Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 178 takich demotywatorów

- No masz, zjedz kotlecika za babcię.- ...- No proszę, pół ogóreczka za tatę.- ...- I jeszcze kawałek kiełbaski za mamę.- Ku*wa babciu! Ja już mam 35 lati sam potrafię jeść! – - Sam, sam... I nie klnij! Wiem, że masz 35 lat, ale strasznie mnie wku* wia jak pijesz i nie zagryzasz!

Dwunastoletnia Wanessa Bąkowska urodziła się z zespołem Downa oraz z wielkim talentem malarskim. Niedawno dziewczynka postanowiła napisać list do królowej Elżbiety, ofiarując jej też jeden ze swoich obrazów. Niespodziewanie otrzymała odpowiedź! To treść listu Wanessy:

To treść listu Wanessy: – "Wasza Wysokość, Mam na imię Wanessa i mam 12 lat. Mieszkam w Polsce, w małej miejscowości Lipka. Mam wspaniałych nauczycieli i wielu przyjaciół. Mam mamę Karolinę, tatę Rafała, brata Alana i siostrę Nutkę. Bardzo ich kocham. Jestem osobą z niepełnosprawnością i zespołem Downa. Pomimo tego maluję obrazy. Chciałabym podarować jeden z nich Waszej Wysokości. Tytuł tego obrazu to "Ziemia". Pozdrowienia z Polski"
Ta dziewczynka zobaczyła tatę po dłuższym rozstaniu. Jej reakcja jest bezcenna –
Na zdjęciu widzimy Krzysztofa Zalewskiego, tatę Nicoli Zalewskiego, który zadebiutował w reprezentacji Polski. Pan Krzysztof choruje na ciężką odmianę raka i jego marzeniem było zobaczyć syna z orzełkiem na piersi –

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś – Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studiaOpłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częścią jej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten terminNiedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach... Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studia. Opłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częściąjej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten termin.Niedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę.„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach...
Grupa 5 chuliganów nazywających siebie kibicami Legii napadło i pobiło 13-latka oraz jego tatę i dziadka wybierających się samochodem na mecz Warty Poznań – Wow! W pięciu napadli i pobili trzech zwyczajnych kibiców i to jeszcze Warty Poznań, która w ogóle nie ma żadnych bojówek i chuliganów. Jak znam życie, napastnicy co roku drą ryja na Marszu Niepodległości, jacy to z nich patrioci
 –  Jak byłem dzieckiem to bardzo nie lubiłem wstawać wcześnie rano. Mama wymyśliła na to sposób: mówiła za każdym razem, że będziemy oszukiwać tatę, że niby jeszcze śpię, a tak naprawdę będę już gotowy. Wstawałem, szybko się myłem, ubierałem i z powrotem chowałem się pod kołdrę. Później wchodził do pokoju niby zdenerwowany tata mnie obudzić, a ja zadowolony wyskakiwałem spod kołdry już cały uszykowany. Ciągnęło się to latami, a ja nic nie podejrzewałem.
Bezradny, samotny bociani tata został sam z czwórką bocianiątek po tym jak bociania mama zginęła na drutach wysokiego napięcia – Na szczęście przyjął pomoc od ludzi i trzy razy dziennie ktoś wdrapuje się na gniazdo, gdzie dokarmia maluszki i tatę
