Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 179 takich demotywatorów

Chyba znalazłem już prezentna prima aprilis –
0:15

Krótka historia upojnej nocy, która przydarzyła się pewnemu imprezowiczowi:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
 –  Taka sytuacja... poznałem laskę na imprezie jakaś 7/10 i spoko poszliśmy potem do mnie na chatę ja mocne 4/10 to się cieszę ze zdobyczy, ale dobra tam nie będę pierdolił farmazonów bo chodzi tylko o ruchanie więc całą otoczkę pominę i przejdę od razu do rzeczy. Chociaż jak będziecie chcieli poznać kulisy naszego spotkania to też wam o tym kiedyś opowiem.Chodzi o to że ta laska w łóżku jest jakaś kurwa jebnięta i nie wiem co mam o tym myśleć. No taka sytuacja zaczynamy się całować i już przypał, myślałem że ja nie umiem całować no ale to co ona odpierdala językiem to jakby lizać się z upośledzonym dzieckiem downa z ADHD w czwartej fazie Parkinsona. Chuj po chwili przestałem nawet ruszać językiem bo nie było sensu, ona za to swoim napierdalała za trzech a to i tak był najmniejszy problem bo od razu mi włożyła łapę w majty i zaczęła opierdalać kabla z izolacji z prędkością młota pneumatycznego góra dół góra dół aż jej nadgarstek zaczął strzelać coś jak metronom wybijający tempo największych hitów Slipknota. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy do jej palety ruchów zostały dołączone kolejne dwa kierunki świata no kurwa aż mi się przypomniały wakacje w Sianożętach kiedy za gówniaka katowałem Tekkena na automatach… na szczęście chyba nie lubiła zbyt długiej gry wstępnej (thanks God) bo po chwili szepcze mi na ucho „zerżnij mnie jak w Greyu” no by ją chuj strzelił nie chcę psuć atmosfery to nie przyznam się przecież, że ostatni film na jakim bylem w kinie to Tajemnice Brokeback Mountain a znając ją to jeszcze by podchwyciła temat. No ale co mi pozostało mówię sobie w głowie dobra zaczynamy, rozebrałem ją i rzuciłem na łóżko, nie wiem czy dobrze zrobiłem musiałem improwizować. Domyślałem się że chodziło jej o jakiś fetysz wiec kazałem się jej obrócić tyłem i zacząłem jej dawać klapsy dłonią a ta krzyczy, że mocniej mam ja zdzielić… no to kurwa ją tam walę aż mnie ręka już zaczęła boleć a ta wyła jak dzika najsmutniejsze w tym jest to że do dzisiaj sąsiad z góry jak mnie widzi to lapie swojego synka za rękę i przytula go do siebie. Ta się w końcu przewróciła na plecy i mówi „a teraz mnie zwiąż” no i tu wyczułem swoją szansę bo akurat trafiła na sternika z 10 letnim stażem, wyciągnąłem z szafy szybko linkę regatową z kevlaru 5mm i przywiązałem jej ręce do ramy łóżka węzłem kotwicznym. Widzę kątem oka, że jest już gotowa cała wilgotna przez chwilę nawet myślałem że się zlała na mój nowy materac. Jeszcze zanim w nią wszedłem spojrzałem z troską na mój biedny sprzęt cały aż siny i obtarty przez to odjebane Fatality, Wchodzę w nią delikatnie jak Bóg przykazał a ta zaczyna znowu swoją jazdę. Miota nią kurwa jak Szatan krzyczy w niebogłosy mocniej, mocniej głębiej, głębiej no chuj jakbym miał kurwa czym wejść głębiej to bym przecież wszedł już mnie wkurwiła na wejściu co ja kurwa Rocco Siffredi czy jaki murzyn. Wtedy dodatkowo rozkojarzył mnie taki pusty metaliczny dźwięk z rur, chyba sąsiad z góry zaczął napierdalać głową swojego durnego