Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 329 takich demotywatorów

Serio mam takie coś na głowie? –
0:47
Ten kotek stracił uszka w wypadku, więc pańcia zrobiła mu nowe na drutach –
Mama zawsze ma racje –
Urocza psina –
0:04

Dziś obchodzę pierwsze urodziny! Dziwne, pomyślcie, przecież 18 już dawno skończyła, to jak to? Otóż "tak to"...

Dziwne, pomyślcie, przecież 18 już dawno skończyła, to jak to?Otóż "tak to"... – Są takie wydarzenia, w trakcie których człowiek rodzi się na nowo.Jego ciało, raz złamane, zaczyna odbudowywać od podstaw ciężką pracą - jest więc silniejszy.Jego uszy, które słyszały krzyki przyjaciół, stają się obojętne na bezwartościowe treści - jest więc mądrzejszy.Jego głos, który podniósł się do własnego wrzasku, nie chce już mówić nic zbędnego - jest więc rozważniejszy.Jego oczy, które zobaczyły piekło, patrzą na codzienny świat jak na odzyskane niebo - jest więc wdzięczniejszy.28 grudnia 2017 narodziłam się na nowo. Zarówno ja, jak jak i czwórka bliskich mi ludzi z MAORI - Taniec z Ogniem mogliśmy tego dnia zginąć. Zgasnąć od pędu auta, które wbiło się w nasze z prędkością 130 km/h, niespodziewanie, w środku miasta. Cudza brawura i bezmyślność mogły zdmuchnąć nasze dusze jak świeczki. Bóg chciał jednak inaczej, dzięki czemu rok po tym wydarzeniu nasz ogień wciąż płonie. I to silniej, niż kiedykolwiek. To na lewym zdjęciu, to nie jest jakaś naturalna krągłość ciała. To zmiażdżony mięsień czworogłowy uda lewego. Mojego uda. Straszne? A jednak, gdyby nie ta deformacja (i wsparcie narzeczonego) prawdopodobnie nigdy nie znalazłabym motywacji do morderczych treningów, mających przywrócić mi dawny wygląd i sprawność.A wiecie co? Ta ostatnia już teraz jest lepsza niż przed wypadkiem. Zdjęcie po prawej zrobiłam dziś, po podniesieniu 115 kg. I chcę więcej.Gdyby nie czarne chmury, które pojawiły się w moim życiu, być może nie dostrzegłabym słońc w postaci rodziny i przyjaciół. Wdzięczność, którą czuję za ich obecność i wsparcie jest nie do opisania. Dziękuję za troskę i siłę do zniesienia wszystkich moich upadków. Za wspólne łzy i przebijający się przez nie śmiech. Za miłość.Gdyby nie wypadek, pewnie nigdy nie dowiedziałabym się, które gwiazdy nie zdołają się przebić przez czarne chmury ciężkich czasów. Dziękuję ludziom, którzy kiedyś byli w moim życiu za całe dobro, które mnie od nich spotkało. Dzięki nim wiem, jak świetna może być wspólna zabawa. Oraz, że śmiech jest szczerszy przy tych, z którymi mogę popłakać.28 grudnia 2017 roku był najgorszym z moich dotychczasowych dni. Nie czuję się jednak jego ofiarą. Jeśli już jakoś, to czuję się zwycięzcą. Już na miejscu zdarzenia przezwyciężyłam własny atak paniki, żeby poinformować bliskich swoich i innych poszkodowanych o tym, co zaszło. Wolałam, żeby dowiedzieli się ode mnie, niż od policji. Samo to udowodniło mi wielką siłę, którą dysponuję. Być może nie miałam jej, dopóki sytuacja mnie do tego nie zmusiła. A teraz czuję jej oznaki każdego dnia, w każdej chwili, w której pokonuję traumę na rzecz ŻYCIA.Gdyby nie wypadek, być może nie doceniłabym w pełni jakim to ŻYCIE jest darem. Nie wiedziałabym, jaką odpowiedzialnością jest kreowanie go. Nie miałabym świadomości tego, jak łatwo jest je komuś zabrać.Dlatego patrzę na ten dzień owszem, jak na najgorszy dzień w życiu.A jednocześnie obchodzę dziś urodziny.Bo żadne z nas wtedy nie przegrało. Dostaliśmy dar w postaci możliwości zbudowania się na nowo.Jeździjcie bezpiecznie, bo nie każdy może mieć taką szansę. Jeśli lubicie się ścigać róbcie to tak, żeby nikt nie musiał płacić za wasze fanaberie. Najlepiej to w ogóle, kurde, idźcie pobiegać. Bo prawdziwa prędkość to ta, którą nadajemy własnemu życiu, nie autom. A prawdziwa siła to nie ta, z którą wciskamy padał gazu. To umiejętność świętowania tragedii, która nam ją dała .Anna BogdanFB.com/GnossienneNo4
Wiesz dziecko czemu tak się męczysz?Przez uszy –
 –  4 Radosław Kubat - Bloger 30 min - G Zakaz fajerwerków - bo boją się zwierzęta, dzieci i coraz więcej dorosłych. "Szkoda", że ta choroba, która opanowała dużą grupę społeczeństwa nie zarażała jak byłem mały. Bałem się chodzić do przedszkola, płakałem, wyrywałem się, raz prawie uciekłem rodzicom. Nikt przedszkola jakoś nie zakazał. Może to kwestia myślenia? Przez kilku dzieciaków co się boi przedszkola chyba bez sensu rezygnować z edukacji? Może jakiś psycholog lub odpowiedni pedagog? Może wystarczy kupić pieskowi jakieś słuchawki na uszy? Nie wiem, ale gdzieś tam w Syrii kobieta gotuje obiad, przy akompaniamencie wystrzałów z broni. Nawet jej to nie rusza, bo to codzienność. Zwierzęta normalnie jedzą z miski co akurat zostało podane. Dzieci nie wybierają warzyw od mięsa, jedzą co jest. My w tym samym czasie zastanawiamy się nad słusznością tradycji w postaci petard w Sylwestra... Za jakiś czas to ludzie i zwierzęta w Europie będą się własnego cienia bały... Niby fajne czasy, bo możemy myśleć o pierdołach, ale naprawdę aż tak nudno? Nie masz większych zmartwień?

