Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 90 takich demotywatorów

Fani z Polski przygotowują specjalny prezent dla Toma Hanksa, podarują mu 43-letniego malucha! – Tom Hanks dostanie Fiata 126p, rocznik ’74. Zakup sfinansował rajdowiec Rafał Sonik, a pieniądze zebrane podczas akcji „Bielsko-Biała dla Toma Hanksa” przekazano na bielski szpital pediatryczny.Po odrestaurowaniu „maluch” poleci samolotem do Los Angeles. Sprawą zainteresowała się m.in. gazeta The New York Times, która w najbliższych dniach opublikuje tekst o akcji.

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
W przedświątecznych wyprzedażach nigdy nie wiadomo jaka okazja się trafi –  SPRZEDAM KOBIETĘużywana, brak hamulców, szczęki do wymiany,1 podgrzewane siedzenie, obniżonezawieszenie, automatyczne ssanie, dwie poduszki powietrzne,pet en lifting, lekko zarysowana maska, nie bila, mało pali,e onomicztia w użyciu, odpala na zawołanie, po rozgrzaniumożliwe wycieki i samozapłon.Cena do uzgodnieniafub zamiana na młodszy rocznik (minimum 1975) Hitdarmowa jazda próbna
 –  Witam i zapraszam, do sprzedaży dzisiaj zgłaszam: Seat, niczym wyspa hiszpańska, o podobnym temperamencie, posiadający sportowe zacięcie. Na papierze 110 koni mechanicznych, a w rzeczywistości 130-140 koni andaluzyjskich, niczym w najlepszej stadninie sobie drzemie. W takim tłoku ciężko się oddycha, zamontowany sportowy filtr powietrza. No i styka. Kolor żółty jak na zdjęciach widać - proszę oglądać. Można też dotykać. Samochód jest niski, sportowo obniżony. Nadaje się dla męża (może też dla żony). Ma letnie opony, niczym na Hiszpanię przystało. W zestawie dorzucam zimowe, gdyby śniegiem przysypało.Rocznik 98, dodać zapomniałem, lecz stan taki, że jeździć nim się nie bałem. Owszem, tu coś skrzypi, tam coś skrzeczy. Eksploatacja! ma się na rzeczy. Klimatyzacja, pod prądem szyby. Lusterka boczne... i radio USB :)Papiery wartościowe posiadam do niego: wymiana klocków, tarcz, paska i wszystkiego innego. Mimo tej mocy, spalanie ma niskie. Do 5 litrów wyniki są bliskie. Przez 9 miesięcy ważne jest ubezpieczenie. To dłużej niż ciąża, gdy zawiedzie zabezpieczenie. Ogłoszenie nam rośnie, niczym ceny chleba. Więcej informacji nam chyba nie potrzeba. Jeśli jednak na pytania najdzie Cię ochota, zapraszam do kontaktu, jeśli czasu Ci nie szkoda. Teraz wersja błyskawiczna.Dla zainteresowanych, specyfikacja techniczna:- Seat Ibiza wersja GT- rocznik 1998- diesel 1,9 TDI 110KM*- kolor nadwozia żółty- alufelgi**- elektryczne przednie szyby- klimatyzacja- centralny zamek- elektryczne lusterka- radio (USB)- fotele kubełkowe fabryczne*Auto posiada sprężarkę, więc realna moc wynosi około 130-140 KM.**Auto obecnie jest na oponach letnich z innymi felgami, ale w cenie dorzucam opony zimowe z felgami ze zdjęcia. W samochodzie była robiona MAPA pod sprężarkę i sportowy filtr powietrza. Zawieszenie jest lekko obniżone, opony lekko szersze - samochód trzyma się drogi jak Kaczyński kota ;)
Tak wygląda samochód, który przejechał rekordową ilość kilometrów i wciąż żyje. Volvo P-1800, rocznik 1966, przejechał 4,828,032 km! –
Największy demotywator naszego pokolenia – Nasze pokolenie - rocznik 80-90, idziecie do banku, chcecie wziąć kredyt na własne 4-kąty (bo w totolotka nie wygraliście). Pani z banku mówi - na start, 20% to wasz wkład własny (od 40 tysięcy w górę, w zależności co potrzebujecie na wymarzoną rodzinę). Jesteście w okolicy 30 roku życia, zarabiacie około 2000 zł na czysto (będąc po studiach), razem z partnerem macie poniżej 4000 zł.Kredyt na 30 lat, spłacacie dwa mieszkania tak naprawdę (około 200% wartości mieszkania), co miesiąc oddając na czysto do banku około 1500 zł.Teraz pytanie - jak żyć? Pomijam już kwestie ewentualnego ślubu, dzieci, i tak dalej. Kocham ten kraj, chciałabym tu wrócić - niestety, drodzy rodacy nie ma jak.