dziecka o kaloryfer. Jakby tego było mało nagle ta mi tu mówi ze nie czuje dłoni... no kurwa nie czujesz dłoni bo jak się szarpiesz to się zaciska węzeł głupia pizdo… próbuję jej to poluzować a ta jak nie zaciśnie swojej cipy to momentalnie poczułem swoje jądra w żołądku. Więc w tym momencie wygląda to tak, że obydwoje z miną ala srający kot na pustyni próbujemy wyplątać się z tego miłosnego uścisku. Po dłuższej chwili w końcu mi się udało poluzować więzy ale miałem mega stresa i zjebkę, jebłem się z tego wszystkiego na plecy biorę odpalam fajkę i cieszę się że to już koniec tej przygody, aż ta nagle wskakuje na mnie i zaczyna mnie ujeżdżać jak gdyby nigdy nic i skacze i skacze łóżko wydaje dźwięki kurwa jakby miało się zaraz zarwać, pet mi spadł na panele a ta w amoku... po chwili kapła się że nic nie czuje i prosi żebyśmy zmienili pozycje Haha no kurwa nic nie czujesz słońce bo mi już fiut nie stoi odkąd mi założyłaś nelsona swoją hitlerowską cipą pomyślałem, nie czuje się już na silach żeby się z Toba kochać mówię a ta, że szkoda, że poczeka może za chwilę spróbujemy jeszcze raz ale wtedy poprosiłem ją żeby wyszła bo nie kręcą mnie takie jazdy. Jeszcze na koniec dojebała do pieca, że tak w ogóle to ona się za bardzo na seksie to nie zna i że miała tylko jednego chłopaka i że interesuje się książkami i ogólnie nauką a po maturze chce studiować prawo i jeszcze pyta czy pójdę z nią na studniówkę... kurwa milion myśli na minutę i wszystkie na jednym tchu wypowiedziane. Nie chciało mi się już nic odpowiadać tylko odprowadziłem ją do drzwi z lekkim sztucznym uśmieszkiem podałem kurtkę do rąk i wyprosiłem z mojego lokum. To był ostatni raz kiedy poszedłem na bal Świadków Jehowy we Wrocławiu wyrywać dupy.
Ciekawostka przyrodnicza –
 –  1. Biegnij do tramwaju/autobusu jak szalony/a, nokautując wszystkich po drodze laską, nie zważając na stan przedzawałowy ani na fakt, że następny jedzie za 1,5 min. 2. Kiedy znajdziesz się już w środku, spróbuj zdobyć najlepsze miejsce. 3. Jeśli wszystkie są zajęte, w żadnym wypadku nie proś grzecznie o ustąpienie, tylko wyklinaj na niewychowaną młodzież, żylaki oraz polski rząd i czekaj aż ktoś wstanie. Ewentualnie szturchnij kogoś lub uderz laską. 4. Jeśli w okolicy jest ok. 9 wolnych miejsc, ale chcesz usiąść akurat tam, gdzie ktoś już siedzi, rób to samo co w pkt. 3 tylko nad głowa osoby zajmującej TWOJE miejsce, ciężko przy tym dysząc 1 wzdychając. Jeśli jest to dziecko z podstawówki - wytargaj je za ucho. 5. Jeśli już siedzisz, ale twoje miejsce cię nie satysfakcjonuje, poczekaj aż zwolni się inne i biegnij do niego przepychając się i machając laską. Operacje powtórz dowolną ilość razy, aż miejsce będzie idealne. 6. Jeśli trafi ci się podwójne siedzenie na jednym postaw siacy z zakupami/zniczami/pomidorami z targu. Jeżeli zaraz wysiadasz, zostaw puste miejsce pod oknem, żeby z łatwością wysiąść. Jeśli jedziesz aż do pętli, możesz zrobić to samo. 7. Jeśli nudzi ci się i chcesz z kimś porozmawiać o niewychowanej młodzieży/tłoku/zmarłym małżonku/drożyźnie na targu/o tym, że za komuny było lepiej - wykorzystaj sąsiada obok. Jeśli słucha muzyki lub nie odpowiada - nie przejmuj się i mów dalej. 8. Wysiadając nie zapomnij przepychać się i machać laską. Życzymy udanej podróży.
