Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 455 takich demotywatorów

Typowy poniedziałek w pracy –
 –
Nie obijać mi się,gazu z tą robotą! –
"Robota to jest prymitywny sposób na spędzanie wolnego czasu"- Ferdek –

Pieprzona robota

Pieprzona robota –  Pizza, kredyt,wszystko jest natelefon. Tylkodo robotytrzeba,kuźwa chodzić
Kurczę, no, nikt się do mnie w pracy nie odzywa.Rotacja ludzi w ogóle kosmiczna jak diabli. Żadnej twarzy nie widziałem więcej, niż raz.Robota w prosektorium to jednak jest do bani –
Poniedziałek to taki dzień, kiedy każdemu robota potrafi się popie*dolić –
Tymczasem gdzieś w Polsce... –
Źródło: hopaj
Polak potrafi! Czterech studentów z Białegostoku stworzyło pierwszego na świecie interaktywnego robota, który rozwija się razem z dzieckiem – Robot o nazwie Photon uczy dzieci logicznego myślenia, nowych technologii, podstaw programowania, szybkiego podejmowania decyzji, rozwijania pamięci. Wynalazcy pozyskali środki na sfinansowanie tego rewolucyjnego pomysłu i pod koniec tego roku robot trafi do w sprzedaży. Trzymamy kciuki za sukces!
Jaka by droga nie była, nikt za mnie do roboty nie pójdzie –
 –  Zali się facet znajomemu:- Miałem takiego pięknego wężaogrodowego, mówię ci, ręcznarobota dziadka, wąż miał ponadkilometr i był cenną pamiątkąrodzinną, a tu wczoraj przyszedłkomornik i zabrał mi tego węża.- A za co?- Nie wiem, powiedział, że za długi
Pamięć człowieka jest ulotna –  Mąż wyjeżdżał w delegację. Przed wyjazdem mówi żonie:- Rozumiem, że masz swoje potrzeby. Zbudowałem cirobota. Jeśli tylko będziesz potrzebowała mężczyzny, poprostu zawołaj "Boria!" i on wszystko zrobi.- Dobra.Mąż wyjechał. Wieczorem żonie zachciało się i zawołała:••Boria!"Robot się włączył i zabrał się do akcji. Po jakimś czasieżona zdała sobie sprawę, że nie wie. jak wyłączyćdiabelstwo. Zaczęła wołać o pomoc.Pojawiła się sąsiadka i pyta:- A co to za cudo?- Boria.- Boria!Robot zareagował prawidłowo i zabrał się za sąsiadkę.(...)Dwa dni później mąż zorientował się, źe niepowiedział żonie, jak się wyłącza robota. Dzwoni, nikt nieodbiera. Wsiada w samolot, leci do rodzinnego miasta.Na lotnisku łapie taksówkę, wsiada i mówi do kierowcy:- Na Iwanowkę. szybko!- Na Iwanowkę? Tam nie pojadę.• Dlaczego?!-Tam Boria!

