Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 166 takich demotywatorów

Temu psu wydaje się, że jest koalą –
0:10
Pisarz Tadeusz Konwicki wspomina w książce ''Nowy świat i okolice": – Otóż siedzimy kiedyś z Gucieńkiem (aktorem Gustawem Holoubkiem), Dygatem (pisarzem Stanisławem Dygatem) i jeszcze jakimś kibicem na trybunach stadionu „Legii” i w miłym podnieceniu oczekujemy rozpoczęcia meczu piłkarskiego. A tu za nami, na wyższym stopniu trybuny, lokuje się jakaś wataha żulów warszawskich. Nie pomni na to, że przed nimi siedzą szanowni kibice sportowi, zaczynają wrzeszczeć, rzucać mięsem, szamotać się, gwizdać, ryczeć.Gucieńko, odziany z dystynkcją w sakpalto, odwraca się i grzecznie upomina młodzież, prosząc o spokój. Bogać tam, rwetes, wrzaski, nieprzystojne słownictwo tylko się wzmagają. Gucieńko słucha tego, jego piękne uszy czerwienieją złowrogo, nagle odwraca się błyskawicznie, łapie najaktywniejszego urka za łeb i przez własne ramię trzask jego pyskiem o swoje kolano. Matko Święta, cała trybuna ucicha, chuligani milkną ze zgrozy, ten schwytany przez subtelnego Gucieńka żulik gramoli się z ziemi z rozkwaszonym nosem, a wtedy ich przywódca, wielki, barczysty drab, podnosi się z ławki i powiada z niesmakiem:– Chodźmy stąd, bo tu granda siedzi.”
 – Są takie sytuacje, które dla kobiet są szczególnym koszmarem. Jedną z nich jest moment kiedy orientujemy się, że ktoś nas śledzi. Każdy mądry powtarza:" Wydaj te dwie dychy na taksówkę i wróć jak człowiek do domu, a nie się szlajasz po nocach".Ze wszystkich mężczyzn jakich znam, żaden nie nosi przy sobie gazu pieprzowego, gwizdka albo czegokolwiek innego, co pozwoli czuć się bezpiecznie na ulicach. Dlatego kiedy pewien facet obwieścił w internecie swój post o kobiecie, którą śledził, zawrzało.Post był następującej treści:Karlosmdq: "Szliśmy w przeciwnych kierunkach niedaleko internatu. Ledwo na mnie spojrzałaś, a ja kilka sekund później zawróciłem i podążyłem za tobą. Szybko zauważyłem, że zorientowałaś się, że cię śledzę. Przyśpieszyłaś chód, skuliłaś się nieco i mocniej chwyciłaś telefon. To mnie nie powstrzyma. Stale utrzymywałem ten sam dystans udając, że rozmawiam przez telefon. Przeszło mi przez myśl, żeby skrócić odległość do ciebie i się przedstawić, ale się nie udało. Kontynuowałaś "ucieczkę" delikatnie zerkając przez ramię czy nadal cię śledzę. Skręciłaś w stronę ślepej uliczki, na której końcu był parking, a na nim mój i twój samochód. Zatrzymałem się przy moim, twój był kawałek dalej. Wsiadłaś i za chwilę odjechałaś. Gdy mijałaś mnie zauważyłem, że prawdopodobnie nagrywasz mnie swoim telefonem. Nie zorientowałaś się, że podczas naszego "spaceru" po drugiej stronie ulicy szło dwóch facetów. Nie widziałaś też, że przez moment wskazywali na ciebie palcem i tak jak ja zaczęli podążać za tobą. Prawdopodobnie byli pijani albo naćpani. Po twoim odjeździe czekałem przez około 10 minut na przyjazd policji (po którą zadzwoniłem gdy wsiadałaś do auta). Kolejne 15 minut wypytywali o całą sytuację, pokazywałem im zdjęcia pijanych gości, które zrobiłem gdy podążałem za tobą. Przepraszam, że cię przestraszyłem. Nie jestem typem bohatera, a instynkt samozachowawczy podpowiadał mi po prostu, żeby spieprzać do domu. Pomyślałem, że przecież mogłabyś być moją żoną, która parkuje zawsze kawałek dalej, lub nawet córką i nigdy w życiu nie darowałbym sobie, gdyby coś złego się im stało, a ja nie zareagowałem gdy była taka potrzeba
