Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 102 takie demotywatory

Przemiana niepozornej gąsienicy w pięknego motyla, która zachwyciła tysiące internautów:

 –  Poznajcie gąsienicę o imieniu Chicken Nugget. Jej przemiana w motyla fascynowała internautów przez całe lato.16 letni użytkownik Tumblra o nicku Oddity, mieszkający w Georgii znalazł tę gąsienicę w drodze do szkoły i nazwał ją Chicken Nugget ponieważ  to pierwsze co przyszło mu do głowy.Chicken Nugget jest gąsienicą motyla Papilio troilus i jest żółta zanim zacznie się przepoczwarzać. Oddity napisał na swoim Tumblr; "moje nowe zwierzątko się nie opiernicza, zaczyna tkać coś jedwabnego. Na pewno zmieni się w Metapoda".Oddity zdecydował się na zabranie gąsienicy do domu ponieważ była ona śliczna i nie chciał aby ktoś ją rozdeptał. „Zrobiłem dla niej pokój, teraz obserwuję jak łazi po nim i sprawdza każdy kąt.”Oddity dokumentował każdy etap przemiany swojego pupila. Post był udostępniany przez ludzi ma już 430000 wpisów."Chicken Nugget jest kozakiem, stosuje zaawansowane techniki balansowania"."Puszczam mu muzykę aby lepiej się wczuł w metamorfostrefę". Chicken Nugget spędził w kokonie 14 dni. "To było dziwne i trochę smutne" powiedział Oddity. Oddity powtarzał, że wiedział, że będzie musiał wypuścić motyla i pozwolić mu żyć na własną rękę.W niedzielę Chicken Nugget w końcu wyszedłz kokonu w postaci motyla. Oddity niestety nie widział jak to się stało. "Wiedziałem że wyjdzie w ten dzień ale musiałem iść na próbę zespołu. Gdy wróciłem do domu, Chicken Nugget latał sobie po łazience". Internauci zaczęli dyskutować czy motyl nie jest chimera ponieważ miał niesymetryczne skrzydła. Oddity mówi, że Chicken Nugget ma zarówno męskie jak i żeńskie cechy płciowe czyli jest gynandromorfem."On nie ma w sobie nic symetrycznego”Oddity zatrzymał motyla przez jedną noc ponieważ wydawało mu się, że skrzydła jeszcze nie są takie jak powinny być a następnego dnia wypuścił go na wolność.„Było mi trochę smutno widząc jak odlatuje ale również trochę pozytywnie.”

Zakazane!

Zakazane! –  Posłuchaj! Nie możeszpatrzeć w dół!NIE IDŹ DALEJ!Dlaczego nadal tu jesteś?Zawracaj!Ostrzegam Cię!Daję Ci ostatnią szansę.Nie patrz na tego demota!A ty nadal tu jesteś.Buntownik, co?Jak już tu jesteś to dajMOCNEMIŁEGO DNIA!

