Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 284 takie demotywatory

Podaj swoją propozycję w komentarzach –  Twoja ulubiona polska komedia to?
Oby te ławki tylko wytrzymałykontakt z użytkownikami... –  Ławki z Wi-Fii ladowaniem telefonów są juž w Zielonej GórzeŁawki z Wi-Fi i ładowaniem telefonówsa już w Zielonej GórzePrzez zielonanews 31 lipca 2017W Zielonej Górze możemy skorzystać już ze sprytnych ławek wyposażonych w Wi-Fi i zmożliwością ładowania telefonów. Urządzenia pojawily się dzięki budżetowi obywatelskiemuNa te propozycję głosowało ponad 2 tys. mieszkańców. Ławki sa wyposażone w panelesłoneczne i sa całkowicie zasilane poprzez energię słoneczną. Sa w trzech miejscach wmieście. Jedna znajduje się przy al. Niepodległości 10, druga w okolicach fontanny przy pl.Bohaterów, a trzecia przy ratuszu.Ławki dostarczyła firma SEEDia za 65 tys. zł. SEEDiA to krakowska firma założona przezPiotra Hołubowicza, inżyniera z AGH i Artura Racickiego, twórcę Social WiFi. Produkuje ławkiwyposażone w WiFi, USB do ładowania telefonu oraz panele słoneczne.
Źródło: zielonanews.pl/lawki-z-wi-fi-i-ladowaniem-telefonow-sa-juz-w-zielonej-gorze
 –

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu – 19 czerwca przypada 7. rocznica śmierci najbarwniejszej - zdaniem wielu ekspertów i kibiców koszykówki - postaci w historii NBA, Manute'a Bola. W 1985 roku nieznany nikomu "dziwoląg" z Sudanu przebojem dostał się do najlepszej koszykarskiej ligi świata.Mierzącego 231 cm zawodnika, wywodzącego się z afrykańskiego plemienia Dinka (jego członków uznaje się za najwyższych ludzi świata), podczas draftu wylosowała ekipa Washington Bullets (obecnie Wizards). Tak rozpoczęła się kariera przybysza z Afryki, który w kolejnych latach porwał serca fanów basketu na całym świecie. Oprócz Wizards występował również w barwach Golden State Warriors, Philadelphia 76ers i Miami Heat.Rekordy sportowe Bola muszą robić duże wrażenie. Już w swoim debiutanckim sezonie w NBA Sudańczyk rozegrał 80 spotkań. Jego średnia bloków w sezonie - 4,97 na mecz - po dzień dzisiejszy jest drugim wynikiem w historii ligi. 23-letni wówczas zawodnik zablokował 397 rzutów, co pozostaje rekordowym osiągnięciem w lidze dla debiutanta.Bol przez całą karierę był koszykarzem wyjątkowo szczupłym, co przy jego słusznym wzroście (231 cm) i stosunkowo niedużej wadze (zaledwie 90 kg) wyglądało wręcz komicznie. Stąd też wzięła się łatka "dziwoląga".
 - Moja mama mierzyła 208 cm, a tata 203. Najwyższy w rodzinie był pradziadek, który miał 239 cm. Mój wzrost nie jest więc niczym szczególnym - powiedział Bol na łamach "The New York Times" w 1985 roku.Manute Bol z pewnością nie odejdzie długo w zapomnienie. Nie tylko przez pryzmat sportowych wyników, ale - może nawet przede wszystkim - przez zaangażowanie się w akcje charytatywne, których celem było niesienie pomocy ogarniętemu wojną domową Sudanowi. Przez dziesięć lat kariery w NBA (w latach 1985-94), sportowiec przekazał na rzecz swojego rodzinnego kraju ok. 3 mln dol. amerykańskich. Oprócz tego pomagał finansowo licznej rodzinie - tej bliższej, jak i dalszej.- Bóg zesłał mnie pewnego dnia do Ameryki i dał dobrze płatną pracę. Dał mi też serce. Ja kocham ludzi - przyznał w rozmowie z amerykańskimi mediami.O rodakach nie zapomniał nawet wtedy, kiedy był zmuszony przerwać grę w koszykówkę z powodu problemów zdrowotnych. Badania lekarskie wykazały, że cierpiał na reumatyzm kolan i nadgarstków. Po zakończeniu kariery robił co mógł, by zarabiać pieniądze i przekazywać je do ojczyzny.
Bol doskonale wiedział, że dzięki swojej dziwacznej posturze może wciąż zarabiać duże pieniądze. Występował więc w telewizji. Brał udział w walkach celebrytów w ringu bokserskim, a nawet zagrał w hokeja na lodzie, pomimo tego, że nigdy wcześniej nie jeździł na łyżwach. Prowadził życie cyrkowego klauna, wystawiając się na pośmiewisko, ale najważniejsze dla niego było pozyskiwanie funduszy dla potrzebujących ludzi w Sudanie.
Działalność Samarytanina sprawiła, że w ojczyźnie był postrzegany jak bohater narodowy.

