Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 107 takich demotywatorów

Wzruszający list zaledwie 17-letniej młodej mamy, który poruszył serca internautów: – "Jestem Rhianna, mam 17 lat i jestem mamą Daeshauna. Choruję na nowotwór złośliwy, który rozprzestrzenił się na płuca. Nic mi już nie pomoże. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, gdy stwierdzono u mnie szkliwiaka, złośliwego raka kości żuchwy. Wtedy wygrałam z chorobą i do 2015 roku byłam szczęśliwa. Potem nowotwór znowu zaatakował. Mam chore płuca. Byłam wstrząśnięta, a na dodatek okazało się, że jestem w ciąży... Pewnie inna osoba by się załamała, ale ja to potraktowałam jako szansę na zrobienie czegoś dobrego w moim życiu. Chciałam zostać dumną mamą i chciałam, by kiedyś moje dziecko było dumne ze mnie. Rodzina i przyjaciele zachęcali mnie do aborcji, bo ciąża dodatkowo narażała moje życie. Może to dziwne, ale więź z moim synkiem była już tak silna, że nie wyobrażałam sobie stracić go.Postanowiłam przerwać leczenie bo mogło mu zaszkodzić. Nie powiedzieli mi, ile zostało mi czasu. Jednego dnia wszystko jest w porządku i nagle pojawia się paniczny strach, że przecież już dziś mogę umrzeć. Są noce, kiedy boję się spać, bo nie wiem, czy się obudzę. Ten strach był kiedyś tak silny, że wręcz chciałam się nie obudzić, żeby tego nie przeżywać. Wszystko zmieniło się od kiedy mam Daeshauna. Teraz wiem, że mam powód, by walczyć o każdy dzień. On jest całym moim światem. Ostatnio wszyscy mówią mi, że powinnam otworzyć stronę dla niego i zbierać pieniądze na jego wychowanie. Nie chciałam tego robić, bo nie lubię nikogo o nic prosić. Niestety, lekarze powiedzieli mi, że nie ma szans na wyleczenie mnie, więc muszę działać dla dobra mojego synka. Dlatego potrzebuję Waszej pomocy. Teraz zbieram też piękne wspomnienia dla Daeshauna. Cieszę się wszystkim tym, co mamy szansę razem zrobić. Myślę, że choroba nie może decydować za mnie o tym, jakim jestem człowiekiem. Nie może odebrać mi prawa do bycia matką. Teraz mój synek jest dla mnie wszystkim i dodał mi sił i chęci do życia. To, że mam szansę być jego matką, jest nieopisanym szczęściem."

Szokujące wyznanie pielęgniarki, które opowiada o tym, co dzieje się z dziećmi, które przeżyły aborcję

 –  Pracowałam od 23 do 7 rano, a kiedy zakończyła swoje obowiązki, poszłam pomóc przy noworodkach. Pewnej nocy w jednej gondoli wystawionej przed salą noworodków zauważyłam dziecko. Wydawać by się mogło, że wszystko z nim w porządku, biorąc pod uwagę fakt, że płacze. Gdy zajrzałam do środka, wszystko się wyjaśniło – to było dziecko z aborcji. Poparzone. Ogromnie cierpiało. Pielęgniarka Malloy opisuje dokładnie to, jak wyglądała dziewczynka. Wyglądała tak, jakby była poparzona wrzątkiem… A lekarze i inne pielęgniarki zamiast jej pomóc i łagodzić ból i cierpienie, odłożyli ją jak niepotrzebną rzecz. Nikt nawet jej nie przykrył… W tym momencie zaczęłam się wstydzić, że jestem pielęgniarką. Trudno uwierzyć, że do czegoś takiego może dojść w nowoczesnych szpitalach. Myślałam, że to miejsce, w którym się leczy chorych, a nie ich po prostu brutalnie zabija… Pielęgniarka poprosiła inne pielęgniarki o to, aby podzieliły się tym, jak w innych szpitalach