Nie upgrejduj swojej dziewczyny do wyższej wersji. Potem same z tym problemy

Nie upgrejduj swojej dziewczyny do wyższej wersji. Potem same z tym problemy –  Rok temu mój znajomy upgrejdowałDziewczynę 4.0 do Żony 1.0. Jak się okazało, nowaaplikacja jest strasznie pamięciożerna i zostawiabardzo mało wolnych zasobów systemowych dlainnych aplikacji. Zauważył on również, że Żona 1.0wytwarza Dziecioprocesy, które dodatkowozużywają zasoby. Na dodatek ani słowem niewspomniano o takowym fenomenie wdokumentacji produktu, aczkolwiek inniużytkownicy informowali, że można czegotakiego oczekiwać, ponieważ taka jest natura tejaplikacji.Żona 1.0 nie tylko samoinstaluje się, aleuruchamia się zawsze przy starcie systemu, wzwiązku z czym może potem monitorowaćwszystkie pozostałe działania systemu.Niektórych aplikacji, takich jak Noc Pokerowa10.3, Wieczór Kawalerski 2.5, Striptiz w Pubie 7.0nie można już uruchomić, gdyż zawieszajądziałanie systemu (choć wcześniej te aplikacjedziałały bez zarzutu).Żona 1.0 nie zawiera opcji instalacji. Z tegopowodu instalacja niechcianych plug-in'ów,takich jak Teciowa, czy Szwagier Beta, jestnieunikniona. Także wydajnoć systemu wydaje sięmaleć z każdym dniem. Mój znajomy chciałby, abydo następnej wersji Żony, Żona 2.0 zostałydodane następujące cechy:• przycisk "Nie przypominaj ml więcej"- przycisk "Minimalizuj"- możliwoć kasowania pliku 'Ból głowy'- delnstalator umożliwiający odlnstalowanlewersji 2.0 bez utraty Innych zasobówsystemowych- opcja używania drivera sieciowego w "trybierozwiązłym", pozwalającego na lepsze, bardziejefektywne wykorzystanie systemowego PróbnikaSprzętowegoOsobicle to wolałbym uniknąć wszystkichbólów związanych z Żoną i.o pozostając przyDziewczynie 3.0. Jednak nawet tu było wieleproblemów. Najwidoczniej nie możnanadinstalować Dziewczyny 4.0 na wersję 3.0.Należy najpierw odinstalować Dziewczynę 3.0, wprzeciwnym wypadku te dwie wersje Dziewczynybędą konfllktować na wspólnym porcie 1/0. Inniużytkownicy powiadomili mnie o tym długo jużIstniejącym problemie. To chyba wyjaśnia, costało się z wersjami 1.0 i 2.0. Ale żeby było jeszczefajniej, to program deinstalacyjny Dziewczyny 3.0nie pracuje zbyt dobrze, zostawia niechcianeślady aplikacji w systemie. Innym znanymproblemem jest to, że wszystkie wersjeDziewczyny wyświetla|ą taki krótki, lecz niezwykleirytujący komunikat o korzyciach upgrejdu doŻony 1.0! VIRUS ALERT!!!!!!!!Użytkownik powinien być wiadom, że Żona 1.0ma nieudokumentowanego buga. Jeśli spróbujeszzainstalować Kochankę 1.1 przed odinstalowaniemŻony 1.0 - Żona 1.0 przed odinstalowaniem sięskasuje wszystkie zasoby w plikach MSMoney.Kiedy co takiego się stanie, Kochanka 1.1 niezainstaluje się i otrzymasz komunikat "Błąd:Niewystarczające zasoby”. Aby uniknąćwspomnianego buraka, spróbuj zainstalowaćKochankę 1.1 na innym systemie i nigdy nieuruchamiaj żadnych aplikacji przenoszących pliki(np. PodbrzuszeLink) pomiędzy dwomasystemami.P.S. Nawet nie myśl o wspólnym katalogu!!!

Prawdziwy ojciec żadnych wyzwań się nie boi

Prawdziwy ojciecżadnych wyzwań się nie boi –  Użytkownik reddita - Redditbobby, podzielił się swoimi doświadczeniami w Internecie. Pewnego dnia jego żona miała poranne spotkanie i on musiał pomóc córce w przygotowaniach do szkoły. Kiedy nauczycielka zobaczyła jej fryzurę powiedziała „Ok, jakoś to naprawimy". Wtedy postanowił, że nauczy się jak robić piękne fryzury swojej córce. Zaczął powoli uczyć się jak zrobić podstawowe fryzury i postanowił swoją wiedzą dzielić się z innymi ojcami. Organizuje dla nich zajęcia, na których ojcowie uczą się jak zaplatać warkocze i czesać piękne, równe kucyki. Zajęcia nie tylko pomagają ojcom poznać tajniki fryzur, ale też poprawiają ich relacje z córkami. Ojcowie sq dumni ze swoich pięknych księżniczek, a one z dzielnych ojców!

