Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 92 takie demotywatory

 –  :Zachciało mi się ostatnio randkowania.Zanim przejdę do właściwej historii: mam nadwagę (z początku na granicy otyłości).Schudłam już ok 10 kg, ale jeszcze kilka kg mi zostało. Regularnie chodzę nasiłownię, dbam o to, co jem. Wyglądam już nie tragicznie, ale wiadomo, że do byciaszczupłą jeszcze troszkę mi zostało.Jako że głównie spędzam czas w pracy i na siłowni, więc nie mam gdzie wyjść ipoznać ludzi, założyłam konto na portalu randkowym. Po wielu odzianychrozmowach (o dziwo, bez jakichś dziwnych sytuacji), spodobał mi się jedenmężczyzna, nazwijmy go X. Utrzymywaliśmy kontakt jakiś czas, chodziliśmy narandki i wydawało się, że wszystko jest w porządku. No, może oprócz tego, że Xnotorycznie zapominał o randkach. Było mi przykro, ale do przeżycia. Tylko że Xcoraz częściej robił mi wykłady o wydawaniu pieniędzy. Jego głównie utrzymywalirodzice i nie patrzył, na co wydaje pieniądze, ale mi potrafił zrobić awanturę, żekupiłam poszewkę na poduszkę za 10 zł, albo napiłam się pierwszej od kilkumiesięcy kawy na mieście. Po nagraniu kilkuminutowej wiadomości, w której mniewyzywał, kontakt zerwałam.Minął jakiś czas i wróciłam do portali randkowych. Większość wiadomości to była"no pokaż całe ciało" (precyzując - w ubraniach. Na profilu miałam zdjęcia tylkotwarzy). Niektórym wysyłałam, kontakt się urywał. Ok. Jeden gościu za to przesadził.Nazwijmy go Z.Gadało nam się całkiem nieźle. W którymś momencie zapytał mnie, czy jestem wtrakcie rozwodu albo czy mam dzieci, bo on woli kogoś z czystą kartą. Zapaliła misię czerwona lampka, ale część mnie zrozumiała, że ktoś może szukać czegośinnego. Odpowiedziałam, że nie. Wtedy Z stwierdził, że w takim razie możemykontynuować rozmowy dalej. Zaczął komplementować, że wydaję się logiczniemyśląca, mądra i jestem ładna z buzi. Następnie dopisał też, że mam mu wysłaćzdjęcie całej siebie, bo on jest wysportowany, i ktoś kto nie jest taki jak on, będzieprzy nim źle wyglądał, więc on chce kogoś szczupłego. Po mojej wiadomości, że niejestem szczupła i jestem w trakcie odchudzania (oraz po podesłaniu zdjęcia), Zstwierdził, że nie możemy kontynuować rozmów, bo nie jestem szczupła.Takich akcji było więcej, ale te dwie sytuacje były dla mnie najcięższe. Pierwsza,ponieważ zaczynało mi zależeć, a notorycznie słyszałam pretensje o byle co +wyzywanie mnie. Druga sytuacja z kolei podkopała trochę moją pewność siebie -możesz człowieku się starać, a jakiś rzekomy magister psychologii i tak stwierdzi, żenie liczą się starania, a to, że nie jesteś teraz szczupła.
 –  Kiedy poszedłem do pierwszej klasy (to byłow 1988 roku), moja pierwsza wychowawczynizaprosiła naszych rodziców na zebraniei zmusiła ich do zorganizowania wycieczekdo ich miejsc pracy. To chyba było najlepszeco nas spotkało w podstawówce! Byliśmyw hucie szkła, w fabryce czekolady, wlodziarni, jeździliśmy śmieciarką, kierowaliśmyruchem z policjantami, gasiliśmy ze strażakamipłonące beczki, szyliśmy ubrania i robiliśmywiele innych ciekawych rzeczy. Wspaniałeprzeżycia!
Nowe przygodyInteresujące znajomościCiekawe podróżeHojne podwyżkiUpojne noceJedyne w swoim rodzaju przeżyciaA teraz przeczytaj tylko pierwsze litery –
 –  Coldirtybastard.comLove is the only answer
No i faktycznie –  0
Kinga Rusin, rok 2023:"Wydaliśmy na Hawajach majątek na helikoptery, ale warto spełniać marzenia, a te przeżycia warte są każdego centa!" – A co tam u was? Nadal trujecie środowisko swoimi windami?