Wiadomość od porzuconego psa:

Wiadomość od porzuconego psa: – „Kiedy byłem szczeniakiem, bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się z tego śmiałeś. Nazywałeś mnie swoim dzieckiem i mimo wielu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek, zostałem twoim przyjacielem. Za każdym razem, gdy coś przeskrobałem, groziłeś mi palcem i mówiłeś: „Jak mogłeś to zrobić?”. Chwilę później jednak złość ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. (…) Pamiętam te wszystkie noce, kiedy przytulałem się do ciebie w łóżku, słuchając twoich zwierzeń i skrytych marzeń. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku.W domu ucinałem sobie długie drzemki, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, gdy spotkało cię rozczarowanie albo gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości, gdy wracałeś do domu zakochany. Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo tego powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, byłem zafascynowany ich zapachem i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko że ona i ty martwiliście się, że mogę zrobić im krzywdę, więc większość czasu spędzałem w innym pomieszczeniu. (…).Gdy dzieci trochę urosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem. Zaglądały mi w uszy, wsadzały palce do oczu, całowały po nosie. Uwielbiałem ich pieszczoty, twoje były przecież już takie rzadkie. Gdyby trzeba było, broniłbym dzieci swoim własnym życiem. (…)Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzasz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś: „Na pewno znajdziecie mu dobry dom”. Wzruszyli ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem.Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami. Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał: „Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!”. Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku do życia... Unikając mojego wzroku, poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy.W schronisku dbają o nas na tyle, na ile pozwala im napięty harmonogram dnia. Karmią nas, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku, za każdym razem gdy ktoś przechodził koło mojego boksu, podbiegałem mając nadzieję, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, gdy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do osobnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. (…) Kobieta delikatnie założyła na moje łapy opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem ją pocieszyć tak jak pocieszałem ciebie przez lata i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkuła mi igłę do żyły. Poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej oczy i szepnąłem cichutko: „Jak mogłaś?”.Kobieta rozumiała psi język i odpowiedziała: „Tak mi przykro”. Potem przytuliła mnie i pospiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu, gdzie nikt o mnie nie zapomni, nie porzuci. To miejsce przepełnione jest miłością, tam jest inaczej niż na ziemi. Zbierając resztki sił, delikatnie poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, aby każdy był ci tak wierny jak ja”
 –

Oto list do wszystkich nauczycieli, aby zdali sobie sprawę jak odpowiedzialny posiadają zawód:

Oto list do wszystkich nauczycieli, aby zdali sobie sprawę jak odpowiedzialny posiadają zawód: – Jeśli jesteś nauczycielem, wykonujesz jeden z najbardziej odpowiedzialnych zawodów na świecie. W dużej mierze od Ciebie zależy, jakim człowiekiem stanie się w przyszłości Twój uczeń. Czy tego chce, czy nie, każdy rodzic musi oddać swoje ukochane dziecko w Twoje ręce, nie znając Cię w ogóle, nie wiedząc, jakim jesteś człowiekiem, jakie masz wartości i czy w ogóle lubisz swoją pracę. Tylko jeśli jesteś nauczycielem-rodzicem, masz szansę to zrozumieć tak naprawdę.Od Ciebie więc zależy bardzo dużo. Każde Twe słowo, każdy uśmiech lub jego brak, każda uwaga, pochwała, nagana, gest – może mieć ogromne znaczenie dla życia drugiego człowieka, zwanego uczniem, którego dostajesz w darze na rok, dwa, może dłużej. I to Ty jesteś tym, którzy jest w szkole z własnego wyboru, nie on. Uczeń jest w szkole, bo musi w niej być. Musi na w pół żywy bladym świtem siedzieć w ławce z trudem walcząc z opadającymi powiekami. Ty często też. Ale jeśli Ty jesteś w szkole, to z własnej woli. Jeśli wybrałeś tę pracę, to z jakiegoś powodu. Raczej nie dla kasy, bo dużej z tego nie ma (tak, jeśli dobrze wykonujesz swą pracę, powinieneś zarabiać trzy razy więcej). Jeśli nie udało Ci się zostać aktorem czy piosenkarzem i skończyłeś w szkole, współczuję. Tobie i uczniom. Ale z założenia, powinieneś być w szkole, bo ją kochasz – tak bardzo, że nawet po jej ukończeniu i zdobyciu świadectwa oraz dyplomu wyższej uczelni, chcesz dalej w niej być. Chcesz coś dawać swoim uczniom, może nie do końca wiesz co. Pamiętaj, to Ty jesteś w szkole dla ucznia. To Ty jesteś starszy i mądrzejszy. No, starszy na pewno. Jesteś doświadczony, masz wiedzę pedagogiczną, skończyłeś już wszystkie szkoły. Jesteś raczej stabilny emocjonalnie. Już nie dojrzewasz, nie zakochujesz się co trzy miesiące, nie poznajesz co chwilę nowych znajomych. Twoje ciało nie przechodzi gwałtownych zmian, których do końca nie rozumiesz. To Ty powinieneś przyjąć właściwą postawę w tej relacji. Właściwą, czyli przyjazną, pomocną, pełną serca. Pamiętaj: to Ty chodzisz do szkoły, bo chcesz. Nie musisz. Nie chcesz, to nie chodź. Chodź gdzieś indziej. To nie Ciebie system zmusza do codziennego odwiedzania miejsca, którego nie chcesz odwiedzać. Pokaż, że potrafisz wybaczać, daj kolejną szansę. Nie jedną. Nie siedem. Ale siedemdziesiąt siedem. Pokaż pokorę a nie to, że jesteś starszy i mądrzejszy. Okaż zrozumienie i miłość. Kochaj swoją pracę, szkołę i uczniów, których Bóg daje Ci w darze. Oceniaj wysiłek i starania a nie ilość punktów. Uczniowi, który zawali test, daj szansę na poprawę. Nie jedną. Dlaczego więcej niż jedną? Bo w ten sposób pokażesz, że jesteś człowiekiem. Że masz serce. Sam chciałbyś, by życie dawało Ci więcej szans, prawda? Traktuj więc ucznia tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Zamiast z dumą pawia czekać na ‘dzień dobry’, sam pierwszy przywitaj się z uczniami. Że co? Że niby Tobie nie wypada? Bo jesteś nauczycielem? Nie udawaj, że jesteś doskonały: nikt nie jest. Nie staraj się na siłę być autorytetem: jeśli jesteś źródłem inspiracji dla uczniów, staniesz się nim naturalnie. Przyznawaj się do błędów i przepraszaj. Nie okazuj władzy i wyższości – prowadzi to tylko do niechęci i nienawiści: do przedmiotu, do Ciebie i do szkoły w ogóle. Czy masz świadomość, że przez Ciebie Twój uczeń kładzie się spać o pierwszej w nocy, bo siedzi i zakuwa lub odrabia bezsensowną pracę domową? Czy uważasz, że to normalne? Czy Ty lubisz pracować w domu czy wolisz odpocząć czytając książkę, oglądając film czy słuchając muzyki? Uwierz, że naprawdę nic się nie stanie, jeśli nie wstawisz jedynki za brak pracy domowej. Być może Ty też kiedyś tego doświadczyłeś, gdy sam byłeś uczniem, ale teraz masz moc to zmienić. Pokaż, że można inaczej. Że można być człowiekiem. Że można kochać. Rozumieć i wybaczać. Że szkoła nie musi być do du*y. Bądź takim nauczycielem, który nie odwiedza po latach swojego ucznia w koszmarach sennych, lecz odwiedza go na herbatę, by pogadać o życiu. Buduj relacje, gdyż nie ma edukacji bez relacji. Oczywiście, możesz przekazywać wiedzę i potem ją egzekwować, ale czy na tym polega