Ludzie, którzy spartaczyli swoją robotą gorzej niż można było przypuszczać (23 obrazki)

Ktoś tu się wyjątkowo przyłożył do swojej roboty –
Podczas przerwy w robocie lubię sobie popatrzeć jak ktoś inny pracuje –
Piaggio zaprezentował robota Gita, który podąża wszędzie tam gdzie jego właściciel – Gita ma być naszym towarzyszem, który przechowa nasz bagaż, nasze zakupy lub zawiezie je komuś po wyznaczonej na GPS ścieżce. Przeszkody omija dzięki wbudowanym czujnikom. Dzięki funkcji rozpoznania, podąża nie przeszkadzając parę metrów za swoim "panem"

10 rzeczy, które warto mówić innym

 –  Słyszymy często typowe słowa i zdania: „cześć”, „przepraszam”, „dzień dobry”, „jesteś fajny”, „zmień się” itd. i nadajemy im określone znaczenia. Podobnie na poziomie niewerbalnym mamy do czynienia z zupełnie normalnymi gestami czy ruchami, biorąc za pewnik, co oznacza dany uśmiech, mrugnięcie okiem albo uniesienie kciuka do góry. To, czego jednak zobaczyć nie możemy, to powód, dla którego ktoś się uśmiecha.Poniżej znajdziesz 10 krótkich zdań, które warto mówić ludziom, bo z całą pewnością chcą je usłyszeć. Ich wartość nie leży jedynie w samej mocy słów – jest ukryta w intencji, z którą je wypowiadasz. I to nią właśnie się kieruj, pozytywnie wpływając na swoje otoczenie.1. „Świetnie to zrobiłeś”Entuzjastyczne, optymistyczne wsparcie pochwałą, uśmiechem czy prozaicznym przybiciem piątki wyraża uznanie dla czyjegoś osiągnięcia. Pokazuje przyjacielskie wsparcie, oducza zawiści, ukierunkowuje nagradzany mózg na kontynuowanie chwalonego zachowania. Nie omieszkaj każdego dnia zauważać u siebie, swoich bliskich i w pracy takich działań, które podsumujesz szczerym „Świetnie to zrobiłeś”.2. „Wiem, że stać cię na więcej”W psychologii istnieje kilka praw opisujących zależność wyniku od nastawienia nauczyciela (lidera, szefa).Efekt Rosenthala pokazuje, że ludzie chcą spełniać oczekiwania w nich pokładane – jeśli więc lider wierzy, że jego podopieczny może mieć lepszy wynik, podświadomie będą obaj do tego zmierzali – zarówno on jako prowadzący, jak i jego podopieczny (by nie zawieść nadziei w nim pokładanych).Drugim prawem jest efekt Galatei – jeśli mamy pozytywne oczekiwania w stosunku do ludzi, to nawet mimo niesprzyjających warunków zaczynają się oni zgodnie z nimi zachowywać. Jego przeciwieństwem jest efekt Golema – ludzie zaczynają się zachowywać zgodnie z negatywnymi oczekiwaniami, nawet jeśli kontekst tego nie wymaga (np. pracownicy gorzej pracują, bo szef im wmawia, że się nie uda). Dlatego śmiało, w oparciu o optymistyczny zdrowy rozsądek, oczekuj postępów od swojego zespołu: „Wiem, że stać cię na więcej”.3. „Jak to proponujesz rozwiązać?”Analityków diagnozujących problemy wśród pracowników nie brakuje – każdy doskonale wie, co nie działa. Ale sama diagnoza nie likwiduje problemu. Bez konstruktywnego znajdywania rozwiązań staje się narzekactwem, marudzeniem i prowadzi do utraty sprawczości, oddając kontrolę zewnętrznym okolicznościom. Kluczowe w takiej sytuacji staje się nauczenie nawykowego szukania rozwiązań, najlepiej minimum trzech.4. „To będzie dobry dzień” i „Dzięki za dzisiaj”Jeśli wychodzisz z domu, mocno ucałuj rodzinę na pożegnanie, a po powrocie witaj się w równie ciepły sposób. Wchodząc do biura, powitaj wszystkich entuzjastycznie i rzuć motywacyjne: „To będzie dobry dzień”, a wychodząc, koniecznie podziękuj za udany dzień. Ta wdzięczność uwolni w ciele produkcję przeciwciał (wszyscy będą zdrowsi) i da zastrzyk endorfin (poczucie szczęścia). Badania pokazują, że pracownicy nastawieni na szczęście przynoszą do firmy więcej pieniędzy niż ci, którzy chcą jedynie wyników.5. „Kocham ciꔌwiadomość własnych potrzeb fizjologicznych i finansowych jest powszechna. A miłości? Choć polskie społeczeństwo wyszło już z zabijających wrażliwość przekonań typu „prawdziwi mężczyźni nie płaczą”, to wciąż przeciętny Jan Kowalski nie jest świadomy tego, jak brać i jak dawać miłość.Daje ją więc tak, jak sam otrzymywał ją w dzieciństwie, czego