Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 125 takich demotywatorów

 –
Abraham Zelmanovitz to jedna z ofiar ataków na WTC. Pracujący jako programista Zelmanovitz postanowił zostać do samego końca w wieży ze swoim niepełnosprawnym przyjacielem, który nie miał jak zejść po schodach. Obaj zginęli –
Po odbiór medalu nikt się nie zgłosił –  GOLD273 metresSgt. Vladislav Andreyevich Davankov27th Guards Motor Rifle Brigade
Zanurzone, wystawiają z wody jedynie górne części wieży i lufę do oddychania. Przycupnięte stadami wzdłuż brzegu, tworzą malownicze grupy dorosłych osobników, wśród których pławią się młode BTR-y –
Chińskie media uwieczniły moment, jak rosyjski czołg podejmuje poważną próbę wyrzucenia wieży na orbitę. Czyżby to test nowego rosyjskiego programu kosmicznego? –
0:23
Dzwon Urban ponownie zabrzmiałna Wawelu – W niedzielę, po ponad 100 latach przerwy, z wieży katedry na Wawelu ponownie rozległ się dźwięk dzwonu Urban. W ostatnich tygodniach został on wyremontowany i będzie używany do liturgii. W każdą niedzielę dzwon będzie zwoływał wiernych na sumę.Dolna średnica dzwonu wynosi 167 cm, wysokość bez imadła 145 cm. Jego dokładna waga to 2628 kg.Dzwon trzykrotnie pękał (w 1517, ok. 1670 i w 1751) i był na nowo odlewany. W obecnej formie powstał w roku 1757. Wśród licznych dekoracji umieszczonych na dzwonie wyróżnia się wezwanie: „Strzeż nas Panie, jak źrenicy oka”
Herve Renard, trener Arabii Saudyjskiej: – "Mecz z Polską będzie dla mnie szczególny. Moi przodkowie pochodzą z Polski, to będzie szczególne uczucie zagrać z krajem, z którym mam więzy krwi. Kiedyś chciałbym zostać waszym selekcjonerem. To byłoby coś szczególnego."
Zdjęcie zrobione w 1923 roku Niemczech, podczas ogromnej hiperinflacji. Dzieci stoją przy wieży zrobionej z marek, każdy banknot ma nominał 100 000 marek – W kwietniu 1923 roku jeden dolar amerykański kosztował około 350 tysięcy marek.We wrześniu jeden  dolar kosztował już ponad 150 milionów marek.Pod koniec 1923 roku jednego dolara amerykańskiego można było kupić za ponad 4 biliony marek

Te gwiazdy są spokrewnione z wybitnymi postaciami historycznymi Dzięki genetyce i genealogii, dowiedzieli się, kto był ich przodkiem (16 obrazków)