wyglądają podobne sytuacje. Była w ogromnym szoku, gdy zaczęła słuchać ich historii. Zamiast pozostawiać dziecko po aborcji samo sobie uciekają się do innych środków. Gwarantują, że dziecko umrze szybko – wkładają maleństwo do wiadra i nakładają na nie pokrywkę. Śmierć przez uduszenie! Aborcja przy użyciu roztworu soli w rzeczywistości to bardzo brutalna procedura. Polega ona na tym, że wstrzykuje się hipertoniczny roztwór soli, który zostaje połknięty przez dziecko. Wówczas wypalane są jego płuca i skóra. W męczarniach umiera kilka godzin później. Wtedy matka ‚rodzi’ szczątki. W jeszcze innym przypadku wstrzykuje się truciznę do serca dziecka. Dzieci, które przeżyły aborcję mają twarz i imię. Poznajcie Giannę Jessen. Jest jedną z tych nielicznych osób, które przeżyły aborcję i w tym momencie działają w ochronie życia. Przeżyła dzięki pracownikom służby zdrowia, u których w ostatniej chwili włączyła się empatia i chęć pomocy bezbronnemu dziecku. Co chwilę w medycznym świecie słyszy się wzruszające historie, które wywołują ciarki na ciele. Jedna z pielęgniarek powiedziała, że była świadkiem aborcji, która zmieniła jej sposób postrzegania tej pracy. Kobieta, która dokonała aborcji miała nie wiedzieć o tym, że jest w ciąży, a przechodziła chemioterapię z powodu raka. Lekarze zapewniali ją, że dziecko, jeśli w ogóle się urodzi, będzie zdeformowane i bardzo chore. Dlatego też zdecydowano się na aborcję. Gdy pielęgniarka zobaczyła chłopca, nie mogła uwierzyć własnym oczom, bo patrzyła na zdrowe dziecko, które dobrze i równo oddycha i nie ma żadnych deformacji. Aborcja miała być dokonana w 23. tygodniu ciąży, ale gdy pielęgniarka zauważyła chłopczyka, zaczęła podejrzewać, że coś się nie zgadza, ponieważ waży dwa razy więcej niż dzieci z aborcji w jego wieku. Gdy do sali wszedł lekarz, pielęgniarka zwróciła uwagę na bardzo dobry stan zdrowia dziecka. Wtedy usłyszała: „To była aborcja. Świadomie podjęta decyzja. Nie mamy prawa się wtrącać”
Źródło: popularne.pl/aborcje
 –  płuca zdrowego człowieka płuca wegana
Kto pamięta wyspę Pasiekę z transmisji opolskiego Festiwalu? – Napatrzcie się. Niedługo ten obrazek będzie wspomnieniem, bo władze miasta forsują wszelkimi metodami trasę samochodową przez Zielone Płuca Opola i centrum. Widoczne na zdjęciu stare drzewa - wraz z nimi dąb, pomnik przyrody - zostaną zmarnowane. Festiwalowi odtąd będzie wtórować orkiestra dęta rur wydechowych. Jeśli będziecie chcieli za rok lub dwa przyjechać na Festiwal i przespacerować się bulwarem z siłowniami i z przystanią na niedaleką zieloną wyspę Bolko, przejdziecie pod trasą niby lokalną, a jednak obliczoną na kilkadziesiąt tysięcy samochodów, motocykli i tirów dziennie. Z pleksi półtunelem, jak przystało na historyczną dzielnicę pamiętającą VIII w. Kto z Was ma choć trochę sentymentu do Opola i szacunku dla jego mieszkańców i miłośników, niech nie pozostanie obojętny. Prowadzona jest petycja przeciwko trasie, ale nawet zbiórka podpisów pełnoletnich opolan za przyspieszeniem wyborów samorządowych nabrała tempa, odkąd wielbiciele Parku zaczęli sobie uświadamiać, co stracą
Reklamy pozwalają nam lepiejpoznać ciało człowieka: – Pamiętajmy - zwykła woda jest głupia i trafia do żołądka, ale syropek na kaszel jest bardzo mądry i trafia do płuc
