Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 128 takich demotywatorów

Dlaczego mnie opuściłeś? –
Szczeniaczki znalazły sobie przyszywanego tatę, który karmił ich myszami –
 –
Porzucona i długo głodzona suczka zostaje uratowana – Jej początkowy strach przed człowiekiem pokazuje jak wiele musiała wycierpieć. Jakim trzeba być złamasem, żeby doprowadzić do tego bezbronną istotę?!
Kto oddaje psy po 10 latach życia razem jest zwykłą k*rwą –
Uważaj, bo one nigdy ci tego nie zapomną – Obejrzyj do końca, naprawdę warto!
Pies desperacko goni samochód właściciela po tym, jak ten porzuciłgo na środku drogi – "Już wiecie dlaczego kocham zwierzęta i tylko lubię ludzi...?"
"Łaskawie" zostawili mu posłaniena drodze – Myślał, że to zabawa. Porzucony pies desperacko próbował dostać się do samochodu właścicieli."Brak słów! Śmi...ć nie człowiek!"
Historia oparta na faktach... –  Też zostałeśporzuconyprzez ludzi?Zimno ci?Zdecydowatem.Od dziś jesteśmyprzviaciółmicieplutko
Ten pies został porzucony przez swoich właścicieli, kiedy ci wyprowadzili się. Przez tygodnie żył w brudzie, nieopodal swojego dawnego domu, będąc na łasce przypadkowych ludzi, którzy go dokarmiali, póki nie znalazł nowej rodziny – Pamiętaj - przyjaciół się nie porzuca, kiedy jest ci to wygodne
Podpisała go słowami: "Rozszarpałeś moją duszę na strzępy" –
Mistrzowski komentarz –  Konrad Tyle starań żeby pojechać do Rosji. Kombinowanie z urlopem, proszenie kolegów Żeby pomogli ogarnąć kilka spraw, których nie zdążysz juz załatwić. Porzucenie planu zakupu nowej meblościanki, bo to wycieczka Życia, impreza raz na cztery lata, cały świat na to patrzy. To jest tak blisko, ze lepszej okazji nie będzie_ JedziesZ kurwa do ruskich. Soczi, wspaniałe miejsce, to tu stacjonują nasze orły. Nie masz czasu napawać się widokami, wypadałoby zdobyć jakiś autograf. Chuj z tego, nie dopchasz się. Przyjechałeś te kilka dni wcześniej Żeby poczuć atmosferą, pożyć tym wielkim świętem Wpierdalasz tylko parówki i zapijasz herbą z termosu, bo z kasą cienko, a jeszcze musisz kupić kilka gadżetów. Nadchodzi ten dzień, wyczekiwany od lat, kiedy wreszcie zaczną spełniać się marzenia. I co? I co kurwa? ZŁOTO, ZŁOTO Kumani Zloty medal, a za dwa dni KURWA drugilll Wspaniała impreza, wielki wyczyn Kamila Stocha, a olimpiada zimowa w Soczi zostanie ze mną na zawsze. owp 1,5 łys. LUbit3 I01 - Odpowiedz • 36 min
Może to zdjecie, da niektórym do myślenia... –
"On by ci tego nie zrobił" – Pies to nie zabawka. Nie jest "na jakiś czas"

