Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 117 takich demotywatorów

Każdy z nas powinienbrać przykład z Bogdana –  To jest Bogdan.Bogdan widzi kłótnie na tematy polityczne Na Facebooku, ale olewa je i przewija dalej.Bogdan jest mądry.Bądź jak Bogdan.
Piękne? Niesamowite? Zaskakujące? – Zdjęcie przedstawia katastrofę ekologiczną w Brazylii sprzed kilkudziesięciu dni - skala skażenia porównywana jest do Fukuszimy, ale nasze media mają przecież ważniejsze tematy...
Jedna z najmądrzejszych opiniina temat imigrantów – Która jest wypowiadana przez kogoś, kto spełnia definicję słowa "uchodźca" Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej - to ja.Uciekałam przed wojną z mamą, ciocią i moimi dwiema siostrami. Tak, łódką, pamiętam jak dziś. Nie było z nami taty, wujka, a nawet dziadka, tata z innymi mężczyznami walczył o swój, nasz kraj. Uciekałyśmy do Rosji. Nie wybierałyśmy kraju ze względu na dobrobyt czy możliwości. Uciekałyśmy do najbliższego bezpiecznego miejsca, by być jak najbliżej taty i móc jak najszybciej wrócić do domu, gdy tylko się da. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że oto przypłynęłyśmy. Ale o nic nie prosiłyśmy, niczego się nie spodziewałyśmy. Mówiłyśmy po rosyjsku i byłyśmy kulturalne, grzeczne do przesady i pełne szacunku dla ludzi, którzy chcieli nam pomóc. Do dziś nie wiem, jak mama to wszystko wtedy załatwiała, że miałyśmy gdzie spać, co jeść. Dołączyła do znienawidzonych przez ludzi tzw „spekulantów” z wielkimi plastikowymi torbami, którzy handlowali czym mogli na ruinach byłego związku radzieckiego. Moja mama - filolog, muzyk, pianistka.Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy... My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi.Przyjechałam do Polski. Potem już, po latach, na studia. Za sprawę honoru uznałam poprawne wysławianie się bez akcentu, możliwość rozmowy z Polakiem na tematy, które są Polsce i Polakom bliskie, bez pytań "jak się Pani podoba w naszym kraju”, jeśli to miał być mój kraj. Nie chodziło o zdradę własnej kultury czy tradycji, bo poznawanie innych kultur wzbogaca naszą własną, chodziło o szacunek dla ludzi, z którymi żyję.Świętuję razem z teściami katolickie święta. Z miłości do mojej rodziny, z szacunku, ze zwykłej grzeczności i uprzejmości w końcu. Nikt nie każe mi iść do komunii, ale nic mi się nie stanie, jeśli ładnie się ubiorę i kulturalnie zasiądę do stołu. Odwiedzając kogoś w jego kraju, świątyni, domu zastosuję się do jego zwyczajów. Jestem tolerancyjna. Bardzo. Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka - wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci. Może i jestem hipokrytą, ale moja tolerancja jest wybiórcza, bo nie toleruję zła. Nie toleruję agresji i sytuacji, w której drugiej osobie dzieje się krzywda. Jeśli tradycja wymaga okaleczenia, gwałtu, pobicia, to moja tolerancja nie sięga tak daleko.Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym "dzikusem", tym "brudasem", spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy. Nigdy nie zapomnę smaku obrzydliwej zupy w proszku, którą jako uchodźcy dostałyśmy od kogoś, płakałyśmy i jadłyśmy ją, prawdziwa potrzeba nie pozwala wyrzucać jedzenia.Nie zajmę stanowiska w sprawie uchodźców, bo jeśli zranię tym chociaż jedną osobę, która ratując się przed wojną przybywa z pokorą, szacunkiem i wdzięcznością, to nie będzie warto. Tym bardziej, że to samo spotkało kiedyś mnie i moją rodzinę. Tyle że w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę - nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą.