Słowa, która uderzają w samo serce

Słowa, która uderzają w samo serce – Nikt nie powie ci więcej o życiu niż osoba, która tyle przeżyła Mój przyjaciel zmarł i nie wiem, co mam ze sobą zrobić. To zdanie umieścił anonimowy użytkownik na forum internetowym. Nikt nie wie kim jest ta osoba. Pewne jest tylko to, że przeżywa ogromne cierpienie z powodu śmierci bliskiej mu osoby. Niektórzy próbują wspierać go, doradzać, polecają poradnie i sposoby na wyciszenie. Wśród tej grupy znalazł się pewien starszy człowiek, który także postanowił dodać od siebie parę zdań. Jego teoria sprawi, że zmienisz swój sposób patrzenia na życie i śmierć. Jestem stary, co oznacza, że przeżyłem wiele osób, które coś dla mnie znaczyły. Straciłem najlepszych przyjaciół, krewnych, dziadków, matkę, studentów, sąsiadów i wiele innych osób. Nie mam dzieci i nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo musi boleć, gdy umiera dziecko. Jednak przez tyle lat mojego życia zdążyłem się czegoś nauczyć: Chciałbym móc powiedzieć, że można się przyzwyczaić do tego, że ludzie umierają, ale tego nie powiem. Za każdym razem, gdy ktoś bliski umiera (nieważne w jakich okolicznościach) tworzy się we mnie ogromna pustka. Moje blizny są moim świadectwem miłości i relacji, które miałem z tą osobą. A jeśli blizna jest głęboka, to była miłość. Blizny są świadectwem życia. Są dowodem na to, że kocham, żyję i czuję. Blizny są brzydkie tylko dla ludzi, którzy tego wszystkiego nie rozumieją. Sam zauważysz, że smutek i tęsknota przychodzą falami. Jeżeli statek idzie w dół, unoszą się rzeczy dookoła niego na wodzie. Piękne obrazy, materiały czy biżuteria. Tak samo jest ze śmiercią bliskiej Ci osoby, która jest właśnie jak ten statek. Odchodzi i nie ma, ale rzeczy, które pływają obok Ciebie przypominają Ci o jej pięknie. Wszystko, co możesz zrobić to dać się unosić na wodzie. Możesz znaleźć kawałek wraku, na którym możesz przez chwilę dryfować. Być może to będzie jakaś książka po zmarłej osobie, jej zdjęcie czy ubranie. A może to ktoś, kto po prostu Ci przypomina zmarłego. Przez jakiś czas właśnie dzięki temu możesz jakoś funkcjonować... Na początku fale są bardzo wysokie, bezlitosne i dają Ci tylko kilka chwil na odpoczynek. Na tym etapie po prostu musisz tylko utrzymać się na powierzchni. Po jakimś okresie, może to być kilka tygodni lub miesięcy, fale są jeszcze bardzo wysokie, ale występują coraz rzadziej. I w takich odstępach czasu można oddychać, jeść i pracować. Ale nadal nie wiesz, co sprawi, że przypomnisz sobie o swojej tragedii. Może to być piosenka, obraz, ulica czy zapach kawy. To może być cokolwiek... I fala znów w Ciebie uderza, ale pamiętaj, że między nimi jest życie. Twoje życie. W międzyczasie zdasz sobie sprawę, że fale są słabsze. Owszem, wciąż przychodzą, ale przerwy między nimi są większe i zaczynasz powoli zauważać świat. Zdajesz sobie sprawę, że są czyjeś urodziny, Boże Narodzenie i inne uroczystości. Jesteś w stanie sam się przygotować do wyjścia. Nadal znajdujesz się na powierzchni wody, ale fale uderzają w Ciebie coraz rzadziej. Uwierz w to, co pisze Ci stary człowiek. Fale nie odejdą nigdy, ale można nauczyć się z nimi żyć. Nawet nie chciałbyś, aby one odeszły, bo gdyby tak było to oznaczałoby, że zapomniałeś. Pamiętaj, że ich intensywność będzie się zmieniać. Wszystko to przetrwasz.

Równowaga

Równowaga –
Demot musi być prosty – bo przy obecnym poziomie edukacji, większość nie zrozumie

Wszyscy wokół narzekali na to miejsce, ale dopiero ten facet wziął się do roboty (25 obrazków)

Kiedy użytkownik iPhone'a po raz pierwszy kupi telefon z Androidem –

Internauta po wyjątkowo upokarzającym treningu postanowił poszukać wsparcia w Internecie. Nie spodziewał się, że odpowie mu sam Arnold Schwarzenegger! (7 obrazków)

Źródło: Wiem, że nie lubicie galerii, ale w tę naprawdę warto kliknąć

Brutalnie wyśmiali go w internecie. Teraz tysiące kobiet chce z nim zatańczyć- czyli historia pewnego "grubaska":

