Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 10 takich demotywatorów

Karol Wójcicki odpowiada wszystkim, którzy twierdzą, że ostatnie zorze widziane nad Polską to dzieło amerykańskiego HAARP:

 –  Z głową w gwiazdach2 godz. ✪Dobrze, ustalmy to sobie raz na zawsze,żebym nie musiał się więcej powtarzać1) Działania HAARP nie miały NIC wspólnegoz ostatnią zorzą polarną obserwowaną nadPolską. Zorza została wywołana przez silnystrumień wiatru słonecznego pochodzącegoz CME, a nie przez żaden eksperyment.2). Efekt poświaty wywoływany przez HAARPjest ledwo dostrzegalny nieuzbrojonymokiem w najbliższej okolicy ośrodka naAlasce. Nijak ma się to do silnego blaskuzorzy polarnej wywołanej przejściem CME.Łączenie występowania zorzy polarnej zdziałalnością HAARP to stara teoriaspiskowa, która niezwykle działa nawyobraźnię, ale nie ma nic wspólnego zrzeczywistością.3) Zorza polarna nad Polską jest jaknajbardziej zwyczajnym zjawiskiem. Choć wprzeważającejwiększości przypadkówobserwujemy ją w rejonachokołobiegunowych, zdarzają się zorze na tylesilne, że można zaobserwować je naniższych szerokościach geograficznych.Sama nazwa "aurora borealis" zostałanadana przez Galileusza, który zaobserwowałto zjawisko... we Włoszech.W ciągu roku z Polski można zobaczyćkilkadziesiąt razy takie zjawisko. Zwyklerejestrują je tylko ci, którzy wiedzą o nimdużo więcej od przeciętnego Kowalskiego.Zorza pojawia się na krótko i wymagaszczególnych warunków obserwacyjnych -dlatego nie jest powszechnie obserwowana.4) Taka jasna zorza zdarza się raz nakilka-kilkanaście lat. Jej pojawienie wymagabowiem wystąpienia wyjątkowosprzyjających warunków tzw. pogodykosmicznej. Częściej możemy się ichspodziewać w okolicach okresu maksimumcyklu słonecznego (+- 2 lata).Podobne warunki, umożliwiające zobczeniezorzy nieuzbrojonym okiem (bardo dużagęstość i prędkość i odpowiednia orientacjapola magnetycznego wiatru słonecznego),zdarzały się już w tym rok i z pewnościąponownie się wydarzą (np. jutro tj. w sobotę11 listopada 2023).5) Wiele stron i portali "popularnonaukowych"postanowiło skorzystać z klikalności tematu iopublikowało teksty, które mogą wprostsugerować jakieś połączenie międzydziałalnością HAARP, a wystąpieniemostatniej silnej zorzy polarnej. Takie działanieuważam za naganne i skrajnienieodpowiedzialne.6) Uważam, że rozsiewanie teorii spiskowychi pseudonaukowych głupot jest jednym zwiększych zagrożeń współczesnego świata.Nie ma i nie będzie na nie miejsce na "Zgłową w gwiazdach".Od dziesięciu lat zajmuję się zawodowoobserwacjami zorzy polarnej, wielokrotnie teżpopularyzuję wiedzę na ten temat, pokazującWam zorze polarne np. podczas transmisjiLIVE.Jakakolwiek próba udostępniania pod moimitreściami teorii spiskowych dotyczącychHAARP będzie kończyła się usuwaniemkomentarzy i bezwzględnym banem. Niebędę wdawał się w dyskusje z wyznawcamiteorii spiskowych (to samo tyczy się tutaj oddawna płaskiej ziemi i ruchówantyszczepionkowych). "Z głową wgwiazdach" pozostanie miejscem wolnym odtego typu treści.Karol Wójcicki
Meteoryt jeb*ął w sam środek, przez co Ziemia zwinęła się jak pieróg zakopując dinozaury, a ludzie dostali się na powierzchnię. Tym samym Pierogowa Ziemia to idealna teoria –
I proszę, przy okazji teoria o płaskiej Ziemi potwierdzona... –  Rzad swiatowy probuje nas zmusicdo utrzymywania dystansu min 2m.Nietrudno policzyc ze przy takimrozproszeniu czesc ludzi spadnie zkrawedzi ziemi. I o to im chodzi, niedajcie sie omamic, otworzcie oczy !....XD13 0 IOdpowiedz
Gdy temat Płaskiej Ziemi staje się oklepany nadciągają wyznawcy Płaskiego Słońca –
 –  Towarzystwo naleśnikowej Ziemi 4 Min Witajc.e wyznawcy jedynej prawdziwej teorii.Myślę że dla nikogo nie powinno być żadnym zaskoczeniem że Ziemia tak naprawdę jest wielkim naleśnikiem.Wyznawcy płaskiej Ziemi byli bardzo blisko odkrycia prawdy, jednak nie udało im się dowiedzieć wszystkiego.Teoria Wielkiego Naleśnika (w skrócie TWN) mówi o tym że cały nasz wszechświat został dosłownie "wypieczony" przez Wielkiego Kucharza. W późniejszych etapach ciasto podzieliło się na porcje i tak powstał nasz wspaniały naleśnik na którym żyjemy.Dowodem na naleśnikowatość Ziemi są pory dnia i nocy (noc następuje wtedy gdy naleśnik zwinie się w rulon). Myślę że to definitywnie potwierdza tą teorię a niewierni się nawrócą. ♦ Lubię to! • Komentarze

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j
Gdyby Ziemia faktycznie była płaska, to koty już dawno wszystko zepchnęłyby z krawędzi –
Jaki sens ma teoria płaskiej ziemi? – Bardzo prosty - zysk dla osoby głoszącej tą teorię. Ludzie oglądają filmy na YT, nabijają wyświetlenia, Płaskoziemcy sprzedają książki, wydają filmy, udzielają wywiadów. To wszystko przynosi bardzo wymierne korzyści...
Jeśli myślisz, że teoria płaskiej Ziemi jest idiotyczna, to wiedz, że istnieje coś takiego jak teoria wklęsłej Ziemi –
Właśnie tak według Towarzystwa Płaskiej Ziemi wyginęły dinozaury –

1