Nasze społeczeństwo tak pełne hipokryzji –  1. "Dudzie nie wolno się angażować w kampanię wyborczą!"- mówią chórem dziennikarze, którzy angażują się w kampanię bez skrępowania i zgodnie ze swoimi preferencjami manipulują przekazem medialnym2. "Kościół należy natychmiast oddzielić od Państwa!"- krzyczą organizacje, które szerzą różne ideologie i są dotowane z publicznych pieniędzy, a także przechodzą do porządku gdy islam w krajach Europy stara się wprowadzić szariat3. "Należy zakazać koncertować Kukizowi i wywieszać flag na meczach o pewnych treściach!"- wrzeszczy organizacja NW, która udając że zwalcza totalitaryzm sama wprowadza totalitarne metody i przymyka oko na symbole totalitaryzmu komunistycznego4. "Księża bezwzględnie nie mogą wypowiadać się na tematy polityczne!"- jęczą ludzie, którzy całymi godzinami potrafią mówić o tolerancji na odmienne poglądy i "walczą z wszelkimi przejawami cenzury oraz dyskryminacji"5. "Dajcie pani premier sto dni spokoju!"- apelowali jeszcze kilka miesięcy temu ludzie, którzy całkiem niedawno rozpoczęli rozliczanie Andrzeja Dudy jeszcze przed zaprzysiężeniem
Czasami trzeba na siłę pokazać innym swoją wartość –  Nie wiem kto w tej historii był bardziej piekielny, mój kolega czy nasz pracodawca.Ja i mój kolega (nazwę go roboczo Andrzej), pracowaliśmy w pewnej firmie IT. Andrzej był spokojnym człowiekiem, sumiennym, ale miał jedna wadę, nie potrafił upominać się o swoje. Nie był on jakimś pracownikiem roku, ale ze względu na ponad 3-letni staż, radził sobie bardzo dobrze. Jego zadanie polegało na wdrażaniu systemów informatycznych w kilku dużych firmach. Kiedyś przy piwie zeszliśmy na temat zarobków i tu mnie lekko zszokował. Zarabiał znacznie mniej od mnie, a ja kokosów jako specjalista także tu nie dostawałem. Żeby bardziej przybliżyć obraz warunków jakie miał, opiszę jak wygląda obecny rynek. Miasto duże, wdrożeniowiec systemów IT z 3-letnim stażem może liczyć na jakieś 5/6 na rękę w średnim firmach i nawet do 10 w jakiś korporacjach. Andrzej dostawał 2.5. Nie raz później mu mówiłem, że jak nie pójdzie po podwyżkę, to nikt mu jej nie da. Kolejną drzazgą w oku było to, że taką stawkę dostawali nowe chłopaki co przychodzili świeżo po studiach. Niestety Andrzej nie miał siły przebicia. Raz czy 2 był u szefa ale zawsze kończyło się, że pogadają później, że po kwartale itd. Nie potrafił walczyć o swoje.Zmiana nastąpiła kiedy ze swoją kobietą zaczęli szukać mieszkania. Miasto duże to i mieszkania drogie. On ze swoim 2.5 i jego dziewczyna z min. krajową, mieli nędzną zdolność kredytową. Starczyłoby na jakieś mieszkanko na zadupiu ze słabym dojazdem. To był ten moment kiedy Andrzej postanowił coś zrobić. Co? Ano poszedł do szefa i mówiąc mu, jak sprawa wygląda. Szuka mieszkania i potrzebuje podwyżki. Odpowiedzią było że pogadają na koniec jego umowy (2 miesiące do jej końca). Bezkonfliktowy Andrzej się zgodził. Mijały dni i nadszedł koniec umowy 30 Czerwca. Jak się można było spodziewać temat podwyżki nie został poruszony. 1 Lipca, Andrzeja nie ma w pracy. Kilka wdrożeń w drodze telefony, maile, a jego nie ma. Telefon do niego czemu go nie ma, odpowiedź prosta: Nie ma umowy, to po co ma przychodzić. Szef nabuzowany, że musi się ściemniać przed klientami, wypala żeby jutro wpadał i przestał pieprzył głupot, umowa z rana będzie. 