Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 102 takie demotywatory

"Mieszkanie nr 76 to lokal tej starszej pani. Wyjęłam z portfela 100 złotych, odłożone na prezent dla mamy, i zapukałam do drzwi mieszkania nr 76. Kiedy oddałam staruszce pieniądze, rozpłakała się i powiedziała": – – Jesteś dwunastą osobą, która przyniosła mi pieniądze. Dziękuję.Uśmiechnęłam się i poszłam do windy, a wtedy starsza pani dodała:– Córeńko, zdejmij, proszę, to ogłoszenie z drzwi, to nie ja napisałam… – starsza pani stała przed drzwiami swojego mieszkania i płakała.Dziewczyna poprosiła, aby ta historia poszła w świat. Aby ci, którzy nie widzą w innych nic dobrego – dowiedzieli się, że na jej klatce schodowej mieszka co najmniej 12 wspaniałych osób.

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchyBył piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco- spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man".Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesnyTo, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźniaHistorie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję namwszystkim "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco -spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny.To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
„Gang dziadków”, grupa mężczyzn, z których najstarszy ma 76 lat, dokonała największego napadu na bank w historii Anglii. Po zejściu szybem windy i przewierceniu betonowej ściany ukradli ponad 200 milionów dolarów w gotówce i klejnotach. –
 –  Gdzie jest, kurwa, ochrona?!	Jakiś debil za mną łazi.
Z gatunku absurdów: Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wspólny dom". Mieszkańcy bloku przy ulicy Rugiańskiej walczyli o podjazd dla wózków. Wreszcie się udało - został zamontowany. Ale jest kilka problemów: – Podjazd jest potwornie ciężki, to raz. Po 2: osoby na wózkach, czy rodzice z dziećmi, którzy chcą się dostać do windy muszą...pójść najpierw do siedziby spółdzielni w głębi osiedla (po schodach) i wziąć kluczyk, by podjazd otworzyć i opuścić. Po 3: spółdzielnia jest czynna zazwyczaj do godziny 15, w weekendy wcale.A Wy jesteście zadowoleni ze swoich spółdzielni czy wspólnot?
 –  Pracuję jako dostawca produktów spożywczych i nie tylko. Dzisiaj wpadło mi zamówienie, które totalnie mi się nie podobało. Nie dość, że daleko trzeba było jechać, to jeszcze ktoś sobie zamówił pół sklepu - 3 ogromne reklamowy po około 10 kg każda. Warzywa, chleb, mięso, proszek, krótko mówiąc miesięczny zapas rzeczy potrzebnych w domu. Dotarłem na miejsce, ale oczywiście całe osiedle zapchane samochodami, nie mam jak podjechać i gdzie się zatrzymać... Przed wyjściem z samochodu zerknąłem na formularz zamówienia i zobaczyłem, że zakupy muszę dostarczyć na 6 piętro. Myślę sobie „no świetnie, oby tylko winda była". Wziąłem te wszystkie torby i dowlekłem się do klatki. Wchodzę no i oczywiście k*rwa, jakby mogło być inaczej... Windy nie ma. Zanim doczłapałem na to ostatnie piętro, to spociłem się jak świnia. Myślę, moją koszulkę można było na luzie wyżymać, taka była mokra. Na którymś z pięter potknąłem się o schodek, ledwo utrzymałem równowagę. Dobrze, że nic mi nie wypadło i nic nie rozlałem. Jak już w końcu dotarłem, to ledwo łapałem oddech. Byłem okropnie zmęczony, przemoczony od potu i wk*rwiony. Zapukałem do drzwi i... W tym momencie cały mój gniew minął. Otworzyła mi starsza kobieta, wyglądała na jakieś 70-80 lat, chyba dostała emeryturę i zrobiła zakupy na zapas, żeby nie musieć po nie chodzić. Wniosłem te reklamówki do kuchni. Babcia zapłaciła mi za zakupy i na odchodne w progu wcisnęła mi w rękę tabliczkę czekolady. Powiedziałem, że bardzo dziękuję, ale nie trzeba, ale ona nalegała, mówiąc, że chociaż tak się odwdzięczy za mój wysiłek.Ogólnie, mimo tych niekwestionowanych trudności, ta sytuacja naładowała mnie pozytywną energią na cały dzień
Czy psy rozumieją windy, czy po prostu akceptują to, że wchodzą do zmieniacza światów? –
