Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 50 takich demotywatorów

Zamiast groźnie brzmiących wezwań do zapłaty uprzejma informacja w piśmie. Można po ludzku? Można! –  Skarbówka przeprowadziła eksperyment: wysłała wezwania do zapłaty podatków napisane prostym językiem, bez prawniczo-urzędowych sformułowań. Efekt? Dłużnicy szybciej spłacili zaległości.W listach m.in. zamiast tradycyjnych urzędowo-ustawowych zwrotów użyto odwołań do przyzwoitości i obywatelskiego obowiązku, znalazła się ogólna informacja o możliwości wszczęcia egzekucji administracyjnej i prosta zapowiedź, że będzie weryfikowana reakcja adresata na pismo.Wezwanie sformułowano w łagodnym tonie i wysyłano zwykłą pocztą, a nie listem poleconym. Przykłady? "Proszę zapłacić podatek dochodowy" zamiast "Wzywa się do wykonania obowiązku objętego niniejszym upomnieniem" czy "Jeśli nie zapłaci pan/i należnego podatku, może pan/i podlegać egzekucji administracyjnej" zamiast "Niewykonanie obowiązku we wskazanym terminie spowoduje skierowanie sprawy na drogę postępowania egzekucyjnego".Na zmianę podejścia urzędników do podatnika wskazuje również fragment: "Jeżeli nie ma pan/i możliwości uregulowania pełnej kwoty od razu albo ma pan/i dodatkowe pytania, prosimy o kontakt z nami" oraz końcowe podziękowanie za spełnienie obywatelskiego obowiązku. To naprawdę duża odmiana, bowiem w standardowym wezwaniu z US nie uświadczymy żadnego zwrotu grzecznościowego.Chętniej spłacająW reakcji na takie pismo wpłat dokonało 1058 podatników, na tradycyjne wezwanie - 708. Okazuje się więc, że eksperyment skarbówki przyniósł pozytywne skutki. Co więcej, osoby wezwane "po ludzku" płaciły najczęściej już w pierwszym tygodniu po otrzymaniu listu
Wymyśl po pijaku napad, żeby nie iść do pracy - dostań 3 lata.Zgwałć kobietę - dostań zawiasy.Poderżnij gardła własnym dzieciom - dostań skierowanie na narkotesty – Coś tu chyba jest nie tak... Napadli mnie, umarła mi teściowa - jak pracownicy tłumaczą swoje lenistwo?Już nie tylko paluszek i główka są dobrą wymówką. Tych jeszcze bardziej wymyślnych szukają nie tylko dzieci, które nie chcą iść do szkoły, ale również dorośli. A - jak się okazuje - pomysłowość pracowników nie zna granic.Zgłoszenie rozboju wymyślił 48-letni wałbrzyszanin jako sposób na usprawiedliwienie nieobecności w pracy. - Mężczyzna zgłosił policjantom z piątego komisariatu, że został napadnięty, dotkliwie pobity i okradziony. Czterech funkcjonariuszy zostało zaangażowanych w poszukiwanie czterech sprawców rozboju - mówi Magdalena Korościk z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.Okazało się jednak, że 48-latek cała historię wymyślił.Po tym jak "zabalował" i nie poszedł do pracy uznał, że napad zgłoszony na policję to będzie dobre alibi. Pomylił się. Policjanci udowodnili mu, że napadu nie było. Mężczyzna przyznał się do zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i składania fałszywych zeznań.- Złożył też wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jeśli wniosek zostanie odrzucony przez sąd to grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności - dodaje Magdalena Korościk.
Dostajesz skierowanie do lekarza specjalisty, pół roku czekasz na wizytę – tylko po to, żeby ten zalecił ci wykonanie badań, na które skierowanie może wystawić jedynie lekarz, który skierował cię do specjalisty

Skieruj mnie losie...