 – Babcia aktora, Helene Indenbirken, urodziła się w Odessie (niektóre źródła podają, że w Chersoniu) jako Yelena Stepanovna Smirnov. Po rewolucji rosyjskiej w 1917 r. wyemigrowała wraz z rodzicami do Niemiec. Miała wtedy trzy lata. Mieszkała tam, aż do wybuchu II wojny światowej. Matka DiCaprio, Irmelin Indenbirken urodziła się w schronie bombowym podczas jednego z nalotów.Po wojnie Yelena Stepanovna i jej mąż przenieśli się do Stanów Zjednoczonych. Leonardo DiCaprio łączyły bardzo silne więzy ze swoją babcią. Była dla niego najbliższą i ukochaną osobą. Aktor zawsze opowiadał o swojej babci z wielką miłością i szacunkiem, podziwiał jej nieprawdopodobną siłę woli. "Dla mnie moja babcia jest ucieleśnieniem wewnętrznej siły i uczciwości. Przeszła przez biedę, wojnę i emigrację. Moja babcia, dziadek i inni krewni to ludzie, których los nigdy nie złamał." - powiedział DiCaprio w jednym z wywiadów
Nowy Jork, 1973 rok –
Mężczyzna, który brał udział w kradzieży, wyznał, że chciał zadzwonić i zdziwił się, gdy dowiedział się, że nie może tego zrobić bez wieży telefonii komórkowej – - Myślałem, że rząd umieścił tam wieżę, aby zarazić nas Covid-19!
Firma telekomunikacyjna budujegniazdo dla sokołów – Okazuje się, że wieże telekomunikacyjne mogą dać schronienie zagrożonym wyginięciem gatunkom ptaków. Na wieży stacji bazowej w miejscowości Rożniątów w województwie opolskim firma Orange i współpracujące z nią organizacje zbudowały gniazdo, które czeka na pierwszych lokatorów.Jak przekonują przedstawiciele firmy, jest to prawdopodobnie pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce, wykorzystująca infrastrukturę telekomunikacyjną umożliwiająca ptakom gniazdowanie.Sokoły już wcześniej zaczęły się gnieździć na innych wieżach, ale na tej po raz pierwszy zamontowano dla nich specjalne, przestronne gniazdo
Roselle - pies przewodnik, który uratował kilkadziesiąt osób z World Trade Center – Roselle to pies przewodnik dla niewidomych. 11.września 2001 roku w Nowym Yorku, Roselle spała pod biurkiem swego Pana, Michaela Hingsona na 78 piętrze północnej wieży NYC World Trade Center, kiedy 15 pięter nad nimi uderzył pierwszy samolot. W wieżowcu wybuchła panika, a Roselle obudzona hałasem... przystąpiła do swojej misji. Pokierowała Michaela do klatki schodowej B pomimo dymu i paniki dookoła. Przez kolejną godzinę prowadziła w dymie i gęstym kurzu uniemożliwiającym widzenie, 30  osób zgromadzonych w klatce w dół wieży. Przez 1463 schodki  pracowała jako PIES PRZEWODNIK. Jedynym stopem na trasie było spotkanie ze strażakami, którzy wchodzili w górę aby ratować ludzi. Roselle podobno zaczęła ich lizać na powitanie. Kiedy grupa z psem dotarła na parter zawaliła się Wieża 2. Pies pomimo paniki ludzi,, spokojnie przeprowadził całą grupę do pobliskiej stacji metra, gdzie wszyscy schronili się czekając na pomoc. PRAWDZIWY BOHATER!
Kościół Hallgrímskirkja, Reykjavík, Islandia – Projekt kościoła autorstwa architekta Guðjóna Samúelssona został zatwierdzony w 1937 roku. Budowa kościoła trwała w latach 1945 – 1986. Znajduje się w centrum Reykjavíku, jest widoczny z całego miasta oraz stanowi dobry punkt orientacyjny.Na wieży kościoła znajduje się punkt widokowy, z którego roztacza się widok na Reykjavík i otaczające go góry.
Budowa Wieży Eiffla,Paryż 1888 rok –
W czasie lotu zmarł pilot małego samolotu, 77-letni pasażer dzięki pomocy z wieży wylądował samW nocy... –
Nieco ponad 50 lat temu istniał sport, który polegał na zeskakiwaniu na grzbiecie konia z 20-metrowej wieży do basenu. – Sport ten był popularny między innymi w Atlantic City w Stanach Zjednoczonych. Po raz pierwszy skoki na koniu z wieży do basenu zaczęto praktykować w latach 80. XiX wieku. Pionierem tego sportu był niejaki William „Doc” Carver. Jedną z najsłynniejszych zawodniczek w tym sporcie była żona Williama Carvera - Sonora Carver, która regularnie dawała pokazy skoków na koniu z wieży w latach 30. XX wieku. Sport zaczął tracić na popularności w latach 70. XX wieku, kiedy to zainteresowali się nim obrońcy praw zwierząt.

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchyBył piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco- spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man".Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesnyTo, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźniaHistorie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję namwszystkim "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco -spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny.To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
W jaki sposób Big Ben pomógł Luftwaffe w nalotach na Londyn? – Podczas II wojny światowej każdy serwis radia BBC rozpoczynał się transmisją bicia dzwonu umieszczonego na wieży zegarowej Big Ben. Na nieszczęście Aliantów sygnał radia był na tyle mocny, że docierał aż do kontynentalnej części Europy okupowanej w tamtym czasie przez Niemców. Tamtejsi fizycy opracowali sposób na określanie panujących w Londynie warunków atmosferycznych na podstawie drobnych różnic w tonie nadawanych dzwonów. Takie informacje okazały się niezwykle cenne dla przeprowadzającego naloty na Londyn Luftwaffe. Po odkryciu tego faktu przez brytyjskie służby, transmisja na żywo została zastąpiona nagraniami zegara