Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 254 takie demotywatory

Starszy dżentelmen przychodzi do zakładu pielęgnacyjnego dla zwierząt tylko po to, by przytulić psa – "Jestem psim fryzjerem i to jest jedna z moich ulubionych historii. Poznajcie Johnathana, który był naszym klientem od wielu lat. Przez ten czas dbaliśmy o jego słodkiego maltańczyka o imieniu... Johnathan (na zdjęciu jest inny pies - Jasper). Niestety, pies Johnathana zmarł kilka lat temu. Wtedy staruszek powiedział nam, że jego żona nie pozwoli mu na nowego psa, ponieważ "jest zbyt stary zarówno na szczeniaka jak i na starszego psa". Teraz Jonathan przychodzi co kilka miesięcy do zakładu tylko po to, by przytulić z miłością jakiegoś psa. Zwykle przebywa tam około godziny, rozmawia z psem i z nami, choć głównie z psem. Potem wychodzi, ale wraca, bo najzwyczajniej w świecie potrzebuje takiego kontaktu."
Bo taka miłość zdarza się tylko raz –  Staruszek (83 1.) trzyma za rękę swoją umierającążonę (82 1.). Oboje zmarli w odstępie kilku godzinod siebie, ale byli ze sobą do samego końca
88-letni weteran wojenny, John Nixon obronił kobietę przed pięcioma napastnikami uzbrojonymi w noże za pomocą ciosu karate – Jednego z nich obezwładnił kopnięciem w szyję i pomimo drobnych ran w rękę i w głowę, zdołał resztę przegonić. W wywiadzie powiedział: "Wreszcie moje lekcje karate popłaciły" Nigdy nie lekceważcie ludzi z tego pokolenia...
Staruszek dowiaduje się od syna,ile ma naprawdę lat – Syn postanawia uświadomić swojego leciwego już tatę, ile ma naprawdę lat.Myślisz, że ile masz lat? - pyta syn.Starszy mężczyzna bez zastanowienia odpowiada, że 79 i nie kryje zdziwienia, gdy słyszy, że to jakby trochę za mało. Poprawia odpowiedź i dodaje 10 lat do poprzedniego strzału, ale nadal nie trafia.90, 91, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8? - odlicza dziadek.Kiedy syn wreszcie zgadza się z wynikiem, mężczyzna udaje zdenerwowanie.Ty dupku, nie mam wcale 98 lat! - krzyczy, a syn nie może powstrzymać się od śmiechu."Jezu, będę naprawdę starym człowiekiem - mówi z przekąsem i dodaje kilka przekleństw"
Nie uwierzyłem jej dopókinie zobaczyłem tego –
Nic nie opowie, bo jest ku*wa żółwiem –
W taki sposób starszy mężczyzna postanowił zemścić się na władzach miasta za wycięcie jego ukochanego drzewa: – Gdy starszy mężczyzna zorientował się, że władze miasta Redondo Beach w Kalifornii postanowiły wyciąć jego 30-letnie drzewo, wkurzył się. Dlaczego chcieli wyciąć tak piękne i zdrowe drzewo?Zaczął planować swoją zemstę i napisał list otwarty do burmistrza, w którym opisał, co ma zamiar zrobić.Oto, co staruszek napisał do burmistrza:„Witam,Jestem arborystą. Znaczy to, że profesjonalnie zajmuje się opieką nad drzewami. Kocham je. Uważam, że to najpiękniejsze, najbardziej majestatyczne, starożytne żywe stworzenia na naszej planecie.Dzisiaj chce ci opowiedzieć historię o śmierci, nowym życiu i zemście. Trzy lata temu władze miasta Redondo Beach postanowiły zabić moje 30-letnie drzewo.Jego korzenie zaczęły penetrować chodnik przed moim domem. Miasto zauważyło problem i wydało wyrok śmierci na moje drzewo. Dodatkowo obarczyło mnie kosztami naprawy chodnika oraz usunięcia drzewa.”„Kocham Clyde’a. Zaczynam się starzeć i posadzenie czegoś, co wiedziałem, że będzie żyć jeszcze długo po mnie, było czymś niezwykłym. Bardzo o niego dbałem. Zajmowałem się jego ziemią, przycinałem gałązki, gdy był jeszcze młody i obserwowałem, jak rośnie.Gdy Clyde robił się silny i zdrowy, rozpościerał korzenie i koronę, burmistrz postanowił go wyciąć.Jednak Clyde zostanie pomszczony.Burmistrzu Steve Aspel. Zabił pan moje dziecko.I za to pan zapłaci. Dwa lata i siedem miesięcy temu w tajemnicy posadziłem 45 sekwoi wiecznie zielonych i 82 mamutowców olbrzymich w różnych parkach, ogródkach i terenach należących do stanu.”„Dzisiaj każdy z systemów korzeni będzie już mniej więcej rozpostarty na około 10 metrów i mocno osadzony w ziemi. Mógł pan zauważyć drzewa rosnące przed ratuszem albo te, które zaczęły wyrastać w pana ogródku. To są mamutowce olbrzymie, a ich wzrost w następnych miesiącach będzie bardzo szybki.Zabił pan Clyde’a, ale ja na jego miejsce posadziłem ponad 100 żywych gigantów. W ciągu kilku lat przejdą granicę 30 – 90 metrów wysokości i żyć będą ponad 2500 lat.Usunięcie chociaż jednego z nich na ten moment będzie kosztowało około 1500 dolarów i obarczam pana tymi kosztami tak, jak zrobił pan to mi 3 lata temu.Miłego dnia. Niech pana miasto zostanie przejęte przez drzewa i niech Clyde spoczywa w spokoju.”