Brutalnie wyśmiali go w internecie. Teraz tysiące kobiet chce z nim zatańczyć- czyli historia pewnego "grubaska": –  Brutalnie wyśmiali go w internecie. Teraz dwa tysiące kobiet chcą z nim zatańczyćNa potańcówkę dedykowaną mężczyźnie w trzy dni zebrano prawie 40 tysięcy dolarów. Słów wsparcia udzielili mu m.in. Pharell i Moby.Wszystko zaczęło się od tematu założonego w popularnym serwisie 4Chan. „Ten egzemplarz przyłapaliśmy w zeszłym tygodniu na próbie tańca. Dał sobie spokój, kiedy zaczęliśmy się śmiać” - napisał autor posta. Dołączył do niego dwa zdjęcia - na pierwszym mężczyzna tańczył, na drugim był już wyraźnie zawstydzony.Sprawę nagłośnił użytkownik serwisu Imgur o nicku FrozenBadger. „Uważam, że to podłe” - napisał. - „Jeśli gdzieś tu jesteś, wielkoludzie, olej te dzieciaki. Tańcz”.Znaleźć mężczyznę ze zdjęć postanowiła Cassandra Fairbanks ze strony The Free Through Project. I wrzuciła obrazek z Imgura na Twittera.  ”Czy ktoś zna faceta ze zdjęcia lub tego, kto napisał tego posta? W Los Angeles jest dużo kobiet, które chciałyby zrobić coś specjalnego"By pomóc w poszukiwaniach, Cassandra stworzyła hashtag #DancingMan. "Tańczący człowieku, niewiele o tobie wiemy, ale zdjęcie w internecie powiedziało nam, że chciałeś zatańczyć i ktoś cię przekonał, że nie powinieneś. Chciałybyśmy zobaczyć cię tańczącego i jeśli tylko zechcesz, możesz zatańczyć z nami. (...) Żeby była jasność, jest nas 1727. I wszystkiej jesteśmy kobietami”Tysiące kobiet zaczęło szukać mężczyzny na Twitterze.Kto zna tego faceta? Chcemy zrobić dla niego wielką potańcówkę z masą pięknych kobiet. Jeśli ktoś zna tego mężczyznę, proszę dajcie znać mi lub Cassandrze. Planujemy coś bardzo specjalnego! Piętnowanie ludzi ze względu na wygląd jest okropne. Ludzie ukrywają się w social mediach. Pomóżcie mi i 2000 dziewczyn. Naprawdę mam nadzieję, że ktoś jest w stanie zidentyfikować Tańczącego Mężczyznę. Pół internetu chce go przytulić!W pewnym momencie ktoś przysłał zdjęcie mężczyzny, który wyglądał tak samo, jak ten ze zdjęcia. A do tego nosił tę samą bransoletkę: Czy to on? Zlokalizowaliśmy go w Londynie.Okazało się, że to był on! „Hura, Twiterze! Idziemy tańczyć!”Słowa wsparcia wyrazili Pharell Williams, Moby i Andrew WK.  „Cassandra, dawaj znać w sprawie potańcówy! Tańczący Mężczyzno, nigdy nie wstydź się samego siebie”Dla Tańczącego Mężczyzny będę DJ-ował za darmo. Nikt nigdy nie powinien wstydzić się tańca. „Ten gość jest totalnie mistrzem tańca i wspieram go na całego!”W końcu na to wszystko zareagował sam zainteresowany. Tańczący Mężczyzna założył konto na Twitterze i podziękował. Dzięki za zainteresowanie i za tweety. Nigdy bym się nie spodziewał, że taki dzień kiedykolwiek nastąpi.Sean - bo tak ma na imię Tańczący Mężczyzna - wkleił również swoje zdjęcie z bokserem Riddickiem Bowe.

Tak wygląda wnętrze dysku przenośnego firmy Toshiba

Tak wygląda wnętrze dyskuprzenośnego firmy Toshiba – W jej wnętrzu znajduje się pendrive, o pojemności 32GB. Dysk miał mieć pojemność 2TB. Pendrive działa w trybie zapętlonym. Oznacza to, że gdy dostępne 32 GB zostaną zapełnione, to urządzenie automatycznie kasuje dane, zapisuje dalej, kasuje, i tak w kółko. W ten sposób użytkownik myśli, że dysk faktycznie zapisuje te dane. Najciekawsze jest jednak to, że urządzenie poprawnie prezentuje wszystkie zapisane pliki, a także ich rozmiary więc na pierwszy rzut oka dysk działa prawidłowo.Chińska myśl techniczna w pełny wydaniu tego słowa