nie rozumie mający inne doświadczenia partner. Skoro moja żona mi o tym nie mówi, to znaczy, że w ogóle nie widzi, jak bardzo poświęcam się rodzinie (żona uważa, że sam fakt bycia z nim już to oznacza). Skoro mój mąż nie zauważył, że byłam u fryzjera, to znaczy, że już go nie interesuję (mąż uważa, że dbanie o rodzinę jest oznaką miłości). Skoro mój tata ciężko pracuje i nie ma dla mnie czasu, to dlatego, że nie jestem dla niego ważny (tata okazuje miłość, ciężko pracując). Skoro szef tylko mnie krytykuje, to coś jest ze mną nie tak (szef w taki sposób rozumie okazywanie wiary w potencjał pracownika).I choć w pracy zaspokajanie potrzeby miłości sprowadza się raczej tylko do uśmiechu i komentarza „świetna robota”, to jednak w rodzinie „kocham cię” powinno być równie popularne co „jestem głodny”. A często nie jest.6. „Nie mam ochoty”Widać ich wszędzie. W parkach, gdy idą ze spuszczoną głową, a myślami są zupełnie gdzie indziej, bo poszli na spacer, na który nie mieli ochoty. W kawiarniach, gdzie siedzą ze wzrokiem utkwionym w telefonie, bo wyszli na randkę bez chęci na nią. Towarzyszą nieobecnym spojrzeniem dziecku w piaskownicy, mając poczucie straty czasu, bo nie stworzyli własnego modelu na bycie tatą i chcą robić to, co robią lubiące to mamy. W sylwestra piją alkohol, bo wypada się napić, choć krzywią się z niesmaku, albo palą papierosy w gimnazjum, bo chcą pokazać dorosłość.Ochota jest właśnie tym niewidzialnym powodem, który da radość ze spaceru i świeżego powietrza. Który zapala do rozmowy przy kawie. Daje radość z zabawy z dzieckiem i wczuwania się w jego potrzeby. Pozwala zrobić toast niegazowaną wodą i rozmawiać z palaczami bez zaciągania dymka. Bardziej przykre jest oszukiwanie siebie i kogoś w imię bycia miłym niż uczciwe przedstawienie swojej motywacji.7. „Plan jest następujący”Poczucie bezpieczeństwa bezpośrednio wiąże się z możliwością wpływania na przebieg zdarzeń. Jeśli dodać do tego psychologiczny fakt, że jednym z największych ludzkich lęków jest lęk przed nieznanym, słowa „plan jest następujący” stają się ważnym narzędziem eliminowania niepewności.8. „Jak mogę pomóc?”Pomaganie innym, poza oczywistymi kwestiami altruizmu i lepszego samopoczucia, ma dodatkowe korzyści. Zasada wzajemności nakazuje zrewanżować się pomocą temu, kto jej udzielił. Teorie wymiany w psychologii, choć ograniczające relacje międzyludzkie do wartości materialnych, podkreślają społeczną opłacalność pomagania.Bycie pomocnym motywuje samego dającego (a w momencie obdarowywania organizm podnosi poziom endorfin – hormonu szczęścia) i wywołuje uczucie wdzięczności u obdarowywanego. Pozwala szybciej piąć się po szczeblach kariery, bo pomaga organizacji rozwiązywać problemy.Buduje przedsiębiorcze, proaktywne podejście do życia kształtujące docelową rzeczywistość i konfrontuje się z problemami, zamiast od nich uciekać. Warto więc pytać, jak można pomóc.9. „Dowiem się”Oto strategia pracownika, który nie wie, jak odpowiedzieć na pytanie szefa: użyć słów „dowiem się”. Jest skuteczna, bo prowadzi do aktywnego działania i gwarantuje szukanie rozwiązań. Odpowiedź „nie wiem” ma charakter diagnostyczny i opisuje istniejący stan rzeczy bez dokonywania w nim zmian.Jeśli do „nie wiem” doda się brak zainteresowania, powstanie: „to nie moja sprawa”, które odbiera sprawczość, pokazuje brak zaangażowania, odbiera nadzieję na uzyskanie pomocy. Tytułowe wyrażenie skłania do szukania rozwiązań, daje kontrolę nad sytuacją, wyznacza cel, umożliwia podjęcie działania.10. „Dziękuję” i „Proszę bardzo”Szczęście definiuje się jako umiejętność cieszenia się tym, co się ma. Badania wykazały (prof. Robert Emmons z University of California, Davis), że wdzięczność pobudza mózg do wydzielania hormonów szczęścia. Zamiast śrubować poziomy, od których zaczyna się dziękować, warto wrócić do najważniejszych fundamentów – zdrowia, rodziny, przyjaciół, pracy. I traktować nawet mniej istotne zachowania jako przejaw dobroci, kwitując je właśnie krótkim „dziękuję”.