Kątem oka na parkingu dostrzegła staruszka na wózku. Męczył się,dlatego postanowiła mu pomóc – Pewnego dnia dziewczyna pojechała na zakupy samochodem. Zaparkowała, udała się do marketu, zrobiła swoje i już pakowała zakupy do bagażnika, gdy kątem oka ujrzała starszego mężczyznę na wózku inwalidzkim. Bardzo powoli poruszał się na nim i widać było, że się męczy. Tuż obok samochodu kobiety zrobił przerwę, aby choć na chwilę odpocząć.To złamało jej serce…Zobaczyła wtedy, że mężczyzna ma tylko jedną nogę. Po chwili namysłu zdecydowała się mu pomócPodeszła do niego i zapytała, czy pomóc mu w zakupach. On tylko spojrzał na mnie i powiedział, że nie potrzebuje pomocyRozmawiała trochę z mężczyzną i w końcu przekonała go do tego, aby dał sobie pomóc. Weszli do sklepu, mężczyzna zaczął o sobie opowiadać. Dowiedziała się, że był weteranem wojennym i stracił nogę podczas misji. Jego żona zmarła kilka miesięcy temu i od tego czasu jest sam. Tęsknotę widać było w jego oczach…Gdy dowiedziała się, gdzie mieszka, była zszokowana, że mężczyzna przejechał taki odcinek na wózku. Łzy popłynęły jej po policzku, że nikt, kompletnie nikt, nie zreflektował się, aby pomóc mężczyźnie.Wtedy postanowiła, że bez dwóch zdań zamówi mu taksówkę, aby wygodnie mógł wrócić do domu. Potem stało się coś, czego dziewczyna zupełnie się nie spodziewała.Starzec zaczął gorzko płakać. Morgan zapytała go, czy zrobiła coś złego. Zaprzeczył i stwierdził, że zastanawiał się, dlaczego spotkała go tak duża życzliwość i pomoc ze strony nieznajomej osoby. Nikt nigdy mu nie pomógł w ten sposób.Młoda kobieta wyjaśniła, że zasługuje na pomoc, ponieważ jako żołnierz bronił jej i wolności kraju. Ponadto w ich rodzinie nigdy nie było tak, że nieznajomi są obcymi ludźmi. Trzeba sobie pomagać, niezależnie od wszystkiego.Po zapłaceniu za zakupy mężczyzny i schowaniu ich razem z wózkiem do taksówki, dała mężczyźnie 40 dolarów i wymieniła się z nim numerem telefonu. Na jego twarzy widziała niewyobrażalną wdzięczność.Ta młoda kobieta udowodniła, że zawsze w życiu warto mieć otwarte serce.I niech ktoś zaprzeczy, że nie warto pomagać!
Historia policjanta, która przywraca wiarę w mundurowych. W ubiegłym tygodniu 95-letni mężczyzna zgłosił na policję nietypowy problem – 95-letni staruszek zadzwonił i powiedział, że zepsuła mu się klimatyzacja. Policja nie zignorowała go. Na miejscu okazało się, że faktycznie wewnątrz w domu mężczyzny panuje niewyobrażalny skwar. Oficer obiecał, że zajmie się tym. Po powrocie na posterunek opowiedział kolegom o sytuacji. Każdy zrzucił się po 150 dolarów i wspólnie kupili i zainstalowali nowe urządzenie. Wielki szacunek dla takich ludzi!