Zawodnik zwichnął ramię w trakcie walki. Jego rywal przyszedł mu z pomocą. Szacunek przede wszystkim –
0:13
W sieci Auchan sprzedawane są torebki tzw. "nerki" ze swastyką – Mieszkanka Krakowa kupiła w sklepie Auchan torebkę tzw. "nerkę", na której znajduje się swastyka i nazistowski orzeł - symbol Wehrmachtu. Mieszkanka Krakowa kupiła torebkę kilka tygodni temu w sklepie Auchan przy ul. Bora-Komorowskiego. To turystyczna saszetka na biodro lub ramię, tzw. "nerka". - Uszyta jest z materiału moro, na którym są różne napisy - mówi klientka sklepu. Do wczoraj nie zauważyła niczego podejrzanego. Dopiero kiedy poszła do restauracji i położyła "nerkę" na stole, zauważyła, że pod spodem jest nazistowski orzeł ze swastyką
Chyba mamy już całkiem przesrane –
0:12
Pamiętaj - jedyną torebką, którą może nosić facet, jest ozdobna torebka na flaszkę, jak idziesz na imieniny do szwagra! –
 –  Wykąpać dziecko woda z solą. , 	szepczac wszystko co złe odejdzie od 	Zacznijcie od przelanja wosku, Dwa 	ciebie, koszulke co miało ubrane 	patyczki najlepiej z miotły ułamane 	wywyuc no lewa strona i zrob nja znak 	kładzie się w miseczce na wodę na krzyż i 	krzyża na czole malucha i do pranio , 	leje wosk nad dzieckiem . JesJi się 	czerwony symbol kokartka lub cos inneg 	czegoś przestraszyło powinno wylać się 	w wózku 	to co co przestraszyło dziecko Ostrożnie 	g Lubiqtl$ Odpowiedz 	z woskiem żeby nie poparzyć dziecka. 	Jeśli to nie pomoże może dziecko zostało 	's” spłonąć z czoła ( dziecku) trzy razy przez 	uroczone. W takim przypadku przeciera 	(swoje) lewe ramię mówiąc:. na konia 	się dziecku buzię majtkami ojca świeżo 	skoki, na psa urokiŔ „babcia zawsze tak 	zdjętymi ...muszą być cieple( wrazliwe 	mnie traktowała... 	mamusie niech się nie burzą...robiiąm to 	Przechodziło 	wiele rozu i każde dz]ecko przeżyło ). 	3 Odpowiedz 	Przeciera się trzy razy buzię. a potem trzy 	razy cale dziecko, Po odczynieniu 	Ăzać i po 3 razy spluwać w 3 	zawiązać czerwoną kokardkę na wózek. 	czy przy łóżeczku by ochraniała przez 	kierunkach-nagtepnie przetrzec czoło 	kolejnym urokiem. 	brudną pieluszką lub kaftanikiem .u mnie i 	mojego dziecka zawsze to
O jaki fajny szalik z lisa. A nie, czekaj... –
0:30
"Najstraszniejszą rzeczą dla przywódcy jest moment, gdy zerka przez ramię i nikogo za sobą nie widzi" – - Franklin D. Roosevelt
 –  Hymn polsko-węgierski.Podajemy poniżej w polskim przekładzie tekst hymnu polsku-węgierskiego NLengyel-• Magyar Ilinanusz", jaki datuje się z pamięt-nych dni paidziernikowych uh. r., kiedy gra-nica polsko-węgierska była przedmiotem żyd wlotowych manifestacyj Warszawy i Buda° peszłu. Twórcą hymnu jest kompozytor Hug szAr A kos. Stoją na warcie prastare Karpaty, Odwieczna baszta n« wspólnej granicy... Tu walczy? Polak t Wegier pospołu; Walczyli ongiś — tu sig złączą znowu: Ramie z ramieniem, szabla przy szablicy! Brat bratu zawsze do pomocy skory, Sercem i czynem jedni byli obaj. —W niedoli burzach, w promienne' godzin Wraz serce w bólu czy rado ki bile Modlitwą Jwiętą: o wolnej Ojczyźnle.., Mato wiesz o nas dumna Europo! Za naszą tarczą żyła wieki całe; Krezo nasza ciekła Twe rosło hogyactwo, Uznania skąpiąc ku swej pysznej chwale; Dziś daj nam wzamian tych Tatr wspólne pasmo! Spolszczył: ALEKSANDER KULISIEWICZ.

