Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 199 takich demotywatorów

Pamiętam czasy, kiedy takie rzeczy działy się tylko w Rosji albo na Białorusi –  Ojciec Krzysztofa Brejzy ma usłyszeć zarzuty. "Błyskawiczny odwet służb PiS" MIKOŁAJ PODOLSKI dzisiaj 15 04 2 minuty Pracownicy Centralnego Biura Antykorupcyjnego przywieźli w poniedziałek rano wezwanie na przesłuchanie Ryszardowi Brejzie, prezydentowi Inowrocławia. Ma pojawic się za tydzień w gdańskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego o dokonanie przestępstwa. - To błyskawiczny odwet służb PiS - uważa jego syn Krzysztof Brejza. Senator KO zasugerował, że to odpowiedz na złożenie przez niego pozwu przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, o czym rano informowaliśmy w Onecie.
Źródło: onet.pl
Stowarzyszenie "Kobiety Filmu" napisało list do pierwszych dam - Danuty Wałęsy, Jolanty Kwaśniewskiej, Anny Komorowskiej i Agaty Kornhauser-Dudy, aby wstawiły się za imigrantkami i ich dziećmi przebywającymi na granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską – Dwie byłe prezydentowe (Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska) odpowiedziały na to wezwanie i pojawią się w sobotę o godz. 14 przed placówką Straży Granicznej w Michałowie. Tam wygłoszą apel o udzielenie pomocy imigrantom.Danuta Wałęsa wspiera akcję, lecz ze względów zdrowotnych na granicy się pojawić nie może.Agata Duda milczy
Straż pożarna w Londynie została wezwana, aby uratować papugę, która od 3 dni siedziała na dachu. Gdy jeden ze strażaków wspiął się po drabinie, papuga powiedziała mu: Fuck off (odpieprz się) –
Nie jest to pierwsze tego typu wezwanie hierarchów, którzy np. w kwietniu 2021 roku postulowali, by wierni sprzedawali cały swój majątek – Ciekawe czy Kościół posłucha własnych rad i rozda majątek ubogim
Reprezentant Gabonu Guélor Kanga Kaku został wezwany celem złożenia wyjaśnień. Pomocnik musi wytłumaczyć jak to się stało, że urodził się w 1990 roku, podczas gdy jego matka zmarław 1985 –
- Po odłączeniu prądu, wprowadzono strażaka w zabezpieczeniu poprzez otwór rewizyjny do komory wentylacyjnej - opisuje bryg. Mariusz Mantych. – Udało się ewakuowano bociana na zewnątrz komina. Kiedy okazało się, że ptak nie jest ranny, wypuszczono go na wolność
 –
 –  To o mnie:Dawajcie kaskaderado tego, nie pisałem sięna takie gównoChcemy tylko,żebyś przyszedłna 8 rano do pracyWezwijciekaskaderaDEMOTYWATORY.PL
 –  Polska i Węgry są w sprawie klimatubardziej praworządne od Niemiec:A Jakub Wiech pisze - mikroblog1d .OMili Państwo, ważna rzecz.Polska oraz:CzechyJFrancjaSłowacjaSłoweniaTYRumuniaWęgrywystosowały wspólny list do Komisji Europejskiejw obronie energetyki jądrowej w Unii.Ma to być „pilne wezwanie do zapewnieniaprawdziwie równych reguł gry dla atomu w UE".Przywódcy tych państw zwracają uwagę, że„rozwój sektora jądrowego w UE jestkwestionowany przez szereg państwczłonkowskich, pomimo jego niezbędnego wkładuw walkę ze zmianami klimatycznymi, a takżerozległych, wciąż niewykorzystanych synergiimiędzy technologiami jądrowymi i odnawialnymi".No, to Polska i Węgry - w kwestii klimatu - stająsię bardziej praworządne niż NiemcyJoint letter from the Czech Republic, French Republic, Hungary, Republic ofPoland, Romania, Slovak Republic and Republic of Sloveniaon the role of nuclear power in the EU climate and energy policy19.03.2021Ms Ursula von der LeyenPresident of the European CommissionMr Frans TimmermansExecutive vice-PresidentMs Mairead MeGuinnessCommissioner for Financial services,financial stability and Capital MarketsUnionMs Kadri SimsonCommissioner for EnergyEuropean CommissionDEMOTYWATORY.PL
