Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 412 takich demotywatorów

Trzeba przyznać, że jest trochę mściwej, nastoletniej satysfakcji w mówieniu rodzicom, że mają siedzieć w domu –
 –  EMEM1 UWAGA! Najnowsze badania naukowe! Naukowcy i lekarze odkryli, że największy wpływ na rozprzestrzenianie się koronawirusa mają mięśnie pośladkowe wielkie, a nie jak do tej pory uważano górne drogi oddechowe! Grupa A W tej grupie naukowcy poprosili badanych, aby w miarę możliwości siedzieli na dupie w domu ;) Nowe infekcje (1 m-c): 0000000000 Wniosek z badania: Ludzka dupa, ma ogromny wpływ na poziom prawdopodobieństwa infekcji koronawirusowej! Chroń siebie i ją - siedź na niej! Naukowcy sprawdzają obecnie, czy leżenie plackiem przynosi podobne efekty. Trzymamy kciuki! Ogranicz do minimom liczbę spotkań z innymi osobami w ciągu najbliższych tygodni. Obaj o higienę według zasad omówionych na setkach ilustracji dostępnych w intemecie. W miejscach publicznych odmie. maseakq lub zasłaniaj twarz w inny bezpieczny sposób.
Siedzenie w domu nie jest znów takie nudne, ale wydaje mi się nieprawdopodobne, że w jednej torbie ryżu jest 8976 ziarenek, a w drugiej 8982. I to tej samej firmy! –
Każde rozwiązanie rodzi nowe problemy –
Dobry kumpel zawszebędzie dla ciebie oparciem –
Sowy potrafią siedzieć po turecku –
 –  SPRZEDAM KOBIETĘ	Rocznik używana, brak hamujeôw, stezęîśi do wyłuianyș	lekka prowaďłmiu, podgrzewane siedzenie, obniżone	znwieszenie, automatyczne ssanie, dwie poduszki powietrzne.	Ę•łeîen lifting, Iłărysowana rnnskn, nic bita, mało pali,	ekonomiczna w użyciu, odpala zawojanie, po rozgr,t.nnili	możliwe wycieki i samozapłone	Cena do uzgodnienia	lub zamiana na młodszy rocznik (minimum 1975)	darmowa jazda próbna	nodatțî0îîôAompIct kosmetyków	SPRZEDAM FACETA	Data pierwszej	rejestracji listopad	1964.	Egzemplarz okazowy, duże gabaryty, tył lekko	zgarbiony, poduszka powietrzna z przodu, ropniak,	możliwošč jazdy na gazie, wrażliwy na pedały,	drążek ergonomiczny położony cenî.raînie prawie	niewidoczny. Najlepiej posuwa na obwodnicach,	na trasie bierze wszystko jak leci. UWAGA	porządnie stuknieły. dużo pali. problemy	tryskiem. Nietnilosiernie smrodzi z tylnej rury.
Idealne miejsce, by zjeść ostrego kebsa –
Kangur Jaworowicz –
Myślałem, że to taka dziwna fryzura, a to tylko siedzenie... –
Powstaną toalety, na których nie poprzeglądasz sobie facebooka – Mahabir Gill stworzył projekt toalety tak niewygodnej, że można na niej siedzieć maksymalnie 5-7 minut. Zrobił to po to, aby ludzie nie tracili czasu w pracy i nie robili zatorów w toaletach przez siedzenie tam ze smartfonem.Sekretem jest pochylenie toalety - Gill sprawdził, że przy przechyleniu o 13 stopni jest tak niewygodnie, że każdy wytrzyma tylko kilka minut.

Czy wiesz ile czasu tracisz na wykonywanie zwykłych, codziennych czynności? (12 obrazków)

Źródło: brightside.me
Dżentelmen w tłumieniewychowanych gburów –
0:15
 –
 –  20 lat później

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny
Moja żona i 4-letnia córka często podróżują i latają samolotem.Dla małej, energicznej dziewczynki,3 lub 4-godzinny lot i siedzenie w jednym miejscu, wcale nie jest łatwe – Kolorowanki, wyklejanki, bajki na tablecie - to standardowy zestaw rodziców próbujących zabawić czymś swoje dziecko i jakoś zająć czas podczas lotu. Oczywiście wszystko to działa i odwraca uwagę dziecka od myślenia o nudzie, ale jednocześnie często drażni też innych pasażerów (śmiech, głośne krzyki dziecka, itd.).Ostatnio lecieliśmy we trójkę i do kolorowanek, książek oraz naklejek dorzuciliśmy córce pusty blok A4. Gdzieś w środku lotu, gdy też byłem już zmęczony, a kolorowanki i wyklejanki już nieco się znudziły naszej małej, rzuciłem jej od niechcenia pomysł, aby narysowała laurkę/kartę dla pilota samolotu i całej jego załogi.Córka z radością przyjęła moją propozycję i rozpoczęła prace nad laurką. Dodałem, że taka kartka musi być wykonana bardzo starannie i niezwykle pięknie. Córce zajęło to dokładnie godzinę i dziesięć minut. Przez ten cały czas była skupiona i pracowała w milczeniu.Gdy wylądowaliśmy moja córka z wielką radością przekazaliśmy laurkę stewardesie i pilotowi, którzy stali przy wyjściu. W jednej chwili moje dziecko otrzymało ogromną liczbę uśmiechów i słodyczy od załogi samolotu. Jednak to właśnie pilot dał mojej córce najbardziej niezapomniany prezent - pozwolił jej usiąść w kokpicie, na swoim miejscu pracy.Teraz córka chce zostać nie tylko baletnicą, kucharką i syreną, ale także pilotem samolotu :)
Od dawna wiadomo, że faceci dojrzewają później –
Trochę już sobie tak siedzą –
Sezon na takie spodnie i wieczorne siedzenie w powyciąganym swetrze uważam za otwarty –