Usłyszał w samolocie, co dwaj mężczyźni szeptali do siebie. Natychmiast wyjawił wszystko stewardessie

Usłyszał w samolocie, co dwaj mężczyźni szeptali do siebie. Natychmiast wyjawił wszystko stewardessie – Nieładnie jest podsłuchiwać, ale na małych przestrzeniach, takich jak kabina samolotu, chcąc nie chcąc słyszy się cudze pogawędki.Pasażer mimowolnie usłyszał pewną rozmowę i postanowił wszystko upublicznić.„Zapowiadał się długi lot. Na kilka minut przed startem na pokład wsiadła grupka żołnierzy. Zajęli swoje miejsca, wokół mnie. Postanowiłem z nimi pogadać.– Gdzie się wybieracie? – zapytałem żołnierza, który siedział najbliżej.– Do Petawawy. Będziemy tam przez 2 tygodnie na specjalnym szkoleniu, przed wyjazdem do Afganistanu.Po godzinie lotu stewardessa zapowiedziała, że dostępne będą przekąski za cenę 5 $. Czekało nas jeszcze kilka godzin lotu, więc mogły pomóc zaspokoić nieco głód.Kiedy sięgałem po portfel, usłyszałem jak jeden z żołnierzy pyta innego, czy zamierza kupić kanapkę.– Nie, to drogo jak za zwykłą kanapkę. Prawdopodobnie nie będzie warta pięciu dolarów. Dotrzemy do bazy to zjemy.Kolega się z nim zgodził. Rozejrzałem się po pozostałych żołnierzach. Żaden nie kupował lunchu. Poszedłem na tył samolotu i dałem stewardesie pięćdziesięciodolarowy banknot.– Poproszę o lunch dla tych wszystkich żołnierzy – chwyciła mnie za ramię i delikatnie ścisnęła. Do oczu podeszły jej łzy. Podziękowała mi.– Mój syn był żołnierzem w Iraku. To prawie tak, jakby robił to pan dla niego.Wzięła dziesięć kanapek i podeszła do miejsca, w którym siedzieli żołnierze. Chciałem skorzystać z toalety. Poszedłem na tył samolotu. Wtedy zatrzymał mnie jeden z pasażerów:  – Widziałem, co pan zrobił, chciałbym w tym uczestniczyć. Proszę to wziąć – w ten sposób wręczył mi dwadzieścia pięć dolarów.Nagle w kabinie pojawił się kapitan Wróciłem na swoje miejsce, zobaczyłem kapitana, który szedł przejściem między siedzeniami i spoglądał na numery rzędów. Miałem nadzieję, że to nie mnie szuka, ale dostrzegłem, że patrzy na numery po mojej stronie samolotu.Kiedy dotarł do mojego rzędu, zatrzymał się, uśmiechnął, wyciągnął rękę i powiedział:  – Chciałbym uścisnąć panu dłoń. Byłem żołnierzem, a dokładniej pilotem wojskowym. Mnie też kiedyś ktoś kupił lunch. Był to gest, którego nigdy nie zapomnę.  Czułem się zawstydzony, kiedy nagle wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać. Potem poszedłem na przód samolotu rozprostować nogi. Tam mężczyzna, który siedział kilka rzędów przede mną, także chciał docenić mój gest. Włożył mi w rękę kolejne dwadzieścia pięć dolarów. Po wylądowaniu czekałem w kolejce do drzwi, wtedy inny facet bez słowa wsunął mi do kieszonki koszuli banknoty. Następne dwadzieścia pięć dolarów! Na terminalu zobaczyłem żołnierzy zgrupowanych przed podróżą do bazy. Podszedłem do nich i dałem im siedemdziesiąt pięć dolarów.  – Jeszcze trochę wam zajmie, zanim dotrzecie do bazy… Akurat będzie czas na jakąś kanapkę. Niech Bóg was błogosławi. Dziesięciu młodych ludzi podczas tego lotu doświadczyło wsparcia i szacunku od swoich współpasażerów. Kiedy szedłem do samochodu, zmówiłem modlitwę za ich szczęśliwy powrót. Ci żołnierze ryzykowali dla swojego kraju wszystko, co mieli najdroższe.My mogliśmy dać im tylko skromny posiłek. To naprawdę niewiele… Każdy żołnierz wypisał czek in blanco na okaziciela, jakim jest jego kraj, na wartość wraz z wliczeniem własnego życia. To dla nas zaszczyt. Niestety wciąż jest jeszcze zbyt wielu ludzi tego nie rozumie. Ta przepiękna historia dowodzi, ile znaczy nawet mały gest...