bycie nauczycielem? Nie oceniaj ryby pod kątem wspinania się na drzewo. Oceniaj wysiłek i starania. A najlepiej w ogóle nie oceniaj. Doceniać zamiast oceniać – to dopiero sztuka! Zanim zmieni się ten chory system może minąć jeszcze wiele lat: tymczasem Ty możesz zacząć coś zmieniać już dziś!Nie pytaj gdy wiesz, że uczeń nie umie. Nie rób głupiej kartkówki o siódmej rano; jestem pewien, że sam o tej porze nie ogarniasz rzeczywistości. Nie pytaj wiedząc, że wczoraj wrócił z wycieczki. Nie pytaj, gdy widzisz, że koleś ledwo żyje: niekoniecznie grał na kompie całą noc – może nie mógł spać, bo ma ojca alkoholika? Może bolał go brzuch? Może po prostu całą noc esemesował ze swoją dziewczyną, bo się zakochał po uszy? Albo z przyjacielem, bo ma problem i nie potrafi sobie sam poradzić? To są ludzie, którzy mają życie, pamiętaj. Zresztą, najlepiej w ogóle nie pytaj. Musisz? No nie, nie musisz. Gdy byłeś uczniem, lubiłeś, jak cię pytali? Jak nagle wywoływali do odpowiedzi i nigdy nie wiedziałeś kiedy? Jak musiałeś stać przed całą klasą i czułeś się upokorzony? Nie każdy jest mówcą. Nie każdy lubi publiczne wystąpienia.Wiem, że musisz czasem ucznia ocenić, bo wymaga tego od Ciebie system. Zrób więc to tak, by czuł się dobrze. Oceń go gdy ma dobry dzień; przecież to się da wyczuć. Wstaw koniecznie dobrą ocenę, gdy właśnie powiedział coś mądrego, niekoniecznie z podręcznika. Gdy włączył się do rzeczowej dyskusji. Gdy widzisz, że myśli, analizuje, wyciąga wnioski. Doceń to i oceń, skoro już musisz.Tak, wiem, masz ciężko. Masz może rodzinę, męża, żonę, dzieci. Ich problemy. Może zdrowotne, finansowe. Nie płacą Ci nawet w połowie tego, co powinni, byś poczuł się doceniony. Pamiętaj jednak: to nie jest wina Twojego ucznia. Może, jeśli pokażesz mu drogę, w przyszłości on zmieni ten chory system. Pamiętaj: to Ty jesteś dla niego i to Ty masz moc zmieniać jego życie. Pokazywać mu jego piękno. Piękno, którego uczył Pitagoras, Tales, Skłodowska-Curie, Einstein, Mickiewicz. Gdyby oni wiedzieli, jak w przyszłości będziesz torturować swoich uczniów osiągnięciami ich życia, zachowaliby je dla siebie. Jeśli widzisz, że ktoś interesuje się Twoim przedmiotem, zrób wszystko, by to rozwijać. Jeśli zauważasz, że ktoś totalnie sobie nie radzi, pomóż mu, ale nie wymagaj tyle, co od innych. Jeśli wiesz, że Twój uczeń chce być lekarzem, odpuść mu historię a jeśli chce iść na filologię polską, nie męcz go matmą; jego słabe oceny nie wynikają z faktu, że jest głupi lub z braku szacunku do Ciebie: jego to po prostu nie interesuje (nie będziesz jeździć do opery, jeśli lubisz rocka).Jeśli jednak nie chcesz czy nie potrafisz zarazić pasją do swojego przedmiotu, mówię całkiem serio: zmień pracę. Otwórz sklep, napisz książkę, zacznij inwestować na giełdzie. Praca nauczyciela jest zbyt odpowiedzialna aby mogli wykonywać ją nieodpowiedni ludzie. Życie ludzkie jest zbyt cenne i piękne aby pozwolić na jego niszczenie.Tak, to prawda. Czasem masz dość, bo uczniowie potrafią być bardzo chamscy i dobić Cię jednym słowem a przecież po szkole masz jeszcze życie osobiste, w którym czeka na Ciebie milion innych spraw. Może jednak, gdy na złość odpowiesz dobrem, Twoi uczniowie zobaczą w Tobie człowieka i pomogą Ci poradzić sobie z wieloma problemami. Dadzą Ci wsparcie, siłę i motywację. Nie tylko do Twej pracy ale i do życia. Dobro za dobro. Serce za serce. Miłość za miłość. Oczywiście, nie masz żadnej gwarancji, ale spróbować zawsze warto. I nie czekaj na początek nowego roku szkolnego. Idź zmieniać świat. Dzisiaj.  ~Krystian Ostrowski
Gdy kotka miała romans z nietoperzem –
Z takimi uszami będzie słyszał jak sąsiadka otwiera paczkę mięsa trzy piętra wyżej –
0:13
I to jest kultura. Kiedy życzysz komuś źle, ale zaimki i tak piszesz z szacunku z dużej litery –  Do złodzieia, który ukradt palme z pólpietra 1-2Zeby Ci ręce uschly, żebyś po kolana w wodzie stat inapić się nie mógł, żeby zwieracze odmówily ciposłuszeństwa a Tys się zasrał po same uszy. I żebyCi ta palma uschła i wszystkie Twoje pozostatekwiaty tež.
Ja pierdzielę! Dlaczego nikt mi nie powiedział, że mam takie uszy?! –
0:35
Jeden z psów musi przyjmować lekarstwo do uszu, drugi sądzi, że jemu też się należy –
0:31

