Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 401 takich demotywatorów

Czy to nie przesada? –  To nie jest tak, że nie lubię pomagać. Wręcz odwrotnie. Gdy tylko mogę, to kupuję czosnek od starszej kobieciny przy dworcu, rzucę parę groszy ulicznym grajkom i kupię jedzenie bezdomnym, gdy wychodzę ze sklepu. Ale są pewne granice, które jak się przekroczy, przestaje być milo, a w człowieku wzbiera złość rtl:i@ W niedzielne popołudnie poszłam z mężem na chińskie i mieliśmy w portfelu tylko 13 zł, a w pobliżu nie było żadnego bankomatu. Udało nam się kupić sajgonki i zupę, a sprzedawca przymknął oko na to, że brakuje nam 50 groszy 4) Usiedliśmy na zewnątrz, gdy nagle podchodzi do nas bezdomna kobieta. Pomijam fakt, że okropnie od niej śmierdziało, ale czuć było od niej alkohol. Podeszła, prosząc o pieniądze na jedzenie. Mój mąż chwilę wcześniej usłyszał, że pytała kierowcę, czy kupiłby jej piwo. Nas spytała o jedzenie. No nie mieliśmy już gotówki, więc powiedziałam, że nie mamy. Wtedy ona powiedziała: "Tak, na pewno nie macie. A to za co kupiliście?!". Usiadła przy naszym stoliku, chwyciła za moją łyżkę, która była w zupie, chcąc podnieść sobie ją do ust!!! Tak mnie to zirytowało, że nie macie pojęcia. Miałam w głowie myśl, żeby oddać jej tę zupę, ale po tym, w jak nachalny sposób się zachowywała i co powiedziała na końcu, zmieniłam zdanie. Mój mąż stanowczym głosem powiedział, żeby odeszła, bo chcemy zjeść w spokoju, a ona to: 'ŻEBY WAM TO W GARDLE STANĘŁO" Wyobrażacie sobie to?!
Pan Zdzisław to niezwykły przypadek człowieka. Od 30 lat bezinteresownie pomaga mieszkańcom Legionowa – Pan Zdzisław to najsłynniejszy wolontariusz w Legionowie, 74-latek pomaga ludziom od 30 lat. Niedawno sam potrzebował pomocy, otrzymał ją od ludzi, których poruszyła jego dobroć i bezinteresowność.Kiedy Pan Zdzisław w 1989 roku przeszedł na emeryturę, nie chciał być bezczynny. Wiedział, że ma jeszcze sporo sił, aby pomagać innym. Robił co tylko mógł, angażował się w zbiórki dla potrzebujących, rozwoził drewno, sprzątał piekarnię w zamian za bułki, które potem rozdawał dzieciom. Jest uważany za dobrego ducha Legionowa.Przez jakiś czas pomagał również sąsiadowi, który był inwalidą. Gdy mężczyzna zmarł, wolontariusz otrzymał jego wózek. Wtedy w głowie Pana Zdzisława zrodził się kolejny pomysł – stworzenie rikszy. Pan Zdzisław połączył go z rowerem i zaczął rozwozić schorowanych i potrzebujących mieszkańców Legionowa.W miarę upływu czasu, wolontariusz zda sobie jednak sprawę, że nie ma już tyle siły co kiedyś. Rozwiązaniem miał być wózek elektryczny, lecz emeryta nie było stać na taki zakup czy modernizacje. Mężczyzna postanowił zwrócić się o pomoc do każdej możliwej instytucji i urzędu, nie przyniosło to jednak żadnego efektu.Na szczęście znalazł się ktoś, kto postanowił pomóc Panu Zdzisławowi. Była to osoba z Żyrardowa.– Gdzieś w telewizji, chyba w „Teleexpressie” zauważyłem materiał o panu Zdzisławie, wolontariuszu z Legionowa, który szukał finansowania do elektrycznego pojazdu i tak sobie od razu pomyślałem – czemu by mu nie pomóc? Skrzyknęliśmy się z chłopakami na forum dla pasjonatów pojazdów elektrycznych i każdy dorzucił coś od siebie. Ja w dwa tygodnie złożyłem i zainstalowałem elektrykę w rikszy – mówi w wywiadzie dla portalu tustolica.pl,Tomasz Wierzchoń, posiadający własny warsztat samochodowy w Żyrardowie.– Jestem wdzięczny tym ludziom, którzy pochylili się nad moim problemem i poświęcili swój czas i pieniądze, żeby zrobić dla mnie coś takiego – mówi Zdzisław Wasilewski.W pojeździe zamontowano akumulator, który znacznie ułatwi mieszkańcowi Legionowa jeżdżenie. Nie wyeliminuje zupełnie konieczności pedałowania, ale odejmie mu sporo pracy. Pojazd może jechać z prędkością 13 km/h