"Bywa, że jesteśmy zaskoczeni, gdy spotykamy się z prawdziwą, ludzką dobrocią w tym naszym wielkim świecie. Na szczęście coś takiego się zdarza i to całkiem często. Dobroć i i życzliwość wśród nastolatków jest również obecna. – 18-letni Cezar Larios w swoim mieście Tampa na Florydzie, jest znany jako „hunk", czyli „przystojniak”. Przypuszczam, że wzięło się to od nazwy firmy, w której pracuje, czyli „College Hunks Hauling Junk”, co oznacza, że zajmuje się przeprowadzkami. Cezar jest też studentem Art Institute of Florida. Wszystko wskazuje na to, że ma też życzliwe nastawienie i zrozumienie dla osób, które potrzebują pomocy.Jakiś czas temu Cezar wsiadł do windy ze starszą kobietą, która poruszała się przy pomocy chodzika. Nagle ich winda utknęła między piętrami, co okazało się dla pasażerów czymś więcej niż tylko chwilowym zatrzymaniem. Było to ogromne obciążenie dla starszej kobiety, która wspomniała, że ​​ma duże trudności z ustaniem w miejscu. Gdy stało się jasne, że utknęli w windzie na dłuższą chwilę, Cezar zrobił coś, o czym wielu nawet by nie pomyślało. Postanowił odciążyć starszą kobietę, która walczyła o to, by ustać na nogach. Tak więc będąc uprzejmym, wyrozumiałym dżentelmenem, usiadł na czworakach za kobietą i powiedział jej, żeby usiadła na jego plecach, stając się dla niej ludzkim krzesłem. Nick Friedman, współzałożyciel i prezes firmy przeprowadzkowej, w której pracuje Cezar powiedział: „Myślę, że wspaniałe jest to, że ten moment uchwycony przez kamerę jest prawdziwy. Wiele osób twierdzi, że młodsze pokolenie zatraciło pewne wartości. Jednak jedno małe zdjęcie pokazuje, że rycerskość i ciężka praca są nadal bardzo zakorzenione w młodych ludziach”. Z pewnością jest na świecie o wiele więcej osób takich, jak Cezar."
 –  Jedzie staruszka windą.Na trzecim piętrze wsiada paniusia- ciągnie za sobą chmurę zapachu perfum.Patrzy na staruszkę i nonszalancko rzuca.....„ Chanel nr 5.... 50 ml. 600 zł. Na szóstym wsiada druga damcia- zapach aż dech odbiera....patrzy z góry na staruszkę i od niechcenia mówi„ Cartier....50 ml 750 zł. Na. 9 piętrze babcia wychodzi z windy.Na odchodne porządnie puściła bąka i mówi„ Brukselka z Biedronki....500 g 2.99 „
Według przepisu wszystkie windy muszą posiadać możliwość połączenia się że służbami, lub serwisantami, więc montuje się im kartę SIM, co jest równoznaczne z nadaniem jej numeru – Często windy rejestruje się na firmę, więc jeśli przypadkiem pomylimy jakąś cyferkę, możemy dodzwonić się do windy i pogadać z aktualnymi użytkownikami
- Pani, ta dzisiejsza młodzież... jak oni się ubierają, jak klną, to straszne. - Proszę pani to jeszcze nic. Wczoraj u mnie w bloku jakaś młoda para weszła do windy i słyszę: Wykręć żarówkę, to wezmę do buzi. Pani - szkło żrą! Szkło żrą! –
Windy ukryte na oddziale leczenia demencji –

Lekcja dla nas wszystkich

Lekcja dla nas wszystkich – "Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem."Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic", powiedziałem, "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.""Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?"To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty."Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum."Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny", mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?"Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.Czasami prosiła,by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi.Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim."Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki."Nic", odpowiedziałem."Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała."Są inni pasażerowie," odparłem.I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno."Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję".Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia.Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich.."