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Usuwanie larw gza z ramienia kobiety – Larwy gzów powodują ciężkie schorzenia mogące prowadzić nawet do śmierci. To oczywiste, że należy się takich pasożytów pozbyć, a ta pani wyjątkowo dzielnie to znosi. Szacunek, bo mnie na sam widok robi się niedobrze
Kobieta z pociągu każe jej wyłączyć film i krzyczy. Dalej było tylko ciekawiej – Każdy, kogo czekała kiedyś długa podróż wie, jak bardzo potrafi dłużyc się droga. Dlatego przed wejściem do pociągu, czy autobusu pakujemy do torby książkę, gazetę, albo zabieramy telefon z dostępem do internetu, żeby obejrzeć film.Tak było również w tej sytuacji - kobieta w drodze oglądała na swojej komórce film, oczywiście miała połączone słuchawki, tak by nie przeszkadzać innym pasażerom. Tak przynajmniej myślała. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy w trakcie podróży usłyszała, że jedna z pasażerek na nią krzyczy. O co chodziło? Film był brutalny (Shutter Island) przyznaje to sama oglądająca. Zauważyła to również pasażerka siedząca za nią, która przez całą drogę podglądała zza jej ramienia ekran telefonu.A oto fragmenty rozmowy obu pań:no proszę mi to wyłączyć, mówię przecież!-...słucham?- proszę wyłączyć ten film! Mój synek patrzy pani przez ramię w ekran i się boi! Ja sobie nie życzę, NIE-ŻY-CZĘ, żeby moje dziecko na coś takiego patrzyło!Oczywiście, jak można się domyślać, kobieta nie wyłączyła filmu i słusznie zauważyła, że wystarczy, jeśli chłopiec przestanie zaglądać jej przez ramię, co już samo w sobie jest niekulturalne. - czy ja dobrze rozumiem, że pani oczekuje że ja wyłączę film, bo pani dziecko patrzy mi przez ramię?- no tak, mówię przecież!- pani jest niepoważna. W żadnym wypadku nie zamierzam wyłączyć filmu a dla pani dziecka cenniejszą życiową lekcją będzie że nieładnie patrzeć ludziom przez ramię niż to, że jak coś mu się nie podoba to mama na to nakrzyczy i to zniknie.Bojowo nastawiona matka nie dawała jednak za wygraną. Sprawę zgłosiła konduktorowi, który... stanął po stronie pasażerki z telefonemCo myślicie o tej sytuacji, która z kobiet miała rację? 
Piękna przyjaźń dwóch narodów –  : ECH A.Hymn polsko-wegierski.Podajemy poniżej w polskim przekładrietekst hymnu polsko-wegierskiego LengyelMagyar Hininusz", jaki dafuje się z pamięt-nych dni paidziernikowych ub. r. kledy gra-nica polsko-wegierska była przedmiotem tywiołowych manifestacyj Warszawy i Budapesztu. Twórca hymnu jest kompozytor Hu-azár Ako8Stoją na warcie prastare Karpatg,Odwieczna baszta ne wspólnej gronicg...Ta walczył Polak i Wegier pospolu;Walczyli ongistu sie złqczq znowa;Ramię z ramieniem, szabla przy szablleyBrot bratu zawsze do pomoey akorg,Sereem i czynem jedni byli obaj.w niedoli burzach, w promiennei godzinieWraz serce w bólu czg radosci biieModlitug Swiçta: o wolnej Ojczytnie...Molo wiesz o nos dumna Europo!Za naszq tarczą iglaš wieki caleKrew nasza cieklaTwe roslo bogactwoUznania skapiąc ku swej pysznej chwale;Dzis daj nam ozamion tych Tatr wspólne pasmolSpolszczył: ALEKSANDER KULISIEWICZ.