 –
Zawsze ceniłam Artura Orzecha za to z jaką pasją komentował Eurowizję, jednak tego co wygadywał podczas ostatniego finału ciężko mi było słuchać i niestety sporo stracił w moich oczach – Co mianowicie? Niebotyczne wręcz zachwyty nad francuską i włoską piosenką to coś, co sprawiło, że zupełnie zmieniłam zdanie na temat tego pana. Rozumiem, że można mieć sentyment, darzyć sympatią jakiś kraj i być w pewnym sensie nieobiektywnym (chociaż komentatorzy lepiej żeby jednak potrafili te sprawy oddzielić) ale wmawianie, że piosenka francuska jest cudowna, ma niesamowity tekst, tak głęboki, tak ważny, tak poruszający było co najmniej śmieszne… "Merci, merci, merci" – jedyne co pamiętam, bo w ogóle melodia nie wpada w ucho, ot taki smęcik jakich tysiące. Włoska była jeszcze gorsza, ot nawalanie frazesów o terroryzmie tylko po to, żeby zdobyć głosy dla zasady. Żeby te piosenki chociaż dobre były, ale są po prostu cienkie. Może zmieńmy nazwę konkursu na historiowizję i każdy kraj niech opowiada co mu leży na wątrobie lub sieje propagandę.Gdyby Polacy napisali piosenkę, która miałaby świetną melodię i była dobrze zaśpiewana, ale opowiadała o Polakach, którzy uciekli przed komuną na zachód i całe życie budowali tamtejszy świat i napędzali gospodarkę, to wszyscy śmialiby się nam w twarz i pytali o co nam chodzi i w ogóle spadajmy. O naszej historii z II Wojny Światowej to nawet lepiej nie wspominać. Ale uchodźcy, pontony, terroryści, to tematy jakże odpowiednie…

Czy My jako Polacy mamy w swoim kraju do czegoś prawo?

Czy My jako Polacy mamy w swoim kraju do czegoś prawo? –  Chciałam się podzielić może nie piekielną historią, ale dającado myśleniaMój synek, tak się złożyło, stracił słuch jako maleńkiedziecko. Po wielu perypetiach nad ktorymi nie chcę sięrozciągać, otrzymał szansę na wszczep implantuślimakowego, czyli takiej protezy ucha. Cud, miód i orzeszki,wszyscy zachwyceni. Operacja się odbyla, mały ma "uchojak potocznie nazywamy je w domu. Latka lecą, dwa z nichszlag trafił, bo mały miał zbyt mocno "podkręcony" procesormowy i na jego widok reagował wyciem jakby był zarzynanyKilka ratunkowych wizyt w klinice i tak!, nie jestem złą matkąktóra nie umie okiełznać dzieciaka, to jednak kwestiaustawieńWszystko naprawione, dzieciak nosi"ucho", latka znów lecąZbliża się nieublaganie koniec gwarancji, a co za tym idzie idarmowej wymiany zużytych elementów procesora. Dlaniewtajemniczonych powiem, że koszt takiego procesora tosporo ponad 30 tys. złotych, czyli spora kasa. W związku zopowieściami, jakie były nam przekazane w klinice, po5s ochronny), można się starać o nowy procesor.Z racji, że nie jestem pazerna, postanowilam poczekać,prawie 6 lat, jednak niestety dłużej już się nie dało czekać,ponieważ procesor nosił wyraźne znaki użytkowania przezdziecko i nie moglam być pewna jakości dźwięków jakie synodbieralRozpoczął się żmudny proces walki o nowy procesor.Najpierw listy z prosbą o wymipotem odmowa i tak w kółko. Czemu? Bo procesor działa, askoro dziala to nie będzie wymiany. Moje racjonalnełumaczenie, że skoro dano go na 5 lat, to staram się o niegodbać, tak by służyt dziecku jak najlepiej, jakoś do nikogo niedocieraly. Dodam tylko, ze w momencie apelowania o nowyprocesor, syn niektóre elementy miał już wspomaganeplastrem, ponieważ się samoistnie rozlączaly. Fakt, że bezgwarancji nie jestem w stanie z wlasnej kieszeni oplacićchoćby najtańszej naprawy, został skwitowanystwierdzeniem, że mogą mi w klinice wymienić uszkodzonyelement na element, który ktoś już tam zostawit do naprawyCzyli wymienimy zepsuty na