Zapytano dzieci w wieku od 4 do 8 lat "czym jest miłość". Ich odpowiedzi są szczere i wzruszające: – „Gdy ktoś Cię kocha, sposób, w jaki wypowiada Twoje imię, jest inny. Po prostu wiesz, że Twoje imię jest w jego ustach bezpieczne”.4-letni Krzyś:„Miłość jest, wtedy gdy wychodzicie razem na kolację i oddajesz temu komuś większość swoich frytek, bez żądania by oddał Ci swoje”.Gosia, lat 6:„Miłość to to, co sprawia, że się uśmiechasz, gdy jesteś zmęczony”.Kasia. 4 lata:„Miłość jest wtedy, gdy moja mama robi kawę dla mojego taty i bierze łyka, zanim mu ją da, by sprawdzić, czy dobrze smakuje”.Maciej, lat 7:„Miłość jest, gdy mówisz facetowi, że podoba Ci się jego koszulka, a on nosi ją potem codziennie”.7-letnia Natalia:„Gdy moja babcia dostała zapalenia stawów nie mogła więcej się schylać i malować sobie paznokci u nóg, mój dziadek robił to za nią przez cały czas, nawet gdy jego ręce też dostały zapalenia stawów… To jest miłość”.Basia, 8 lat:„Miłość jest wtedy, gdy pani widzi pana śmierdzącego i spoconego, i wciąż mówi, że jest przystojniejszy niż Brad Pitt”.Robert, lat 7:„Miłość jest wtedy, gdy Twój piesek liże Cię po twarzy, nawet jeśli zostawiłeś go na cały dzień samego w domu”.Marysia, 4 lata:„Miłość jest wtedy, gdy mama widzi tatę na toalecie i nie uważa, że to ohydne”.Marek, lat 6:„Naprawdę nie powinieneś mówić „Kocham Cię” jeśli tak nie myślisz. Ale jeśli tak myślisz, powinieneś mówić to często. Ludzie o tym zapominają”.Ania, lat 8:Zwycięzcą jest 4-latek, którego sąsiadem jest starszy pan, który niedawno stracił żonę:Widząc jak straszy pan płacze, maluch przyszedł do niego, usiadł obok i po prostu tak siedział.Gdy jego mama zapytała o to, co powiedział sąsiadowi, maluch odpowiedział: „Nic, po prostu pomogłem mu płakać”.
Po czym poznać dobrego tatę – Tata nie wydaje na świat potomstwa, ale chroni je, czuwając przed łonem matki. Owszem, nie odczuwa bólów porodowych, ale towarzyszy, dba i koi, gdy matka tego potrzebuje. Nie może rodzić, więc trzyma za dłoń, aby wzbudzić w niej odwagę i pozostaje na straży w niepokoju i bez snu. Czuwa po cichu jak dobry anioł stróż, który troszczy się o życie i bezpieczeństwo swojej rodziny.Dobry tata potrafi wykąpać, ubrać i nakarmić. Zmieni też pieluchy i uspokoi płacz. I choć nie nakarmi piersią, to pomoże zjeść ukochanej, jeśli sama nie będzie w stanie ruszyć chociażby łyżką.Dobry tata nie wstydzi się przytulać i okazywać uczuć. Zawsze znajdzie czas na zabawę i przeczytanie bajki na dobranoc. To on pokazuje świat pełen przygód i w ciekawy sposób potrafi wyjaśnić wiele spraw, których mały człowiek nie pojmuje.Dobry tata wykonuje tak samo ważną i wartościową pracę jak dobra mama. Każdego dnia daje z siebie wszystko, aby jego ukochanym żyło się jak najlepiej.Dobry tata to tatuś - ten który wie jak kochać swoje dzieci
Hej dzieciaku, poznajesz? To ja, Twoja mama w roku 1978 – 4 lata temu skończyłam szkołę, a krótko potem poznałam Twojego tatę. Oboje od razu po szkole średniej znaleźliśmy pracę. Nie narzekamy - płacą nam zawsze na czas, nie borykamy się z "szefami-idiotami", odpracujemy swoje 8 godzin na dobę i jesteśmy wolni. Nikt nas nie pogania batem i nie straszy wyrzuceniem z pracy.Mieszkamy w hotelu robotniczym, a za 2, może 3 lata przeprowadzimy się do bloku z wielkiej płyty. Do większego mieszkania, na które już mamy wkład własny. Nie obchodzą nas raty kredytu po 3/4 pensji, za pokój w hotelu robotniczym płacimy jakieś śmieszne grosze.Do pracy mamy blisko, jak wszyscy. Zakłady pracy są ulokowane pośród osiedli lub w ścisłych centrach miast. My do pracy idziemy pieszo, niektórzy jadą kilka przystanków autobusem. Nie dojeżdżamy na 2 koniec miasta, bo i po co?Póki co cieszymy się życiem, a dopiero za kilka lat postaramy się o Ciebie :) Zwiedzamy kraj, bo jesteśmy młodzi i nas na to stać. Aha, i mamy dopiero po 23 lata.
