Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 144 takie demotywatory

 –  1 Dan: IzbyFrzyięc 1 21 Dane ze skierowania A. I	Począ(ek' chorôŕv 'ieł przebieg i skargi obecne w žakre:	Wywiady co do przeszłości chorego przebytych chorób	trybu życia i obciążenła dziedzicznego-	Lekarzb	Pacienț przywieziorły przez ZRM powodu urazu wielomiejscowego	pacîent stratowany przez dziki podczas jazdy na hulajnodze.	Ok liczności zdarzenia pamięta ț relacłonuie. Bez utraty przytomnośc	Ak ualrłie ból! lewej strony twarzy evrawei strony klatki piersiowei, Oki	țKp	olitrauma	Zalecono: '
Słonica o imieniu Mary została skazana na karę śmierci i powieszona przy użyciu dźwigu za zabicie pomocnika swojego tresera – Egzekucji dokonano 13 września 1916r. przy 2.500 tysięcznej publiczności. Podczas pierwszej próby zerwał się łańcuch, w wyniku czego zwierzę upadło, łamiąc nogi. Druga próba powieszenia Mary zakończyła się sukcesem. Zwierzę zostało pochowane przy torach, nieopodal miejsca egzekucji. Jaki był dokładny przebieg zabicia pomocnika tresera przez słonice?Najprawdopodobniej podczas gdy zwierzę spożywało arbuzy, treser o imieniu Red Eldridge dotknął je za uchem i właśnie to rozjuszyło słonice, która chwyciła opiekuna trąbą a następnie rzuciło o ziemię i gdy ten leżał nieprzytomny, Mary zmiażdżyła jego głowę nogą.Nie od dzisiaj wiemy, że zwierzęta występujące w cyrku są poddawane bardzo wyczerpującym treningom i bardzo często dochodzi do przemocy wobec zwierząt. Można spekulować, że treser znęcał się nad biedną słonicą, a zwierzę było tak przewrażliwione i przestraszone, że zaczęło się po prostu bronić
Na ponadczterominutowym nagraniu, wykonanym jednym ujęciem kamery, widzimy przywiązaną linami na dnie basenu kobietę w sukni ślubnej – Początkowo ma zamknięte oczy i wygląda jakby nie żyła, ale po chwili "budzi się" i próbuje oswobodzić z krępujących ją lin. W dobie "deep-fake" i innych zaawansowanych technik manipulacji obrazem, możemy sobie pomyśleć, że mamy do czynienia z efektami specjalnymi, bo przecież to niemożliwe, żeby ktoś tak długo wstrzymywał oddech. Okazuje się jednak, że to możliwe. Kobieta występująca w teledysku to Marina Kazankova, urodzona 1981 roku, rosyjska aktorka, psycholog sportowy i przede wszystkim wielokrotna rekordzistka we freedive, czyli nurkowaniu na wstrzymanym oddechu. Nagranie poprzedziły kilkutygodniowe próby "na sucho", podczas których dopracowywano choreografię i zgranie jej z utworem.W basenie zamontowano specjalne głośniki, by aktorka mogła wyraźnie słyszeć muzykę. Podczas nagrania w basenie przebywała tylko Marina, operator kamery Pascal Combes-Knoke i w pewnym oddaleniu ekipa nurków-ratowników. Przed każdą próbą nagrania Marina była przywiązywana na dnie basenu do uprzęży, oddychając w tym czasie z butli. Gdy wszyscy byli gotowi, na dany znak zabierano powietrze, włączano kamerę i puszczano muzykę. Obraz z kamery był transmitowany w czasie rzeczywistym na ekrany ustawione poza basenem, tak by