Do parunastu organizacji pozarządowych, które jasno poparły prawo kobiet do aborcji, spłynęły maile na temat zamachów bombowych w ich siedzibach – m.in. Grupa Stonewall, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Greenpeace, Sieć Obywatelska Watchdog, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Dane sprawców zostały już przekazane policji.Tak wygląda to ich "pro life" [kontakt] Aborcja tomorderstwo OdebraneOnienawidzimylewicy 12.04do interwencja, klon. biuro..,. vPopierasz Strajk Kobiet?Teraz przyszedł czas na spłatę Podłożyliśmy jużbombę w twoim biurze Nie słyszałaś Wysadzimy jąw powietrze0 wiele za długo znosiliśmy wybryki lewaków, ichwezwanie do zniszczenia tradycyjnych wartościMy nie możemy dłużej przymykać na to oczu.Będziemy działać zdecydowanieNie obchodzi nas twój los Ostrzeżenie już było.W takim razie proszę winić tylko siebieAborcja to morderstwo! Życie za 2ycie' Krew za krew'
Ruch Black Lives Matter został nominowany do pokojowej nagrody Nobla w 2021 r. - za sposób, w jaki jego wezwanie do zmian systemowych rozprzestrzeniło się na całym świecie –
W 1959 roku policja otrzymała wezwanie do biblioteki w Karolinie Południowej, kiedy 9-letni Ronald McNair odmówił wyjścia. Jakiś czas pózniej obronił doktorat z fizyki na MIT i zginął tragicznie w 1986 roku w katastrofie promu Challenger. – Biblioteka, ktora kiedyś odmówiła mu dostępu do książek z powodu koloru skory, dziś nosi jego imię
 –  Parę lat temu jeździłem uberem. 12 w nocy, jadę pod pub Na miejscu 3 najebanych gości, odwożę ich po domach 4 rano, wezwanie pod ten sam pub, przyjeżdżam, znowu ci sami trzej
To ojciec zadzwonił po funkcjonariuszy: wspiera Łukaszenkę i sprzeciwia się politycznym poglądom własnych dzieci, które opowiadają się za zmianami. – Milicjanci, którzy przybyli, zrobili zdjęcia balkonu i powiedzieli, że oceniają zasłony jako pikietę. Wydawało się jednak, że wszystko zostało załatwione: zasłony zostały natychmiast zdjęte, a „stróże prawa” obiecali, że nie pociągną do odpowiedzialności członków rodziny przed wymiar sprawiedliwości. „Jesteśmy bardzo zdenerwowani. Nie strach, nie złość, nie nienawiść, a po prostu poczucie urazy" - tak Olga dzieli się emocjami z powodu z działań jej ojca. „Tak właśnie żyjemy - niby duża rodzina, ale faktycznie okazuje się, że on po prostu doniósł na swoich bliskich"
Dziewczyny z mniejszych miast są zastraszane wezwaniami na policję za udział w protestach. Oto co do powiedzenia ma jedna z nich –

Sytuacja w szpitalach jest gorsza niż mogłoby się wydawać:

 –  Pawel Reszka2dSt3S ipodnsgooodrSfeSiz.d  · Dlaczego umierają„Moja żona ma covida. Modlę się, żeby nie musiała iść do szpitala. Oddziały covidowe to umieralnie” (rezydent anestezjologii) Dokładnie miesiąc temu minister Adam Niedzielski zapowiedział „podwojenie dostępnej bazy łóżek” dla pacjentów zakażonych wirusem. I udało się! Było 15 tys. łóżek, jest 35 tys. W ciągu 30 dni przybyło 20 tys.!Są jednak pytania: czy stoi przy nich odpowiedni sprzęt? Mają dostęp do tlenu? Skąd wzięto lekarzy, pielęgniarki, ratowników, by je obsługiwali? Łóżka są na serio? Czy też dyrektorzy szpitali, by poprawić humor ministrowi, tworzyli je szybkim pociągnięciem pisaka, robiąc np. z interny „internę covidową”?Statystycznie wyglądamy świetnie – tylko 60 proc. łóżek covidowych jest zajętych. Do tego mamy 657 wolnych respiratorów (wypada po 41 na województwo). Zachorowań mniej. Tylko dlaczego bijemy rekordy w liczbie zgonów? Zadzwoniłem do lekarza, który od miesięcy jest na pierwszej linii. Zapytałem, czy tak samo jak premier Morawiecki uważa, że osiągamy delikatną przewagę w walce z wirusem.„Redaktorze,telefon w lekarskim nie milknie. Przez cały dyżur biegam po siedmiopiętrowym szpitalu: laryngologia, okulistyka, chirurgia dziecięca, pulmonologia, ginekologia, chirurgia, ortopedia, onkologia, hematologia, radiologia, pediatria... Konsultacje, wkłucia centralne, reanimacja.Pacjenci umierają. Mój ostatni 24-godzinny dyżur odmierzała śmierć: zgon, zgon... pizza (zdążyłem zjeść połowę, bo mnie wezwali), zgon, zgon... Półtorej godziny snu i znów wezwanie. „Leć, bo się pacjent załamał”. Biegnę. Nie dobiegłem na czas. Taki dyżur to standard.Wieszasz kartkę i jużWiesz, że tych ludzi można byłoby uratować? Na pewno by żyli, gdyby to, co widzisz w statystykach, odpowiadało prawdzie. Mówisz, że „statystycznie” mamy zapas łóżek dla pacjentów covidowych.Opowiem ci, jakie to łóżka. Nasz szpital od początku pandemii przechodzi ciągłe reorganizacje. Najpierw covidowcy leżeli w wydzielonym budynku, potem tworzono miejsca covidowe na poszczególnych oddziałach, potem część pacjentów covidowych przeniesiono do innego skrzydła.To wszystko oznacza chaos. Na laryngologii jest oddział covidowy, laryngologia jest tam, gdzie okulistyka, okulistyka tam, gdzie chirurgia dziecięca, chirurgia dziecięca tam, gdzie pediatria... A jutro może się to zmienić.Każda z tych rotacji przynosi statystyczne zwiększenie liczby łóżek covidowych. Jak? Wieszasz kartkę na drzwiach: „Oddział covidowy” – i już! Ale co to za oddział covidowy bez respiratorów, sprzętu, personelu? Sprzęt w kartonach: cewniki naczyniowe, cewniki pęcherzowe. Personel przypadkowy, z łapanki.                                             ***Zakładam wkłucie centralne. Sam go na jałowo nie założę. Musi ktoś pomagać. Jest pielęgniarka, ale ona nie wie, gdzie co leży:– Doktorze, ja nie jestem z tego oddziału.– Ja też nie.– Może w tych kartonach.– Może.Czas leci. Chory pogarsza się oddechowo.– Co to za pacjent?Milczenie.– Jakie ma obciążenia?Milczenie.Wszystkie pielęgniarki są z innych oddziałów. Nie mają prawa kojarzyć tych pacjentów – cztery dziewczyny na 40 pacjentów!Kolejne wezwanie. Covidowa interna. Pacjent niewydolny oddechowo. Intubuję, reanimuję. 5, 10, 15 minut. Żadnego efektu. Jestem wykończony. W 20. minucie padam, nie jestem w stanie ratować go dalej. Przerywam. Patrzę na niego, całkiem młody gość. Rocznik 65. Myślałem, że się uda.                                            ***Ktoś mnie puka w plecy. Pielęgniarka z interny: – Doktorze, a możesz spojrzeć, bo tam nam się jeszcze jedna pani pogarsza. Babcia. Obrzęki, zmiany pozakrzepowe na kończynach dolnych. Każę ją położyć na brzuchu. Saturacja się poprawia.