zepsuty, ale naprawionyGenialneanę, później wizyty kontrolnePo kilku odwołaniach, nawet mnie zaczęły puszczać nerwyZapytałam wprost, czy aby dostać nowy procesor dla synamuszę obecny wrzucić pod samochód, albo utopić? Teżdne wyjście, bo wtedy i tak będę musiała czekać... BezsensuTak się poukładało, ze razem z synem wyjechalismy doWielkiej Brytanii. Mieszkamy tu ponad pół roku, mały maszkolę itdNiestety problem procesora pozostal. Postanowilam więczasięgnąć rady u władz lokalnych, czy mam jakieś szansę napomoc w tym temacie. Jak wszyscy wiedzą, na Wyspachobcokrajowcy to teraz gorący temat, więc sukcesu się niespodziewałamWyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po 3-4 tygodniachdostaję list z tutejszej kliniki z zaproszeniem na wizytęJedziemy z synem i jego niezbyt już pięknym procesoremmina pań z kliniki na widok sprzętu bezcenna. Siedzęczekam, patrzę co się dzieje. Do badań panie wymieniają miprawie cały procesor, wygląda bosko, dla mnie to jak widokauta z salonu. Części mojegojak ubodzy, naprawdę ubodzy krewni po przejściachCzekam na koniec badań i powrót moich zużytych części.Szok, panie oddają mi te części, które zamontowały. Na mojetłumaczenia, że nie stać mnie na zaplatę za te częściwybuchają śmiechem, że jaka zapłata? To dla dziecka, bo musię NALEŻY. Wiecie jakie to uczucie? To jakby wygrać 6 wTotkaprocesora wygladaja przy nichDodam tylko, że w ciągu 2 miesięcy od tamtej wizyty,dostałam list, że syn otrzyma najnowszy typ procesoramowy, mam jedynie wybrać sobie kolor jaki chciałabym dlasyna.Ktoś oczywiście zapyta, gdzie tu piekielność? W końcuhistoria z happy endem. Owszem, tak, ale ja pytam, dlaczegow naszym kraju tak trudne jest uzyskanie pomocy dlaniepełnosprawnego dziecka? Dlaczego u nas trzeba sięplaszczyć, błagać, o wszystko się wykłócać? Czy my, jakorodzice, czy same osoby niepełnosprawne, wybieramy takilos? Czy ja idąc i prosząc o pomoc dla syna, nadużywamczyjeś łaski? Oddałabym wszystkie procesory mowy iwszelkie inne cuda techniki, jakie zostaną dla osóbniesłyszących wymyślone, za normalny słuch mojego synaKtos powie, ze mi się w d...le przewraca, bo wyjechalam zagranicę. Może i tak, bo będę wychwalać kraj w którym po 4miesiącach udało mi się uzyskać większą pomoc dla synaniż w moim rodzinnym kraju przez 2 lataPIEKIELNPL
Źródło: http://piekielni.pl
Złośliwy 20-latek mówi matce dziecka „spraw, aby to coś się zamknęło” – Młoda mama pewnego dnia miała ochotę wyjść do restauracji i zjeść śniadanie między ludźmi.Niestety chwilę po tym jak usiadła przy stoliku jej synek zaczął płakać.Wtedy z sąsiedniego stolika młody na oko 20-letni chłopaki powiedział zirytowany:„Spraw, aby to coś się zamknęło” – poczuła jak krew uderza jej do głowy ale zanim w jakikolwiek sposób zareagowała, od tego samego stolika wstał starszy mężczyzna podszedł do chłopaka, pstryknął go w ucho i powiedział sądzisz, że ty w tym wieku byłeś idealny? Byłeś małym łobuzem.”dodał jeszcze:„Dość tych nieuprzejmości. Podejdź do pani i ją przeproś. Zaproponuj też, że podasz pani śniadanie, bo widzisz, że jest zajęta!”Młody chłopak posłuchał ojca, wstał i poszedł do bufetu, aby podać jej śniadanie„W ten sposób dostałam swoje śniadanie z podaniem do stolika i smaczną kawą. Dziękuję temu tacie, który mimo 20 lat od kiedy jego syn był dzieckiem w dalszym ciągu pamięta, jak trudno być rodzicem małego dziecka”Wielkie brawa dla ojca - nigdy nie jest za późno na naukę tolerancji i szacunku wobec innych
To chyba ostatnie miejsce, w którymchciałbyś znaleźć pająka –
 –
Poczekaj, trwa wczytywanie śmiesznego pieska... –