- Manute jest inteligentnym i mądrym człowiekiem. Czyta "New York Times" i orientuje się w wielu dziedzinach. Mówił w narzeczu Dinka i w języku arabskim zanim nauczył się angielskiego. Gdyby takich jak on było więcej, świat byłby z pewnością o wiele lepszy. W takim świecie chciałbym żyć - powiedział w jednym z wywiadów Charles Barkley. Legendarny amerykański koszykarz był jednym z przyjaciół słynnego Afrykanina w NBA.
Bol nie ograniczał się jedynie do przekazywania pieniędzy rodakom. Często odwiedzał obozy dla uchodźców i pomagał rebeliantom. Angażował się w budowę szkół i szpitali w kraju położonym w północno-wschodniej części Afryki, a także w politykę. W 2001 roku otrzymał nawet propozycję objęcia stanowiska ministra sportu w rządzie Sudanu, ale nie mógł jej przyjąć. Warunkiem było bowiem przejście na islam, co nie wchodziło w rachubę. Był bowiem chrześcijaninem.Odmowa przyjęcia stanowiska ministra wiązała się z poważnymi sankcjami. Odebrano mu paszport i objęto aresztem domowym, zamykając drogę powrotu do USA. Dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych udało mu się jednak uciec do Egiptu, gdzie założył szkołę koszykarską (jednym z jego podopiecznych był Luol Deng). 
Bol ostrzegał świat, kiedy jego rodzinny kraj udzielał azylu Osamie bin Ladenowi. - Islamizacja źle się skończy - mówił, ale wówczas nie traktowano tej sprawy zbyt poważnie.
W 2004 roku - po powrocie do Stanów Zjednoczonych - bohater Sudańczyków miał poważny wypadek samochodowy w Colchester (w stanie Connecticut). Miał pecha, bo wsiadł do taksówki, którą prowadził pijany kierowca. W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku spędził ponad trzy miesiące w szpitalu. Zapadł w śpiączkę. Nie posiadał ubezpieczenia, więc leczenia pochłonęło resztę oszczędności. Wyszedł z tego, ale ze zdrowiem było coraz gorzej.19 czerwca 2010 roku świat obiegła smutna informacja. Bol zmarł w Virginia Medical Center w Charlottesville (stan Wirginia). Były sportowiec, który pod koniec życia zmagał się z niewydolnością nerek i powikłaniami po zespole Stevensa-Johnsona (groźna choroba skórna) odszedł w wieku 47 lat.- Zmarł świetny sportowiec i wielki człowiek. Przy nim każdy stawał się lepszym człowiekiem. Manute Bol nie odejdzie w zapomnienie - pisały amerykańskie media, oddając hołd Sudańczykowi.

Kilka ciekawostek na temat Gal Gadot - aktorce trochę innej niż wszystkie: Krótko mówiąc: Gal to ideał kobiety