Serce rośnie gdy ktoś w tak błahy, a jednocześnie wspaniały sposób przywraca wiarę w ludzkość

Serce rośnie gdy ktoś w tak błahy, a jednocześnie wspaniały sposób przywraca wiarę w ludzkość –  Sylwester to szalona noc. Każdy z nas chce przeżyć wtedy coś wyjątkowego. Dla jednych to elegancki bal, dla drugich wycieczka w nieznane a dla trzecich to zabawa do białego rana. Dziś w moje ręce trafił post, który poruszył mnie dogłębnie. Na stronie wykop.pl użytkownik 1234samnie zdradził, jak wyglądał jego ostatni dzień w roku. Mężczyzna nastawiał się na szaleńczą noc, a przeżył zgoła coś innego… Mimo to uważa, że był to najpiękniejszy Sylwester w jego życiu. Sami zresztą przeczytajcie: „Wczoraj sylwester u znajomego. Trochę się spóźniłem i wpadłem dopiero około 21. Ostatnie dni były trochę ciężkie i męczące, więc szedłem z nastawieniem, że trochę się napiję, wyluzuję ze znajomymi. Nie miała to być jakaś wielka balanga, raczej zwykła domówka w gronie najbliższych znajomych. U tego kolegi trochę ciężka atmosfera, bo ich 9-letnia córka choruje na białaczkę od niedawna. Pomimo tego, nalegali, że zorganizują małą cichą imprezę. Gdy wszedłem do domu, przywitałem się i postanowiłem zajrzeć do małej, bo leżała w łóżku z jakimś przeziębieniem – jej mama co chwilę do niej zaglądała i zanosiła jej jakieś smakołyki. Zajrzałem do pokoju i przeżyłem duży szok, bo zobaczyłem jak wielkie szkody w tym małym ciałku wyrządziła ta wstrętna choroba. Zapadnięte policzki, brak włosów, rączki chude jak patyki. Łzy stają w oczach. Zauważyła mnie. Z uśmiechem woła „cześć wujku!” a ja starając się nie pokazać mojego zszokowania przytuliłem ją i powiedziałem „cześć maleńka”. „Obejrzysz ze mną bajkę?” Jak mógłbym odmówić. Oglądaliśmy „Krainę Lodu”. Mała musiała to widzieć już kilka razy, bo śpiewała wszystkie piosenki jakie tylko tam były. Mama co chwilę wchodziła i prosiła, żeby „wypuścić wujka do gości”, ale ja chciałem zostać. Obejrzeliśmy bajkę, pośmialiśmy się i wtedy mała zapytała, czy ulepię z nią bałwana. Gdy wytłumaczyłem jej, że nie bardzo możemy wyjść, bo jest chora a na polu jest zimno, zobaczyłem smutek w jej oczach. Powiedziałem tylko „Zaczekaj moment”. Posadziłem ją owiniętą w koc przy oknie i poszedłem do kumpla po kluczyki do samochodu. Włączyłem światła tak żeby oświetlić teren przed oknem i zacząłem nieudolnie próbować ulepić bałwana. Śnieg się nie lepił za bardzo i ogólnie było go mało, ale wszyscy goście przyłączyli się do pomocy i po kilkunastu minutach przed oknem stał całkiem niezły bałwan. A później wróciliśmydo środka, wszyscy przenieśli się do pokoju dziewczynki i razem z nią przy oknie oglądaliśmy fajerwerki wystrzeliwane przez sąsiadów. Małej kleiły się już strasznie oczka, ale wytrzymała do fajerwerków, później ułożona przez mamę zasnęła w łóżku. My posiedzieliśmy jeszcze z 2 godz. przy stole i rozeszliśmy się do domów. Gdy wróciłem do siebie płakałem do poduszki przez dobrą chwilę a później zasnąłem. Podczas całego Sylwestra wypiłem lampkę szampana Picolo, obejrzałem bajkę, ulepiłem bałwana i powiem wam szczerze, że był to mój najlepszy i najpiękniejszy sylwester w życiu”

