nie ma ruchu. Od czasu do czasu przejeżdżają tam tylko ciężarówki.Dzisiaj rano wszyscy chłopacy skakali do wody ze skał i pływali w jeziorze. Druh nie pozwolił mi, ponieważ nie umiem pływać, i Krzyśkowi z powodu tych jego rąk; dlatego my dwaj pływaliśmy po jeziorze kajakiem. Fajne jezioro. I głębokie. Chociaż niektóre czubki drzew wystają ponad lustrem wody. Druh nie jest upierdliwy jak inni drużynowi. Nawet nam nie marudził, że nie ubraliśmy kamizelek ratunkowych. Spędza teraz dużo czasu naprawiając samochód, więc staramy się nie zawracać mu głowy głupotami.Zdobyliśmy już odznaki pierwszej pomocy. Kiedy Dawid nurkował w jeziorze i uciął sobie rękę, sami zakładaliśmy mu opaskę uciskową. Ja i Marek wtedy zwymiotowaliśmy, ale druh powiedział, że to prawdopodobnie było tylko zatrucie pokarmowe po zjedzeniu resztek kurczaka. Druh powiedział, że tak samo wymiotował pojedzeniu, które jadał w więzieniu.Jesteśmy bardzo zadowoleni, że on wyszedł i został naszym drużynowym. Druh mówił, że teraz jest już dużo mądrzejszy i że zrobiłby TO dużo lepiej niż wtedy. Nie bardzo wiem, o co chodzi. Muszę już kończyć. Idziemy do miasta, żeby wysłać listy i kupić naboje. Nie martwcie się o mnie. Jest ok, pozdrawiam wasz Karol
"Proszę się nie przejmować, żeby do 5% dobiło, to by musiała wojna wybuchnąć albo epidemia" –
 –
Urzędnicy gminni nie zauważyli maila o podłożeniu bomby. Odczytali go dopiero następnego dnia – W zeszłym tygodniu wiele lubelskich instytucji padło ofiarą ataku trolla, który informował o podłożeniu ładunków wybuchowych. Groźnie brzmiący mail trafił również na skrzynkę Urzędu Gminy Fajsławice. Alarmu nie wszczęto, gdyż... nikt nie zauważył wiadomości. Odczytano ją dopiero następnego dnia. Do tego czasu bomba już dawno zdążyłaby wybuchnąć. Na szczęście tym razem nie doszło do tragedii
Wściekły klient żąda grubych milionów – Gwyneth Paltrow ma kłopoty. Klient pozwał markę słynnej aktorki, że zakupiona świeczka o bardzo specyficznym zapachu waginy miała wybuchnąć. Wkur*iony facet mówi, że "świeczka paliła się przez około trzy godziny, gdy nagle eksplodowała i pochłonęły ją płomienie". Teraz domaga się aż 5 mln dolarów odszkodowania. I właśnie tak wyglądają problemy pierwszego świata
 –
 –
Róża i Jan Zamoyscy uratowali podczas II wojny światowej przed zagładą ok. 400 polskich dzieci. – Przez całą wojnę, z narażeniem życia pomagali polskiej ludności na Zamojszczyźnie. Róża za swoje bezgraniczne poświęcenie i oddanie sprawie zyskała miano „Anioła Dobroci”. Małżonkowie działali w Radzie Głównej Opiekuńczej – legalnej organizacji charytatywnej. Jan równocześnie był żołnierzem AK. Zajmował się zaopatrzeniem lokalnych oddziałów partyzanckich oraz melinował w swoim ogromnym majątku zdekonspirowanych działaczy. Podczas akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie oboje nieśli pomoc wysiedlanym. Róża dowoziła codziennie żywność do jednego z obozów przejściowych w Zwierzyńcu, gdzie więziono dzieci przeznaczone do zagłady lub germanizacji. Widząc ich sytuację, próbowała znaleźć sposób, aby im pomóc.W lipcu 1943 r. udało jej się namówić męża, aby