– Jaki lekarz prowadzi?Nikt nie wie.– Dobra, pani musi tak leżeć.Po kilku godzinach łapie mnie internistka.– Pan reanimował moją pacjentkę?– Ja? Chyba nie…– Taka starsza pani na internie.– Na internie przekładałem jedną panią na brzuch.– O nią chodzi.– Co z nią?– Jak przyszłam, to była martwa… Jakby pan napisał, że była konsultacja anestezjologiczna...Nawet nie zauważyła, kiedy pacjentka jej zeszła! Teraz szuka dupokrytki. I co ja mogę napisać? Brak dalszych wskazań do eskalacji terapii, czyli że była nie do uratowania? Napiszę. Pomogę. Doktor jest sama na oddziale, też musi biegać po całym szpitalu i konsultować internistycznie. Nie ma szans, żeby to ogarnęła.                                                 ***Wzywają mnie do założenia wkłucia centralnego dla covidowca. Dziadek, 80 lat. W bardzo złym stanie. Niewydolny krążeniowo, obrzęknięty. Zakładam wkłucie. Piszę w konsultacji prośbę o wykonanie gazometrii i biegnę. Wzywają mnie na inne oddziały.O godz. 2:45 znów wezwanie do tego samego pacjenta: „Pacjent pogarszający się oddechowo”. Wracam. Dobijam się do drzwi, dzwonię. Na oddziale nie ma personelu. Za drzwiami pacjenci covidowi. Jeden z nich właśnie się załamuje!Idę w zakontaminowanym kombinezonie przez czystą część. Nie powinienem tego robić, ale człowiek chyba tam umiera. Pacjent leży na płasko, na plecach. Monitor obok, czujnik saturacji obok. Stoją sobie. Nie zostały podłączone. Podnoszę wezgłowie, podnoszę pacjenta. Uzyskuję saturację 85. Trzeba pilnie wykonać ileś czynności. Ale tu, kurwa, nie ma nikogo. Komu mam to zlecić?Wychodzę. Mijam pacjentów leżących na łóżkach. Starzy, niedołężni ludzie. Na ścianie kartka: „Telefon do pielęgniarek...”. Wiem, że żaden z pacjentów nie jest w stanie zatelefonować.Te oddziały to umieralnie. Są po to, żeby ludzie nie schodzili na ulicy.                                                  ***A ja? Kiedy ostatnio widziałem swoich pacjentów? A przecież mój oddział to OIOM! Pacjenci na stronie brudnej pod respiratorami, na czystej po wstrząsach, z zapaleniem otrzewnych, trzeba pilnować gospodarki wodnoelektrolitowej. Kiedy mam to robić, skoro konsultuję i reanimuję? Kto jest bez winy?Pamiętam z ostatnich dni jednego z covidowych pacjentów. Konsultowałem go na jakimś oddziale. Jak podszedłem do niego, miał niecałe 60 proc. saturacji. Patrzę, a w jego nogach leżą wąsy tlenowe!– Dlaczego to nie jest podłączone? – krzyczę do pielęgniarki.– A bo nie ma kto mu tego podłączyć, doktorze!Jezu! To zakładam te wąsy. Mija doba. Pacjent niewydolny oddechowo trafia do mnie na OIOM. Leży sobie pod respiratorem, leży, aż się butla z tlenem skończyła. I zmarł. Taka to, kurwa, smutna przygoda się zdarzyła.Dziwisz się? A ja wcale się nie dziwię. Na stronie brudnej na 19 pacjentów są trzy pielęgniarki. Powinno być dziesięć. Jedna na dwa stanowiska. Tlen w butlach, butle na dwukołowych wózkach przywiązane łańcuchami. Tak tu jest.Jeszcze pójdziemy za to siedzieć. To jest przecież sprawa do prokuratury. I co ja powiem: „Pacjent zmarł, bo skończyła się butla z tlenem, bo nie było komu przypilnować, bo jest mało pielęgniarek”? A co to obchodzi żonę tego faceta? Albo pana prokuratora? Jak widzisz, trudno przeżyć w moim szpitalu. Tu musisz mieć szczęście. Jak ktoś spostrzeże, że butla