Po rozwodzie z mężem tyranem dostała szczery list od syna. Nie przebierał w słowach

Po rozwodzie z mężem tyranem dostała szczery list od syna. Nie przebierałw słowach – Pewien adwokat spotkał się z kobietą, która składała wniosek o rozwód. Zakładał, że wszystko potoczy się bez zbędnych problemów i będzie zwykłą procedurą.Jednak historia tej kobiety wstrząsnęła nim do głębiZajmuję się rozwodami od lat, ale czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem. Czasem wydaje mi się, że słyszałem i widziałem już wszystko. Ale dziesięć lat temu pewna kobieta weszła do mojego biura z zupełnie niespotykaną historią.Ani moje życie, ani moja praktyka zawodowa nigdy już nie były takie same po tym, co usłyszałemMiała na imię Barbara. Była skromnie ubrana i wyglądała na 19 lat. Jednak miała 32 lata i czworo dzieci w wieku od trzech do dziewięciu lat. Słyszałem wiele brutalnych historii, ale fizyczne, psychiczne i seksualne znęcanie się, którego Barbara doświadczyła, sprawiły, że do moich oczu napłynęły łzy.Kiedy skończyła mówić o tym wszystkim, co ją spotkało. Spojrzała na mnie i powiedziała: „Proszę pana, to nie jest tak, że to wszystko to jest jego wina. Razem z dziećmi byliśmy w tej sytuacji z własnego wyboru, a ja biorę za to odpowiedzialność. Wiem, że moje cierpienie skończy się, gdy sama podejmę decyzję i tutaj koło się zamyka”.W mojej głowie od razu pojawiła się wizja tego, jak ten łotr trafia za kratki, ale gdy wysłuchałem historii tej kobiety, wydawało mi się, że nie do końca ona chce tego samego. Wyrwała mnie z rozmyśleń pytaniem: „Wierzy pan w przebaczenie?”Odpowiedziałem: „Tak, oczywiście. Ale wierzę też w to, że to co zrobimy komuś, wraca do nas. Jeśli jesteśmy dobrzy, to właśnie to dobro kiedyś do nas wróci, a jeśli wyrządzamy krzywdę, spodziewajmy się, że to cierpienie również wróci”.Barbara spojrzała na mnie i odparła:„A ja wierzę w przebaczenie. I gdy będę mścić się na mężu, to odbije się na naszych dzieciach i one będą cierpieć, a tego w życiu bym nie chciała. Problem w tym, że dzieci są bardzo inteligentne. Mogę powiedzieć im, że wybaczyłam ich ojcu, ale one będą wiedzieć, że to są tylko puste słowa i że tego nie czuję. Dlatego muszę więc naprawdę uwolnić swój gniew. I właśnie w tym miejscu potrzebuję pana pomocy. Nie chcę, żeby ten rozwód był bolesny. Nie chcę, by cała wina na niego spadła. Najbardziej pragnę tego, by naprawdę mu wybaczyć, i abyśmy oboje umieli się w tej sytuacji odpowiednio zachować. I dlatego proszę pana, aby pomógł mi pan w tym wytrwać”.Spojrzałem na nią i wiedziałem, że jej nie odmówię, ale wiedziałem też, że nie ma to związku z moją ścieżką zawodową.Jazda bez trzymankiCały ten rozwód nie był łatwy. Mąż Barbary nie był zainteresowany dogadaniem się i regularnie przez lata rzucał jej kłody pod nogi, aby tylko sąd zainteresował się samotną matką czwórki dzieci i odebrał je kobiecie. Było wiele momentów, gdy Barbara spokojnie mogła wsadzić go do więzienia, ale nie miała zamiaru tego robić. Wszystko dla dzieci.W końcu spotkaliśmy się na ostatniej sprawie rozwodowej. Basia złapała mnie po wyjściu z sali za ramię i podziękowała za to, że nie poddałem się i dotrzymałem słowa. Powiedziała wtedy: „Przyznaję, że były chwile, kiedy chciałam siebie przekląć, że utknęłam w mojej wierze. Wciąż zastanawiam się czasami, czy to było tego warte. Ale i tak dziękuję Ci za to, że dotrzymałeś mi kroku”.Była młodą i piękną kobietą, dlatego nie zdziwiłem się, że zakochała się znów i poślubiła miłość swojego