Współcześni lekarze do dzisiaj nie mogą wybaczyć Laennecowi jego wynalazku –
Maciej Mańka z Chorzowa ma dopiero 18 lat. A już ma na koncienaukowy sukces – Jest twórcą nowej technologii wytwarzania specjalnego chipa do hodowli sztucznego płuca. Zmodyfikował pomysł wybitnych naukowców z USA i udowodnił, że urządzenie może być prostsze i tańsze.Maciej Mańka jest uczniem III klasy liceum w Akademickim Zespole Szkół Ogólnokształcących w Chorzowie. – Medycyna to moja pasja od gimnazjum. Na pomysł chipa do hodowli sztucznego płuca wpadłem podczas lektury czasopisma naukowego. Chciałem sam coś podobnego stworzyć. Niestety, potrzebna była bardzo droga drukarka 3D. Wtedy przyszło mi na myśl, że mieszanka polimerów z sacharydami mogłaby zastąpić drogą technologię.Do pracy nastolatek potrzebował profesjonalnego laboratorium.  Napisał maila do ekspertów z wydziału fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i przedstawił im swój plan. Został zaproszony do współpracy i po  trzech miesiącach doświadczeń wyprodukował chip identyczny jak ten, który pokazali naukowcy z Harvardu
Poddanie się nie wchodzi w grę – Nick Fairall odwiedził skocznię w Bischofshofen, gdzie przed rokiem w wyniku upadku doznał uszkodzenia kręgosłupa, miał złamane dwa żebra, odbite płuca, potłuczone nerki i wewnętrzne krwawienie. Na konferencji prasowej wyznał, że któregoś dnia chciałby powrócić do skakania
To jest rdza. Powstaje w reakcji z tlenem. Takie zjawisko nazywa się utlenianiem. Oddychamy tlenem każdego dnia. Jeśli potrafi zrobić coś takiego z łańcuchem, to pomyśl - co może zrobić z twoimi płucami! – Udostępnij to swoim znajomym, żeby pomóc zwiększyć świadomość na temat zagrożenia, jakie niesie ze sobą tlen
6 sierpnia 1945 r. B-29 zrzuca na Hiroszimę bombę atomową. Około kilometra od epicentrum wybuchu temperatura osiąga do 3 tys. stopni C. Ciśnienie o mocy 3 psi uszkadza słuch. Przy 10 psi pękają płuca i serce. Przy 20 psi kończyny, a 40 psi rozsadza głowę – Jednak 8 osób przeżyło wybuch. Byli to Jezuici z oddalonego o kilometr od epicentrum, klasztoru. Ciśnienie w tym miejscu wynosiło 600 psi. Naukowcy amerykańscy oświadczyli, iż niedługo ich ciała ulegną rozkładowi. Nic takiego się nie stało. Ponad 200 badan przeprowadzonych w ciągu 30 lat nie odpowiedziało na pytanie - jakim cudem przeżyli?
Jesteś  emerytem? Rząd mówi nie ma dla ciebie miejsca w domu spokojnej starości? – Nasz plan daje każdemu kto ma 65 lat lub więcej pistolet i 4 kule. Możesz zastrzelić 2 posłów i 2 ministrów lub tylko ciężko ranić. Oczywiście to znaczy, że idziesz do więzienia, gdzie będziesz dostawał 3 posiłki dziennie, miał dach nad głową, ogrzewanie i opiekę zdrowotną o jakiej możesz tylko marzyć? Potrzebujesz zęby? Nie ma problemu. Okulary? Fraszka. Wymiana biodra? Też do załatwienia. Nerki, płuca, serce? Wszystko zabezpieczone (i twoje dzieci mogą przyjechać i odwiedzać cię tak często jak to robią teraz). I kto będzie za to  płacił? Ten sam rząd, który ci właśnie powiedział, że go na to nie stać aby dać ci miejsce w domu opieki nad starszymi! I ciekawy dodatek- jako więzień nie musisz płacić podatku dochodowego

Jesteś cudem!