Rzadki przykład marketingu – Płock
Taki urzekający widok w autobusie i nawet droga do pracy nie jest taka straszna –
Staruszek kocha spacerować, jednak zdrowie coraz bardziej mu to utrudnia. Z pomocą przyszli sąsiedzi. Takie drobne gesty są na wagę złota – Drobne przechadzki od 65 lat urządzał sobie Harvey Djerf z Plymouth w Minnesocie. Staruszek dwa razy dziennie udawał się na swoje tradycyjne spacery po okolicy. Zwykle przemierzał około mili (1,6 km), po czym wracał do domu. Była to świetna okazja do zaczerpnięcia świeżego powietrza i rozmowy z sąsiadami. Hobby Harveya stawało się jednak coraz bardziej wymagające. Leciwy mężczyzna znacznie częściej robił sobie postój, by zaczerpnąć tchu. W trakcie kolejnych takich odpoczynków musiał przyuważyć go któryś z sąsiadów, bo po jakimś czasie, przy trasie staruszka pojawiły się specjalne „punkty”.Pierwsze krzesło pojawiło się kilka lat temu. Dziś przy trasie staruszka stoi ich już 12! – Zaczęło się od jednego, a potem poszło, jak kula śnieżna. Pewnie zobaczyli, jak odpoczywam i zrobiło się im żal staruszka – mówi ze śmiechem na ustach Harvey. W tym jednym się myli, to nie żal, a dobroć stała za gestami sąsiadów. Dzięki ich małej pomocy Harvey nie ustaje w spacerowaniu.Jego codzienny rytuał trwa jednak znacznie dłużej, bo na każdym z krzeseł przysiada choćby na chwilę, pyta o zdrowie sąsiadów, wypija kawę, częstuje się jakimś smakołykiem. To cudowne, że gdzieś na świecie jest jeszcze miejsce, gdzie ludzie odwiedzają się bez zapowiedzi, a wizyty sąsiadów są mile widziane i wręcz pożądane
Do domu starszego mężczyzny wtargnęło trzech młodych mężczyzn, którzy usiłowali zgwałcić 19-letnią dziewczynę. Z pomocą przyszedł 67-letni dziadek dziewczyny – USA, Karolina Północna. Trzech uzbrojonych bandytów wdarło się do domu zamieszkiwanego przez małżeństwo i ich wnuczkę. Jeden napastników zapukał do drzwi, mówiąc że mają problemy z samochodem i potrzebują pomocy. Gdy drzwi otworzył 67 letni Kenneth Byrd zamaskowani bandyci wdarli się do domu, zażądali pieniędzy i usiłowali zgwałcić 19 wnuczkę właściciela domu. Dziewczyna nie została zgwałcona, bo jej dziadek zaczął strzelać do bandytów. Napastnicy uciekli, wszyscy odnieśli rany postrzałowe, a jednego odnaleziono martwego. Rany odniósł także broniący domu mężczyzna. Dlatego zwykli ludzie powinni mieć dostęp do broni

Siostra sprzedała samochód brata. 65 lat później syn sprawia mu niespodziewany prezent

Siostra sprzedała samochód brata. 65 lat później syn sprawia mu niespodziewany prezent – Mężczyzna dostał swój pierwszy samochód, Chevroleta w 1955, kiedy to zdał prawo jazdy mając 16 lat. Kilka tygodni później, jego siostra i jej chłopak zabrali samochód, aby pojechać do Kalifornii. Nie dotarli na miejsce z powodu awarii pojazdu.Ze względu na problemy techniczne samochodu, siostra Charliego po prostu sprzedała auto na lokalnym złomowisku. Najgorsze jednak, że zrobiła to bez wiedzy brata.Kiedy wiadomość w końcu dotarła do mężczyzny, nie mógł uwierzyć w to, co się stałoPożyczenie samochodu było decyzją, której z pewnością żałował. Szczęście jednak w końcu się do niego uśmiechnęło.Jego syn postanowił przygotować dla ojca niezwykłą niespodziankę – wymarzony samochód, czyli Chevrolet Bel Air z 1955 roku.Takie samo auto stracił lata temu. Nie jest to pierwszy tego typu prezent. Jakiś czas temu