Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 434 takie demotywatory

Oto Nikodem z Gniezna – Chłopiec poprosił, aby nie przynosić mu prezentów na Pierwszą Komunię, tylko karmę dla psiaków z miejscowego schroniska. W sumie udało mu się w ten sposób zebrać kilkadziesiąt kilogramów karmy. Brawo, Nikodem!
Kiedy twój właściciel piąty raz nabrał cię, że rzucił piłkę, ale nie chcesz wracać do schroniska, więc udajesz, że to zabawne –
Zamiana ról –
Każde zwierzę, które umarło w schronisku, ma gdzieś człowieka odpowiedzialnego za jego samotną śmierć –
Źródło: internet
Te dwa psy przytulają się dwie godziny przed planowanym uśpieniem. To zdjęcie wrzucone do sieci sprawiło, że zwierzęta w ciągu godziny znalazły nowego właściciela –
W Częstochowie ustawiają budki dla bezdomnych kotów, aby mogły łatwiej przetrwać mrozy – W Częstochowie systematycznie ustawiane są specjalne budki dla bezdomnych kotów. Niedawno nowa budka pojawiła się w dzielnicy Północ. Budki finansowane są z miejskiego budżetu, a ich ustawianiem zajmuje się częstochowskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt
 –

Tak zmieniły się psy po tym, jak zostały zaadoptowane przez dobrych ludzi (41 obrazków)