Życie mija bardzo szybko

Życie mija bardzo szybko – Im szybciej zdasz sobie z tego sprawę,tym lepiej dla ciebie Mężczyzna opowiedział poruszającą historię o tym, jak zdał sobie sprawę, że zmarnował swoje życie. Użytkownik Reddita, JohnJerryson (46 l.) zamieścił swój wpis na forum o nazwie „Dziś zje*ałem”. Posty, które się tam pojawiają zazwyczaj są zabawne, ponieważ opisują pechowe wypadki, które przydarzyły się komuś w ciągu dnia. Ale ten facet zatytułował swoją opowieść inaczej: „Zje*ałem całe swoje życie”.Wpis był dość długi, ale naprawdę daje do myślenia i warto go przeczytać:„Cześć, mam na imię John. Przez jakiś czas tylko śledziłem forum, ale w końcu postanowiłem założyć konto, aby to napisać. Muszę coś z siebie wyrzucić. Parę słów o mnie. Jestem 46-letnim urzędnikiem i całe życie żyłem inaczej, niż chciałem. Nie mam żadnych marzeń ani zainteresowań. Stała praca od 9 do 17. Sześć dni w tygodniu. Przez 26 lat. Ciągle podążałem łatwiejszą ścieżką, co skończyło się na tym, że nie jestem tą samą osobą.Dziś dowiedziałem się, że żona zdradzała mnie przez ostatnie dziesięć lat, a mój syn nic do mnie nie czuje. Zdałem sobie też sprawę, że zabrakło mnie na pogrzebie ojca bez WYRAŹNEGO POWODU. Nie ukończyłem powieści, nie podróżowałem po świecie, nie pomogłem bezdomnym. To wszystko, czego pragnąłem dokonać, będąc nastolatkiem czy dwudziestolatkiem. Gdyby moje młodsze ja spotkało mnie dzisiaj, uderzyłbym sięw twarz. Zaraz opowiem, w jaki sposóbte marzenia się ulotniły.Zacznijmy od opisania mnie, gdy miałem 20 lat. Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy byłem pewien, że zamierzam zmienić świat. Ludzie mnie kochali, a ja kochałem ludzi. Byłem odkrywczy, kreatywny, spontaniczny, nie bałem się ryzyka i świetnie dogadywałem się z innymi. Miałem dwa marzenia. Pierwszym było napisanie utopijnej/dystopijnej książki. Drugim była podróż dookoła świata i pomoc bezdomnym. W tamtym czasie spotykałem się z moją żoną już cztery lata. Młodzieńcza miłość. Kochała we mnie spontaniczność, energię, zdolność rozśmieszania i kochania ludzi.Byłem pewien, że moja książka zmieni świat. Przedstawiłbym perspektywę „zła” i „wynaturzenia”, ukazując czytelnikom, że każdy myśli inaczej, że ludzie nigdy nie wiedzą, jaki czyn jest zły. W weku 20 lat miałem napisanych 70 stron. W wieku 46 lat nadal mam ich 70. Przed 20 rokiem życia podróżowałem po Nowej Zelandii i Filipinach. Planowałem zwiedzić całą Azję, następnie Europę, a potem Amerykę (swoją drogą mieszkam w Australii). Do dziś byłem tylko w Nowej Zelandii i na Filipinach. Dochodzimy do miejsca, w którym wszystko się popsuło. Moje największe żale. Miałem 20 lat. Byłem jedynakiem. Musiałem się ustabilizować. Musiałem podjąć po studiach pracę, która podporządkuje sobie całe moje życie. Poświęcić całe życie pacy od 9 do 17. Co sobie myślałem? Jak mogłem żyć, skoro to praca była moim życiem? Po powrocie do domu jadłem obiad, przygotowywałem się do roboty na kolejny dzień i kładłem spać o 22, żeby wstać o 6 nazajutrz. Boże, nie pamiętam, kiedy po raz ostatni kochałem się z żoną.Wczoraj żona przyznała się, że zdradza mnie od 10 lat. 10 lat. Brzmi jak kawał czasu, ale jatego nie pojmuję. Nawet mnie to nie rusza. Mówi to, bo się zmieniłem. Nie jestem tą samą osobą, którą byłem. Co robiłem przez ostatnie 10 lat? Nie mogę wskazać niczego poza pracą. Nie byłem dobrym mężem. Nie