pojechał do Lublina i porozmawiał z dowódcą SS Odilo Globocnikiem. To śmiertelnie niebezpieczne dla Jana spotkanie zakończyło się sukcesem. Udało mu się przekonać gestapowca do wypuszczenia najmłodszych dzieci do lat 7, podkreślając, że w obozie może wybuchnąć epidemia, która dotknie również Niemców. Wkrótce wypuszczono 400 dzieci, które otoczono staranną opieką. Wiele z nich wróciło później do swoich rodzin. Za heroiczną postawę podczas wojny nie otrzymali żadnego odznaczenia. Nowe, komunistyczne władze Polski uznały ich za „wrogów ludu” i skonfiskowały ich wielki majątek. Jan odsiedział 8 lat w komunistycznym więzieniu, a Róża, żeby związać koniec z końcem pracowała jako pielęgniarka oraz prowadziła wraz z matką niewielki kiosk warzywny.Kiedy Jan wyszedł z więzienia nie wyjechali z Polski, lecz pozostali w ojczyźnie. „Moje miejsce jest w Polsce, jakakolwiek by ona była" – mówił Jan. W latach 60. znalazł pracę w szwajcarskich liniach lotniczych Swissair, gdzie pracował blisko 20 lat. Wychowywali czwórkę dzieci. W 1976 r. spadł na ich rodzinę bolesny cios - Róża zginęła tragicznie w wypadku autobusu miejskiego. Po 1989 r. Jan zaangażował się w życie polityczne – był m.in. senatorem II kadencji. Został odznaczony Orderem Orła Białego „w uznaniu znamienitych zasług położonych dla Rzeczypospolitej Polskiej” i tytułem honorowego obywatela Zamościa. Do końca życia walczył o odzyskanie nieprawnie skonfiskowanego majątku. Zmarł w 2002 r.
80 lat temu rozpoczęła się II wojna światowa – 1 września 1939 r. wojska niemieckie bez wypowiedzenia wojny przekroczyły o świcie na całej niemal długości granice Rzeczypospolitej, rozpoczynając tym samym pierwszą kampanię II WŚ. Osamotnione w walce Wojsko Polskie nie mogło skutecznie przeciwstawić się agresji Niemiec i sowieckiej inwazji dokonanej 17 września."Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Celem musi być nie dotarcie do jakiejś oznaczonej linii, lecz zniszczenie żywej siły. Nawet gdyby wojna miała wybuchnąć na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być pierwszym naszym zadaniem. Decyzja musi być natychmiastowa ze względu na porę roku. Podam dla celów propagandowych jakąś przyczynę wybuchu wojny. Mniejsza z tym, czy będzie ona wiarygodna, czy nie. Zwycięzcy nikt nie pyta, czy powiedział prawdę, czy też nie. W sprawach związanych z rozpoczęciem i prowadzeniem wojny nie decyduje prawo, lecz zwycięstwo. Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni." - słowa te wypowiedział Adolf Hitler na naradzie dowódców w przededniu wojny
Źródło: yt
 –  Wchodzę, kładę receptę (terminalne stadium raka, leki typowo dla nowotworowca). - Ojej ile leków hihih - I to wszystko pani potrzebne na już? Bo to silne leki przy chorobach nowotworowych - Nie, z nudów sobie przychodzę wydawać pieniądze w aptece na leki których nie potrzeba. Wie pani, takie hobby -...żeby nie wybuchnąć jem cukierki z pojemniczka na ladzie - no dobrze, to mamy już wszystko. Tyle i tyle do zapłaty. - kartą - dziękuję, weźmie sobie pani raczka na drogę. Nawet kilka. Proszę brać nawet całą garść. Rozda pani rodzinie.