ekipa mogła kontrolować przebieg nagrania.Ekipa twierdzi, że w rzeczywistości Marina na wstrzymanym oddechu musiała wytrzymać dłużej, niż czas trwania teledysku. Po odjęciu jej butli, Marina i operator musieli mieć czas na przygotowanie kamery i kadru. Zajęło to około 30 sekund, które nie są pokazane na teledysku. Również na końcu, po "wygaszeniu" klipu "blackoutem", Marina, która akurat opadała na dno basenu, potrzebowała jeszcze 30-45 sekund by wydostać się na powierzchnię. Nagrano 8 ujęć, z czego finalnie do teledysku trafiło szóste
Nagle wyłonił się wtedy bezdomny pies, który widząc cierpiącego Numana, podszedł do niego, zaczął się tulić i dawać aktorowi wsparcie –
Nietypowy przebieg miała ceremonia ślubna w Malezji. Panna młoda stojąc już przed ołtarzem zapytała swojego narzeczonego, czy może jeszcze ten ostatni raz przytulić swojego ex-chłopaka –
0:33
Bitwa na śnieżki w Moskwie z policją miała dość jednostronny przebieg –
0:22
 –  Wizyta duszpasterska Księdza Proboszcza /KOLĘDA/w czasie pandemii od 2-stycznia 2021 roku.(każda kolęda będzie tradycyjnie podawana w ogłoszeniach parafialnych wkościele i w Internecie na stronie naszej parafii/.W domu przed kolędą rodzina wypełnia kartę kolędową:1. Nazwisko rodziny i adres; wieś, ulica, i numer domu.2. Zapisujemy na kartce osoby, które pojawiły się w naszym domu na state;Imię i Nazwisko, rok urodzenia.3. Czy mają ślub kościelny lub nie.4. Kto zmart; imię i nazwisko.5. Kto wyprowadził się z domu na stałe; Imię i Nazwisko.6. Telefon kontaktowy rodziny domu.Kartę wypełnioną i ofiary na Kościół należy włożyć do koperty i po modlitwieprzy furtce domu przekazać dla księdza po kolędzie.W tym roku zbiórka ofiar będzie na elektroniczne wyświetlaczy /ekrany/ dośpiewu w kościele.Rodzina oczekuje księdza przy furtce swojego domu.Kolęda skrócona do możliwości; przebieg kolędy:Wszyscy gromadzimy się przy głównej ulicy, aby ksiądz nie wchodziłt napodwórka i przez podwórka posesji ze względu bezpieczeństwa.Kapłan podchodzi do furtki /bramki/ razem modlimy się i przyjmujemy Bożebłogosławieństwo dla domu i dla domowników.Potem ksiądz idzie do innej rodziny.Na kolędę wychodzimy w porę, gdyż ksiądz nie będzie stał przy bramie woczekiwaniu ze względów bezpieczeństwa.Kolęda będzie zaliczona tylko wówczas jeżeli Domownicy przekażą wkopercie poprawnie wypełnioną kartę i będą obecni na modlitwie z księdzem.Pandemia nie może nas pozbawić błogosławieństwa Bożego w czasie kolędy.Szanownych sołtysów i kierowców proszę podwieźć księdza po kolędzie iodwieźć do kościoła. Bardzo dziękuję.Proszę też sołtysów i wszystkich parafian zawiadomić wszystkichmieszkańców swoich miejscowości o możliwości kolędy księdza w sposóbskrócony w kolejnym roku.Karty kolędowe /jedna dla każdej rodziny/ można nabyć tylko w kościele nastoliku przy gazetkach.Wypełnij kartę kolędy na odwrotnej stronie!!BŁOGOSŁAWIONYCH I ZDROWYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIAI DOBRA PRZEMIANĘ NA LEPSZE W 2021 ROKU.1.