Lekarz tłumaczy, jak przetrwać zbliżającą się falę zachorowań:

 –  Maciej Jędrzejko z: Anna Piecha.28 marca o 03:59 · Kochani.Wszystko wskazuje na to, ze nasze okręty płyną we mgle informacyjnej. Obawy o to ze mamy głębokie niedoszacowanie osób chorych na Covid w Polsce są w pelni uzasadnione. Rzetelne raportowanie wszystkich przypadków jest utrudnione i daleki jestem od spiskowych teorii - bardziej chodzi o fatalne przygotowanie systemu do nadciągającego sztormu .Wszyscy znani mi zdroworozsądkowo myślący lekarze nie maja wątpliwości, że czaka nas BARDZO TRUDNY CZAS.Za około 7-10dni najprawdopodobniej - wzorem innych krajów zobaczymy gwałtowny przyrost zachorowań i zgonów i tego juz nie będzie się dało ukryć.Co możemy robić? To co dotąd - siedzieć w domach, wyjście na spacer z rodziną tylko samochodem i daleko od ludzi. Ci co mieszkają w domkach mają łatwiej ale blokersi MUSZA założyć, że Covid czeka na Was na klatkach schodowych a szczególnie w windach. Każde wyjście z bloku przy braku odpowiedniego zabezpieczenia i odruchów nie dotykania niczego dłońmi i palcami - jest realnym zagrożeniem. Po wyjściu z windy od razu odkaźcie dłonie zanim czegokolwiek dotkniecie.Jeśli musicie wyjść lub nie wytrzymujecie juz w domu to ZAPLANUJCIE WYJŚCIE ale ZAPLANUJCIE całą drogę krok po kroku JAK SAPER NA POLU MINOWYM. Stosujcie maseczki i okulary i rekawiczki. Pilnujcie dzieci żeby niczego nie dotykały na klatkach i w windach. Odkażajcie im dłonie po wyjściu z windy.Na zewnątrz, na wolnym powietrzu - jesteście bezpieczni ale tylko z dala od ludzi. Noście maseczki nawet jeśli jesteście zdrowi / bezobjawowi.Co jeszcze mozecie zrobic? :Ano nie liczyć na CUD ze może się uda - tylko rzetelnie PRZYGOTOWAĆ WASZE CIALA NA UDERZENIE CHOROBY.Organizm wypoczęty, dobrze nawodniony, wyspany, prawidłowo odżywiony, z prawidlowym poziomem witamin i elektrolitow oraz z WYROWNANYMI CHOROBAMI towarzyszacymi - zniesie chorobe ZDECYDOWANIE lepiej i pozbiera się nawet z ciężkiego zapalenia płuc.A zatemPAMIETAJ O PRAWIDLOWYM NAWODNIENIU ORGANIZMU WYPIJAJ OKOLO 10-12-15 szklanek wody na dobę - unikaj zimnej i gorącej wody, pij przyjemnie cieplą wode.POLICZ DOKŁADNIE JAKIE JEST TWOJE ZAPOTRZEBOWANIE DOBOWE NA WODE za pomocą internetowych kalkulatorów.Zabezpiecz sie w leki przeciwgorączkowe i przeciwzapalne ale nie wykupuj calej apteki kup po max 2 opakowania tabletek - apteki beda czynne.Uzupelniaj witaminy w diecie - jedz umyte i sparzone warzywa (nie gotowane) oraz owoce najlepiej cytrusy i kiwi (uwazaj na cukier w owocach).Uzupełnij witaminę DPrzyjmuj regularnie probiotyki naturalne - kefiry jogurty zsiadle mleko, kiszonkiZrezygnuj teraz zupełnie na 3-4 tyg alkoholu (max mala lampka wina do obiadu) żeby nie powodować odwodnienia organizmu. Bezwzględnie unikaj teraz upojenia alkoholowego. Kac to skutek zatrucia alkoholem - to stan odwodnienia, zaburzenia elektrolitowe, ryzyko