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego potrzeby seksualne mężczyzn tak bardzo odbiegają od potrzeb seksualnych kobiet. Wszystkie te gadki o Marsie i Wenus... Nigdy również nie rozumiałem, dlaczego tylko mężczyźni są w stanie myśleć racjonalnie – W zeszłym tygodniu poszedłem z moją żoną do łóżka. Zaczęliśmy się pod kołdrą głaskać i dotykać. Byłem już gorący jak cholera i myślałem, że ona również, ponieważ to, co robiliśmy miało jednoznaczne podłoże seksualne. Lecz właśnie w tym momencie rzekła do mnie: - Posłuchaj, nie mam teraz ochoty się kochać, chcę tylko, żebyś wziął mnie w ramiona, dobrze? Odpowiedziałem: - Co? W odpowiedzi usłyszałem, no jak sądzicie, co? To przecież jasne: - Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z emocjonalnych potrzeb kobiet!W końcu zrezygnowałem i skapitulowałem. Nie miałem tej nocy seksu i tak zasnąłem... Następnego dnia poszedłem z żoną do Centrum Handlowego na zakupy. Patrzyłem na Nią, gdy przymierzała trzy piękne, ale bardzo drogie sukienki. Ponieważ nie mogła się zdecydować, powiedziałem Jej, żeby wzięła wszystkie trzy. Nie wierzyła własnym uszom i zmotywowana przez moje pełne wyrozumiałości słowa, stwierdziła, że do nowych sukienek potrzebuje przecież nowe buty, zresztą te, które na wystawie oznaczone były ceną 600 zł. Na to rzekłem, że, oczywiście, ma rację. Następnie przechodziliśmy obok stoiska z biżuterią. Żona podeszła do wystawy i wróciła z diamentową kolią.Gdybyście mogli Ją widzieć! Była wniebowzięta! Prawdopodobnie myślała, że nagle zwariowałem, ale to było Jej w gruncie rzeczy obojętne. Sądzę, że zniszczyłem wszelkie schematy myślenia filozoficznego na których się do tej pory opierała, gdy po raz kolejny powiedziałem "tak" i dodałem "piękna kolia"... Teraz była wręcz seksualnie podniecona. Ludzie! Jej twarz wyrażała tyle uczuć, musielibyście to widzieć! W tym momencie powiedziała ze swoim najpiękniejszym uśmiechem: - Chodź, pójdziemy do kasy zapłacić. Trudno mi było nie wybuchnąć śmiechem, gdy Jej odpowiedziałem: - Nie, kochanie, nie mam teraz ochoty tego wszystkiego kupować... Jej twarz zbladła jak ściana, a jeszcze bardziej, gdy dodałem: - Mam tylko ochotę na to, żebyś mnie wzięła w ramiona. Gdy z wściekłości i nienawiści już prawie pękała, wbiłem ostatni gwóźdź: - Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z finansowych możliwości mężczyzn. Sądzę, że nie będę miał seksu do roku 2030...
Teściowa na wigilii: – - Coś Ci nie wyszedł ten barszczyk Kiedy czujesz w sobie złość, wkurwienie i nienawiść... ale nie wolno ci wybuchnąć
Dzieci jednej z pasażerek samolotu zaczęły płakać, co pozostałych pasażerów rozdrażniło. Ale to co, potem zrobiła ta kobieta ze zdjęcia odjęło wszystkim mowę – Kesha Bernard, pracująca mama dwójki dzieci, leciała z Seatlle do Denver. Fotograf miała na miejscu wykonać zlecenie i zamierzała odpocząć w czasie lotu, ale nie było jej to dane. Kesha opisała sytuację z samolotu:"Na pokładzie był komplet pasażerów. Wtedy jedno z dzieci siedzącej niedaleko mnie kobiety zaczęło płakać. Jestem przyzwyczajona do płaczących i krzyczących dzieci, ale najwyraźniej dla wszystkich wokół było to kompletną nowością. Podczas gdy mama próbowała zapiąć pasy jednemu z dzieci, pozostała dwójka zaczęła krzyczeć domagając się uwagi. Dziewczynka zaczęła kopać w fotel siedzącej przed nią kobiety, a ta zwróciła uwagę jej mamie. Obok stała stewardesa - zamiast pomóc, tylko patrzyła, jak zresztą wszyscy inni. Odwróciłam się i też spojrzałam na zostawioną samej sobie mamę z trójką dzieci, a potem na innych pasażerów. Niby dorosła kobieta próbowała zatkać sobie dłońmi uszy, inna robiła zniesmaczone miny, jakiś facet wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. A ja po prostu zapytałam, czy mogę jakoś jej pomóc.W efekcie spędziłam lot z tym uroczym maluszkiem spokojnie śpiącym na moich kolanach słysząc wokół beznadziejne komentarze typu - ta matka nie potrafi wychować dzieci, nie wiedzą, co to dyscyplina. No tak, bo dwulatek zdecydowanie już wszystko rozumie... Ludzie! Pomoc innym nie boli. Daję Wam moje słowo, że od wyciągnięcia do kogoś pomocnej ręki nie umrzecie. Narzekanie na płacz dziecka i robienie głupich komentarzy w niczym nie pomoże. Zamiast zachowywać się w żałosny sposób - jak wszyscy, którzy ze mną lecieli wliczając w to bezużyteczną obsługę lotu - mogliście po prostu pomóc".