Jesteś cudem! – Nigdy o tym nie zapomnij! Gdy zostałeś poczęty, byłeś podwójną struną DNA w zapłodnionej komórce jajowej. Każda Twoja komórka wykonuje ponad 6 trylionów czynności na sekundę. '2,00r Twoje serce bije 101 tysięcy razy dzierune. Podczas Twojego życia 300 milionów razy. Każdego dnia bierzesz 23 tysiące oddechów. Twoje płuca wdychają ponad 2 milony litrów powietrza dziennie. Twoja krew przemierza 96,5 tysiąca km dziennie, podczas podróży przez Twoje ciało. 25 milionów komórek jest produkowane przez Twoje ciało, każdej sekundy. Mrugasz przynajmniej 15 tysięcy razy dziennie. Twój mózg posiada ok. 100 milordów komórek nerwowych Gdyby Twoje DNA zostało rozciągnięte, dosięgłoby ksieżyca 6 tysiący razy. Gubisz 600 tysięcy cząstek skóry, każdej godziny. Twoje kości są 4 razy twardsze niż beton. Kiedy dotykasz czegoś wiadomość do twojego mózgu zostaje wysłana z prędkością 200 km na godzinę. Długość Twoich naczyń krwionośnych okrążyłaby Ziemi • 2,5 raza.

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec –  Wanda – sanitariuszka Powstania Warszawskiego. Uszanował ją wróg, okaleczyli kaci z UBSanitariuszki Powstania Warszawskiego – bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych co się kulom nie kłaniały.SpotkanieW uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpień dzień, pod koniec lat 60 tych XX wieku ,przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.Wojna i konspiracyjna walkaWanda, tak miała na imię bohaterka tej opowieści, przyjaciółka mojej babci, była córką przedwojennego plutonowego zawodowego, który był podkomendnym mego dziadka – rotmistrza kawalerii. Byli oni przyjaciółmi, razem walczyli pod Krojantami i Bzurą, razem bronili Warszawy, później uczestniczyli w tworzeniu struktur AK. Walczyli w Powstaniu Warszawskim, później w partyzantce antykomunistycznego podziemia.Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Wanda miała prawie 15 lat. W jej rodzinnym domu panował patriotyczny nastrój. W czasie okupacji należała, jak wiele jej rówieśniczek, do harcerstwa podziemnego, tam przeszła kurs sanitarny. Była piękną, czarnowłosą, wysoką dziewczyną, o niebieskich oczach. Koledzy z plutonu AK podkochiwali się w tej wrażliwej i pięknej dziewczynie.Wybuch Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., zastaje ją w punkcie koncentracji swego oddziału na Starym Mieście w Warszawie. Dostaje ona przydział do punktu sanitarnego.W punkcie sanitarnym, jak opowiadała, operacje i zabiegi odbywały się 24 godziny na dobę. „Wszystko robiliśmy bez środków znieczulających, na żywca, więc pacjenci strasznie krzyczeli. Widziałam jak ludzie umierali, cierpieli z powodu urwanej ręki, nie mogli złapać tchu, ranni w płuca”. – tak wspominała te chwile ze łzami w oczach.Dokładnie pamiętała, jak wynikało z jej opowiadania, zajęcie Starego Miasta przez Niemców. W tym czasie, zajmowała się ciężko rannymi w punkcie sanitarnym, który mieścił się w piwnicy zbombardowanego dużego domu. Wokół, walki trwały cały czas. W czasie doprowadzenia kolejnych rannych żołnierzy AK do punktu sanitarnego, zobaczyła ciężko rannego młodego SS – mana, który prosił ją o pomoc – czując zbliżającą się niechybnie śmierć. Pomogła rannemu Niemcowi zabierając go na powstańczy punkt sanitarny.Nie pokłoniła się śmierci. Niemcy darowali jej życie. Zakatowali ją oprawcy z UBW pewnym momencie usłyszała, jak wspominała, niemieckie głosy. Pierwsze, o co zapytali Wandę Niemcy wchodząc do punktu sanitarnego, to „czy leżą tu jacyś Niemcy”. Wówczas odezwał się ranny SS-man. Niemcy odpowiedzieli, żeby