byłem SOBĄ.Kim jestem? Co się ze mną stało? Nie poprosiłem nawet o rozwód, nie nawrzeszczałem na nią, nie płakałem.Nie poczułem NICZEGO. Teraz, gdy to piszę, czuję łzy. Nie dlatego, że zdradzała mnie żona, ale dlatego, że zaczynam rozumieć, iż umieram w środku.Co się stało z uwielbiającym zabawę, niebojącym się ryzyka, pełnym energii człowiekiem, który był mną, człowiekiem, który chciał zmienić świat? Pamiętam, jak zaprosiła mnie na randkę najładniejsza dziewczyna w szkole, ale odmówiłem jej dla obecnej żony. Boże, naprawdę nie miałemw liceum problemu z dziewczynami. Tak samo na studiach. Ale byłem wierny. Nie kombinowałem. Codziennie się uczyłem.Pamiętacie, jak mówiłem o podróżowaniu i pisaniu książki? To były pierwsze lata na uniwersytecie. Pracowałem dorywczoi przepuszczałem wszystko, co zarobiłem. Dziś oszczędzam każdego pensa. Nie pamiętam żadnego momentu, który spędziłbym nad czymś przyjemnym. Przyjemnym dla mnie. Czego w ogóle teraz chcę?Ojciec odszedł dziesięć lat temu. Pamiętam, jak dzwoniła mama, mówiąc mi, że jest z nim coraz gorzej. Ja byłem jednak coraz bardziej zajęty, byłem bliski otrzymania dużego awansu. Wciąż odkładałem wizytę, licząc podświadomie, że da radę. Umarł, a ja dostałem awans. Nie widziałem go od 15 lat. Kiedy zmarł, powiedziałem sobie, że to bez znaczenia, iż się z nim nie zobaczyłem. Jako ateista tłumaczyłem sobie, że skoro umarł, to i tak nie ma teraz znaczenia. CO SOBIE WYOBRAŻAŁEM? Uzasadniając wszystko, szukając wymówek, by odłożyć sprawy na potem. Prokrastynacja. Wszystko to prowadzi do jednego – do niczego. Tłumaczyłem sobie, że najważniejsza jest stabilność finansowa.Teraz wiem, że z pewnością nie jest. Żałuję, że nie robiłem niczego z zapałem, gdy go miałem. Moje zainteresowania. Moja młodość. Żałuję, że pozwoliłem pracy mną zawładnąć. Żałuję, że byłem okropnym mężem, maszynką zarabiającą pieniądze.Żałuję, że nie dokończyłem powieści, że nie zwiedziłem świata. Że nie wspierałem emocjonalnie syna, gdy było trzeba. Że byłem cholernym, pozbawionym uczuć portfelem.Jeśli to czytacie i macie przed sobą całe życie – proszę. Przestańcie prokrastynować. Nie odkładajcie marzeń na potem. Oddajcie się swoim zainteresowaniom pełni energii. Nie spędzajcie całego wolnego czasu w Internecie (chyba że wasza pasja tego wymaga).Proszę, zróbcie coś ze swoim życiem, póki jesteście młodzi. NIE statkujcie się, mając 20 lat. NIE zapominajcie o przyjaciołach, o rodzinie. O sobie. NIE marnujcie życia. Ambicji. Tak jak ja to zrobiłem. Nie bądźcie mną.Wybaczcie długi post, ale musiałem to tutaj z siebie wyrzucić. Zdałem sobie sprawę, że pozwoliłem prokrastynacji i pieniądzom powstrzymać mnie przed oddawaniem się zainteresowaniom, gdy byłem młodszy, a teraz jestem martwy wewnętrznie, stary i zmęczony”
Jako zatwardziały użytkownik Androida po raz pierwszy kupiłem urządzenie spod znaku jabłka i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem! –
Jak użytkownik Androida oglądał prezentację nowego iPhone'a –  Jak użytkownik Androida oglądał prezentację nowego iPhone'a –
Internauci – Potrafią szybko sprowadzić na ziemię
Chamstwo – Jak widać jest teraz w modzie
Mam pomysł dla adminów: – Jeżeli użytkownik wstawi 10 demotów, które pomimo dobrej oceny nie dostaną się na główną, to ta osoba powinna zostać uhonorowana odznaką zwaną "Leonardo DiCaprio"
Idealny użytkownik – Internet Explorera