I umorzył karę sześciomiesięcznego pozbawienia wolności i grzywnę 100 euro dla bezdomnego, który ukradł ser i kiełbaski warte 4,07 euro –
Wszystko wydaje się bez sensu,gdy nie ma obok kogoś, z kim możnaprzeżyć niezwykłe przygody i stworzyć piękne wspomnienia –  20036
Naukowiec wziął kilka dużych szklanych słoików, które zalał do połowy wodą. Następnie umieścił w nich szczury, które w żaden sposób nie były w stanie wyjść – Okazało się, że wszystkie zwierzęta tonęły po upływie około 15 minut. Po tym czasie wyczerpane szczury przestawały stawiać opór. W kolejnych próbach naukowiec postanowił wyciągnąć szczury, tuż przed utonięciem, gdy zwierzęta były totalnie wyczerpane. Pozwalał im chwilkę odpocząć po czym znowu umieszczał je w słoikach z wodą. Jak myślicie? Jak długo wypoczęte zwierzęta mogły unosić się nad powierzchnią wody?Kolejne 15 minut? Odpowiedz może was trochę zdziwić, ponieważ szczury pływały przez uwaga... 60 godzin. Eksperyment udowodnił, że ratowane wcześniej szczury przeżywały około 240 razy dłużej, gdy zostały ponownie włożone do słoika. Jednemu ze szczurów udało się przetrwać przez 81 godzin. Jaki z tego wniosek?Otóż ratowane szczury wciąż miały nadzieję,  że zostaną ponownie uratowane, dlatego walczyły przez bardzo długi czas z nadzieją o poprawę swojej dramatycznej sytuacji. Szczury, które nie były wcześniej ratowane bardzo szybko się poddawały z wyczerpania i braku motywacji do przeżycia.Eksperyment ten jest często anegdotą dla osób poważnie chorych i pokazuje jak ważna w walce z chorobą jest nadzieja i determinacja. Jest to czysta psychologia pozwalająca przetrwać nam sytuacje kryzysowe
Dzisiaj 100. urodziny świętuje Bohaterka Powstania Warszawskiego, jedna z ostatnich żyjących Dam Orderu Virtuti Militari – Barbara Gancarczyk ps. „Pająk” – W Powstaniu Warszawskim walczyła na Starym Mieście. Jako sanitariuszka liniowa ściągała rannych z miejsc największych walk. Zawsze była bardzo karna, przestrzegała dyscypliny i wykonywała wszystkie polecenia przełożonych.31 sierpnia dostała rozkaz przejścia kanałami ze Starówki do Śródmieścia. Nie wykonała go!Została z rannymi kolegami z batalionu. Resztkami sił wyciągała rannych z piwnic i razem z przyjaciółką - sanitariuszką Janiną Gruszczyńską „Janką”, znosiły ich do szpitala przy ulicy Długiej 7. Wierzyły, że to najbezpieczniejsze miejsce.2 września do szpitala weszli Niemcy i przeprowadzili pacyfikację. Basia i Janka były świadkami bestialskiego mordu na kilkuset rannych pacjentach... Te tragiczne przeżycia spowodowały wielką traumę, miała wątpliwości, czy powinna urodzić dzieci, czy nie skaże ich na los jaki spotkał jej pokolenie...Dzisiaj jest matką, babcią i prababcią. Mieszka na Saskiej Kępie i jeżeli tylko zdrowie pozwala, ciągle jest aktywna. Chociaż wspomnienia bolą i wywołują emocje, do końca swych dni chce dawać prawdziwe świadectwo o okupacji i Powstaniu Warszawskim
To pierwsza taka operacja w szpitalu WUM u małego dziecka – Dziewczynka czuje się dobrze. Na przeszczep, który byłdla niej jedyną szansą przeżycia, czekała aż 4 lata
"Ten dzień był idealny, łącznie ze łzami. Życzymy każdej parze przeżycia takiej chwili!" – Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
Firma obiecała rudzielcom "komfortowe przeżycia w klimatyzowanych salach" –
Wałbrzych miasto trudnych ludzi, nie radzących sobie z życiem – Praca w Wałbrzych i sama styczność z takimi ludźmi, wywołuje dramatyczne przeżycia.  Wszystko przez wieloletnie przyzwyczajenia i nabycia klasy robotniczej. Górnikom nie potrzeba było szkół tylko kilof z łopatą. Teraz ci ludzie nie mogą się odnaleźć i pozbierać się. Uczą takiego życia swoje nowe pokolenie Znalazłam pracę w Wałbrzychu, przepracowałam równy miesiąc.