 –  Wiosna niedaleko, a zrobiło się bardzo zimno.Na przełomie lutego i marca w całym krajubędą najniższe temperatury od początku roku.Jeż, który nie hibernuje, a którego spotkacie wogrodzie, parku, na ulicy czy gdziekolwiek indziej wobecnych warunkach pogodowych, nie ma żadnychszans na przeżycie. Nie zahibernuje ponownie,zamarznie najbližszej nocy, kiedy temperaturaspadnie poniżej -10 stopni.Spotkanego ježa należy zabrać do domu, powoliogrzać, podać wodę i zadzwonić po pomoc deoośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt. Podajemynumery alarmowe naszych ośrodków:505 140 960 Ośrodek Rehabilitacji Jeży "Jerzy dlaJezy" w Ktodzku606 950 949Jezurkow。OSrodek Rehabilitaciiwierząt w Skierdach pod Warszaw
Dzieci czytają psom w schronisku, żeby je uspokoić i zwiększyć szansę porzuconych zwierząt na adopcję –
Schroniska i ich polityka –  Mieszkam na wsi. Ostatnim czasem rozstałem się z moim czworonożnym przyjacielem. Minął jakiś czas i postanowiłem rozejrzeć się za psiakiem. Przemyślałem i postanowiłem wziąć psa ze schroniska. To był błąd. Schroniska walczą o każdy grosz. Organizują zbiórki, schroniska są poprzepełniane... Słyszy się o tym mnóstwo. Więc chciałem zmienić życie chociaż jednego psiaka. Do rzeczy. Na popularnych serwisach znalazłem mnóstwo ogłoszeń odnośnie dużych psów (takich szukałem) psy roczne, pięcioletnie, nieważne. Nieistotne również dla schroniska jest to czy pies waży 30, czy 80 kg. Wykonałem około 50 połączeń. Respektuje chęć schroniska do wizyt przed i poadopcyjnych. Nie respektuje natomiast tego, że pies musi byc do domu, tylko i wyłącznie. Nie daj Boże wspomnieć o psie na podwórze. Mam piękną budę, wykonaną samodzielnie. Gruba deska, kawał styropianu, od środka wyłożona gładką deską. Dach szczelny, pokryty blachą. W razie mrozów pies zawsze miał wejście do kotłowni, bądź garażu. Niestety Panie i Panowie ze schronisk nie respektowali tego, że pies może mieć dobre warunki nie będąc w domu.Dla schronisk.. Płaczecie ciągle o pieniądze na biedne zwierzęta. Przepełnione schroniska, tragiczne warunki.. Ze swoim poprzednim psem byłem zżyty, często się bawiliśmy, był członkiem rodziny, bronił Nas, miał szacunek mojej rodziny. Nasza podpora, ochrona przed włamaniami. Procedura adopcyjna jest strasznie pogmatwana. Nie mam łańcucha na podwórku, nie mam boxu w którym pies by miał być zamykany, mam piękną przestronną budę. Perełka to pies, który od paru lat nie może znaleźć domu, nie dadzą mi go. Bo buda. O zgrozo.. Mój pies był szczepiony, odrobaczany, nie chodził głodny.Postawmy sprawę tak. Psy w schroniskach są i będą, będzie ich coraz więcej przez Wasze chore wymogi. Nie wiem czy ktoś z tego trzepie pieniądze, czy nie. Wiem natomiast, że pies na pewno byłby szczęśliwszy u mnie na wsi, na pięknej i dużej działce zamiast za kratkami.Szczerze. Pracownicy schronisk.. Ilu z Was ma psy stróżujące na podwórku ?Ps. Postanowiłem kupić psa. Mogłem dać radość psu, który nie miał domu, rodziny oraz przyjaźni. Nie dam jej dzięki Wam ! Szczere nie pozdrowienia dla wszystkich schronisk.
Źródło: Wykonany samodzielnie. Tomasz W.
Straż miejska uratowała psa przymarzniętego do kałuży – Przed godziną 01:00 w nocy, funkcjonariusze z patrolu Straży Miejskiej otrzymali zgłoszenie, że w kałuży za parkingiem przy ZUS w Wejherowie stoi pies.Zgłoszenie potwierdziło się. Pies stał w wodzie, miał przymarznięte łapy i czekał na śmierć. Strażnicy wyciągnęli go z lodowatej wody, przewieźli do Komendy, gdzie zwierzaka ogrzali i przekazali pracownikom schroniska dla zwierząt w Dąbrówce
Takich ogromnych zmian może dokonać miłość i opieka –
"Wesołych Świąt. Nazywa się 'Tosia'"- tylko tych kilka słów zapisanych niedbale na małym skrawku papieru pozostało po właścicielu uroczej kotki, która została podrzucona pod drzwi schroniska dla bezdomnych zwierząt w Katowicach w Boże Narodzenie – Świąteczna atmosfera i wyjątkowo bezczelny sposób potraktowania żywego stworzenia sprawiły, że wolontariusze postanowili podzielić się swoimi odczuciami związanymi z tą historią na profilu schroniska na Facebooku. Ich wpis złamał serca wielu internautom, w tym także nam. "Jest chłodno, ale nie tak, żeby zamiast żywego zwierzęcia znaleźć sopel lodu. Miejsce tez całkiem dobrze wybrane. Teoretycznie schronisko w święta nie pracuje, ale dzięki tego rodzaju 'mikołajom', zawsze jest się czym zająć" - czytamy. Wolontariusze nie rozwodzą się nad prawdopodobnymi powodami porzucenia kotki. Wręcz przeciwnie! Piszą o tym, jakie uczucia wywołują w nich takie "znajdy". "(...) nam w takich sytuacjach serce, już i tak naruszone przez tyle zwierzęcych tragedii, kolejny raz pęka na jeszcze mniejsze kawałki. Czujemy wściekłość i bezsilność. Tak naprawdę po miłości do zwierząt, to dwa kolejne uczucia, które są z nami najczęściej. Nie wiemy, kto tę kotkę porzucił. Nie wiemy, dlaczego. Nie mamy świadków, nie mamy imienia, nie mamy nic. Mamy tę okrutną kartkę pozostawioną z tupetem razem z kotką, która nawet nie wiedziała, co w ten świąteczny dzień ją czeka" - napisali z bólem. Chociaż w ten zimny okres zwracajmy uwagę na zwierzęta. Mogą one potrzebować naszej pomocy. A na pewno miłości... "Wesołych Świąt. Nazywa się 'Tosia'
Schronisko w Bełchatowie wstrzymało adopcję zwierząt na święta. "Zwierzę to nie prezent" – Od 16 grudnia do 26 grudnia w schronisku w Bełchatowie nie można adoptować żadnego zwierzaka. Wolontariusze swoją decyzję tłumaczą faktem, że zwierzęta mają uczucia, a gdy piesek czy kotek na prezent bożonarodzeniowy okaże się nietrafiony - nowi właściciele zwracają pupile. Kto pochwala tę decyzję?
Pomóżcie znaleźć bestię! – W Racibórzu, woj. śląskie, znaleziono kota, którego ktoś torturował wyrywając mu wszystkie pazury i wyrzucił na ulicę. Kot jest oswojony, znać, że wychowywał się w domu - mieszkańcy Raciborza lub okolic, może wiecie, kto takiego kota posiadał, kupował i już go nie ma? Bardzo by się taka informacja przydała, żeby znaleźć i ukarać psychopatę. Kto potrafi zrobić takie coś zwierzęciu, jest niebezpieczny dla każdego, następnym razem to może nie być kot!
Źródło: Schronisko Dla Zwierząt w Raciborzu
 –  Chińczyk zauważa że pies któregoprzygarnał ze schroniska patrzy naniego dopóki nie zaśnie, późniejdowiaduje się dlaczegoJak wyjawił mu pracownik schroniska pies mówił"już ja znam tych chińców, zamkniesz przynich oczy to już nie otworzysz"
 –

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Jeśli szukasz szczęścia, to jest ono ukryte tuż za bramą schroniska i w każdej chwili możesz je przygarnąć. W końcu wszyscy zasługujemy na szczeście –