Chce wyglądać jak żywy trup

Chce wyglądać jak żywy trup – Kolumbijczyk Eric Yeiner Hincapié Ramírez przeprowadził szokującą metamorfozę swojego wyglądu. Występujący pod pseudonimem "Kalaca Skull" 22-latek, w ciągu ostatnich 2 lat przeszedł ekstremalne zabiegi chirurgiczne. Usunął nos i uszy oraz przeciął swój język na pół.Modyfikację swojej twarzy rozpoczął jednak dopiero po śmierci swojej matki, która nie akceptowała jego pomysłów.Ciało i twarz mężczyzny pokryte są tatuażami. 22-latek zapełnił nimi nawet swoje gałki oczne i cały obszar wokół nich.Mężczyzna jest bardzo zadowolony ze swojego nowego wyglądu. "Modyfikacje ciała są osobistą decyzją i nie powinny być oceniane" "To tak, jakby osądzać kobietę za implanty piersi lub pośladków""Jestem normalną osobą, która po prostu wygląda inaczej niż większość ludzi. To jest jak inny sposób myślenia, ubierania się, inny styl muzyki. Czuję się dobrze taki jaki jestem."To nie koniec jego metamorfozy. W przyszłości planuje kolejne zmianyGeneralnie guzik mnie obchodzi co ten koleś sobie robi. Póki nie krzywdzi innych, jego sprawa. No ale niech ktoś mi powie, ze to jest normalne!A może tylko w ten sposób był w stanie zwrócić na siebie uwagę... za cenę kalectwa na resztę życia

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić?