nie strzelać i że bardzo dobrze się nim opiekowaliśmy. „Wtedy uzbrojony po zęby SS-man – na szyi miał naboje, granaty w ręku – podszedł do mnie, chwycił w ramię i powiedział, żeby się nie bała, bo ze względu na to, że opiekowałyśmy się jego rodakami, nie wrzuci do środka granatów” – wspomina sanitariuszka.W ten sposób uratowała życie swoje jak i 15 rannych żołnierzy AK. Dostają się oni do niewoli. Przeżyli wojnę.W 1950 r. zostaje aresztowana jako cytat: „ element wywrotowy i klasowo obcy” Wówczas, po ukończeniu matury, pracowała przed aresztowaniem w magistracie jednego z miast na tzw. terenach wyzwolonych.W katowniach UB, zamknięta w piwnicy pełnej lodowatej wody sięgającej do pasa, była bita kilka razy dziennie. Oprawcy wyrywają jej paznokcie i wbijają bagnet w policzek, domagając się informacji o żołnierzach AK, walczących na barykadach Warszawy. Wanda milczy przypłacając zdrowiem. Traci na chwilę wzrok. Oprawcy wyłamują jej nogę, bijąc kołkiem po kolanie przez 4 godziny bez przerwy. W ranę wdaje się gangrena. Noga zostaje amputowana.Zeszpeconą kalekę oprawcy komunistyczni spod znaku UB wypuszczają na wolność, wsadzają do pociągu i każą jechać do…..Niemiec.Sponiewierana fizycznie, upodlona psychicznie, trafia do wrogiego sobie kraju. Tam zaopiekowali się nią polscy żołnierze, służący w Amerykańskiej Armii. Niestety odniesione rany i załamanie psychiczne doprowadza do bardzo poważnych komplikacji wewnętrznych. Dni Wandy są, według lekarzy, już policzone. Przed śmiercią, opowiada swoją historię dziennikarzowi wojskowemu, ten publikuje jej fotografie i wspomnienia w prasie.Wróg ratuje jej życieDo szpitala, gdzie przebywa Wanda, zgłasza się znany chirurg Niemiec. Zabiera Wandę do swojej prywatnej kliniki i poddaje intensywnemu leczeniu. Tam, okazuje się, że ten lekarz spłaca swój dług gdyż to on, jak się okazało, był tym uratowanym SS – manem w 1944 r. w Warszawie przez Wandę.Podleczona w latach 60 tych XX wieku, wraca do Polski, do swojej ojczyzny. Władze komunistyczne odmawiają jej renty. Pozostaje bez środków do życia. Śpi w piwnicach, wyjada resztki ze śmietników. Pomaga je środowisko byłych żołnierzy AK dając żywność i schronienie. „Nie chciała być ciężarem” – jak mówiła, plącząc. „Dla Polski walczyłam, w Polsce umrę” i powoli umierała, a życie w niej się ledwo tliło.Środowisko byłych żołnierzy AK, w Stanach Zjednoczonych, finansuje jej wyjazd na stałe do USA. Tam jest leczona, otrzymuje rentę, ufundowaną przez byłych żołnierzy AK. Zdrowieje.O Polsce nie zapomina, odwiedzając rodzinne strony i stąd moje spotkanie z ta niesamowitą bohaterką.ZakończenieWanda sanitariuszka, Powstaniec Warszawski, bohaterka i żołnierz AK, umiera w latach 80-tych XX wieku, w otoczeniu swoich kolegów z czasów Powstania Warszawskiego, na obcej ziemi w USA. Tam jest jej skromny grób i napis na nim „Wanda, sanitariuszka Powstania Warszawskiego”.
Choroba, która kradnie każdy oddech –
Źródło: http://polimaty.pl
Ja jestem gotowa na bieganie – Tylko moje płuca nie
Czasem trudno zmusićludzi do myślenia – Może takie kampanie przyniosłyby jakiś efekt
To dzieje się za każdym razem, gdy bierzesz oddech – Na pewno chcesz wypełniać swoje płuca dymem? To dzieje się za każdym razem, gdy bierzesz oddech – Na pewno chcesz wypełniać swoje płuca dymem?
Dla tych, co twierdzą, że palenie nie jest aż tak bardzo szkodliwe –
Źródło: YouTube

10 części ciała, o istnieniu których nie miałeś pojęcia (11 obrazków)

Jeśli żadne pisemne ostrzeżenia na ciebie nie dzialają – może to zdjęcie w końcu cię przekona, abyś przestał palić