Przeciętna dziewczyna z Tindera i samochód sprowadzony z Niemiec mają jedną wspólną cechę – Podobny przebieg
 –  Łukasz@Polanskil_Chłopaki, uważajcie na siebie, serio.Uważajcie na siebie zwłaszcza wtedy, kiedy macie nasobie luźną bieliznę. Nie wskakujcie z impetem nakrzesło, czy do samochodu. Chwila nieuwagi i możeciespędzić parę dni w szpitalu.Tak jak ja spędziłem Sylwester 2016/2017.Łukasz@Polanskil_W odpowiedzi do @Polanskil_Ah no i byłbym zapomniał o najważniejszym. Zabiegpolega na "rewizji moszny" czyli chirurg rozcina wammosznę i ręcznie rozplątuje i ustawia jądro wodpowiedniej pozycji, a potem zaszywa. Przyznieczuleniu od pasa w dół.1:13 PM · 31 gru 2020 · Twitter for AndroidSzpitalSpecjalistycznyul. Żeromskiego 7 41-902 Bytom tel. (032) 396-32-00nr 1ODDZIAŁ UROLOGIIKARTAWYPISO WANazwisko i Imię: POLAŃSKI ŁUKASZur. 20.04.1994rPESEL:Adres:F1.Przebywał/a w tutejszym oddzialeod 31.12.2016rdo 02.01.2017rRozpoznania – SKRĘT JĄDRA PRAWEGO(N44)EPIKRYZA:Chory przyjęty na oddział urologii z powodu podejrzenia skrętu jądra prawego. Po rewizji mosznypotwierdzono skręt jądra. Przebieg po zabiegu bez komplikacji. Wypisany do domu z zaleceniamijak poniżej.Leczenie -(31-12-2016r) OPERACJA SKRĘTU JĄDRA(63.52)
 –  •Zbigniew Pastuszak 16 godz. • O Moi Drodzy. Zdjęcia, które widzicie, to "przegroda" między strefą Covid+ i Covid- w klinice "mojego" szpitala, Dzieciątka Jezus na Lindleya oraz jej montaż. Lekarze, pielęgniarki, salowe, zrobili zrzutkę, kupili w markecie budowlanym folię szklarniową z drzwiami na suwak, uszczelnili całość czarnymi workami na śmieci i nieśmiertelną srebrną taśmą klejącą - pomogła na Księżycu - pomaga na transplantologii. Śluza bardzo szczelna - żaden wirus się nie przeciśnie. Na dializach jest jeszcze szczelniejsza - stoi parawan, i rozdziela C+ i C-. Personel przetrzebiony, zostali najsilniejsi, którzy jeszcze (choć już ledwie) żyją. Jak bezpiecznie musi być w szpitalu polowym, jeśli w jednym z najlepszych szpitali i oddziałów transplantologicznych w Polsce wszystko trzyma się dzięki taśmie klejącej, innowacyjnym ludziom i ich ogromnemu poświęceniu... Prowizorka+.... Może ktoś, kto zdecydował o przekształceniu szpitala na "covidowy" i zostawił wszystko pomysłowości personelu - podjedzie tam i sprawdzi, jak wszystko działa? I przy okazji spojrzy tym ludziom i pacjentom w oczy? Moim Drogim Lekarzom i wszystkim pracownikom Szpitala życzę sił i zdrowia. I jestem pewien, że jeśli zdobyliście folię i elektroniczne nianie do obsługi pacjentów, to można być spokojnym o przebieg i wyniki leczenia. Rząd ma wszystko pod kontrolą. A ludzie na ulicach dziękują za to od kilku dni. Ciekawe, czy "Polityka" znowu napisze tekst o "patotranspłantologii", zrzucając winę za śmierć pacjentów na dyrekcję i personel szpitala oraz błędy medyczne..., a może p. red. A. Sowa zajrzy teraz do szpitala i coś od siebie wniesie do opisu sytuacji?