spełnił jedno z marzeń ojca, jakim było posiadanie własnego domu.Sposób w jaki syn podarował ojcu auto również zasługuje na uwagę. Rozmawiali ze sobą, gdy „nagle” natknęli się na Chevroleta stojącego na parkingu.Auto było identyczne, jak to, które dostał w wieku 16 lat. Wystarczyła chwila, aby ojciec wzruszył się i zaczął przywoływać wspomnienia z przeszłości.Przez moment podziwiał samochód, a nawet zrobił sobie z nim zdjęcie, bo bał się, że zaraz przyjdzie właściciel i odjedzie. Opowiedział też swoją historię, która wywołała mnóstwo emocji. Nie wiedział, że to jego syn jest właścicielem pojazdu i celowo tam zaparkował. W końcu oboje wrócili do domu.Wtedy też oczom mężczyzny ukazał się podjeżdżający pod dom Chevrolet. Ten sam, który wcześniej stał na parkingu i przy którym robił sobie zdjęcie.Nie trzeba było długo czekać aż staruszek zrozumie, że to prezent dla niego
Mieszkaniec miasta w USA, Charles Svatos zdobył drugą co do wielkości nagrodę w lokalnej loterii "Szczęśliwe Życie", poprawnie odgadują 5 z 6 numerów. Za zwycięstwo 92-latek, były pracownik fabryki mleka będzie dostawał rocznie 25 tys dolarów. Do końca życia – Spójrzcie na szczęśliwą minę organizatora loterii
Kobieta widząc jak kasjer traktuje niepełnosprawnego klienta, musiała się tym podzielić z internautami – Destiny Carreno pochodząca z Chicago w stanie Illinois, wybrała się do lokalnego McDonalda. Właśnie tam była świadkiem czegoś niezwykłego.Kobieta stała sobie w kolejce i czekała na zamówienie, gdy nagle zobaczyła starszego mężczyznę, który prawdopodobnie miał jakąś formę niepełnosprawności. To, w jaki sposób potraktował go kasjer, urzekło ją do tego stopnia, że musiała napisać o tym na Facebooku.„To, co zobaczyłam dzisiaj, poruszyło mnie do łez! Współczucie NIE wyszło jeszcze z mody. Dzisiaj zrobiłam szybki przystanek w McDonaldzie po pracy. Kiedy czekałam sobie w kolejce, starszy niepełnosprawny mężczyzna zwrócił się do kasjera przede mną. Z tego, co widziałam, dżentelmen mógł mieć Tetraplegię – na to samo chorował mój wujek.Staruszek grzecznie próbował zapytać o coś kasjera i wykonał kilka prób, zanim ktokolwiek z nas zrozumiał, że mówił: „Pomóż mi, proszę”. Nikt z nas nie wiedział, jakiej pomocy potrzebuje, a kasjer zaproponował mu kilka rzeczy, zanim uznał, że dżentelmen potrzebuje pomocy w krojeniu i zjedzeniu posiłku. Szczerze mówiąc, pomyślałam, że sprzedawca mu nie pomoże, zwłaszcza w godzinach szczytu w centrum Chicago, ale ku mojemu zdziwieniu, zamknął swoją kasę i zniknął z pola widzenia…Jednak nie uciekł od udzielenia pomocy, ale poszedł umyć ręce i założyć rękawiczki. Po czym wyszedł z kuchni, usiadł i zaczął przygotowywać posiłek dla mężczyzny a także pomagać mu jeść. W tym momencie łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach. Nie mogłam ukryć emocji w zatłoczonej restauracji. Ten pracownik wyszedł daleko poza swoje obowiązki, aby pomóc temu mężczyźnie. To była najmilsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.”Wielu ludzi skomentowało historię Destiny na Facebooku. Wszyscy byli bardzo poruszeni.„Tak dobrze widzieć i przeczytać o tak młodym człowieku, który ma naprawdę dobre serce i życzliwość” – napisał jeden z internautów.„Ten pracownik jest bohaterem” – napisała inna osoba.„Rodzice tego młodego człowieka, wykonali naprawdę kawał dobrej roboty, wychowując go.”