Krótko mówiąc: Gal to ideał kobiety –  Ze względu na swój wysoki wzrost(178 cm) często dostawała propozycjepracy jako modelka. Została nawetMiss Izraela w 2004 roku.Odbyła także obowiązkową dwuletniąsłużbę w Izraelskich Siłach Obronnych.Przed ukończeniem służby zaczęła takżestudia prawnicze.Wszystkie sceny akcji w filmachwykonuje sama, gdyż od samego dzieckaćwiczyła sztuki walki. W dodatku podczaskręcenia "Wonder Woman" była w 5.miesiącu ciąży.Do tego ma korzenie Polskie - jejbabcia jest Polką i do tej porymieszka w Warszawie.
Skoro chcą to zrobić dla naszego dobra, to wypada tylko życzyć im powodzenia. Oby poskutkowało i Polacy szybko wytrzeźwieli. Wypijmy za nowe podatki i ograniczenia w słusznej sprawie! –  Alkohol w Polsce jest za tani, zbyt łatwo dostępny i za mocno reklamowany - uważa minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. W sejmie na konferencji "Ku trzeźwości Narodu" padły propozycje, by zmniejszyć liczbę sklepów z napojami wyskokowymi i zakazać ich reklamy. Odciągnąć Polaków od butelki miałyby też wyższe ceny."Z alkoholem właśnie tak jest. Można obecnie kupić go wszędzie. Na dodatek jest tak tani jak nigdy, a to zachęta dla dzieci czy osób niezamożnych. Należy promować abstynencję, bo to jest odpowiedź na ten problem" - mówił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.Słowa szefa resortu spotkały się z aprobatą zgromadzonych polityków PiS i przedstawicieli Kościoła. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że należy zmniejszyć dostępności trunków, zarówno pod względem ekonomicznym, jak i fizycznym, a także zakazanie jego reklam. "Starsi toną w morzu wódki, młodzi w morzu piwa. To skandal!" - podsumował bp Tadeusz Bronakowski.

Internauci są zachwyceni postawą mężczyzny, który po rozwodzie z żoną nadal dba i pamięta o ich wspólnym psie: Stara miłość nie rdzewieje