Moja mama zawsze wspaniale gotowała – Ale raz wieczorem postawiła przed tatą talerz z przypalonym plackiem, czarnym jak węgiel. Czekałem aż tata coś na to powie, ale on po prostu zjadł i zapytał mnie jak mi minął dzień. Potem podsłuchałem jak mama przepraszała go za spalone żarło i nigdy nie zapomnę co on jej odpowiedział: kochana, placek bardzo mi przypasował. Potem z nim o tym rozmawiałem, położył mi rękę na ramieniu i rzekł: Po twojej mamie było widać, że miała wybitnie ciężki dzień i była bardzo zmęczona. Ten przypalony placek mi nie zaszkodził. Ostre słowa mogłyby ją zranić. Wszyscy jesteśmy ludźmi i zdarzają nam się błędy. I nie powinno się ich wytłuszczać, a zamiast tego wesprzeć tych, których kochasz. Oto tajemnica długiego i długiego i szczęśliwego związku Ale raz wieczorem postawiła przed tatę talerz z przypalonym plackiem, czarnym jak węgiel. Czekałem aż tata coś na to powie, ale on po prostu zjadł i zapytał mnie jak mi minął dzień. Potem podsłuchałem jak mama przepraszała go za spalone żarło i nogdy nie zapomnę co on jej odpowiedział: kochana, placek bardzo mi przypasował. Potem z nim o tym rozmawiałem, położył mi rękę na ramieniu i rzekł: Po twoje mamie było widać że miała wybitnie ciężki dzień i była bardzo zmęczona. Ten przypalony placek mi nie zaszkodził. W ostre słowa mogłyby ją zranić Wszyscy jesteśmy ludźmi i zdarzają nam się błędy. I nie powinno się ich wytłuszczać, a zamiast tego wesprzeć tych, których kochasz. Oto tajemnica długiego i długiego i szczęśliwego związku

57-letni Scott Fincher mógłby być faworytem w konkursie na tatę roku. Mężczyzna poświęcił 15 miesięcy czasu i 10 000 dolarów, żeby odtworzyć ikoniczny dom z pixarowego filmu "Odlot" dla swojego syna

 –
 –  chce mieć tateznajdę bogategotate dla ciebieA na co bogatemu taciedziecko z matka blacharą?
 –  Moi rodzice z wiadomych przyczyn muszą teraz cały czas siedzieć w domu i z tego co mi opowiadają, trochę zaczęło im odbijać. Oglądali jakiś kryminał, gdzie bandyci porwali policjantkę i założyli jej na głowę reklamówkę. Na cały ekran pokazano ujęcie z wnętrza reklamówki jak biedna policjantka z wyłupiastymi oczami się dusi. I ojciec zaczyna komentować: „nie wierzę, że zabrakło im pieniędzy aby zatrudnić specjalistę, który by wytłumaczył, że kiedy ktoś chce udusić reklamówką, to wystarczy ją przegryźć". Na co mama zaczęła się kłócić, że niemożliwe jest przegryzienie reklamówki kiedy cię nią duszą. Przeprowadzili eksperyment. Najpierw mama zaczęła dusić tatę reklamówką z Biedry - rozgryzł. Później reklamówką z Lidia - rozgryzł. Następnie reklamówką z Żabki - też rozgryzł. A później śmiali się z siebie jak dwaj psychopaci. xD
 –  Do Kingi DudyDzień dobry, zacznę od tego, że doceniam Twoją społeczną funkcję doradcy Prezydenta RP. Sam bardzo polegam na radach moich dorosłych córek, a nawet potrafię wsłuchać się w opinie moich wnuczek - często dają mi dużo do myślenia.Twój Tata na Twitterze przedstawił apel rodziny, która prosi o pomoc -potrzebuje środków na walkę z chorobą nowotworową głowy rodziny. Zrtakimi prośbami my, jako Fundacja WOSP, spotykamy się codziennie. Dotyczą one Polaków w każdym wieku, którzy po prostu walczą o swoje życie, często zagrożone nie tylko brakiem dostępu do bardzo drogich terapii, ale od paru lat także coraz większymi trudnościami związanymi z dotarciem i skorzystaniem z przysługującej Obywatelom narodowej służby zdrowia. Aby pomóc, robimy to, co umiemy najlepiej - kupujemy sprzęt. Jako Fundacja, na cel związany z leczeniem chorób nowotworowych u dzieci dedykowaliśmy 5 Finałów i kupiliśmy blisko 400 urządzeń za 148 096 487,59 złotych, wspierając 80 punktów diagnostyki onkologicznej.Kilka miesięcy temu, Kingo, była szansa, aby Twój Tata mógł w sposób wyjątkowy i jedyny pomóc onkologii - chodzi o 2 miliardy złotych, które dodatkowo i nagle, jak z nieba, zostały przekazane przez większość sejmową dla Polskiej Telewizji Publicznej, a mogły być jednym podpisem zawetowane, właśnie przez Twojego Tatę. Zgodnie z propozycją mniejszości sejmowej, mogły być przekazane na wsparcie onkologii. Pisałem o tym już wcześniej(https://facebook.com/189787894433544/posts/2742583125820662/).rTo by była rewolucja! W ciągu 28. Finałów WOSP zebraliśmy ponad 1 313 000 000 PLN i kupiliśmy ponad 65 200 urządzeń To ogromne pieniądze. Te 2 miliardy może spowodowałyby, że rodzina szukająca pomocy znalazłaby ją w ramach powszechnej opieki zdrowotnej. Może o tym nie wiedziałaś? To teraz już wiesz.Jeśli chciałabyś więcej wiedzieć o bolączkach polskiej służby zdrowia, a także super działaniach organizacji pozarządowych, to serdecznie zapraszam do nas do Fundacji - właśnie przygotowujemy się do 29. Finału i dodatkowa para wolontariackich rąk do pomocy zawsze się przyda.Prosimy o kulturalne wypowiedzi.