zawalu i udaru oraz zakrzepicy, obniżenie odpornościZrezygnuj teraz zupełne papierosów (wirus atakuje PLUCA) jeśli musisz palić to zredukuj do 2-3 papierosow typu elektronicznego i bez substancji smolistychOgranicz teraz płyny zawierające kofeinę kawę i mocną herbatę do 1dziennie - kofeina ,teina i guaranina to jak ostatnio udowodniono - chemicznie ta sama substancja (kofeina nalezaca do metyloksantyn, która hamuje działanie wazopresyny, co z kolei powoduje zwiększoną utratę wody (odwodnienie).Jeśli pijesz dużo mocnej kawy i herbaty to uzupelnij koniecznie potas i magnezCodziennie wykonuj proste ćwiczenia ogólnokondycyjne przez 5-7-10minut. Najlepiej doradź się trenera z siłowni - chłopaki teraz nie maja z czego żyć, poproś o konsultacje na skype.W najbliższych 8 tyg tygodniach unikaj przemęczenia fizycznego i psychicznego.Pracuj w dzień w nocy spij. Spij ok 8 godzin dziennie przy tym bardzo ważne ZEBY sen obejmowal na pewno godziny 23.00 a 3.00. Brak snu w tych godzinach może mieć związek ze zwiększonym ryzykiem nadciśnienia tętniczego i związanego z tym, zawalu i udaru. Udowodniono również zwiększoną częstość zachorowań na raka piersi u kobiet wykonujących pracę zmianową - więc praca nocna najprawdopodobniej ma niekorzystny wpływ odporność.Przygotuj swoje ciało na uderzenie choroby najlepiej jak możeszPamietaj ze ucisk w klatce piersiowej może mieć związek ze stresem ale także z chorym sercem i pamietaj z w COVID19 jest późnym a nie pierwszym objawem. Zachowaj spokoj. Dusznosc ktora ustepuje po zmienie pozycji jest najpewniej zwiazana z dyskopatia kregoslupa i napieciem miesni klatkiZAWCZASU NAUCZ SIE SKUTECZNYCH TECHNIK RELAKSACYJNYCH - żebyś umiał/a się samodzielnie uspokoić kiedy zrobi się nerowowo. Jeśli leczysz się na nerwice lub depresje zabezpiecz się w leki i badz w kontakcie online swoim psychologiem/terapeutą. Skontaktuj się z nim i poproś o spotkania via skype/messenger itd.Przygotuj w domu prostą DMUCHAWKE do ćwiczeń oddechowych w razie zapalenia płuc. Najprostsza dmuchawka to :1. butelka pet po wodzie mineralnej.2. rurka gumowa o wąskim przekroju - taka jak rurka od zestawu kroplówki, albo taka jakiej używają akwaryści do napowietrzaniaButelke napełnić do 3/4, zakręcić. W nakrętce zrobić dziurkę wsadzić rurkę aż do dna butelki i gotowe. System nie może być zbyt szczelny, żeby powietrze które wdmuchujesz mogło z lekkim oporem uciekać.Profesjonalne dmuchawki do ćwiczeń oddechowych znajdziecie w sieci.W razie zapalenia płuc wykonujcie ćwiczenia oddechowe okolo 10 wydechow do rurki co 1-2 godziny. Dla osoby zdrowej to całkiem męczące a co dopiero dla chorej. Ale im szybciej się nauczycie tym lepiej dla Was. Nauczcie tego osoby starsze i wytlumaczcie po co to (ŻEBY ROZPRĘŻAĆ CHORE PŁUCA) .Nie dla wszystkich wystarczy miejsca w szpitalach. Szpitale Wojewódzkie maja po 20-30 miejsc OIOMOWYCH podczas gdy może być