Potężny stymulant do zdobycia w najbliższej drogerii –
Znaleźć przyjaciela z tym samym poczuciem humoru i dystansem do siebie – Bezcenne
Wiesz Mariusz, mogliśmy go jednak wpuścić... –
Rolnik został nagrany w stodole - pokochało go 11 milionów osób i trudno się temu dziwić! – Taniec sprawia, że cały dzień staje się lepszy i w wielu przypadkach ma też działanie terapeutyczne. A niektóre piosenki są tak fajne i wpadają w ucho, że nie da się nie poruszać w ich rytm.Rolnik z tego filmiku musi się z tym zgadzać. Po okropnym wypadku, po którym musiał przejść wiele operacji, Jayowi towarzyszy silny ból. Ale powiedział, że nie potrzebuje leków przeciwbólowych, dopóki może tańczyć, medytować i uprawiać jogę
Źródło: Włącz głos
 –

Mężczyzna leciał samolotem i nie był zadowolony z faktu, że obok siedziała gruba kobieta, która ciągle coś mówiła do niego. Ta historia uczy, aby nie oceniać powierzchownie:

Mężczyzna leciał samolotem i nie był zadowolony z faktu, że obok siedziała gruba kobieta, która ciągle coś mówiła do niego. Ta historia uczy, aby nie oceniać powierzchownie: – Latanie nie kojarzy się raczej miło – stres, strach, mało miejsca na nogi, płaczące dzieci, a jeśli dodatkowo trafi nam się marudny towarzysz podróży od razu wszystkiego się odechciewa.To właśnie spotkało pewnego mężczyznę, który leciał z Londynu do Berlina. Obok niego usiadła głośna i zbyt przyjaźnie nastawiona kobieta, która cały czas chciała z nim rozmawiać. Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że kobieta była bardzo otyła.Pierwsza myśl jaka zawitała w głowie mężczyzny, to że się zaraz udusi. Kobieta była zdecydowanie za duża na samolotowy fotel, a jej wielkie ramie wchodziło już na jego „teren”. Czuł coraz większe obrzydzenie, a samolot jeszcze nie zdążył wystartować.„Grubaska nachyliła się nade mną z szerokim uśmiechem. Wymusiłem fałszywe dzień dobry, myśląc jedynie o tym, że jej wielki tyłek nie mieści się w fotelu, a jej ogromne ciało niebezpiecznie zbliża się do mnie.– Cześć, co słychać? – zagadnęła znowu z uśmiechem. Udawałem, że jej nie słyszę i zapatrzyłem się w okno, modląc się, aby nie udusić się w trakcie lotu. Wydawało mi się, że grubaska wysysa całe powietrze z kabiny. Ona jednak, zupełnie niezrażona, znów się odezwała.– Cześć, jak się masz? – spojrzałem na nią, ukrywając niesmak i średnio uprzejmie wymamrotałem „dzień dobry”. Byłem rozwścieczony na myśl o znoszeniu jej gabarytów, potu i głosu przez tyle godzin. Denerwowałem się jeszcze bardziej, gdyż ona nadal mówiła.– Mam na imię Laura, jestem Angielką. Ty pewnie jesteś z Japonii? – typowe. Nienawidzę tego. Już mocno poirytowany rzuciłem, że jestem z Hongkongu. Japonia, Chiny… co to za różnica. Kobieta jednak niezrażona, nadawała dalej.– Skoro mamy spędzić razem te kilka godzin, powinniśmy się lepiej poznać, prawda? – chciała chyba powiedzieć, że to JA muszę ją lepiej poznać. Minęło dosłownie kilka minut, a ja już wiedziałem, że leci do Berlina, aby odwiedzić przyjaciół i chce kupić prezenty dla swoich uczniów, bo jest nauczycielką w podstawówce. No cóż, mówiła dużo i chcąc nie chcąc, poznałem właściwie jej całe życie. Odpowiadałem półsłówkami, ale to chyba nie był wystarczający wkład w rozmowę.Po chwili poczułem coś dziwnego.”„Głos tej grubej kobiety zaczął w końcu mnie odprężać. Była co prawda niewiarygodnie otyła, ale przy okazji miała bardzo ciepły i miły głos. Akurat rozmyślałem na ten temat, gdy średnio rozgarnięta stewardessa zapytała mnie, czy mam wystarczająco dużo miejsca. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zrobiła to za mnie Laura:– Nie powinien cierpieć tylko dlatego, że koło niego siedzi słoń. – spojrzałem na Laurę nieco zdziwiony, a stewardessa z czerwonymi policzkami oddaliła się. Czy tego chciałem, czy nie, moja rezerwa w stosunku do tej kobiety przepadła. Była zbyt miła, gadatliwa i autoironiczna. Od razu widać było, że jest oczytana, a na jej twarzy cały czas widniał, niczym doklejony, szeroki uśmiech.W porze obiadu Laura przeszła jednak samą siebie. Wciągnęła mnie oczywiście do rozmowy i okazało się, że nie tylko świetnie opowiada, ale także jest świetnym słuchaczem. Kiedy dostaliśmy deser, zaczęła żartować ze stewardessą:– Naparstek musu czekoladowego na deser, a to dobre! – cóż, porcje były niezbyt duże nawet dla mnie. Zmęczona stewardessa nagle rozpromieniała i zaczęła się śmiać. Na ucho szepnęła Laurze, że jest ona najlepszym, co ją dzisiaj spotkało.Laura to niezwykła kobieta, która potrafi zarazić każdego swoją energią i pozytywnym nastawieniem. Może trochę bezmyślnie, ale zapytałem, czy nie chciała przejść na dietę. Moje pytanie bardzo ją zdziwiło. Odpowiedziała, że dobrze czuje się w swoim ciele, więc po co ma cokolwiek zmieniać?”„Ośmielony zachowaniem Laury, pytałem dalej. Tym razem o to, czy nie obawia się żadnych chorób.– Nie no, coś ty. Chorym jest się gdy ciągle myśli się o chorobie. Ja wierzę w samospełniające się proroctwa. Poza tym, wszystkie reklamy o odchudzaniu i zdrowym trybie życia są głupie. Ja czuje się dobrze we własnej skórze. Nie muszę zrzucać dwudziestu kilogramów. Zamiast męczyć się na bieżni, wolne spotkania z przyjaciółmi. Tak czy siak, uważam na to, co jem, a dodatkowo, codziennie chodzę na długie spacery. A że jestem większa? Najwyraźniej tak miało być.Laura zamówiła wino. Też się skusiłem. Popijając je, zaczęła mi tłumaczyć, że musi być większa, gdyż ma wielkie serce no i musi je gdzieś zmieścić. Ten argument bardzo dobrze do niej pasował.– Wiele osób widzi we mnie jedynie grubaskę z wielkim tyłkiem i biustem. – prawie zakrztusiłem się winem, bo chwilę wcześniej sam o niej tak myślałem.– Moja nadwaga nie może zdominować mojego życia. Poza tym mam więcej energii niż te wszystkie modeleczki razem wzięte.Zapytałem ją z ciekawości o to, czy jest w związku. Okazało się, że… nie narzeka na brak zainteresowania, chociaż jest szczęśliwą mężatką. Dodatkowo uwielbia podróże. Wtedy Laura zamyśliła się na chwilę.”„Powoli sącząc wino wyłożyła mi swoją teorię na temat relacji damsko-męskich:– Zawsze to samo. Kobiety uwielbiają swoich mężczyzn i wychwalają ich pod niebiosa. Dopóki ci czegoś nie zepsują. Wystarczy jedno potknięcie, a kobieta zupełnie się zmienia i zupełnie ulatuje z niej radość ze związku. Mężczyźni z kolei szukają kobiety, która będzie ich najlepszą przyjaciółką. Taką z którą będzie można konie kraść. Z czasem jednak najważniejszy staje się kredyt i rachunki, a szaleństwa zakochanych przyjaciół idą w odstawkę. Wystarczy jednak znaleźć złoty środek. Coś pomiędzy kredytem a kradnięciem koni.Nawet nie zauważyłem kiedy minęła mi podróż. W towarzystwie Laury czas szybko płynął, a jej gadanie pomogło zupełnie inaczej spojrzeć na relacje międzyludzkie, na to, jak potrafią mylić pozory, no i również spojrzeć inaczej na samego siebie.Poczułem odrazę przez to, co na początku myślałem o tej niezwykłej kobiecie. Jest ona najpiękniejszą, jaką w życiu spotkałem.”
Chciałbym zobaczyć odcinek ''Ucha Prezesa'' z Donaldem Tuskiem – Fajnie by było gdyby Robert Górski spotkał się z Robertem Górskim
Źródło: pomysł
Gdyby Vincent Van Gogh żył, to po wysłuchaniu "Poka Sowe"nie miałby już żadnego ucha –