Londyn też wspiera protestujących! Przez ostatnie wygodnie logo Strajku Kobiet mogliśmy zobaczyć m.in. pod polską ambasadą, na brytyjskim parlamencie, na Big Benie, pod muzeum Tate Modern, na siedzibie BBC, przy London Eye, Tower Bridge i na katedrze Saint Paul

Przez ostatnie wygodnie logo Strajku Kobiet mogliśmy zobaczyć m.in. pod polską ambasadą, na brytyjskim parlamencie, na Big Benie, pod muzeum Tate Modern, na siedzibie BBC, przy London Eye, Tower Bridge i na katedrze Saint Paul –

"Historia pewnej karetki". Dziennikarz zdaje bolesną relację z fatalnej sytuacji ratowników i dramatów rodzin

 –  Paweł Reszka9 listopada o 23:58 ·Historia pewnej karetki- Dajemy sobie radę w walce z epidemią. Na Mazowszu jest jeszcze tysiąc łóżek do wykorzystania dla pacjentów z COVID-19, ponadto wolne jest jeszcze 40 stanowisk z respiratorami - powiedział pan wojewoda Konstanty Radziwiłł w RMF FM.Jeździłem w weekend karetką po Mazowszu. Ciężko chorzy umierają w domach.- Możemy zabrać tatę do szpitala, chce pani?- Tak lepiej?- Tak gorzej. Pojeździ kilka godzin w karetce, a potem zalegnie gdzieś na SORze.- I?- I tam umrze. Nikt się nim nie zajmie, bo SORy są przepełnione. Brać, czy zostawić?Córka płacze, patrzy na ojca. Staruszek na wznak, z trudem łapie powietrze. Macha rękami, ogania się od ubranego w kombinezon ratownika, który podaje kroplówkę:- Widzi pan... on się was boi... Tato, pan chce Ci tylko pomóc, poda lek, nie będzie już bolało... Wie pan, skoro dobro pacjenta wymaga żeby został w domu to...- Proszę pani, jakie dobro pacjenta! Nie ma już dobra pacjenta. Jest tylko pandemia...Pacjent zostaje w domu, jedziemy do kolejnego... Na ból zapisujemy apap, na agresję dajemy relanium, na odwodnienie jest kroplówka, a jak wyjdziemy to herbata.Rodziny zostają same, patrzą na śmierć i to jest najlepsze co można dla nich zrobić. Tak to wygląda.No to teraz liczby. Na zdjęciu widać kartę pewnej interwencji: karetka została wezwana o 21.45. Na miejscu była o 22.20. Pacjent został przekazany na SOR o 2.26. Ambulans wrócił na stację pogotowia o 3.55.Dzięki znajomemu dyspozytorowi udało się odtworzyć szczegóły. Karetka najpierw została skierowana do szpitala w Sochaczewie - tam zrobiono szybki test, okazało się, że pacjent jest dodatni. Szpital odmówił przyjęcia.Karetka pojechała do szpitala w Żyrardowie. Kolejna odmowa przyjęcia. Co robić? Wojewódzki Koordynator Ratownictwa Medycznego wydaje decyzję administracyjną (w imieniu wojewody) nakazującą jednak przyjęcie pacjenta przez szpital w Żyrardowie. Decyzja administracyjna to opcja atomowa. Jej odmowa jej wykonania to groźba konsekwencji prawnych i finansowych. Mimo to szpital odmawia! (to znaczy, że mieli tam naprawdę piekło).Karetka zostaje skierowana do Nowego Dworu Mazowieckiego! Znów jest decyzja wojewody, żeby przyjmować! Tu razem pacjenta udaje się przekazać.Bilans: pacjent jeździł po Mazowszu przez 4 godziny, ok. 90 km. Karetka zrobiła ponad 150 km, a cała interwencja zajęła ponad 6 godzin (w tym dekontaminacja i powrót do bazy). Po drodze były trzy odmowy przyjęcia (raz Sochaczew, dwa razy Żyrardów), dwie decyzje administracyjne wojewody (w tym jedna olana).Konkluzja: Wojewoda Radziwiłł mówi: "dajemy sobie radę z pandemią". A ja mam inną opinię.Paweł ReszkaBrak dostępnego opisu zdjęcia.