 –  Szanowni politycy, mija kolejny rok naszego wspólnego życia na planecie zwanej Polską. Kolejny rok porażek, przykrości, upokorzeń i nieporozumień. Chcielibyśmy powiedzieć wam w końcu coś miłego, ale kolejny rok z rzędu chyba nam się nie uda. Znów tańczycie z nami lambadę i znów w ferworze latynoskich rytmów myślicie, że nie czujemy przez spodnie waszego rozgrzanego krocza na naszych pośladkach. Ale zaufajcie nam, czujemy.Po jednej stronie wy, politycy PiS-u, którzy z gracją najebanego słonia w składzie z porcelaną łamiecie prawo, łamiecie konstytucję, łamiecie obyczaje, ale to wszystko przecież nie ma żadnego znaczenia, prawda? Bo przecież Stan Wojenny, bo Powstanie Warszawskie, a w ogóle to 70 lat temu ubecy zabili Inkę, więc albo jesteś z nami, albo dzielisz łóżko z Kiszczakiem, ty resortowy padalcu. Chcielibyśmy wam pogratulować, to dzięki waszemu zaangażowaniu i podkręcaniu lęków na naszych oczach rośnie wspaniałe młode pokolenie. Wprawdzie nie każdy młody Polak wie, czym różni się Afganistan od Azerbejdżanu albo jaka jest różnica między homoseksualistą a pedofilem, ale za to każdy doskonale wie, że jedząc kebaba osiedlasz Araba i zawsze ma na dysku jakiegoś rasistowskiego mema na okazję kolejnego zamachu. Tak że wielkie dzięki, świetna robota!Ale całe szczęście po drugiej stronie jesteście wy, nasza wspaniała opozycja, latarnia mądrości i spokoju, niekończące się źródło konstruktywnej krytyki. Co byśmy zrobili bez waszych dramatycznych gestów, bez rozdzierania szat przed kamerami i ogłaszania w co drugim zdaniu końca demokracji, końca Polski i końca świata w ogóle. Gdzie byśmy byli, gdyby nie wasza krzywda, wasze męczeństwo na sali plenarnej z wyłączonym ogrzewaniem, gdyby nie bohaterskie, zaangażowane twitty Tomasza Lisa pisane w okopach jego willi w Konstancinie. Przy okazji, panie Tomku, jest pan inteligentny i mówi po angielsku prawie bez akcentu; mógł pan zostać prezydentem, a został pan lolem z Twittera. Gratulujemy! Gratulujemy też wam, lolom z prawicy, orłom Temidy, ostatnim sprawiedliwym, Karnowskim, Pereirom i Gmyzom. Osiem lat męczyliście bułę, że Telewizja Publiczna jest stronnicza i nieobiektywna. I po ośmiu latach sami odpierdoliliście na Woronicza takie bajlando, że wow. Po prostu wow.Dzięki Bogu na scenę wchodzi młode pokolenie. Wykształcone, znające języki, nieobciążone PRL-em. Czyli wy, młodzi politycy PiS-u, o których wprawdzie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo najmłodszym, jakiego kojarzymy, jest Jacek Kurski, który w tym roku skończył 50 lat - ale jak znamy PiS, to na pewno wszyscy jesteście zajebiści. I wy młodzi politycy Platformy i Nowoczesnej, którzy nie załapaliście się na stan