Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 286 takich demotywatorów

Pewna para zaliczyła największą wpadkę w swoim życiu - trafili do więzienia po przypadkowym wezwaniu policji – Para z Kanady przez chciała zadzwonić pod nr 411, ale przez pomyłkę wykręcili 911. Mimo, że się rozłączyli funkcjonariusze odpowiedzieli na "wezwanie", bo jak  zadzwonisz do nich i nawet odłożysz słuchawkę to i tak przyjadą. Jest to uniwersalny znak "proszę o jak najszybszą pomoc". Gdy policjanci przyjechali na miejsce okazało się, że w piwnicy było 700 roślin marihuany, 600g narkotyków, broń palna, pieniądze i urządzenie, za pomocą którego para kradła energię elektryczną z miasta
Polskie urządzenie do rozdzielaniażółtka od białka – Genialne w swojej prostocie
Sukces – Musisz zapracować na niego sam W 1970 roku Max Ringelmann przeprowadził eksperyment psychologiczny - skonstruował urządzenie, które mierzyło siłę, z jaką ciągnięta była przyczepiona z jednego jego końca, 5-metrowa lina. Kiedy linę ciągnął jeden człowiek, wkładał w to 100% wysiłku. Kiedy linę ciągnęły dwie osoby, wysiłek pojedynczej osoby spadał do 93%. Przy trzech uczestnikach – do 85%, a przy czterech do 77%. Jeśli w eksperymencie brało udział 8 osób, to każdy ciągnął linę z wykorzystaniem połowy swojej siły. Dlaczego? Bo każdy uczestnik myślał, że skoro inni ciągną linę to fakt iż on pociągnie ją z nieco mniejszym wysiłkiem i tak nie zostanie zauważony. Efekt ten znany jest jako „lenistwo społeczne”.
"Najfajniejszy tata" - tak internauci nazwali ojca, który wytatuował na swojej głowie implant ślimakowy – Zrobił to, bo jego córka - 6-letnia Charlotte musi nosić taki implant z powodu problemów ze słuchem. W wieku 4 lat zaczęła nosić pierwszy implant jednak teraz okazało się, że jest potrzebne kolejne urządzenie. Dzięki drugiemu implantowi jej zdolność słyszenia ulegnie znacznej poprawie. On sam ogolił sobie włosy i zrobił tatuaż, żeby córka  wiedziała, że nie jest jedyną na świecie, która nosi to urządzenie na głowie.
Kiedyś brak wyobraźni – Naprawdę doprowadzi do katastrofy Samolot Lufthansy o włos od zderzenia z dronem. "Przeleciał 100 metrów od nas"Niebezpieczny incydent w okolicach warszawskiego lotniska Chopina. Wczoraj bardzo blisko lądującego samolotu Lufthansy latał dron, co mogło doprowadzić do katastrofy. Piloci od razu zawiadomili wieżę. Do nagrania tych rozmów dotarł dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda - posłuchajcie!Tłumaczenie nagrania:Piloci: Mamy prawdopodobnie drona na wysokości 2500 stóp.Wieża: Dziękuję, nic o tym nie wiemy. Zawiadomimy policję.Piloci: To na pewno dron, przeleciał 100 metrów od nas. Mógł się z nami zderzyć. Powinniście szybko się tym zająć.Wieża: Natychmiast złożę raport.Piloci: To bardzo niebezpieczne, gdyby w nas uderzył.Wieża: Oczywiście natychmiast to sprawdzę i zgłoszę.O krok od katastrofyDo incydentu doszło, kiedy lecący z Monachium samolot Embraer 195 niemieckich linii Lufthansa podchodził do lądowania na warszawskim lotnisku Chopina. Na wysokości około 800 metrów piloci zauważyli coś dziwnego. Zaledwie 100 metrów od ich maszyny latał dron, czyli zdalnie sterowane urządzenie latające. Piloci natychmiast zaalarmowali warszawską wieżę.Na szczęście udało im się wylądować bez problemów. Jak się później okazało, na pokładzie było 113 osób. Zostały podjęte wszelkie kroki przekazania oficjalnie tej informacji do służb, które zajmują się zabezpieczeniem przestrzeni powietrznej - mówi wicedyrektor portu Radosław Paruzel.Lotnisko zawiadomiło także policję, która na poszukiwanie osoby lekkomyślnie sterującej dronem wysłała nawet śmigłowiec. Sprawcy nie udało się jednak zatrzymać. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Chcę takie urządzenie! – I chciałbym na chwilę spotkać się z Taylor Swift