Stara miłość nie rdzewieje –  Rebecca Hernandez i jej szkolna miłość Frankie,wzięli ślub w 2012 roku. Wkrótce potemadoptowali szczeniaka o imieniu Apollo.Jak powiedziała jego właścicielka, od samegopoczątku zwierzę bardzo się do nich przywiązało.Niestety wkrótce po ślubie zaczęły się problemymłodej pary, a ich związek nie przetrwał próbyczasu. Dwa lata temu postanowili się rozwieść,jednak ciągle ich rozmowy przybierają sentymentalny ton i obydwoje twierdzą, że nadal się kochają oraz, że musieli dojrzećdo pewnych spraw.Gdy Frankie odwiedza swoją rodzinę, to nigdynie zapomina o Apollo. Ponadto wysyłał na jegoUrodziny kartki z życzeniami oraz długimi listami.W ostatnim liście zawarł wiadomość, aby psiakdalej był dla swojej pani takim przyjacielem,jakim był dla niego samego.To wystarczyło, aby w internecie zawrzało.Po publikacji na portalu społecznościowymlistu, Rebecca spotkała się z istną lawinąkomentarzy, w których ludzie życzą imdwojgu jak najlepiej. Pojawiają się propozycje,aby wrócili do siebie, ponieważ widać, że Frankie nadal bardzo kocha swoją byłą żonę.„Obydwoje jesteśmy tym wszystkim bardzoprzytłoczeni… Kto wie czego dalej możemysię spodziewać w naszych relacjach”.DEMOTYWATORY.PL
Indiańska dziewczyna stanęła przed wyborem: albo pośle ojca do więzienia, albo zgodzi się wyjść za starucha, którego nie kocha – Dawno temu w jednej z indiańskich wiosek pewien rolnik był winien bardzo dużo pieniędzy lokalnemu bogaczowi. Bogacz ten miał paskudny charakter, był starty i brzydki, a na domiar złego bardzo podobała mu się córka rolnika. Postanowił więc dać rolnikowi pewną propozycję. Odwiedził rolnika i zaproponował mu, że jego dług może pójść w zapomnienie, jeśli dostanie rękę jego córki. Zarówno rolnik, jak i jego córka byli przerażeni perspektywą jej ślubu z bogaczem.Bogacz widząc, że rolnik się waha postanowił, że o decyzji ma zdecydować przypadek. Stwierdził, że umieści w sakiewce dwa kamyki, jeden biały, a drugi czarny. Dziewczyna miała wybrać jeden kamyk: 1) Wylosowanie czarnego kamyka oznaczało zostanie jego żoną, a dług by przepadł. 2) Jeśli trafiłaby na biały kamyk, nie musiałaby go poślubić, a dług i tak zostałby anulowany. 3) Jeśli odmówiłaby wybrania kamyka, jej ojciec od razu trafiłby do więzienia.Stali na drodze wiodącej przez pole rolnika, więc bogacz schylił się by podnieść dwa kamyki. Gdy to robił, spostrzegawcza dziewczyna zauważyła, że oba kamyki, które mężczyzna umieścił w sakiewce, są czarne. Następnie poprosił ją, by wyciągnęła jeden z nich z sakiewki.A teraz wyobraź sobie, że to Ty jesteś córką rolnika, stojącą na polu swojego ojca i mającą dylemat, co należy zrobić. Co byś zrobiła na jej miejscu? Nie masz nikogo, kto mógłby ci doradzić. Szybko można dojść do wniosku, że są trzy opcje: 1) Możesz odmówić wybrania kamyka i narazić ojca na więzienie. 2) Możesz pokazać, że w woreczku są dwa czarne kamyki i odkryć oszustwo nie wiedząc, jakie będą tego konsekwencje. 3) Możesz wybrać kamyk wiedząc, że będzie to oznaczać poślubienie bogacza, jako że oba kamyki są czarne. Córka rolnika włożyła rękę do sakiewki i bez oglądania kamyka upuściła go na drogę usłaną innymi kamykami. W ten sposób kamyk, który wyciągnęła zaginął pośród setek innych kamyków. Dziewczyna szybko udała, że był to przypadek mówiąc: "Oj, ale ze mnie niezdara!". Po czym dodała: "Ale przecież nie szkodzi. Możemy zobaczyć jaki kamyk został w sakiewce, w ten sposób będziemy wiedzieć, jaki kolor miał kamyk, który wyciągnęłam jako pierwszy". Ponieważ w sakiewce były dwa czarne kamyki, pozostały kamyk musiał być czarny, więc dziewczyna stwierdziła, że pierwszy kamyk, który wylosowała, musiał być biały. A ponieważ wiedziała, że bogacz nie zhańbi swojego honoru przyznając się do oszustwa, będzie musiał się z nią zgodzić. W ten sposób dziewczyna wybrnęła z potencjalnie fatalnej dla siebie sytuacji. Jaki z tego morał? Większość najtrudniejszych sytuacji ma wyjście. Jednak czasem nie jest ono oczywiste
Uważam, że jestem wyjątkowo wiernym człowiekiem – Mając codziennie co najmniej kilka takich niezobowiązujących propozycji, zawsze klikam "nie" 	nowa wiadomość XClaudia(oddalona o 2.7 km)Wysłała Tobie. propozycjęWyruchasz mnie?TakNie
Źródło: internet
 –  Drogie feministki. Całą sobą stoję za postulatami, za które maszerowałyście 8 marca. Naprawdę. Uważam, że całkowity zakaz aborcji, ograniczanie dostępu do tabletek "dzień po" etc. uderza w godność sporej części kobiet w Polsce. Ale mam Was dość. Mam dość tego, że walcząc o całkiem potrzebne rzeczy, zachowujecie się jak dzikie fanatyczki. Mam dość Waszej obsesyjnej nienawiści do mężczyzn i wszystkiego, co męskie, którą jeszcze próbujecie usprawiedliwiać walką o prawa kobiet.Już mi się ulewa tymi wszystkimi gównoburzami na forach internetowych, o tym jak to kobiety są molestowane, bo ktoś do nich powiedział "pani Grażynko" zamiast "pani Grażyno", albo rzucił po prostu "ładnie dziś wyglądasz" (tak, tak, komplementy też są wyrazem seksizmu). Mam dość tego, że rzucacie się jak wściekłe psy, bo ktoś na tablicy korkowej w szkole, wywieszając propozycje zawodów, wśród "męskich" nazw (piekarz, kucharz, fizyk), powiesił "kasjerka". Twierdzicie, że to szowinizm i seksizm. Dla Waszej informacji - nie. To mogło być zwykłe zmęczenie i torowanie, nie trzeba z tego powodu robić krucjaty.Ulewa mi się tym ciągłym krzykiem o to, że kobiety mają mieć wybór. A powiedzcie mi, gdzie go nie mamy? Ktoś Was kajdankami do kaloryfera przykuł i nie możecie opuścić domu? Albo na odwrót - ktoś stoi nad Wami z knutem i nie pozwala z pracy wyjść? Czy może problem macie z tym, że ktoś o Was powie "kura domowa" albo "karierowiczka"? Jeśli tak, to Was rozczaruję - trolle były, są i będą. Prowadźcie dalej tę swoją kampanię i dalej wyważajcie otwarte drzwi. Ale nie mówcie, że to w imieniu wszystkich kobiet.Ulewa mi się tą hipokryzją. Żarty o blondynkach są seksistowskie, dyskryminujące i są świadectwem kultury gwałtu i ucisku. Ale żarty o Jasiu albo o zającu i niedźwiedziu (które jednak zwykle są samcami) już są spoko. Tylko z kobiet nie można żartować. Tylko kobiet nie można krytykować. Mężczyzn już tak - niech mają, niech odpłacą za winy dziadów. Teraz my będziemy przy władzy. Taka jest Wasza równość.Ulewa mi się tą wieczną wojną i dziecinną próbą udowodnienia swoich racji. Nienawidzicie mężczyzn i chowacie to pod hasłami o wolności i równości. Jak niską musicie mieć samoocenę, skoro WSZYSTKO jest dla Was atakiem wymierzonym w Waszą płeć?A tą kilkakrotnie wspomnianą "równością" już mi się rzyga. Parytety, przywileje, wieczna walka o to, że kobietom ma być lepiej. Wasza równość oznacza, że mężczyźni są nam równi, ale to my jesteśmy równiejsze. Ja nie nienawidzę swojej płci. Nie nienawidzę też mężczyzn. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Więc nie podpisujcie się za mnie, kiedy z kobiet próbujcie zrobić nadludzi. Nie używajcie hasła "wszystkie". Zacznijcie mówić "nas", "nasze", "dla nas". "Nas feministek", nie "nas kobiet".
Wymyśl podpis do tego zdjęcia i wpisz swoją propozycję w komentarzach –
Gdybyście mogli zmienić tylko jeden z nich, czego by dotyczył? – Wymieńcie swoje propozycje w komentarzach