się kończy, będzie OK.Czytaj też: Lekarze alarmują. Zaraz będziemy tu mieli LombardięTlenu nie ma, nikt nie powiedziałDlaczego używamy butli? Brak tlenu w instalacji szpitalnej. Za dużo pacjentów podłączonych do respiratorów. Oczywiście, nikt nam niczego nie powiedział. Wszystko sprawdza się na żywym organizmie. Podłączam pacjenta pod respirator. Nie działa. Drugi? Lepiej. Po chwili dzwoni lekarka: – Coś się dzieje złego z pacjentem. Desaturuje!Sprawdzamy. Respirator nastawiony na 100 proc. podaje tylko w 36 proc. Wtedy wpadliśmy na to, że trzeba sprowadzić butlę, bo w ścianie ciśnienie jest zbyt niskie.                                               ***Na interwencję do drugiego budynku szpitalnego, gdzie jest kilka „lżejszych” oddziałów covidowych, jeździmy karetką. Leczy tam fajny hematolog, miły chirurg, neurolog, nefrolog. Ale nie ma anestezjologów, lekarzy medycyny ratunkowej ani sprzętu. Więc jak się ktoś pogorszy, muszą wzywać nas. Najczęściej wzywają na ostatnią chwilę.Dlaczego? Otóż mają jeden monitor i dwa pulsoksymetry na oddział. Jeśli chory nie jest podłączony do sprzętu, to oni nie widzą, że się pogarsza. Tym bardziej że przy covidzie pacjenci z saturacją 70 proc. potrafią logicznie rozmawiać. Nie widać problemów. Aż nagle bach... Oni reagują, jak nastąpi to bach. Mówiąc wprost – jak pacjent zsinieje, dzwonią po nas.Respirator wziąć. Lifepacka: monitor z funkcją defibrylacji, kardiowersji brać. Plecak z ambu, z lekami, rurkami. Leki z lodówki. Dygam z tym do karetki. Z pielęgniarką przebieramy się w kombinezony. A pacjent się tam dusi.Rzadko udaje się zdążyć. Jesteśmy w drodze i dostajemy informację: „Możecie wracać, już po wszystkim”. Czasami nas nawet nie wołają. Widzą, że i tak nie zdążymy. I to też jest statystyka w praktyce. Na tamtych oddziałach są wyłącznie łóżka covidowe, które widzi w tabelkach pan minister. Ale są to łóżka bez dostępu do tlenu, bez sprzętu pomiarowego i bez personelu.                                                   ***Na interwencję zawsze chcę brać ze sobą pielęgniarkę z OIOM. One są doświadczone, znają się na rzeczy. Gdy trwa reanimacja, chcesz kogoś takiego obok siebie.Proszę je: „No pojedź ze mną” – i chyba nie muszę ci mówić, jaki jest ich stosunek do moich próśb. „Doktor, a może byś znalazł kogoś innego, co?”.Nie mam pretensji. Są upocone, umęczone, ledwie stoją. „Ratowanie życia” brzmi pięknie, ale to ciężka fizyczna praca. Pacjent waży 150 kg. Przenieś go z pielęgniarką na nosze!Wspominałem ci, że z okazji 11 listopada szpital wypłacał nagrody za walkę z covidem? Dostali różni ludzie: pan związkowiec, pani z kadr... Nie dosłała żadna z oiomowych pielęgniarek.                                               ***Anestezjolog ma grubą skórę. Często oglądamy śmierć. Mamy taką pracę. Mówimy: „mogę reanimować i jeść kanapkę”, ale dziś łapię się za głowę. Jesteśmy wykończeni fizycznie i psychicznie. A to nie jest nawet środek epidemii. Miesiące walki przed nami. Wypłaszczanie krzywej widać tylko w ministerstwie. I chyba tylko dzięki sztuczkom matematycznym. Bo u nas jest dramat.Wczoraj zakaziła się moja żona. Ciągle myślę, co zrobić, jak się pogorszy oddechowo. Zostawiać ją w domu? Słać do szpitala? Ale kto się nią tam zajmie, jak nie będzie mnie obok? Czy przepracowany lekarz albo pielęgniarka zauważy, że tlen w butli się kończy? Skoro ja się boję, co muszą przeżywać inni ludzie, którzy nie są lekarzami?Myślę, że niedługo też się zakażę. Prawdę mówiąc, liczę na to. Chciałbym odpocząć od tego burdelu.PozdrawiamP.”Fot. Paweł ReszkaRelacje też na https://www.facebook.com/ReszkaPai polityka.pl