2 Lipca Andrzej zjawia się w pracy, ale nic nie robi. Siedzi przegląda sobie YouTube i neta. Czekał aż szef przyjdzie z umową. Zrobił to, jak klienci dalej mu narzekali, że nie mogą się do Andrzeja dodzwonić. Szef wezwał go na dywanik, po której Andrzej wyszedł z biura. Co się wydarzyło dowiedziałem się wieczorem. Nowa umowa była taka sama jak poprzednia czyli 2.5, po której zobaczeniu przypomniał szefowi, że miała być podwyżka. Szef zaczął kręcić, że firma ma problemy etc. może dać mu 500 pln dodatkowo. Andrzej powiedział, że nie bardzo, wszyscy wokół dają 5 i tyle on by chciał. Szef łaskawie dorzucił 250. Na co mój kolega, że czas na negocjacje to był 2 miesiące temu, ewentualnie przed zakończeniem umowy.Po czym wyszedł. Nie miał tak naprawdę po co negocjować, bo od najbliższego poniedziałku zaczynał nową robotę na warunkach, które były mu potrzebne.Teraz wisienka na torcie. Andrzej odchodząc zostawił wiele projektów w trakcie, nie przekazując nikomu wiedzy/kontaktów do ich dalszego prowadzenia. Ponoć szef proponował mu wynajem jego osoby by poprzekazywał projekty, na co oczywiście się nie zgodził. Po jego odejściu Szef wiele razy powtarzał, że to nie był poważny człowiek etc. zostawiając "NAS" na takim lodzie i w tak czarnej przysłowiowej :). I jakoś samoistnie zaczęły się tematy podwyżek...
Do rozmowy na poważne tematy – Trzeba odpowiednio podgrzać atmosferę Karolina, muszę ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego. Już wcześniej miałem to zrobić, ale się wstydziłem... Tak? Ale wiesz. że mam chłopaka, prawda? No wiem... To kiedy oddałabyś mi te 4 złote? Ach... Jutro, ok? OK
Jakże irytujące jest to, że ludzie najczęściej i najdobitniej wypowiadają się na tematy, o których kompletnienie mają pojęcia –
MATURA15-12-2014 – Jestem jednym z licealistów, którzy zostali poddani przedwczorajszej próbnej maturze i z wielką przykrością zawiadamiam Was, rodacy, że moi rówieśnicy, to skończeni idioci.Ponieważ wiele szkół rozpoczęło egzamin o różnych godzinach, to zanim wszedłem na salę połowa zebranych maturzystów miała przygotowane odpowiedzi na jeszcze niepostawione im pytania. Zdecydowana większość znała już tematy wypracowań i szlifowała swój plan ich napisania.Byli to Ci sami młodzi ludzie, którzy niebawem staną do rzeczywistego egzaminu dojrzałości. Najgorsze w tym wszystkim jest to. że obecna próba nie dowiedzie niczego - ani braku wiedzy, (który mogę Wam przysiąc jest w społeczeństwie) ani jej prawdziwego zakresu.Reforma edukacji jest klęską!Ludzie, którzy dzisiaj oszukiwali sztucznie zawyżą statystyki. Udowodnią pajacom z MENu, że odnieśli "sukces", a ceną za to oszustwo zapewne będzie druzgocąca i "nieoczekiwana" klęska w maju 2015 roku
Mistrz muzyki – Ile tematów muzycznych ty rozpoznasz?
Ci co wiedzą najmniej – Najwięcej się wypowiadają na tematy, o których nie mają pojęcia
Żeby móc wypowiadać się na pewne życiowe tematy, – często musisz sam przebrnąć przez błoto, by mieć pojęcie o tym, o czym chcesz mówić
Paradoks jest taki, że – jak widywaliśmy się codziennie, to nie mogliśmy się nagadać, a teraz - przy spotkaniu po latach - brak jest tematów do rozmowy
Pijackie rozmowy na ważne tematy – Przeważnie nie wiemy o co chodzi, ale i tak mamy coś do powiedzenia
Zastanawia mnie fakt – Kto jest głupszy - ci co wymyślają tematy, czy ci którzy przychodzą do tegoprogramu
"I tak to jest" – Stały tekst na imieninach, gdy już skończyły się tematy
Najlepsze tematy do rozmowy – ...zaczynają się właśnie wtedy, gdy macie się rozejść
Tematy na 1-ego stycznia – 1) Ilość rannych od fajerwerków. 2) Co podrożeje w 2010. 3) Jak bawił się prezydent
Źródło: www.dziennik.pl