Jeszcze raz o "chorobach współistniejących", bo to nie takie oczywiste, jakby chciałoby się aby było

 –  Fragment (duży) maila, jakiego otrzymałem odmjr dr Piotrka (nazwiska niestety nie mogęujawnić), lekarza wojskowego, praktykującegotakże w publicznej Ochronie Zdrowia:"[.]pytałeś mnie, jako praktyka, o prognozyrozwoju pandemii koronawirusa w Polsce.Niestety muszę Ci powiedzieć, że są doskonałe.Ma się świetnie i przewiduję sporo zgonów,zwłaszcza na choroby "współistniejące" co jestjednym wielkim przewałem. Dlatego, ze ci ludziezmarli po prostu na COVID-19. 45-latek z cukrzycąmógłby dożyć i 80-tki, 60-latekz nadwagą mógłbyschudnąć i żyć spokojnie dalej, 70 latka z POCHPtoż lnbyfhnwiom panrawdo mamunieaielePizypaukoW CUVID-19 Z POCIPTIMyKObaktenozą,warto byłoby to zbadać). Oni wszyscy zmarli.Dlaczego? Bo zachorowali na COVID-19. Jeślidalej będziemy szli ta drogą, w końcu zaczną byćwystawiane akty zgonu na płaskostopie, jakkpiłeś. Akty zgonu na krwotok wywołanywrzodem żołądka czy zapalenie mięśniasercowego nieznanego pochodzenia samwidziałem. Dziwię się idiotce lub idiocie, którzy topodpisali, domyślam się ze z wielkimi naciskamidyrekcji, ale sami sobie grób kopią, bo zgon natakie schorzenie, jeśli wziąć to poważnie, oznaczaelementarne braki w wiedzy zawodowej tych,którzy sprawowali nad pacjentem opiekę lubcałkowity brak tejże. Ale to jest jeszcze jedenkamyczek do ogródka bardzo zachwaszczonego,takiego ogródka władzy w ogólności.Dlaczego niby COVID-19 ma się tak u nasrozwinąć. Z praktyki odpowiem Ci że dlatego, że unas stara ciemnota spotyka się z nowymspiskiem. Co dyżur to dowiaduję się nowychrewelacji. Pierdoły typu implanty, Soros, GrupaBilderberg (mało kto ta nazwę poprawniewymawia tak BTW) pominę, znasz pewnie napamięć. Ale bywają i piętrowe teorie: ostatnio odpacjenta lat dwadzieściakilka usłyszałem żeChińczycy dogadali się z Izraelczykami czyliŻydami jak mówią. Chińczycy wypuścili wirusa ztajnego laboratorium wojskowego w Wuhan,Izrael ma już od razu na niego szczepionkę. Wirusma wybić wszystkich tych, którzy są zdolni dooporu, albo wiedzą że żydzi i Chińczycy tozagrożenie, a ma zostawić "głupie lewactwo".Ucieszyłem się, że przynajmniej pacjent z logopewnej znanej partii politycznej, której jeden zszefów napisał stek bzdur o "plademii" w książce,wierzy że pandemia jest. Spytałem go co w takimrazie trzeba by zrobić. Otrzymałem odpowiedź, żetrzeba zagrozić atomowym zbombardowaniemIzraela to wydadzą szczepionkę, a potemzbombardować atomowo Chiny i to tak by "nictam nie zostało". To najbardziej piętrowa teoria,ale są jeszcze mniej wyrafinowane, sprawiająceże po dyżurze płaczeAgacie (psychiatra) i zastanawiam się czy ona niepowinna mnie zastąpić. To nowe spiski, jestjeszcze stara ciemnota.Ze starą ciemnotą to jest tak: mój dziadek powojnie elektryfikował wsie lubelskie. Opowiadałmi kiedyś, że w wielu wsiach jeszcze w latach 50.wchodzili z KBW, bo inaczej poszczuli by ichpsami i widłami pogonili. Dlatego że "przezelektrykę" krowy stracą mleko, kury przestaną sięnieść a ludzie sie pochorują. Co ciekawe księżatakie rzeczy popierali. Kiedyś jego dowódcypowiedział pewien ksiądz ze w sumie "Partia iKościół mają ten sam interes" by ludzie zostali nawsi i się nie uczyli, bo "z tej nauki tylko będzie dlaPZPR i Kościoła kłopot", a elektrycznośćpowoduje że do nauki się garną. No i monterzywchodzili z KBW, które jeszcze miesiąc pilnowałoinstalacji i słupów, żeby miejscowa ciemnota nieścięła. A potrzebne było KBW, bo WP miało wtedytakich rekrutów, że miejscowi by ich przekonali że"ta eletryka, to od diabła jest". Tych od ścinaniasłupów na codzień mam w przychodni. Nie wierząw pandemię, " bo jak komu przeznaczone umrzećto umrze", bo "tylko