Z cyklu gimby nie znają – Skonstruowany i produkowany w latach 60 ubiegłego stulecia rodzimy kombajn zbożowy Vistula (na pierwszym planie) w towarzystwie młodszego brata czyli Bizona młóci zboże na polskiej wsi. Zdjęcie zrobione 25 lipca 2016 roku
Ściana Fabian, Profesor Piszczu i Walczak Kuba. Magiczny rocznik 85. który pokonał Szwajcarów –
To jest Marek Materek - najmłodszy prezydent w Polsce, rocznik 1989 – Aktualnie jest prezydentem Starachowic. Lubię czytać o jego poczynaniach na fb. Spalił się kosz w mieście? Gość napisał na fb, a 2h później prezydent napisał, że naprawione i wstawił zdjęcie. Zazdroszczę trochę im tego prezydenta. Takich akcji na jego fb jest sporo. Mieszkańcy do niego piszą a on chwilę później odpisuje, że zostało wykonane albo mówi kiedy zostanie wykonane. Tylko pozazdrościć komunikacji z ludźmi! Jest dowodem na to, że trzeba wymieniać starych pryków i nie doświadczenie a chęci są ważne
Roczniku 98! – Teraz twoja kolej, by dołączyć do grona bohaterów!
Dziewczyna zamieściła ogłoszenie o poszukiwaniu męża a jej kreatywność szybko została doceniona – Post zalajkowało prawie 20 tys. mężczyzn, a wybieranie pośród tylu kandydatów chyba nigdy nie sprawiało tyle frajdy Witam. Poszukuję faceta, który zechciałby się wybrać ze mną na ślub i wesele w charakterze osoby towarzyszącej Panny Młodej.Mam 18 lat. Plus VAT. Taki trochę większy VAT.Mam metr pięć wzrostu w kapeluszu. Też plus VAT.Jaka jestem z charakteru nie będę pisać bo kogo to interesuje. Liczy się wygląd, więc wygląd jakiś mam. Po ciemku jestem podobno nawet ładna.Generalnie nie jestem wymagająca – u mężczyzn odstraszają mnie tylko 3 rzeczy – obrączka, sutanna i dres do pantofli, pozostałe jestem w stanie zaakceptować.Szukam faceta w wieku 16+, bo nie chcę żeby mnie później prokurator ścigał.Nie musisz być inteligentny, oczytany ani nawet zabawny – i tak nie dam Ci dojść do słowa. Nie musisz być też silny i dobrze zbudowany – słoiki dam radę odkręcać sama. Nie musisz być przystojny – jestem trochę przyślepawa. Nie zwracam też uwagi na posiadane auto lub jego brak, gorszego klekota niż mój na pewno nie masz. Wzrost – obojętny, możesz być nawet karłem, to Tobie będzie głupio iść przez miasto z babą wyższą o głowę. Brak wykształcenia, pracy i perspektyw na przyszłość też nie stanowi dla mnie problemu – zostaniesz kurem domowym. Jeśli lubisz alkohol w większych ilościach zupełnie mi to nie przeszkadza. I tak mnie nie przepijesz.Zainteresowani niech klikną „Lubię to”, kogośtam sobie wybiorę. Zupełnie subiektywnie i z oczywistą pomocą wrednych psiapsiółek.Termin ślubu/wesela do uzgodnienia, najlepiej jak najszybciej zanim się zestarzeję.PozdrawiamEmotikon winkMagdaA żoną będę właśnie taką:https://www.youtube.com/watch?v=gZkRAkob38k[EDIT]Uwaga KONKURS!!!W związku z olbrzymim zainteresowaniem moim ogłoszeniem ogłaszam KONKURS!Do wygrania koszulka męska "kur domowy" oraz koszulka damska "kto wybrzydza, ten nie rucha" oraz 2 butelki szlachetnego trunku "Chateau de Gleba" (rocznik bieżący)Spośród wszystkich osób, które polubiły ten post oraz polubią i udostępnią publicznie na swoim profilu moją stronę "Dziki-Wschód" https://www.facebook.com/Dziki-Wsch%C3%B3d-16268624075512…/…wylosuję wraz ze Zdzichem 2 osoby - jedną Panią i jednego Pana - którzy dostaną po koszulce w wybranym przez siebie rozmiarze i butelce napoju bogów - więcej szczegółów dotyczących nagród już wkrótce na fanpage "Dziki-Wschód"Konkurs trwa do końca grudnia. Zapraszam do udziału!