życia. I chociaż sprawa rozwodowa skończyła się już dawno, ja i tak dostawałem od niej kartki na święta.Pewnego dnia otrzymałem telefon„Cześć Robert, tu Barbara, muszę Ci coś pokazać”. Od razu pomyślałem, że były mąż ciągle nie daje jej spokoju. Ale to było zupełnie coś innegoDo mojego biura weszła zadbana i pewna siebie 42-latka. To już nie ta sama Barbara, którą poznałem 10 lat temu. Kiedy stanąłem, by ją powitać, podała mi zdjęcie z przyjęcia do szkoły wojskowej jej syna. Kuba stał dumny, a obok niego jego ojciec. Dobrze pamiętam tę twarz. Sam chłopiec patrzył dumnie na swoją mamę, która stała blisko niego. Powiedziała mi, żebym odwrócił fotografię i przeczytał, co tam jest napisane:Mamo, chcę, żebyś wiedziała, że jesteś najlepszą mamą, jaką można mieć. Wiem dobrze, że mój ojciec robił wszystko, aby utrudnić nam życie. Nawet gdy odmówił płacenia alimentów, Ty robiłaś wszystko, aby nam niczego nie brakowało. Brałaś dodatkowe zlecenia, abyśmy my ukończyli dobre szkoły i mieli czyste ubrania. Myślę, że najlepszą rzeczą, jaką zrobiłaś, było to, czego nie zrobiłaś. Nigdy nie mówiłaś źle o tacie. Nigdy mi nie powiedziałaś, że teraz tatuś ma nową rodzinę i nas ma gdzieś. Z całą moją miłością dziękuję Ci za to, że nie wychowałaś nas w domu, w którym drugi rodzic był zły. A wiem, że w domach moich przyjaciół właśnie tak było. Tata jest i był palantem, wiem to, nie z powodu Ciebie, ale dlatego, że zdecydował się żyć egoistycznie, raniąc nas. Mimo wszystko kocham go. Jednak Ciebie kocham, uwielbiam, szanuję i podziwiam bardziej niż kogokolwiek na świecie. Kocham Cię, KubaTe słowa, odczytane po latach, to najlepsza zapłata, jaką mogłem dostać kiedykolwiek
Tatuaż na ciele wywołał zamieszanie na sali operacyjnej. Chirurg nie wiedział gdzie ciąć – Pacjent wprawił lekarzy w sporą konsternację - drobny tatuaż na wysokości jego serca, przypominający przycisk "play" był łudząco podobny do narysowanych symboli chirurgicznych. Gdzie tu ciąć?23-latek miał przejść operację ramienia. Chirurg, gdy zobaczył minimalistyczne rysunki na jego ciele, zaczął się zastanawiać, czy to symbole, który miały mu pomóc we właściwym "cięciu".Problematyczny rysunek znajdował się nad sercem pacjentaNa szczęście lekarz zorientował się w porę, że narząd pompujący naszą krew, jest znacznie niżej niż ramiona i nie dał się nabrać na "podpuchę" tatuażysty.Zespół chirurgów wyznaczył miejsce zabiegu, wyciągając czarną strzałkę nieusuwalnym tuszem na ramię młodego mężczyzny. Znak był łudząco podobny do pozostałych tatuaży na jego ciele. Przytaczając ten przykład zwrócono uwagę, że niektóre ozdoby na naszej skórze, mogą być poważnym utrudnieniem dla lekarzy, ratujących nasze zdrowie czy życie."Rodzice zawsze powtarzali, że moje tatuaże dadzą mi kiedyś nauczkę - mówił po operacji 23-latek - Cieszę się, że byłem sprawcą tego całego zamieszania i, chcąc nie chcąc, lekcji dla innych"
 –
Historia typu autentyk: – "Pewnego dnia sturlałem się z łóżka obudzony dzwonkiem do drzwi- Zarzuciłem koc na ramię bo było zimno, i poszedłem otworzyć. Przywitała mnie laska od świadków Jehowy, dała mi broszurkę i zaczęła nawijać o akceptowaniu Jezusa w moim życiu itd. W pewnym momencie zacięła się i dziwnie mi się przyjrzała. Wykorzystałem tę pauzę by uprzejmie odmówić i życzyć jej miłego dnia. Dopiero później gdy zerknąłem na to co mi dała zrozumiałem co miało znaczyć tamto spojrzenie. Brechtałem się potem przez dobre pół godziny"
Każdego dnia masz szansę na zawiązanie nowej przyjaźni –