Gdzieś na Bahamach, Seszelachalbo innym Bora-Bora – Siedzi sobie i śmieje się jak czyta,że policja nie wie kogo właściwie szuka Skok na kasę w Swarzędzu. Konwojent mógł ukraść nawet 8 mln zł w gotówce Zuchwała kradzież w Swarzędzu. Konwojent, który od kilku miesięcy pracował pod skradzioną tożsamością, zabrał nawet 8 mln zł i zniknął. Pieniądze miały trafić do bankomatów O sprawie jako pierwszy poinformował "Głos Wielkopolski". - Wygląda to na bardzo dobrze przygotowany skok, a sprawca mógł mieć wspólników - mówi nam, zastrzegając anonimowość, jedna z osób znających ustalenia śledztwa. Sprawę bada prokuratura. Złodziej od kilku miesięcy pracował w firmie ochroniarskiej. W piątek razem z innymi ochroniarzami rozwoził gotówkę do bankomatów. Pierwszy postój mieli w Swarzędzu. To wtedy doszło do skoku. Dwóch pracowników wysiadło z samochodu i wkładało pieniądze do kasetki w bankomacie. Wtedy złodziej, który został w pojeździe, po prostu odjechał. Pozostali ochroniarze natychmiast zawiadomili swoją firmę i policję. Samochód miał GPS pozwalający go namierzyć. Ale złodziej też był przygotowany. Według naszych informacji włączył urządzenie zakłócające sygnał. Porzucony pod lasem samochód odnalazł dopiero... grzybiarz. Policja chciała zabezpieczyć ślady: odciski palców, ślady biologiczne. Ale złodziej oblał całe auto substancją chemiczną, dzięki której zatarł ślady. Pieniądze w samochodzie Mimo że skok był profesjonalnie przygotowany, w samochodzie firmy ochroniarskiej pozostała część pieniędzy. Dlatego śledczy podejrzewają, że złodziej bardzo się spieszył albo nie miał więcej miejsca w swoim samochodzie. Ile pieniędzy przewozili ochroniarze? Policja nie ma pewności, bo złodziej zabrał też dokumenty. Śledczy opierają się tylko na oświadczeniu pracowników firmy ochroniarskiej - według nich było to ok. 8 mln zł. Nasi informatorzy nie chcą mówić, ile pieniędzy udało się odzyskać. Kim jest poszukiwany mężczyzna? Na razie policja, według naszych informacji, nie bardzo wie, kogo szukać. Złodziej posługiwał się bowiem fałszywym nazwiskiem i dokumentami. Nikt w agencji ochroniarskiej go dokładnie nie zweryfikował. Tożsamość skradł jednemu z mieszkańców spod Poznania, do którego policja oczywiście natychmiast dotarła. Został przesłuchany jako świadek - nie miał pojęcia o kradzieży. Skok stulecia w Wielkopolsce - powtórka z 1993 roku? Piątkowa kradzież może przejść do historii jako wielkopolski skok stulecia. Wcześniej nazywano tak brawurową kradzież wypłaty dla pracowników Swarzędzkich Fabryk Mebli. W 1993 r złodzieje udający konwojentów przejęli ponad 5 mld zł, czyli dzisiejsze pól miliona złotych. Choć ta suma miała wtedy większą wartość - były to 1302 przeciętne miesięczne wynagrodzenia. Pomysłowość rabusiów była wielka. Przecięli linię telefoniczną między Poznaniem a Swarzędzem, odwołali prawdziwych ochroniarzy, a potem sami ich udawali. Towarzyszące im kasjerki związali i porzucili w lesie, a samochód dla zatarcia śladów - spalili. Na trop złodziei udało się trafić dzięki drobiazgowej analizie wraku samochodu, ustalono, kiedy go sprawdzono, gdzie parkował. Złodzieje wpadli 23 dni po napadzie. Tamto śledztwo prowadził Maciej Szuba, wtedy naczelnik wydziału kryminalnego, potem szef poznańskiej policji. - Jedyny trop, jakim dysponuje w tej sprawie policja, to wizerunek złodzieja. Ale skoro cały skok był tak dobrze przygotowany, to nie można wykluczyć, że złodziej zadbał też o zmianę wyglądu. Mógł przefarbować, zapuścić lub zgolić włosy, wąsy, brodę - mówi Maciej Szuba, dziś prywatny detektyw. Były policjant Maciej Szuba przypuszcza, że w przypadku poniedziałkowego rabunku złodziej jeszcze przed zatrudnieniem się w firmie ochroniarskiej musiał wiedzieć, jak takie firmy działają. - Albo więc obserwował bankomaty