W brzuchu kobiety rozwija się płód bezczaszkowy - nie ma kości pokrywy czaszki, więc mózg się wylewa. Nie ma żadnej możliwości jego uratowania ani samodzielnego przeżycia – Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku w takim wypadku nie można jednak dokonać aborcji, kobieta musi czekać na samoistne obumarcie płodu. Po usłyszeniu diagnozy kobieta załamała się i "powtarzała, że się zabije". Kobietę zbadało dwóch psychiatrów, obaj orzekli, że kontynuacja ciąży "naraża pacjentkę na ryzyko pogorszenia stanu psychicznego, dlatego należy rozważyć terminację ciąży"
Czy ludzie kompletnie nie widzą tego, co się dzieje? – Co jeszcze ma się wydarzyć, ile jeszcze będziemy znosić chorych i szkodliwych ustaw?! Od półtora roku jesteśmy TYLKO dzień w dzień straszeni przez polityków i media. Codzienne raporty z zakażeń. Same nakazy, zakazy na każdym polu, nowe mandaty. Na każdym polu też zostało zniszczone nasze życie, zawodowym, prywatnym, uczuciowym, zdrowotnym, wiele by wymieniać. Jak to nazwać jak nie nękaniem psychicznym? Nie chodzi już o covida, chodzi o totalną inwigilację i niszczenie ludzi jako jednostek. Masz zawał? Spokojnie, musisz odczekać, aby zrobiono ci test na wirusa, który nawet nadal nie jest wpisany do rejestru chorób zakaźnych. W dodatku z oficjalnych danych wynika, że zdrowy człowiek poniżej 70 roku życia ma ponad 99% szans przeżycia. Czy tylko ja uważam, że to pos*#@ne? Na co idą nasze składki zdrowotne?Dlaczego tak wielu ludzi jest przeciwko PiS, a posłusznie przyjmuje ich coraz to bardziej kuriozalne wytwory prawne? Dlaczego policja, lekarze i wojsko nie chcą stać po stronie obywateli, skoro władza ewidentnie po niej nie stoi? Teraz jawi się obraz rzeczywistości, w której obywatel ma mieć narzucone tylko coraz to więcej obowiązków, natomiast państwo zaczyna nie gwarantować praktycznie nic w zamian. To nie my istniejemy dla polityków, ale oni dla nas, jeżeli pozwolimy na to, żeby grupa ludzi zgotowała horror milionom, to jesteśmy po prostu głupi. Ostatnio dobry przykład poszedł z Siemianowic Śląskich, gdzie tamtejszy prezydent jasno i wyraźnie sprzeciwia się segregacji sanitarnej i kovidowemu terrorowi

Bądźmy dumni, że jeszcze obok nas żyją wspaniali ludzie:

 –  Bądźmy dumni, że jeszcze obok nasżyją wspaniali ludzie:Marek Weiss Grzesinski7h.0DumaNie mamy imponującej cywilizacji technicznej.Nasze auta nie miały szans w konkurencji zniemieckimi, a elektronika dominująca w świecienie bierze Polskich osiągnięć w tej dziedzinie poduwagę. Kraj siermiężnego budownictwa i słabejarmii, która od czasów Sobieskiego przestała sięliczyć na polach bitew, nie gwarantuje wsparciainżynierom i technikom, bo zaniedbaniafinansowe w ich dziedzinach już dawnoprzekroczyły granice możliwości naprawieniaszkód wyrządzonych przez kraje sąsiednie irodzimych władców nieudolnych. Nibywspółczesna globalizacja daje szanse przepływukadr i zasobów materialnych, ale bardziej w teoriiniż w praktyce. Tak więc z pewnością niebędziemy drugą Japonią, jak sobie wymarzyłjeden z tych nieudolnych, ani nie będziemyprzodować w Europie, jak trąbią jego następcy.Drugorzędność cywilizacyjna powiązana zwrodzoną skłonnością do bylejakości izamilowaniem do uczt i wypoczynku chybautrzyma się w mojej Ojczyźnie na stałe. Aleprzecież prócz jedzenia i picia jest nam niezbędnedo życia poczucie dumy z faktu, że urodziliśmysię w kraju nad Wisłą, że mówimy dziwnymszeleszczącym językiem, który kochamy jaknaszą nizinną przyrodę i poczciwą religięzbudowaną na umiłowaniu życia rodzinnego wjego wyidealizowanej formule. Chcemy konieczniebyć w czymś lepsi