Każdy działkowiec ma swoje mroczne tajemnice:

 –  Piłem wczoraj na działkach. Wódkę.W kulminacyjnym momencie libacji poczułem, że mogę zaraz podać tyły ze szkodą dla mojej, i tak już nadwątlonej, reputacji. Postanowiłem więc przejść się działkowymi alejkami, zebrać myśli i nabrać sił do dalszej szermierki.Musicie wiedzieć, że mam słabość do ogródków działkowych i od lat pilnie badam subkulturę działkowców. Dlatego każdy spacer po nieznanych mi jeszcze działkach jest dla mnie jak wycieczka do obcego miasta o obcych obyczajach, rządzącego się obcymi regułami.Szwendałem się już dobre kilkanaście minut, obserwując różne grządki i rabaty, gdy nagle z działki na końcu alejki, zza imponującej, kutej bramki doszedł mnie szloch.Trochę się przestraszyłem, no bo wiadomo - gołda, noc i bagaż słabych horrorów obejrzanych w liceum.Ostrożnie podszedłem bliżej.Działka z której dobiegał płacz była inna od wszystkich. Nie rosły na niej żadne kwiaty ani warzywa, tylko równo przystrzyżona trawa, a na samym środku działki stała piętrowa altanka, w stylu przełomu Gierka i Jaruzelskiego.W drzwiach altanki, oświetlony zółtym światłem słabej żarówki, leżał starszy mężczyzna. Zwinięty w kłębek płakał i rwał z głowy resztki siwych włosów.-Nic Panu nie jest? - zapytałem nieśmiało. -Nic, po prostu jestem potworem i zwyrodnialcem - wyjęczał staruszek.Trochę mnie zatkało.-Nie no, nie może być tak źle - rzuciłem z wymuszonym uśmiechem. -Gorzej być nie może, to pewne - mówił mężczyzna starając się podnieść. -No ale co może być takiego złego na takich pięknych działkach? -Ja - odpowiedział głosem pełnym przejęcia patrząc mi prosto w oczy wzrokiem, który mnie zmroził. -Niech Pan się wygada, ulży Panu - powiedziałem, sam nie wiem dlaczego. -Wie Pan po co to zbudowałem? - powiedział starzec, ogarniając ręką imponującą altankę.-No żeby trzymać tam grabie? -Nie. Zbudowałem to, żeby ukryć moją tajemnicę. -Jaką tajemnicę? - zapytałem, chociaż wiedziałem, że powinienem był uciekać. -Wejdź, pokaże ci.Weszliśmy do altanki. Cały dolny poziom był jednym pomieszczeniem, w którym stał tylko stary stół i krzesło. Sciany były pomalowane białą farbą olejną, okna zakratowane, a jedynym źródłem światła była żarówka wisząca na kablu.-Czy wiesz co ja tu robię!? - dziadek wrzasnął nagle i złapał mnie za ramiona. -C.. co? - wyjąkałem. -Ja. Ojciec rodziny, katolik, przykładny pracownik i obywatel wchodząc tutaj zamieniam się w potwora. Żonie mówię, że jadę na delegację, a tak naprawdę przychodzę tutaj i oddaje się bez reszty swoim chorym żądzom. -Jezus Maria - pomyślałem. -Tak, od kilkunastu lat gdy obok rosą truskawki, zakwiatają kwiaty i jabłka spadają z drzew, ja zamykam się tutaj i zaprzeczam własnej człowieczej naturze. - krzyczał waląc pięścią w stół.Powoli zaczyąłem cofać się do drzwi. Dziadek to zobaczył i zastąpił mi drogę.-O nie. Wysłuchasz mnie do samego końca - wycedził przez zęby.Byłem w potrzasku.Dziadek zamknął drzwi i kazał mi usiąść na krześle. Przerażony wykonałem jego polecenie bez słowa.-Chłopcze, może wyglądam na niegroźnego starszego pana, ale od kilkunastu lat regularnie przychodzę tutaj, siadam na tym krześle i myślę sobię, że ludzie, z którymi kłócę się na forach internetowych... - tu głos mu się załamał i spuścił głowę.Zachwiał się na nogach i zatoczył pod żarówkę, tak że dokładnie widać było jego karykaturalną powykręcaną sylwetkę. Następnie naprężył wszystkie mięśnie i wrzasnął nieludzkim głosem:-MYŚLĘ, ŻE CI LUDZIE CZASAMI MAJĄ TROCHĘ RACJI, ROZUMIESZ!?Dreszcz obrzydzenia przebiegł całe moje ciało. Wezbrała we mnie wściekłość jakiej jeszcze nigdy w życiu nie czułem. Pomyślałem tylko, że nie zniose ani chwili dłużej w jednym pomieszczeniu z tym potworem. Z siłą, której się po sobie nie spodziewałem, odepchnąłem stół i potrącając dziadką z impetem wpadłem na drzwi, wyrywając je z zawiasów. Dwoma susami dobiegłem bramki, przeskoczyłem ją i puściłem się na oślep przez działki.Niech moja historia będzie dla was przestrogą.