podczas uzupełniania gotówki, albo sam wcześniej pracował w takiej firmie. To może być dla policji trop -podpowiada Maciej Szuba. Jego zdaniem w takich sprawach policja musi też zwrócić uwagę na osoby, które nagle zaczęły wydawać dużo gotówki. - Takie pieniądze swędzą, jest pokusa, by je wydawać. Pamięta pan, jak wpadli sprawcy najsłynniejszego w PRL skoku na bank w Wołowie? Żona jednego z nich po prostu poszła na zakupy - mówi Szuba. Ale dodaje też, że dziś sytuacja jest inna: - Złodziej mógł wyjechać za granicę. Nie ma przestępstwa doskonałego, każdy popełnia jakiś błąd. Teraz zadaniem policji jest ten błąd znaleźć.
20-letni holenderski chłopiec wymyślił urządzenie, które może oczyścić wszystkie oceany w zaledwie 5 lat – I to jest wartościowa informacja, a nie kolejny news o tym, że Miley Cyrus pokazała dupę na koncercie
Pewnie niedługo wymyślą urządzenie, które będzie nas informować, kiedy jesteśmy głodni –
LUCAS2 - urządzenie do masażu serca, pozwala na prowadzenie resuscytacji o długim czasie trwania np. przeprowadzanej w trakcie transportu do szpitala. Automatycznie, non stop, bez udziału ratownika – Ratownik nie zawsze może - jak pokazala ostatania akcja - np. podczas ściągana ofiary w noszach z gór. Lub nie zawsze jest w stanie podołać fizycznie. Sponsor obiecywał zakup urządzenia dla GOPR gdy ich filmik na YT zaliczy 100.000 wyświetleń, ale sie wycofał. Koszt to $15.000. A gdyby tak internauci sami pomogli i zebrali potrzebną kwote? Wystarczyłoby po 50gr od każdego kto obejrzy filmik (w przypadku 100.000 oglądających)!
Film przedstawia akcję ratunkową na Babiej Górze i niesamowitą historię odratowanego turysty. Klikamy! – Przyłączamy się do akcji ratowników GOPR ze Szczyrku. Zbierają oni 100 tys. wyświetleń pod filmem, który wklejamy poniżej. Przekroczenie tej liczby sprawi, że sponsor zakupi GOPR-owi bardzo cenne urządzenie do masażu serca!
Źródło: Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej
Preferuję pracę, gdzie jestem grzecznie ignorowana i zostawiona swoim własnym urządzeniom – z nieograniczonym dostępem do internetu, muffinek i kawy
Żeby odnieść sukces w biznesie nie musisz poznawać potrzeb klientów – Możesz je stworzyć. Oto najlepszy dowód - urządzenie o nazwie "szczęśliwa krowa".Myślicie, że naprawdę rolnicy szukali producenta obrotowego pieszczocha dla bydła?
Loteria fotoradarowa – Na jednej z ulic w Sztokholmie postawiono fotoradar, który oprócz karania kierowców przekraczających prędkość, nagradza osoby jeżdżące w zgodzie z przepisami. Urządzenie fotografuje wszystkie jadące pojazdy - te które przekraczają prędkość są karane mandatem, pozostałe biorą udział w loterii, w której można wygrać nawet 3000$. Nagrodę sponsorują osoby opłacające mandaty

16 świetnych sposobów na urządzenie małego pokoju w akademiku (17 obrazków)

Tak wygląda wnętrze dysku przenośnego firmy Toshiba

Tak wygląda wnętrze dyskuprzenośnego firmy Toshiba – W jej wnętrzu znajduje się pendrive, o pojemności 32GB. Dysk miał mieć pojemność 2TB. Pendrive działa w trybie zapętlonym. Oznacza to, że gdy dostępne 32 GB zostaną zapełnione, to urządzenie automatycznie kasuje dane, zapisuje dalej, kasuje, i tak w kółko. W ten sposób użytkownik myśli, że dysk faktycznie zapisuje te dane. Najciekawsze jest jednak to, że urządzenie poprawnie prezentuje wszystkie zapisane pliki, a także ich rozmiary więc na pierwszy rzut oka dysk działa prawidłowo.Chińska myśl techniczna w pełny wydaniu tego słowa
Tymczasem w japońskim kiblu –

Najciekawsze fakty, o których prawdopodobnie nie miałeś pojęcia (35 obrazków)

Jako zatwardziały użytkownik Androida po raz pierwszy kupiłem urządzenie spod znaku jabłka i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem! –
Najlepszy wynalazek na swiecie –  Najlepszy wynalazek na swiecie –