od bratnich narodów Europy istąd uwielbienie indywidualnych sukcesównaszych bohaterów, którym udało się uzyskaćrangę światową w jakiejś powszechnieakceptowanej dziedzinie. Kopernik czy Chopin,Skłodowska czy Paderewski, Wojtyła czy Wałęsa,Sienkiewicz, czy Tokarczuk, Lewandowski czyMałysz - wszyscy oni dali nam powody, bypoczuć się lepiej w naszej narodowejdrugorzędności i biada każdemu, kto odważy siępodnieść na nich swoją świętokradczą rękę.Napadną na niego oburzeni internauci, aprzyjaciele i krewni odwrócą się od takiegozdrajcy ze wzgardą. Każdy ma oczywiścieswojego faworyta w wybranej dziedzinie. Wartojednak zastanowić się, co nas łączy nawet z tymnajbliższym naszemu sercu faworytem. Czemużto jego osiągnięcia miałyby stać się powodemnaszej osobistej dumy? Uwielbiam wielu z nich,ale to nijak nie funduje przekonania, że jestemdzięki ich sukcesom bardziej wartościowy. Niepomnażają też mojej wartości osiągnięcia jakiejśgrupy, do której w swoim mniemaniu przynależęNie mam żadnych zasług w zwycięstwie podWiedniem, ani w popularności książek naszychNoblistów. Może więc nie warto się napawaćdumą z powodu nie swoich zdobyczy? Możegodniej byłoby zająć się sumą własnychosiągnięć? Wychowałem trójkę dzieci naporządnych i mądrych ludzi – oto mój powód dodumy! Stworzyłem kilka wartościowych dziełartystycznych, które wielu ludziom dostarczyłyokazji do przemyśleń i ocalenia duszy - otopowód do dumy! Pokonałem swoje złe skłonnościi zerwałem z nalogami - tak, to też jest powód.Dochowałem wierności swoim ideałom, co wzagmatwanym świecie nie było łatwe - jestem ztego dumny. Dochowałem wierności najbližszym,co tak wielu się nie udaje - oto mój powód doradości. Obroniłtem w nocnej bójce napastowanądziewczynę - chodziłem potem dumny jak paw.Pomoglem pijakowi, który zasłabł na ulicy dostaćsię do szpitala - duma i poczucie sensu życiatowarzyszyly mi potem czas dłuższy. Wpłaciłemsporą sumę na nieznane mi chore dziecko i razemz tysiącem innych ludzi być może uratowałem mużycie - to ja rozumiem! Tylko osobiste działaniaw walce dobra ze złem mogą być okazją, doprzeżycia tego cudownego stanu, jakim jestduma. Nie gadki, nie wtapianie się w zbioroweuniesienia, nie podłączanie się do wielkich idoliswoimi zachwytami, tylko własne prawdziwe aktyodwagi, prawdziwy wysiłek i poświęceniausprawiedliwić mogą wyznanie: JESTEMDUMNY ŻE.."DEMOTYWATORY.PL
W 2016 roku włoski sąd orzekł, że kradzież małych ilości jedzenia na potrzebę przeżycia nie jest przestępstwem, umarzając karę sześciomiesięcznego pozbawienia wolności i grzywnę 100 euro dla bezdomnego, który ukradł ser i kiełbaski warte 4,07 euro –
Samoakceptacja – Traktuj siebie jak najlepszego przyjaciela BĄDŹ SWOJĄ NAJLEPSZĄ PRZYJAC&KĄ sztuka -przezycia.blogspot.cowx facebook.com/sztukaprzezycia Sądź ►ita dla siebie C9 Polub spędzanie czasu ze sobą Motywuj i wspieraj siebie Akceptuj swoje wady Nie krzywdź siebie Chwal siebie za sukcesy (duże i małe) Znajduj w sobie dobro Sądź szczera ze sobą Wybaczaj sobie Kochaj siebie Traktuj siebie tak, jakbyś traktowała inajlepszq przyjaciółkę

Bolesne słowa lekarza obiegają internet. I co niektórzy próbują wmawiać, że tacy ludzie mało się angażują w pracę...

 –  Jacek Skup·"Kto umrze to umrze i trudno" Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.Na 8:00 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie. Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły. Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał. Później jest spokojniej.Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy. Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.