Mama pisze odważny list, w którym wyjaśnia, dlaczego czasem musi odpocząć od swoich dzieci – Miłość do dziecka jest bezwarunkowa. Nie wszystko jest jednak zawsze jakie, jak byśmy tego pragnęli.„Kiedy moje dzieci były młodsze, często się ze sobą kłóciły, zwłaszcza w miejscach publicznych lub jazdy samochodem. Teraz, gdy są nastolatkami, sytuacja niewiele się zmieniła. To tylko większe wersje maluchów, co sprawia, że te sprawy są jeszcze trudniejsze. Szczególnie, że i tak wolą, gdy zostawiam je w spokoju.Czasami planujemy wyjątkowy dzień lub wieczór, a potem nasze dzieci decydują się to zepsuć grymasami, kłótniami i ciągłym narzekaniem.Nie boję się przyznać, że regularnie mam potrzebę odpoczywać od swoich dzieci.Choć to kłopotliwe, bo oczywiście je kocham, myślę, że każdy rodzić ma podobne odczucia. Wszyscy byliśmy w świetnych nastrojach, ale wizja posiadania małych księżniczek i sielankowej rodziny jest daleka od rzeczywistości.W prawdziwym życiu to po prostu żart. Dzieci zawsze mają inny plan. Zaczynając od tego, że gdy chcesz zabrać je na obiad, zaczynają przewracać oczami i skarżyć się na wszystko. Kiedy wszyscy się dogadują, wiem, że to ulotna chwila. Czasami robią wszystko, żeby jedno z ich rodzeństwa czuło się wykluczone i wtedy kłótnia gotowa. Prawda jest taka, że chcemy dużo czasu spędzać z dziećmi. Jednak chcemy też, by się zachowywały, dogadywały i cieszyły ze wspólnego czasu. Moje dzieci walczą nawet o lody, a to niszczy moment, który jest taki krótki, chwilę, która mogłaby być zupełnie inna, gdyby nie ich sprzeczki. Finalnie nikt nie wygrywa i obrażeni wracamy do domu. Tam oczywiście też się kłócą.Zawsze miło spędzam czas z pociechami, ale powiedzmy szczerze, znacznie lepiej jest, gdy głowa nie jest wypełniona ich bezsensownymi sprzeczkami i nie czujesz jakbyś zaraz miała wybuchnąć. Zawsze nam się wydaje, że będzie inaczej, ale nie jest. Nic nie sprawia rodzicom większego poczucia spełnienia, niż spędzanie czasu z rodziną, gdy jest naprawdę miło. Wtedy czujemy, że wszystko jest na miejscu i jest tak wspaniale.Wiem, że nie jestem sama, kiedy mówię, że czasem nie lubię swoich dzieci. Przez 14 lat próbuję im wytłumaczyć, by przestały się czasem kłócić, a one dalej tego nie rozumieją. Kocham je bezwarunkowo, jednak czasem potrzebuję odpocząć od ich ciągłych sprzeczek i narzekań.Pragnę nacieszyć się krótkimi chwilami kiedy widzę uśmiech na ich buziach, bo nic przecież nie trwa wiecznie.”