Co za czasy. W 2016:* rocznik 1998 kończy 18 lat,* rocznik 2000 idzie do liceum,* rocznik 2003 do gimnazjum,* rocznik 2010 idzie do podstawówki – Czuję starość

Dwóch internautów stworzyło wirtualną pułapkę na pedofilii. Złapali... oficera Wojska Polskiego

Dwóch internautów stworzyło wirtualną pułapkę na pedofilii. Złapali...oficera Wojska Polskiego – "W związku z tym zalogowaliśmy się na dwa popularne polskie czaty pod nazwą "OlciaaxD", tworząc fikcyjne konto dwunastoletniej dziewczyny. Nie musieliśmy długo czekać na odzew wielu użytkowników, z których zdecydowana większość zainteresowana była seksem. Przerażające jednak było to, że mimo klarownej wiadomości odnośnie wieku dwunastu lat, wielu z nich wcale się nie zniechęciło. Jednym z takich użytkowników był "dyskretny.31". Właśnie pod tym nickiem krył się pedofil, który bezpośrednio rozpoczął rozmowę krótkim przywitaniem i propozycją spotkania sponsorowanego. Zasygnalizowaliśmy od razu wiek fikcyjnej postaci dwunastoletniej Oli, lecz to tylko pobudziło użytkownika do dalszej konwersacji. Otrzymaliśmy od razu serię bezpośrednich pytań oraz propozycji ewidentnie patologicznych, pedofilskich. Dla uwiarygodnienia naszej prowokacji staraliśmy się, aby forma naszych wiadomości przypominała dziecięcą (nie przywiązywaliśmy większej uwagi do składni czy ortografii, celowo popełniając wiele błędów typowych dla dzieci). Ponadto wysłaliśmy zwyczajne zdjęcie młodej dziewczyny na numer, który podał nam pedofil, na co dostaliśmy w odpowiedzi zdjęcie pedofila. Już wtedy wiedzieliśmy, że pedofil poczuł się pewniej i "połknął haczyk". Upozorowaliśmy spotkanie przy rondzie Generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila" - jednym z najcharakterystyczniejszych miejsc w Rembertowie. Z pomocą koleżanek Pauliny Lorenc oraz Wiolety Waźnialis podzieliśmy się na dwie grupy i zajęliśmy pozycje, z których dyskretnie wypatrywaliśmy pedofila. Wiedzieliśmy również, kogo mamy wypatrywać, bowiem pedofil napisał nam, jakim samochodem przyjedzie (podał markę, model, kolor, a nawet rocznik (sic!)). Mieliśmy również zdjęcie pedofila, o którym wspomniałem wcześniej. Pozostaliśmy również w stałym kontakcie telefonicznym z pedofilem, z którym kontaktowaliśmy się poprzez wiadomości tekstowe. Napięcie rosło, aż w końcu dostrzegliśmy samochód pedofila, który zbliżał się do miejsca spotkania, wypatrując "Olci". Jako że zwolnił i nie zatrzymał się, a dostrzegł, że jego ofiary nie ma, wysłał szybko smsa z pytaniem "Gdzie jesteś?". Wysłaliśmy wiadomość tekstową, która dawała do zrozumienia pedofilowi, że za minutę wykreowana przez nas ofiara przyjdzie na miejsce spotkania. Podszywając się pod fikcyjną postać dwunastoletniej dziewczynki, poprosiliśmy, aby pedofil kupił sok, co zmusiłoby go do opuszczenia pojazdu i znacznie ułatwiłoby nam zatrzymanie. Ten spytał się jaki, na co my poprosiliśmy o sok marki "Kubuś". Po chwili jedna z dwóch grup dostrzegła jak owe auto zatrzymało się przy Żabce, a mężczyzna udał się do sklepu. Szybko zebraliśmy się pod drzwiami sklepu i czekaliśmy, aż pedofil wyjdzie ze sklepu, żeby go obezwładnić i przekazać w ręce odpowiednich służb. Po krótkiej chwili ze sklepu wyszedł mężczyzna ze zdjęcia, który trzymał w ręku "Kubusia" i udawał się do swojego samochodu, który wcześniej nam opisał. Wszystkie poszlaki nie pozostawiały cienia wątpliwości i dawały nam poczucie pewności co do podejrzeń wobec tego mężczyzny. Bez zastanowienia rzuciliśmy się na pedofila, który zupełnie zaskoczony zaczął wyrywać się i w momencie, gdy go obezwładniliśmy zaczął krzyczeć, jakoby to on był ofiarą napadu. Użyliśmy jednak różnych środków perswazji, o których nie chciałbym tutaj pisać, aby uciszyć pedofila. Silny