Skieruj mnie losie... –
Kluzik-Rostkowska: Rodzice nie powinni decydować o swoich dzieciach – Gdyby głupota mogła latać niektórzy politycy już by zakładali bazę na Marsie „To nie o to chodzi, żeby sam rodzic na oko ocenił, czy jego dziecko ma dojrzałość szkolną. Tylko żeby ktoś to zweryfikował” – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska. Minister Edukacji wyciąga szpony po sześciolatki, odmawiając rodzicom jakichkolwiek praw do decydowania o swoich dzieciach. Uważa bowiem, że od zeszłego roku… zmieniły się czasy!Według Rostkowskiej rodzic nie ma odpowiednich kompetencji, żeby ocenić rozwój swojej pociechy i to, czy może ona już iść do pierwszej klasy. Kompetencje takie mają natomiast… urzędnicy. Wszelka dyskusja jest natomiast niepotrzebna. Czyżby podważanie kompetencji rodziców było w porządku, a robienie tego samego w stosunku do nieznających dziecka funkcjonariuszy państwowych już nie? Rostkowska posuwa się nawet do stwierdzenia, że skierowanie dziecka do poradni celem odroczenia obowiązku szkolnego świadczy raczej o „dojrzałości szkolnej rodzica” niż dziecka.Taka arogancja cechuje nie tylko jedną bezczelną minister Rostkowską. Mimo zdecydowanego sprzeciwu rodziców z całej Polski posłowie i senatorowie przepchnęli ustawę posyłającą sześciolatki do pierwszych klas. Trudno się zresztą dziwić – odbieranie rodzicom kolejnych praw i kompetencji związanych z ich dziećmi od dłuższego już czasu należy do polityki naszych rządzących, a także – skoro już o tym mowa – stało się ogólnoeuropejskim trendem. Nie tak dawno, jak tak zwana Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdziła, że rodzice nie powinni mieć wpływu na… wychowanie dzieci. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł natomiast, że „rodzice mogą sobie edukować dzieci po szkole i w weekendy”.Jednak nie sama chyba chęć zrobienia rodzicom na złość powoduje, że robi się rzecz tak absurdalną i sprzeczną zarówno ze wskazaniami psychologów, jak i doświadczeniem setek tysięcy rodziców, którzy zaangażowali się w protesty przeciwko tej ustawie. Zanim dziecko pójdzie do szkoły, nawet jeżeli wcześniej uczęszczało do przedszkola – wciąż pozostaje pod wpływem przede wszystkim rodzica. Zajęcia szkolne zarówno wymagają od dziecka większego zaangażowania, jak i większy nacisk kładą na wychowanie uczniów. Dziecko w tym wieku rozwija się na tyle szybko, że odebranie rodzicom całego roku ma ogromne znaczenie.Cele wychowawcze nadmiernie rozbudowanego państwa-Lewiatana stoją w oczywisty sposób z celami wychowawczymi rodziców. Wychowanie rodzinne w naturalny sposób uczy umiłowania tradycji, szacunku dla starszych – a zarazem pewnej niezbędnej dozy indywidualizmu. Z drugiej strony – państwu, jako bezdusznemu mechanizmowi – nie zależy na wychowaniu dzieci, a poddanych: żołnierzy i robotnic. Nie bez znaczenia (i przyznać musieli to nawet autorzy ustawy) jest także fakt, że im szybciej dzieci pójdą do szkół, tym szybciej zostaną wypuszczone na rynek pracy i zaczną płacić podatki. Oczywiście dziurę budżetową można łatać na inne sposoby (już podstawy ekonomii uczą, że optymalna wysokość podatków od np. działalności gospodarczej to kilka – do 10% – potem krzywa znów opada). Na to jednak trzeba by wykazać się odrobiną zrozumienia i dobrej woli, do czego nasi umiłowani przywódcy są najwyraźniej organicznie niezdolni.Rostkowska krytykuje także pomysł prezydenta in spe, Andrzeja Dudy, proponującego likwidację gimnazjów i powrót do starego systemu. „Ja się nad tym zastanawiałam wielokrotnie i to, że husaria polska była niezwyciężoną armią przez ponad 100 lat, kilka wieków temu, wcale nie znaczy, że gdyby ją przenieść w dzisiejszy świat, byłaby tak samo niezwyciężona” – wypaliła ni w pięć, ni w dziesięć pani minister
Teściowa – Dostała skierowanie na RTG
Tylko w Polsce – ...jeśli nie ma skierowania, nie ratuje się życia
- Dzień dobry, właśnie złamałem nogę –  - Poproszę skierowanie
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
- I co, jedziemy do szpitala? – - Nie, najpierw po skierowanie
Prawdziwy lekarz – Ratuje zdrowie i życie w każdej sytuacji, a nie pyta o skierowanie