Zaskakujący i piękny list, napisany przez porzuconą żonę, do kobiety swojego męża – Do macochy mojej córki,Chciałabym, abyś nigdy nie pojawiła się w moim życiu. Mój plan był zupełnie inny. Moja rodzina miała składać się ze mnie, z mojego męża i naszych dzieci… bez Ciebie. Myślę, że Ty także nie chciałaś, abym pojawiła się w Twoim życiu i żebyś musiała wychowywać czyjeś dziecko, ale kiedy moja rodzina rozpadła się, wiedziałam, że pewnego dnia po prostu się pojawisz.Miałam nadzieję, że będziesz niemiła i okropna i że moja córka nigdy Cię nie zaakceptuje. Jednak jej tata był zadowolony z drugiego wyboru. Złe myśli krążyły w mojej głowie, bo nie chciałam dopuścić do siebie świadomości, że jakaś obca kobieta będzie wychowywać moją córkę.I wtedy pojawiłaś się TyPowinnaś być brzydka i odpychająca, niestety prawda była zupełnie inna. Byłaś śliczna. Powinnaś być starą wiedźmą, ale nią nie byłaś. Byłaś bardzo piękną, młodą kobietą.Widziałam na Twojej twarzy niepokój i strach, gdy musiałaś mnie poznać. Dzięki temu było mi znacznie łatwiej.Od samego początku zaakceptowałaś „naszą” córkę. Pokochałaś bezwarunkową ją i jej tatę. To był wielki dar dla nas wszystkich. Umiałaś stworzyć doskonałą relację między nią, a jej ojcem. To wielka sztuka, której potrafią dokonać tylko odważne i mądre kobiety. Moja córka potrzebuje cały czas mamy, a Ty to zadanie wykonujesz absolutnie cudownie. Tak się cieszę, że każdą decyzję, którą chcesz podjąć w sprawie mojej córki, konsultujesz ze mną. Wiem, że ta sytuacja nie jest czymś normalnym. Niezbyt często zdarza się, że matka i macocha piszą do siebie i mają do siebie szacunek i sympatię. Ty jesteś dla mnie darem.Jesteś dla mojej córki także matką. Niezależnie, czy jesteś sama z nią czy jestem to ja. Gdy jest podekscytowana chce się z Tobą tym podzielić - nie mam nic przeciwko. Moje serce cieszy się, że macie tak wspaniały kontakt.Jestem świadoma tego, co to znaczy, gdy macocha nie jest w stanie zaakceptować swojego nowego dziecka. Dlatego tak bardzo jestem szczęśliwa, że my jesteśmy w stanie wznieść się ponad to wszystko i wspólnie dbać o dobro „naszej” córki. Dziękuję, że jesteś tak dojrzała i masz do mnie tyle szacunku.Kochana, jesteś rzadkim i pięknym kamieniemNiech Cię Bóg błogosławi. Kocham Cię Do macochy mojej córki,Chciałabym, abyś nigdy nie pojawiła się w moim życiu. Mój plan był zupełnie inny. Moja rodzina miała składać się ze mnie, z mojego męża i naszych dzieci… bez Ciebie. Myślę, że Ty także nie chciałaś, abym pojawiła się w Twoim życiu i żebyś musiała wychowywać czyjeś dziecko, ale kiedy moja rodzina rozpadła się, wiedziałam, że pewnego dnia po prostu się pojawisz.Miałam nadzieję, że będziesz niemiła i okropna i że moja córka nigdy Cię nie zaakceptuje. Jednak jej tata był zadowolony z drugiego wyboru. Złe myśli krążyły w mojej głowie, bo nie chciałam dopuścić do siebie świadomości, że jakaś obca kobieta będzie wychowywać moją córkę.I wtedy pojawiłaś