potrzeba 2000-3000....To oznacza, że przy czarnym scenariuszu co setna osoba potrzebująca będzie miała dostęp do OIOMU dlatego zróbcie wszystko żeby nie zachorować ciężko i reagujcie na objawy.Gaście gorączkę dopiero od 38,6- do 38,5 pozwólcie organizmowi powalczyć w tej temperaturze są najbardziej aktywne układy enzymatyczne w leukocytach. (Wyjątki od tej reguły to anergia - „nigdy nie miewam goraczki” , oraz drgawki goraczkowe w wywiadzie)Pamietajcie o lekach na wasze choroby przewlekle - nie może Wam ich braknąć w trakcie uderzenia choroby.Upewnijcie się, że macie namiar na lekarza, który do Waszych rodziców przyjedzie w razie choroby i podłączy im kroplówkę nawadniającą w domu jeśli nie będzie już miejsc w szpitalach.Kochani wszystko mija nawet najdłuższa zmija. Zadbajcie o siebie i swoich najbliższych. Nie wpadajcie w panikę. Bądźcie przygotowani.Wszystko zacznie sie za około 7-10dni i może potrwać 2-3 miesiące zanim nadejdzie spokój.Musimy się NAUCZYĆ ŻYĆ z Covidem19 za plecami. Nauczyć się nowych nawyków higienicznych. Myć nie tylko ręce ale myć jedzenie i myć nawet zakupy na które ktos mógł nakaszleć!A jednocześnie... trzeba nie popaść w bakteriofobię czyli chorobliwy lęk przed drobnoustrojami.Żeby pokonać wroga trzeba przede wszystkim poznać jego język.Język naszego wroga jest szczególnie trudny bo MEDYCZNY ale ma plusy - wszystko na tego temat JEST W INTERNECIE a wielu medyków na swoich profilach stara Wam tlumaczyć medycznego na polski...Powodzenia kochani i trzymajcie się mocno, bo będzie bujało. Mamy jeszcze około 7-10dni ciszy przed burzą. Przygotujcie Wasze żaglowce i Wasze załogi na ten sztorm. Nie wiemy jak potężny będzie ten sztorm bo płyniemy we mgle informacyjnej - może z wielkiej chmury będzie mały deszcz ale bardziej prawdopodobne, ze oberwiemy wszyscy i to mocno.Dr n. med. Maciej Jędrzejko
Wojciech Cejrowski krytykuje decyzję episkopatu związaną z przyjmowaniem komunii świętej "na rękę" – A czy nie prościej byłoby w ogóle wstrzymać się z nią w obliczu epidemii? Skąd wiadomo, że akurat ksiądz nie będzie miał na rękach wirusów? Może sobie je odkazić, ale wystarczy, że jakaś babcia mu chrząknie blisko ręki i już wierni dostają zarazki w bonusie prosto do ust... #Komunia Święta "na rękę" (świętokradztwo!) to gwarancja szerzenia zarazy. Na dłoniach wirusa mają wszyscy w kościele (z klamek, z windy, z tramwaju), a w ustach wirusa mają tylko chorzy. Najbezpieczniej do ust i na klęczkach - nie dmuchamy księdzu w twarz.#Kościół #koronawirus
Bezmyślna kobieta wsiadła do windy, ale nie zauważyła, że jej pies nie zdążył – Właścicielka psa weszła do windy, po czym zamknęły się za nią drzwi. Pies, który był uwiązany na smyczy, nie zdążył wsiąść, podczas gdy winda ruszyła.Gdyby nie szybka reakcja 27-latka,zwierzę najprawdopodobniej zginęłoby