trzydziestojednoletni mężczyzna szybko zaczął się tłumaczyć, że to jakieś nieporozumienie, aż w końcu zmienił strategię po raz trzeci, grożąc nam, że nie wiemy, z kim zadarliśmy i podkreślając, że jest kimś ważnym. Okazało się, że schwytany przez nas pedofil jest oficerem Wojska Polskiego (kapitanem). Szybko zawiadomiłem Policję, podczas gdy chłopaki trzymali pewnie pedofila na ziemi. Kiedy przyjechała Policja, zwyrodnialec zdołał wymyślić jeszcze inną wymówkę, jednak przedstawiliśmy funkcjonariuszom zebrane informacje, które mogły tylko i wyłącznie pogrążyć ujętego mężczyznę. Nie mogliśmy jednak znaleźć telefonu, z którego pisał mężczyzna. Policjanci znaleźli i zabezpieczyli podczas przeszukania mężczyzny i samochodu dwa telefony komórkowe, ale żaden nie był tym, z którego pisał do "Olci". Wcieliłem się jednak na moment w rolę detektywa i znalazłem telefon, który pedofil zdołał wyrzucić pod zaparkowany obok samochód podczas kilkuminutowej szamotaniny. Na komendzie pedofil spokorniał i przyznał się do winy. Potwierdziło się również to, że jest on oficerem Wojska Polskiego. W takich okolicznościach musieliśmy poczekać na Żandarmerię Wojskową, która przejęła sprawę. Z komendy w Rembertowie zostaliśmy przewiezieni do oddziału Żandarmerii Wojskowej, gdzie zostaliśmy przesłuchani. Późno w nocy po złożeniu zeznań odebrał nas kolega Daniel, któremu serdecznie dziękujemy za pomoc.Ze względu na śledztwo oraz jego rangę na chwilę obecną nie możemy zdradzić więcej szczegółów, gdyż grozi nam odpowiedzialność karna.Pragnę również nadmienić, iż nie mamy na celu kreowania złego wizerunku Wojska Polskiego, a samych żołnierzy zawsze będziemy darzyć ogromnym szacunkiem oraz podziwem! Chcemy natomiast pokazać, że zjawisko pedofilii jest niezwykle powszechne, a takie "czarne owce" mogą występować w niemalże każdych środowiskach."

Po czym poznać...

Po czym poznać... –
Dzieciństwo roczników lat 70/80 skończyło się, kiedy przestaliśmy porównywać się z zającem, a zaczęliśmy z wilkiem –
Źródło: ...
Męstwo to siła charakteru,uczuć, miłości – Męstwo to filar, który daje wygodę i bezpieczeństwopsychiczne tym, którzy są blisko Przede wszystkim zerknijcie do wiki na hasło Męstwo. Dla wielu z nas to może być zaskoczenie, ale męstwo to nie jest wielkość, siła, zarost, ubiór, rywalizacja. Męstwo to siła wewnętrzna. Męstwo to ogromne serce. Męstwo to opiekuńczość. Męstwo to roztropność. Prawdziwe męstwo nie ma nic wspólnego z poprzednimi jedenastoma punktami, pragnę jednak zauważyć, że tamte kroki (z wyjątkami) są potrzebne, żeby mógł z tego wyrosnąć prawdziwy mężczyzna. Ten który dba o rodzinę, który komplementuje swoją żonę, który z anielską cierpliwości tłumaczy dzieciakom ułamki i procenty. Faceta który nie potrzebuje porównywać się do nikogo innego, bo ma już wypracowane poczucie własnej wartości i nawet ogolony z brodą gładką jak pupcia niemowlęcia + w różowej koszulce polo + jadąc na starym Romecie = wygląda jak prawdziwy mężczyzna. W dodatku nie musi nikomu tego udowadniać, bo nie czuje takiej potrzeby. Po prostu jest najprawdziwszym facetem. Jak idzie do ciotki to głaszcze jej kotka/yorka/ciłałe, a jak trzyletnia córka sąsiadów podaje mu zabawkowy telefon to odbiera jej zabawkowy telefon i mówi do niego „halo” – nie oglądając się na to czy ktoś widzi, czy ktoś to słyszy, czy ktoś stwierdzi że to głupie/dziecięce/niemęskie/pedalskie. Męstwo to nie są mięśnie, siła, rozmiar, grubość portfela ani rocznik samochodu. Męstwo to nie jest picie piwa, oglądanie meczy i gadanie o dupach
Sandra Bullock – Śliczna, nie? Rocznik 1964, dzisiaj już takich nie produkują...
Źródło: plotek.pl
Prawdopodobnie najstarszy samochód – Rysunki tworzą część jego historii