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić? – 1. Spotkaj miłość swojego życia. Albo miłość czyjegoś życia, co okaże się za kilka lat i po ciągnącej się miesiącami rozprawie. Albo kogoś, z kim tak dobrze bawiliście się we dwoje, aż teraz jest was troje i uważacie, że to całkiem dobra podstawa do związku na całe życie.2. Co dalej? Stare przysłowie mówi, że nie ma lepszego dowodu miłości, niż wywalenie ciężarówki pieniędzy w błoto. Najpierw pierścionek zaręczynowy i zmiana statusu na Facebooku. Pierścionek powiedzmy, nie jakoś na bogato, ale żeby wstydu nie było - 1000 zł. Zmiana statusu na fejsiku za friko. Jeszcze.3. Udało się. Zaczynacie planować ten szczególny dzień, który i tak będzie szczególny tylko dla was. Serio, reszta generalnie ma to w pompie, a ta cała wyjątkowość jest zauważalna tylko dla was. Tak jak nikt inny nie uważa za wyjątkowe twojego samochodu, listy na Spotify, czy pieska. Oni to myślą o swoich autach i pieskach.4. Nagle orientujesz się, że to tak jakbyś miał/a drugą pracę. Kiepsko ogarniasz więc wciągasz w to przyjaciół i rodzinę. Stres, sprawdzanie cenników, organizacja. Możesz też komuś za organizację zapłacić, ale jeżeli cię na to stać, to pewnie nie czytasz tego tekstu.5. Planujecie to w końcu sami, bo jednak kilka tysięcy za to, żeby ktoś ogarnął coś co przecież ogarnąć możesz sam/a to przegięcie. Orientujesz się, że wesela to piramida finansowa, w której jesteś od dziecka. Należy zapraszać ludzi, którzy zapraszali ciebie. Swoich znajomych, znajomych rodziców, krewnych, których nawet nie znasz, ale wypada. Jesteś po uszy w mafijnej strukturze zależności i nie chcesz zawieść wujka Corleone.6. Na weselu powinna być muzyka. Wystarczyłoby zrobić playlistę i zapętlić, ale jeżeli nie będzie orkiestry, albo chociaż DJ’a, pokażesz, jaka bieda toczy twoje życie. DJ i tak będzie miał ograniczony repertuar i korzystać będzie z twojej playlisty, a goście będę prosić na zmianę, żeby pogłosić, ściszyć, albo puścić “Despacito” albo jeszcze raz "Ona czuje we mnie piniondz". Z zespołem to samo. Czyli od paru stówek do kilku tysięcy w plecy.7. Ktoś musi robić zdjęcia, chociaż wszyscy mają aparaty i kamery w telefonach. Pokaż jak cię nie stać i poproś kolegę z lepszym Xiaomi. Albo wybierz godność zamiast pieniędzy i wydaj 3 - 4 tysiące na zdjęcia z imprezy. Bo przecież i tak musisz zapłacić za specjalną sesję przed imprezą, tak jakbyście oboje i tak nie prowadzili relacji ze swojego życia na insta.8. Jeżeli chcesz wziąć ślub zgodnie z religią narzuconą przemocą twoim przodkom, koszt rośnie, bo niby co łaska, ale minimum tysiak, bo ksiądz, też człowiek, bo organista, bo przystrojenie kościoła.Najlepsze przystrojenie to kwiaty, czyli zwłoki roślin, które staną się śmieciami dobę po imprezie. Koszt różny, dajmy na to, że przynajmniej kolejny tysiąc.9. Jedzenie, picie, ubrania, miejsce. Wszystko dodatkowo płatne, “bo ślub, to jedyny taki dzień w życiu” więc podobno warto kupić garnitur, czy sukienkę, których nigdy więcej już nie założycie. Ale przecież każdy kolejny dzień jest jedyny w życiu. Dni się nie powtarzają. Tak działa czas. Poczytajcie o tym, są książki.10. No ale dojechaliśmy. Gratulacje, udało ci się wydać 30 000 zł na imprezę, na której dominującym uczuciem był stres. Możesz teraz wrócić ze swojego niepłatnego urlopu i dalej zarabiać 3000 zł miesięcznie na umowie zlecenie i liczyć, że przez ten urlop nikt cię nie wywali, bo target niedowieziony.Rada bonusowa: jeżeli idziesz na czyjeś wesele: siadaj z daleka od dzieci. Kiepsko tańczą, fatalnie się z nimi pije i nie znają żadnych dobrych historii
Nagroda im. Jerzego Urbana –

Piękna historia przyjaźni. Pies Charlie zmarł dwa tygodnie temu na raka. Kotka Scout kochała go, jak nikogo innego

 –  Przyniostem ja do domu, gdy miatapięć i pót tygodnia. Nie mogta zasnąć.dopóki nie wtulita się w mojego psa.Chclata przez caty czas być blisko niego.To byta prawdziwa przyjażń.Ples byt dla niej bardzo tagodny i robitwszystko, na co kot miat tylko ochotę.Nawet jadali z jednej miski. Kuwielbiata wąchać jego uszy.Tutaj też wącha jego uszy, Po minie psawidać, że naprawde to polubit.Gdzie tylko nie ruszyt się pies,kotka pojawiata sie obok niego.Gdy zdecht, potożytem w jego legowisku iPadai puscitem filmikz ich wspólnych zabaw.Oglądata, a później zwineta sie w ktębek tuż obolOna tak bardzo teskni za naszym psiakiem.
Dwie części ciała człowieka nigdy nie przestają rosnąć - to nos i uszy, które zwiększają się przez całe nasze życie –