 –  Michał Danielewski\%^t @synczeslawaTymczasem faszystowskiebojówki, które zebrały się nawarszawskiej Starówce,rzuciły się na policję.Powtórzmy, bojówki zebranena wezwanie wicepremierads. bezpieczeństwaKaczyńskiego, rzuciły się napolicję
 –  2020Ten wyrok [TK] stał siępowodem do gwałtownychwystąpień społecznych. (...)W tych demonstracjachbardzo często na wezwaniedorosłych uczestniczątakże dzieci- Jarosław Kaczyński, 27.10.20201981Strajki, gotowośćstrajkowa, akcje protestacyjnestały się normą. Wciąga siędo nich nawet szkolną młodzież- gen. Wojciech Jaruzelski, 13.12,1981
Pies Jethro to bohater wielu przyszłych psów policyjnych w USA – Jethro był psem policyjnym, właściwie partnerem i członkiem rodziny Ryana Davisa, był on szczególnie ważny dla córki Ryana. Ryan został jego właścicielem, gdy Jethro miał 8 miesięcy, od samego początku Ryan traktował swojego partnera jak członka rodziny. W styczniu 2016 roku, pewnej nocy Ryan dostał wezwanie o rabunku w warzywniaku, wziął więc swojego psiego pupila i wyruszyli na akcję. Po dotarciu, zastali przestępce i niestety okazało się, że był on uzbrojony. Napastnik Kelontre Barefield, oddał kilka strzałów w stronę Ryana. Pies Jethro natychmiastowo zasłonił swojego właściciela i przyjął na siebie większość pocisków. Ryanowi udało się powstrzymać napastnika, niestety jego pupil już zmarł. Jethro miał zaledwie 2 lata. Jego historia zapoczątkowała akcję, dzięki której ludzie zaczęli wpłacać dobrowolne dotację w celu wyposażenia psów w owe kamizelki. Kelontre Barefield został skazany na 45 lat więzienia, z czego 34 za zabicie psa
 –  Nie uwierzycie gdzie byłam ostatnio z ekipą pogotowia.	U znachora :)	Wezwanie do bólu w klatce, pan koło 60tki, leczy się (!) z	powodu nadciśnienia.	Wysiadamy z karetki, a tu na domku stylowa tabliczka	"Bioenergoterapeuta, homeopata, medycyna naturalna"	brakowało tylko "wyciąganie królików z kapeluszy, tanio".	Wchodzimy, pan prezentuje objawy zawału serca. W takiej	sytuacji trzeba leki podać :) Nie mogłam się powstrzymać...	J: Prawdopodobnie ma pan zawal, będzie trzeba rozpocząć	leczenie, ale pan się chyba nie zgodzi?	B: Nie nie, ja się zgadzam.	J: Naprawdę? Ale tu będzie trzeba leki przyjąć, wie pan,	sama chemia.	B: Tak, oczywiście.	J: Wie pan, muszę się upewnić, bo niestety prawo zabrania	nam leczyć wbrew woli i poglądom pacjenta. Na pewno pan	jako homeopata zgadza się na przyjęcie zwykłych leków?	B: No niech pani nie będzie złośliwa!	J: (podając leki) Ja? Ależ proszę... tak się tylko upewniam,	bo z tego co pamiętam, poradził pan odstawić szkodliwą	chemię kilku moim pacjentom. Jeden już zresztą nie żyje.	B: Pani i tak nie zrozumie sil natury. Trzeba uwierzyć!	J: Ach... więc pan nie wierzy wystarczająco najwyraźniej...	Aż szkoda, że mnie tajemnica lekarska obowiązuje. Byłoby	o czym dyskutować z pańskimi ofiarami.	B: (foch)	Pan Bio spędził w szpitalu tydzień. Nie wybrzydzał na leki,	na terapię konwencjonalną. Jakoś tak chyba pomogła.	PIEKIELNI