Kilka pytań z najnowszej edycji Milionerów oraz najlepsze propozycje internautów (22 obrazki)

Piękna tenisistka przegrała zakład i poszła na randkę z internautą – Podczas meczu Super Bowl, gdy Atlanta Falcons prowadziła 28:3 z New England Patriots, internauta John Goehrke na Twitterze zadał pytanie tenisistce Eugenie Bouchard. - Jeśli "Patrioci" zdołają wygrać, pójdziesz ze na mną randkę?Kanadyjka była pewna zwycięstwa ekipy z Atlanty i przyjęła propozycję. Patriots ostatecznie sprawili sensację, wygrywając 34:28 i Bouchard musiała zrealizować daną obietnicęBouchard i Goehrke pojawili się na meczu ligi NBA pomiędzy Brooklyn Nets, a Milwaukee Bucks. Razem chętnie pozowali przed fotoreporterami. - Martwiłam się, bo nawet nie wiedziałam, jak on wygląda. Było bardzo fajnie. On jest świetny, bo jest normalny - podsumowała Eugenie
Z debilami trzeba krótko –  Cześć! Ostatnio w lnterneciemodna jest zabawa w stylu np1000k komentarzy I 1000k laików!można dostać coś za free dlategomam dla Ciebie propozycjeWidziałem ostatnio ze jeździłeś poTychach Felicia : kana samcemza 10002! i maja propozycjawygląda tak Jeżeli pod tymscreenem bemie 5000 kom i5000 like to czy spuścisz mi 500złna tym aucie żebym mógł gokupić za 500zł!Eee nie to nie spierdalaj