Źródło: facebook.com/gdziekogo
Z cukrem nie ma żartów –  Nie denerwuj się, bo znowu cukier spadnie Za późno
Samotny staruszek zostawił swoją fortunę komuś, kogo uważał za bardziej wartościowego niż jego rodzina – Kiedy umiera członek rodziny, często zostawia swój dobytek bliskim. Jednak nie w tym przypadku! Miał 75 lat. Jego dobytek oszacowano na 700 000 dolarów.Całość przekazał człowiekowi, który zajmował się czyszczeniem rynien w jego domu za darmo i w końcu obydwoje zostali przyjaciółmi. Znali się sześć lat. Dwa miesiące przed śmiercią zmienił testament i zostawił cały swój majątek właśnie jemu.Oczywiście jego rodzina stara się podważyć testament. Adwokat natomiast twierdzi, że był samotnym człowiekiem, a jego klient był przyjacielem i nie miał nic wspólnego ze zmianą ostatniej woli zmarłego. Aby dodać jeszcze nieco tragizmu tej historii, wiedzcie, że ciało starszego pana nie zostało odnalezione przez dwa miesiące od jego śmierci.Czy wygląda to jakby jego rodzina regularnie goodwiedzała i sprawdzała czy wszystko z nim OK?Nawet jeden cent nie trafił do jego rodziny. I bardzo dobrze, bo wystarczyłby czasami telefon do seniora, to nie kosztuje wiele - smutne
Dziennikarka poszła na zakupy, przed sklepem zagadnął ją staruszek. Stał w upale przez kilka godzin... – "Utargowałam w Saturnie pięć dych (bo im pokazałam, że w Media Expercie mają to samo taniej), więc dylam wesoło z Mikrobem do biedry po bańki mydlane "ale takie, co nie pękają, bo mają rękawiczkę" (sic!). Przed wejściem łapie mnie za łokieć staruszek, na oko 80 lat z hakiem, o kuli, i pyta, czy mu kupię "taką najtańszą chińską herbatę", bo – dodaje łykając łzy – "ja nie mam za co żyć, żona chora, syn chory, więc mi ludzie czasem coś kupią". Miękną mi kolana. Mówię, że jasne i czy coś jeszcze. On, że nic więcej, bo już wszystko ma. Kupuję te bańki, tę herbatę i jeszcze wodę w butelce, bo do mnie dociera, że on tam na tym upale, musiał stać z godzinę (dwie? trzy?). Wychodzę, daję, pytam gdzie mieszka i proponuję, że odwiozę, bo to z buta dobry kwadrans. Zabieram spod murku, na którym siedział, trzy reklamówki zrywki biedrowe, wysypują się z nich jakieś bułki, margaryna, ryba w puszce. Wszystko warte może z te pięć dych, co przed chwilą utargowałam w Saturnie. A może mniej. "Mam zapasy na dwa tygodnie" - mówi szczęśliwy, a gula w gardle zaczyna mi podchodzić do oczu. Zapinam mu pas, bo sam nie potrafi, pakuję kulę i siaty do bagażnika. Jedziemy. Chcę dopytać, co i jak, ale pan niedosłyszy mocno, więc ja słucham. O synowej, co pracuje na kuchni w szpitalu i ich wszystkich żywi i o synu, co się ich wyrzekł, bo mu nie chcieli (nie mieli z czego) spłacić "jego połowy domu, co mu się niby należy, bo z nami nie mieszka jak ten drugi syn". Odprowadzam pod drzwi. Mikrob na szczęście cichutki i cierpliwy jak nigdy. I nagle pan mnie zaczyna całować po rękach i błogosławić całą moją rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wstyd mi. Nie wiem, czy przeżył Powstanie, czy może dobra zmiana mu właśnie zabrała ubecką emeryturę. Może jedno i drugie. Może ani jedno. Mam to w dupie."