starzy umierają" (najmłodszypacjent z ostrym COVIDem któregowyekspediowałem do szpitala miał 17 lat, niewiem co się z nim stało, a nie było z nim najlepiej),"bo dochtory tylko za pieniądzmi patrzą" i nakoniec "bo w telewizji mówili, że nieprawda i natym Zachodzie gorzej, panie doktorze".Właśnie. Władza, telewizja i pokrewne. O telewizjityle powiem, że wszystkich macherów zWiadomości i innych propagandystów skazałbymna pięcioletnią pracę salowych w szpitaluzakaźnym za najniższą krajową. Niech kurwyjedne posmakują tego miodku.Rząd się popisał. Najpierw pandemia owszem,jest. Potem, zwyciężyliśmy pandemię i idźciestaruszkowie na wybory. Teraz z jednej strony żepandemia jest i0 Jezu Jezu co to będzie StadionNarodowy na szpital polowy, z drugiej stronyprzekaziory, że ta pandemia to w rzeczywistościw Polsce nie taka straszna, na Zachodzie gorzej,w ogóle to dajemy radę i winna opozycja bo jakrządziła to kraju nie zabezpieczyła. A potemwychodzi Niedzielski cały na biało i mówi o 20tys. zakażonych codziennie. Po drodze są jeszczerespiratory i maseczki Szumowskiego. No i jakiefekt? Taki, że ludzie mi codziennie mówią, zepandemia to jest na Zachodzie, a u nas to jesttaka propaganda władzy na której robi świetneinteresy.Tak więc jestem umiarkowanym pesymistą.Umiarkowanym bo mam nadzieję, że trochę zczasem przybędzie ludzi wyedukowanych choćbyna przykładzie własnych rodzin, którzyzrozumieją, że mamy do czynienia z klęskąelementarną i zanim znajdziemy na niąszczepionki (tak, szczepionki, bo z literatury którądo poduszki czytam widzę, że wszystkie lekipodawane w czasie terapii tylko łagodzą przebieg,nie powodują wyzdrowienia) musimy nauczyć siężyć czyli zabezpieczać. I przekaż to wszystkimludziom na tej swojej grupie na FB. Róbcie takdalej, ostrzegajcie, działajcie, edukujcie. Bozakażeni to jedno i tu trzeba działaćprofilaktycznie. Ale chodzi najbardziej o drugie:musimy maksymalnie zmniejszyć liczbę chorychwymagających leczenia szpitalnego zwłaszcza naICU, no i zmarłych. I jeszcze jedno: to jest wojna.W dodatku npl. to coś co nawet nie wiadomo czyjest żywe. Nie zachowujmy się wiec jak bandazdemoralizowanych taborytów, to damy radę.]"słuchawkę koleżanceJWei L
Źródło: MAREK MEISSNER
Kibice pilnie śledzą przebieg rozgrywki –
0:19

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Doczekałem się, hurra! –
0:24
 –  ALERT RCB >Today 07:32SPRZEDAM OPLA - Astra 1,b+gaz, 1999, kombi, niebieski,poj. silnika 1.6, 101KM, przebieg360 000 km, wlasciciel, stantech. dobry, tel. 22 694 60 00,pinokio69@kprm.gov.pl
Krater będący pozostałością po eksplozji podziemnej miny, podłożonej przez Brytyjczyków pod niemieckimi okopami. Tak w 1916 r. rozpoczęła się Bitwa nad Sommą. Kolorowe linie oznaczają orientacyjny przebieg linii okopów obu stron na tym odcinku –
 –  1. Zbadać przebieg zmienności funkcji f(x) = x Inx-2, gdzie x e(1; «)i naszkicować jej wykres. Na podstawie wykresú określić liczbęrozwiązań równania x Inx- 2= m, xe(1; 0).2. Znaleźć równania stycznych do elipsy 5x +4y² = 20 prostopadłych doprostej x +y-4 = 0. Obliczyć pole czworokąta, którego wierzcholłkamisą punkty styczności elipsy i wyznaczonych prostych stycznych orazogniska elipsy.3. Sprawdzić, że wielomian (x-a)" +(x-b)" – 1 jest podzielny przezwielomian x -(a+b)x+ab, gdzie a jest rozwiązaniem równanialog,, 2x·log, x = 2zaś b jest wartością argumentu x, dla której funkcjaS(x) = (x-1)*-x² -2x+3 osiaga minimum.plo4. W urnie jest 12 kul: białych, czarnych i niebieskich w stosunkuilościowym a : b:c, gdziedxa = | xe*dx, b= J2x+5%3D-2zaś c jest największą liczbą calłkowitą spełniającą nierówność1sin21-x <Cos-4Z urny losuje się bez zwracania 5 kul. Obliczyć wartość oczekiwanąliczby wylosowanych kul białych.5. W sześcian o krawędzi jeden wpisano kulę. Plaszczyzna Q jest stycznado tej kuli i prostopadła do przekątnej sześcianu. Obliczyć objętośćostrosłupa wyznaczonego przez powierzchnię boczną sześcianui plaszczyznę Q.Bydgoszcz