wojenny i tak bardzo chcielibyście sobie dziś wyrobić zaległe, kombatanckie legitymacje, że aż świerzbią was dupy, żeby dostać pałą i w aurze męczennika za wolność i demokrację do końca życia opowiadać, jak to w czasach pisowskiej dyktatury przez przypadek na korytarzu szturchnął cię poseł Suski. Zdecydujcie się w końcu, czy chcecie wygrać wybory, czy chcecie być internowani.Dlaczego o tym wszystkim piszemy? Nie mamy złudzeń, że ten list cokolwiek zmieni, ale wyobrażamy sobie taką scenę, że ktoś z was, zadowolonych z siebie kasztanów z Wiejskiej, skrolując swojego fejsa, trafi na ten list i na chwilę zrobi mu się przykro albo chociaż głupio. Piękny obrazek, prawda? Szkoda, że nigdy się nie wydarzy. Dlatego jeszcze raz po prostu dzięki za ostatni rok, wesołych świąt i chuj wam na grób.
W chwili gdy chłopaki w parlamencie zapierdzielają z robotą aż furczy,reszta narodu leży i pachnie.Jak Wam nie wstyd??? –
Czym Ty się w ogóle przejmujesz? – Wstajesz rano obok kogoś, kto chciał wczoraj obok Ciebie zasnąć. A Ty narzekasz, że chrapie.Wsiadasz do samochodu. Siedzenie za kółkiem jest wygodniejsze niż stanie w autobusie. A Ty się wkurzasz, że są korki.Odwozisz dziecko do szkoły. Ktoś pracuje na jego edukację gdy Ty możesz się realizować. A Ty piszczysz, że ta czwórka z matmy to jawna niesprawiedliwość.Siadasz za biurkiem i sprawdzasz pocztę. I choć każda sekunda przynosi pieniądze, Ty smucisz, że robota jak każda inna.Kolega przychodzi z jakimś żartem. Zbywasz go, bo jest nieprofesjonalny. Złościsz się w duchu, że zabiera Ci czas.Idziesz coś zjeść i odżywiasz organizm. Ciało jest zadowolone, ale Ty gdzieś pod spodem mówisz do siebie: "eee, przesolili".W domu partner nie podszedł się przywitać, tylko coś burknął pod nosem. Po prostu miał gorszy dzień, nie musisz mu tego wytykać palcem.Uprawiasz sport i biegasz. Dobrze Ci poszło, ale i tak sobie zarzucasz, że mogło być lepiej. Tak jakby kilkadziesiąt kalorii miało znaczenie życia lub śmierci.Ale nie ma. Absolutnie żadnego.Powiem Ci, co ma.To, że ktoś chce obok Ciebie się kłaść co noc.To, że stać Cię na własny samochód.To, że inni dbają o Twoje dziecko.To, że nie jesteś bezrobotny.To, że masz przyjaciół.To, że ktoś dla Ciebie gotuje.To, że nie jesteś chory.Nie ma znaczenia, czy spalisz kilkadziesiąt kalorii więcej, póki regularnie o siebie dbasz. Czy jakiś idiota ma opinię o Tobie, póty otaczasz się ludźmi mądrymi i życzliwymi. Czy dziecko dostanie czwórkę czy piątkę z geografii, póty uczy się życiowych umiejętności. Czy Twój partner ma gorszy dzień, bo i tak pewnie będziecie długie lata razem. Czy masz kaszel, skoro generalnie jesteś zdrowy.Tak więc... Czym Ty się w ogóle przejmujesz?Przestań