Kto fochem wojuje, ten od focha ginie –  Nigdy nie rozumiałem, dlaczego potrzeby seksualne mężczyzn tak bardzoodbiegają od potrzeb seksualnych kobiet.Wszystkie te gadki o Marsie i Wenus...Nigdy również nie rozumiałem, dlaczego tylko mężczyźni są w staniemyśleć racjonalnie...W zeszłym tygodniu poszedłem z moją żoną do łóżka.Zaczęliśmy się pod kołdrą głaskać i dotykać.Byłem już gorący jak cholera i myślaicm, że ona również, ponieważ to, corobiliśmy miało jednoznaczne podłoże seksualne.Lecz właśnie w tym momencie rzekła do mnie:- Posłuchaj, nie mam teraz ochoty się kochać, chcę tylko, żebyś wziął mniew ramiona, dobrze?Odpowiedziałem:-Co?W odpowiedzi usłyszałem, no jak sądzicie, co?To przecież jasne:- Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z emocjonalnych potrzeb kobiet!W końcu zrezygnowałem i skapitulowałem.Nie miałem tej nocy seksu i tak zasnąłem...Następnego dnia poszedłem z żoną do Centrum Handlowego na zakupy.Patrzyłem na nią, gdy przymierzała trzy piękne, ale bardzo drogie sukienki.Ponieważ nie mogła się zdecydować, powiedziałem jej, żeby wzięła wszyst-kie trzy.Nie wierzyła własnym uszom i zmotywowana przez moje pełnewyrozumiałości słowa stwierdziła, że do nowych sukienek potrzebujeprzecież nowe buty.Zresztą te, które na wystawie oznaczone były ceną 600 zł.Na to rzekłem, że oczywiście ma rację.Następnie przechodziliśmy obok stoiska z biżuterią.Żona podeszła do wystawy i wróciła z diamentową kolią.Gdybyście mogli ją widzieć!Była wniebowzięta!Prawdopodobnie myślała, że nagle zwariowałem, ale to było jej w gruncierzeczy obojętne.Sądzę, że zniszczyłem wszelkie schematy myślenia filozoficznego naktórych się do tej pory opierała, gdy po raz kolejny powiedziałem "tak" idodałem "piękna kolia"...Teraz była wręcz seksualnie podniecona.Ludzie! Jej twarz wyrażała tyle uczuć, musielibyście to widzieć!W tym momencie powiedziała ze swoim najpiękniejszym uśmiechem:- Chodź, pójdziemy do kasy zapłacić.Trudno mi było nic wybuchnąć śmiechem, gdy jej odpowiedziałem:- Nie, kochanie, nie mam teraz ochoty tego wszystkiego kupować...Jej twarz zbladła jak ściana, a jeszcze bardziej, gdy dodałem:- Mam tylko ochotę na to, żebyś mnie wzięła w ramiona.Gdy z wściekłości i nienawiści już prawie pękała, wbiłem ostatni gwóźdź:- Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z finansowych możbwościmężczyzn.Sądzę, że nie będę miał seksu do roku 2013...
Skomplikowana akcja wydobycia 40-tonowego wieloryba z Bałtyku w porcie w Helu została przerwana – W celu przeniesienia olbrzymiego zwierzęcia do Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego nad brzegiem morza stanął 40-metrowy dźwig. Okazało się jednak, że uniesienie olbrzyma nie jest wcale takie proste, gdyż wewnątrz wieloryba nagromadziło się sporo gazów i zwierzę może wybuchnąć. By bezpiecznie wydobyć go na brzeg potrzebny jest większy dźwig. Jeśli akcja przebiegnie sprawnie wieloryb zostanie atrakcją turystyczną Helu
Jak Putin od czegoś odchodzi – to wygląda jakby miało wybuchnąć

1