Pompa propagandowa już robi się czerwona –  JAK POLACY OCENIAJĄPRZEBIEG DZISIEJSZYCH WYBORÓW
Babcia dba o prawidłowy przebieg zawodów zapaśniczych –
0:33

Pacyfikacja Sebastiana przy lamencie patoli w Szczecinie

Pacyfikacja Sebastiana przy lamencie patoli w Szczecinie – To nagranie pojawiło się w sieci jako "Brutalna interwencja policji na prywatnym podwórku" i służyło do propagandowej nagonki na policjantów oraz wybielania środowisk patologicznych, w których często dochodzi do interwencji policyjnych i niestety często również przebiegają według częściowo widocznego na filmie schematu. Policja po wezwaniu przybywa na miejsce interwencji, gdzie osoby, których ona dotyczy nie słuchają poleceń funkcjonariuszy, zachowują się prowokacyjnie i agresywnie, dochodzi do znieważenia i naruszenia nietykalności policjantów. Napaść słowna jest zawsze, ale często dochodzi także do napaści fizycznej na funkcjonariuszy - co miało miejsce również w trakcie interwencji z tego nagrania. Po przyjeździe policji przeważnie na miejscu jest już obecna lub nagle pojawia się liczna grupa matek (Karyn) z dziećmi, obrażających policjantów i wykrzykujących, że czepiają się oni bez powodu niewinnych Sebastianów. Prowokując i obrażając policjantów oczywiście wszystko nagrywają, aby po interwencji umieścić w internecie odpowiednio zmontowany filmik pod tytułem "kolejna brutalna interwencja policji", "milicjanci pobili mojego Sebastiana" itp. Takie filmiki nigdy nie pokazują początku interwencji i powodów takiej a nie innej reakcji policji. Jednak policjanci coraz częściej korzystają z kamer nasobnych, z których nagrania przeważnie pogrążają tych "niewinnych i brutalnie pobitych" Sebastianów......TREŚĆ OŚWIADCZENIA POLICJI, W KTÓRYM OPISANO PRZEBIEG CAŁEJ INTERWENCJI, KTÓREJ FRAGMENT WIDAĆ NA TYM NAGRANIU:"W związku z publikacją interwencji policjantów Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie, podjętej w dniu 18 kwietnia 2020 roku w Szczecinie przy ul. Śląskiej, za stosowne uznaliśmy publiczne odniesienie się do tej sprawy. Przede wszystkim dlatego, że nagranie nie zawiera przebiegu całości interwencji, a jedynie jej końcowy fragment. Komentarze odnośnie tej sytuacji powstały przede wszystkim w oparciu o niepełny obraz interwencji i jej uczestników. Cała interwencja była podjęta w związku ze zgłoszeniem dotyczącym grupowania się osób, niestosujących się do obowiązujących przepisów związanych ze stanem epidemii. Jeden z uczestników awanturował się, nie stosował się do wydawanych przez funkcjonariusza poleceń. Następnie mężczyzna zadawał kilkukrotnie policjantowi ciosy, naruszając tym samym nietykalność cielesną funkcjonariusza. W związku z tym wobec mężczyzny została użyta siła fizyczna w celu jego obezwładnienia. W tej sprawie toczy się postępowanie przygotowawcze, materiały zostały przesłane do prokuratury. Wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów dla podejrzewanego dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Jest to wstępna kwalifikacja prawna, która może zostać rozszerzona. Wobec pozostałych uczestników interwencji prowadzone jest odrębne postępowanie w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa oraz wykroczenia. Udostępniony w internecie materiał filmowy został już przez nas zabezpieczony i posłuży jako wzmocnienie materiału dowodowego w sprawie. Warto nadmienić, że do prokuratury zostanie również przekazany zabezpieczony film z kamery nasobnej interweniującego policjanta"