się Ty.Powinnaś być brzydka i odpychająca, niestety prawda była zupełnie inna. Byłaś śliczna. Powinnaś być starą wiedźmą, ale nią nie byłaś. Byłaś bardzo piękną, młodą kobietą.Widziałam na Twojej twarzy niepokój i strach, gdy musiałaś mnie poznać. Dzięki temu było mi znacznie łatwiej.Od samego początku zaakceptowałaś „naszą” córkę. Pokochałaś bezwarunkową ją i jej tatę. To był wielki dar dla nas wszystkich. Umiałaś stworzyć doskonałą relację między nią, a jej ojcem. To wielka sztuka, której potrafią dokonać tylko odważne i mądre kobiety. Moja córka potrzebuje cały czas mamy, a Ty to zadanie wykonujesz absolutnie cudownie. Tak się cieszę, że każdą decyzję, którą chcesz podjąć w sprawie moje córki, konsultujesz ze mną. Wiem, że ta sytuacja nie jest czymś normalnym. Niezbyt często zdarza się, że matka i macocha piszą do siebie i mają do siebie szacunek i sympatię. Ty jesteś dla mnie darem.Jesteś dla mojej córki także matką. Niezależnie czy jesteś sama z nią czy jestem to ja. Gdy jest podekscytowana chce się z Tobą tym podzielić – nie mam nic przeciwko. Moje serce cieszy się, że macie tak wspaniały kontakt.Jestem świadoma tego, co to znaczy, gdy macocha nie jest w stanie zaakceptować swojego nowego dziecka. Dlatego tak bardzo jestem szczęśliwa, że my jesteśmy w stanie wznieść się ponad to wszystko i wspólnie dbać o dobro „naszej” córki. Dziękuję, że jesteś tak dojrzała i masz do mnie tyle szacunku.Kochana, jesteś rzadkim i pięknym kamieniem.Niech Cię Bóg błogosławi. Kocham Cię
"Nowoczesny" szpital w Warszawie, a ludzkich odruchów brak –  miesiąc temu Opisuję sytuację osoby z podejrzeniem koronawirusa. - *Tata, po pięćdziesiątce, słaby, po przebytym nowotworze i chemioterapii* Jedna gwiazdka to zdecydowanie za dużo dla oddziału zakaźnego tego szpitala. To, w jaki sposób potraktowali mojego schorowanego tatę, woła o pomstę do nieba! Zgłosił się dzisiaj za dnia z podejrzeniem koronawirusa. Kazali mu przez kilka godzin siedzieć w namiocie przed szpitalem i niewiadomo na co czekać, bo przed nim nie było kolejki. Chcę zaznaczyć, że dzisiaj cały dzień lał deszcz i były burze. Miał swetr, kurtkę przeciwdeszczową, a zmarzł okropnie i zlało go do suchej nitki. Tata i tak źle się czuje, prawdopodobnie ma zapalenie płuc i w takich warunkach kilka godzin musiał czekać. Wstyd! W końcu łaskawie wzięli go na badanie, prześwietlenie płuc plus wymaz na obecność koronawirusa. Jest godzina 22:00. Od kilku godzin siedzi w izolatce bez jedzenia i wody i czeka na wyniki badań. Jest głodny i zmarźnięty. Serce mi się kraja jak o tym pomyślę i chce mi się płakać. Zero zainteresowania pacjentem, zero "ludzkich" odruchów. Wstyd szpitalu, wstyd! EDIT: Tata przed chwilą wrócił do domu (jest 00:30). Wyniki badań przyślą najwcześniej jutro. Tylko po co kazali mu tyle czekać, skoro nie na badania?! I to jeszcze w takim stanie?! Jakby tego było mało zgubiły się jedne wyniki badań. Nic tylko omijać szerokim łukiem.