Biologiczni rodzice porzucili tego chłopca z powodu wady genetycznej

Biologiczni rodzice porzucili tego chłopca z powodu wady genetycznej – Gdy miał 36 godzin życia, został oddany do adopcji z powodu zespołu Treachera Collinsa, charakteryzującego się pomniejszoną żuchwą, zniekształconymi oczami i zdeformowanymi małżowinami usznymi.Jego matka stwierdziła, że jest przerażona jego wyglądem i nie potrafi czuć do niego naturalnej więziNa samym początku swej drogi spotkała go wielka tragedia, ale nie wszyscy ludzie odwrócili się od niego. Gdy miał dwa tygodnie, został adoptowany przez kobietę o imieniu Jean.Dwadzieścia lat później jest młodym człowiekiem sukcesu, który ma do przekazania światu ważną wiadomośćZe względu na odstraszający wygląd, od wczesnych lat nie miał lekko, ale nauczył się, że gdy nie traci się wiary w siebie i ma pozytywne nastawienie, można osiągnąć naprawdę bardzo wiele„Moje życie dało mi taką lekcję. Ludzie oceniają po wyglądzie, dlatego zwykle bywam niedoceniany i muszę na każdym kroku udowadniać wszystkim, że się mylą. Przez lata nauczyłem się, jak ważne w tym wszystkim jest pozytywne nastawienie”.Jednym z jego ulubionych miejsc jest siłownia. Ćwiczenia pozwalają mu rozładować napięcie i dają motywację oraz siłę do poprawy w obszarach, nad którymi ma możliwość kontroli.Mimo dużego sukcesu (Jono w młodym wieku jest uznanym mówcą motywacyjnym i założycielem fundacji pomagającej dzieciom z syndromem Treachera Collinsa), nie zdecydował się na operację rekonstrukcji twarzy.„To nie byłbym już ja. Pan Bóg tak mnie stworzył i miał w tym jakiś swój określony plan” – mówiNie wini też swoich biologicznych rodziców. „Nikt nie może wiedzieć, przez co przechodzili, gdy się urodziłem, a to, co zrobili, było być może najlepszym rozwiązaniem zarówno dla nich, jak i dla mnie. Dzięki temu jestem teraz otoczony ludźmi, którzy naprawdę mnie kochają i są wspaniali”
Widzi dziecko błąkające się po centrum handlowym - po chwili dociera do niego straszna prawda! – Przez przesuwne drzwi wchodzi mężczyzna z dzieckiem na rękach, ogląda się, po czym stawia chłopca i szybko odchodzi. Za nim w drzwiach przez chwilę pojawia się matka dziecka, ale cofa się i wychodzi.Całą sytuację widzi siedzący w hallu mężczyzna. Gdy malec zdezorientowany cofa się tam, gdzie przed chwilą była jego mama, do mężczyzny dociera co się stało.Dzięki nagraniom odnaleziono rodziców chłopca. Początkowo kobieta twierdziła, że to zrobił jej mąż, ale potem wyszło na jaw, że wspólnie uzgodnili porzucenie syna.Bieda i rozwarstwienie społeczne w Brazylii  przyczyniło się do tego, że wielu rodziców dopuszcza się porzuceń nie mogąc poradzić sobie z finansowym ciężarem utrzymania dzieci.Biedne dziecko miało pecha urodzić się w złym czasie, w złym kraju i złej rodzinie…
Nadzieja umiera ostatnia –  Zadzwoń do mnie
W Chinach niedopuszczalne jest porzucenie rodziców. Każdy, kto ma rodzica w wieku powyżej 60 lat, jest prawnie zobowiązany do częstych odwiedzin i upewnienia się, że ich potrzeby finansowe i duchowe są zaspokojone –

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Porzucony pies tygodniami czekał na właściciela. Z żalu "pękło mu serce" – Ktoś porzucił psa na lotnisku w mieście Bucaramanga w Kolumbii. Zwierzę zdechło z tęsknoty za swoim panem.Porzucony pies spędził miesiąc wałęsając się po terminalu lotniska. Zaopiekowali się nim pracownicy lotniska, którzy nadali mu nawet imię - Wędrująca Chmura.Na pewno ma właściciela, ma swój dom, ale ktoś go porzucił tu na lotnisku, więc czeka, aż pan po niego wróci - powiedział weterynarz, który został wezwany do psa.Pies obwąchiwał pasażerów, najwyraźniej szukając wśród nich swoich właścicieli. W końcu i tego zaprzestał. Położył się w kącie, leżał tak bez chęci do życia, nic nie jadł i nie pił.Kiedy jego stan się pogorszył, został zabrany przez weterynarza do schroniska dla zwierząt. Jednak pies był z każdym dniem coraz słabszy, mimo podawanych mu kroplówek. Ostatecznie depresja go pokonała...