Bonus

Bonus –  Mąż idzie pod prysznic, spod któregochwilę wcześniej wyszła żona.Nagle dzwoni dzwonek od drzwi. Po kilkusekundach sprzeczki o to, kto powinienotworzyć, żona poddaje się, ciaśniejzawija ręcznik i biegnie po schodach nadół. Kiedy otwiera drzwi, widzi, że tosąsiad z naprzeciwka. Zanim zdążyłacokolwiek powiedzieć, sąsiad składa jejpropozycje: da jej 1000zł, jeśli odwinieręcznik i rzuci go na podłogę. Żona pochwilowym namyśle zgadza się, pozbywasię ręcznika i staje przed sąsiademkompletnie naga.Sąsiad po kilku sekundach daje jejpieniądze i odchodzi bez słowa.Zdziwiona, ale uradowana zarobkiem,owija się ręcznikiem, wraca dołazienki, żeby dokończyć suszeniewłosów. Mąż pyta:- Kto to był?- Sąsiad.- A oddał może w końcu mojego tysiaka?
"Jeśli ktoś jest na tyle głupi, by zapłacić mi milion dolarów za film, nie zamierzam być na tyle głupia, żeby odrzucić jego propozycję" – ~ Elizabeth Taylor
Niedługo trafi w moje ręce upragniony szczeniaczek. Wpisujecie w komentarzach propozycje imienia dla niego. Najlepiej oceniany komentarz stanie się imieniem dla psa – Podpowiedź: będzie to samiec

Wzruszająca opowieść kobiety o niezwykłej więzi między siostrą a bratem:

Wzruszająca opowieść kobiety o niezwykłej więzi między siostrą a bratem: – Dorastałam w odległej górskiej miejscowości. Każdego dnia moi rodzice od świtu do nocy pracowali w polu. Mieliśmy bardzo mało pieniędzy i starczało tylko na bieżące potrzeby.Pewnego dnia chciałam kupić sobie chustkę. Wszystkie dziewczyny ze wsi takie nosiły, więc nie chciałam być gorsza. Ukradłam pieniądze z portfela ojca. On od razu zauważył kradzież i zapytał mnie oraz mojego brata kto to zrobił. Nie przyznałam się, bo się go zwyczajnie bałam. Był zły i powiedział, że skoro nie ma winnych, oboje poniesiemy karę. Nagle mój młodszy brat podniósł rękę i powiedział, że to on je ukradł. Płakałam całą noc, a mój mały braciszek trzymał mnie za rękę i uspokajał.„Przestań płakać. Trudno, stało się. Czasu nie cofniesz” — pocieszał mnie.Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy. Miał wtedy 8 lat a ja 11. Przez długo nienawidziłam siebie za to, że nie miałam odwagi się przyznać. Lata mijały, a ja pamiętałam tę sytuację tak, jakby wydarzyła się wczoraj.Kiedy mój brat był w ostatniej klasie szkoły średniej, został przyjęty do wyższej szkoły w mieście. W tym samym czasie ja już studiowałam na uniwersytecie. Któregoś dnia usłyszałam rozmowę mojego ojca z matką. Palił papierosy jeden za drugim i pytał ją, czy obie pociechy mają równie dobre stopnie.Matka ze łzami w oczach odpowiedziała:„A jakie to ma znaczenie, przecież nie mamy pieniędzy, aby opłacić edukację ani córki, ani syna?”Wtedy zjawił się brat i powiedział, że nie zamierza kontynuować nauki. Stwierdził, że przeczytał już wystarczająco książek. Ojciec był wściekły i zaczął na niego krzyczeć. Po czym udał się prosić mieszkańców wsi, żeby pożyczyli mu pieniądze na opłacenie czesnego.Wrócił z niewielką sumą i zaczął przekonywać mojego brata:„Chłopie musisz kontynuować naukę. Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie uciekniesz od ubóstwa. Chcesz, aby spotkał cię taki los jak mnie?”Następnego ranka brat opuścił rodzinny dom. Zabrał ze sobą tylko kilka wysłużonych ubrań. Obok mojego łóżka zostawił notatkę: „Siostra, skończenie uczelni nie będzie łatwe! Odchodzę, aby znaleźć pracę. Wyślę ci pieniądze na studia.”Trzymałam ten kawałek papieru w dłoniach i płakałam. Z pieniędzy pożyczonych przez ojca oraz tych, które wysłał brat (nosił cement na budowie) udało mi się skończyć rok na uniwersytecie. Miałam wówczas 20 lat, a mój brat 17.Pewnego dnia uczyłam się w moim pokoju w akademiku. Współlokator przyszedł i powiedział, że ktoś ze wsi czeka na mnie przed budynkiem. Wyszłam i zobaczyłam brata. Całe jego ciało pokryte było brudem i cementem. Zapytałam, dlaczego nie powiedział koledze, że jest moim bratem. On odpowiedział z uśmiechem:„Tylko spójrz na mnie. Co on by sobie pomyślał, gdybym się przyznał, że jesteśmy rodziną?! Pewnie wszyscy śmialiby się z ciebie.” Byłam tak poruszona, że moje oczy napełniły się łzami. Przez ściśnięte gardło powiedziałam:„Nie obchodzi mnie, co powiedzą ludzie. Jesteś moim bratem bez względu na to, gdzie pracujesz i jak wyglądasz.”Znowu się uśmiechnął i wyjął z kieszeni spinkę. Przypiął mi ją do włosów i wyszeptał:„Widziałem, że wszystkie dziewczyny w mieście takie noszą. Pomyślałem, że ty też powinnaś taką mieć. W końcu nie jesteś od nich gorsza.”Wtedy nie mogłam się już opanować. Rzuciłam się mu ramiona i oboje zaczęliśmy płakać. Mieliśmy wówczas po 20 i 23 lata.Wyszłam za mąż i nadal mieszkałam w mieście. Mąż wielokrotnie prosił moich rodziców, aby się do nas przenieśli, ale oni nie chcieli o tym słyszeć. Mówili, że w mieście nie mają czego szukać.Mój ukochany był dyrektorem fabryki, w której pracował brat. Zaproponował mu, żeby został kierownikiem, ale on odrzucił jego propozycję. Pewnego dnia dotknął przewodów i został porażony prądem. Wylądował w szpitalu. Gdy go odwiedziliśmy, zapytałam, dlaczego nie przyjął posady kierownika. Gdyby to zrobił, dziś nie leżałby w ciężkim stanie w szpitalu. On z poważną miną odpowiedział:„Pomyśl o swoim mężu. Posądzono by go o to, że załatwił mi stanowisko. Przecież ja nie mam odpowiedniego wykształcenia.”Miałam wówczas 29 lat, a mój brat 26.Mój kochany braciszek ożenił się rok później z dziewczyną z naszej wioski. Podczas uroczystości poproszono go, by powiedział, kogo najbardziej kocha i szanuje. Nie zastanawiając się ani sekundy wykrzyczał: moja siostra jest dla mnie najważniejsza. Chwilę później opowiedział pewną historię, której ja kompletnie nie pamiętałam.Kiedy byliśmy dziećmi, musieliśmy pokonać sporo kilometrów, aby dojść do szkoły. Szczególnie trudno było w zimie. Wówczas szliśmy aż 2 godziny. Któregoś dnia wracaliśmy razem, a ja zgubiłem rękawiczkę. Moja starsza siostra podarowała mi swoją. Sama miała tylko jedną i strasznie zmarzła w rękę. Kiedy doszliśmy do domu i usiedliśmy przy stole, była tak przemarznięta, że nie mogła utrzymać sztućców. Wtedy przysiągłem sobie, że mimo że jestem od niej młodszy, zrobię wszystko, by była szczęśliwa.Oklaski wypełniły całą salę. Wszyscy goście patrzyli na mnie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Wydusiłam z siebie tylko tyle, że jeśli jest na świecie jakiś mężczyzna, któremu jestem cokolwiek winna, to jest to właśnie mój brat.
Wiceadmirał Józef Unrug w 1939 r. był dowódcą Obrony Wybrzeża – Gdy trafił do niewoli, nie tylko odrzucił propozycję przejścia do Kriegsmarine w stopniu admirała, ale na każdym kroku podkreślał swoja polskość, rozmawiając z Niemcami za pośrednictwem tłumacza: "Zapomniałem języka niemieckiego 1 września 1939 roku" - deklarował