W Warszawie Carrefour otworzył swój pierwszy bezobsługowy i całodobowy sklep. Klienci będą mogli robić tam zakupy 7 dni w tygodniu, przez 24 godziny – Maszyny vendingowe są dopasowane do charakteru produktów, podawanych klientom za pomocą wind, gwarantując bezpieczeństwo artykułów nawet tak delikatnych, jak jajka. Sprzedaż prowadzona jest poprzez panel dotykowy, co oznacza, że lista zakupowa oraz płatność przy pomocy karty lub aplikacji BLIK odbywa się tylko raz, a odbiór zakupów realizowany jest w poszczególnych maszynach vendingowych
Geniusz wymyślił proste zastępstwo dla windy –
0:02
 –  4 PERSONS MAX 1000 KG OR 1 HORSE 5,050 BANANAS 6,666 HENS EGGS 2,941 PIGEONS 88 HADDOCK 3 FEMINISTS
O nienawiści sąsiadów i walcez niepełnosprawnym weteranem – Weteran Igor Żulew, który mieszka w 5-piętrowym bloku w Kostromie (Rosja), porusza się na wózku inwalidzkim. Został poważnie ranny podczas wojny w Afganistanie i od tamtego czasu nie może samodzielnie chodzić. Przez wiele lat był uwięziony we własnym mieszkaniu, ponieważ w budynku nie ma windy.Igor nie chciał już dłużej tak żyć i wystąpił z wnioskiem o zainstalowanie specjalnej rampy na klatce schodowej. Udało się i z polecenia burmistrza miasta, zarząd budynku zamontował rampę dla wózków inwalidzkich. Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło. Mieszkańcy bloku znienawidzili weterana i zaczęli go pozywać do sądu. Uzasadniali swoją złość po pierwsze tym, że względu na rampę na klatce schodowej, niemożliwe stało się wnoszenie do mieszkań rowerów, a mieszkańcy zostali zmuszeni do umieszczenia ich w swoich garażach i piwnicach. Po drugie, sporo osób z oburzeniem pytało dlaczego oni mają stać i czekać ze swoim dzieckiem lub torbami z zakupami, aż weteran zjedzie sobie na dół? Po trzecie, koszt czynszu (doliczono obsługę rampy), wzrósł dla wszystkich mieszkańców o 16 rubli (czyli o niecałą 1 zł).Dziwi mnie fakt, że ludzie w taki sposób traktują człowieka niepełnosprawnego, który dodatkowo walczył dla kraju. Masz zdrowe nogi, dzięki którym chodzisz lub pedałujesz na rowerze, ale jesteś zbyt leniwy, aby przejść się parę kroków do garażu. I oczywiście też nie możesz poczekać i postać przez minutę lub dwie dopóki osoba niepełnosprawna nie przemieści się za pomocą rampy.Moim zdaniem obwinianie osoby, która nie może chodzić jest niesprawiedliwe, a mieć pretensje o te dodatkowe 16 rubli (niecała złotówka) to też lekkie przegięcie.Ta sytuacja pokazuje jaki stosunek mają czasem obywatele do weteranów. Każdemu łatwo przychodzi pisanie na facebooku czy instagramie słów: „pamiętamy i jesteśmy dumni”, albo ozdabianie samochodów patriotycznymi naklejkami i flagami, tylko po to, by ludzie wokół podziwiali jak bardzo szanujesz i kochasz.Tylko co robią tacy ludzie gdy chodzi o zwykłą pomoc prawdziwemu weteranowi? Kłócą się o te 16 rubli, bo to jest ważniejsze niż żyjąca osoba, która próbuje normalnie żyć i która pewnie oddałaby wszystko, aby móc znów wyjść z mieszkania na własnych nogach