Dzieci robotnicze, które pracowały za grosze po 12, a nawet 16 godzin dziennie

Dzieci robotnicze, które pracowały za grosze po 12, a nawet 16 godzin dziennie – Amerykański socjolog i fotograf Lewis Hine, robił im zdjęcia, gdy zagubione między wielkimi maszynami stawały się mimowolną ilustracją ludzkiego wyobcowania i nieludzkiego wyzysku. Później Hine fotografował jeszcze świat robotniczej pracy, a od Wielkiego Kryzysu pracował dla Czerwonego Krzyża, by pomagać najuboższym i "nieść świadectwo". W 1989 r. ONZ przyjęła Konwencję Praw Dziecka ograniczającą zatrudnianie dzieci. Podpisały ją wszystkie kraje świata, oprócz Stanów Zjednoczonych, które do dziś odmawiają jej ratyfikacji
Kątem oka na parkingu dostrzegła staruszka na wózku. Męczył się,dlatego postanowiła mu pomóc – Pewnego dnia dziewczyna pojechała na zakupy samochodem. Zaparkowała, udała się do marketu, zrobiła swoje i już pakowała zakupy do bagażnika, gdy kątem oka ujrzała starszego mężczyznę na wózku inwalidzkim. Bardzo powoli poruszał się na nim i widać było, że się męczy. Tuż obok samochodu kobiety zrobił przerwę, aby choć na chwilę odpocząć.To złamało jej serce…Zobaczyła wtedy, że mężczyzna ma tylko jedną nogę. Po chwili namysłu zdecydowała się mu pomócPodeszła do niego i zapytała, czy pomóc mu w zakupach. On tylko spojrzał na mnie i powiedział, że nie potrzebuje pomocyRozmawiała trochę z mężczyzną i w końcu przekonała go do tego, aby dał sobie pomóc. Weszli do sklepu, mężczyzna zaczął o sobie opowiadać. Dowiedziała się, że był weteranem wojennym i stracił nogę podczas misji. Jego żona zmarła kilka miesięcy temu i od tego czasu jest sam. Tęsknotę widać było w jego oczach…Gdy dowiedziała się, gdzie mieszka, była zszokowana, że mężczyzna przejechał taki odcinek na wózku. Łzy popłynęły jej po policzku, że nikt, kompletnie nikt, nie zreflektował się, aby pomóc mężczyźnie.Wtedy postanowiła, że bez dwóch zdań zamówi mu taksówkę, aby wygodnie mógł wrócić do domu. Potem stało się coś, czego dziewczyna zupełnie się nie spodziewała.Starzec zaczął gorzko płakać. Morgan zapytała go, czy zrobiła coś złego. Zaprzeczył i stwierdził, że zastanawiał się, dlaczego spotkała go tak duża życzliwość i pomoc ze strony nieznajomej osoby. Nikt nigdy mu nie pomógł w ten sposób.Młoda kobieta wyjaśniła, że zasługuje na pomoc, ponieważ jako żołnierz bronił jej i wolności kraju. Ponadto w ich rodzinie nigdy nie było tak, że nieznajomi są obcymi ludźmi. Trzeba sobie pomagać, niezależnie od wszystkiego.Po zapłaceniu za zakupy mężczyzny i schowaniu ich razem z wózkiem do taksówki, dała mężczyźnie 40 dolarów i wymieniła się z nim numerem telefonu. Na jego twarzy widziała niewyobrażalną wdzięczność.Ta młoda kobieta udowodniła, że zawsze w życiu warto mieć otwarte serce.I niech ktoś zaprzeczy, że nie warto pomagać!
Nie musisz być wielkiby pomagać innym –

Koty są naprawdę nam bardzo potrzebne. Oto lista ich zadań:

 –  Kot musi bronić człowieka przed roślinamidoniczkowymi.-Kot musi stale utrzymywać człowieka w dobrejkondycji, powodując, by się często ruszał i schylałzbierając długopisy, skarpetki, zapalniczki i innedrobne przedmiotyKot musi mocno trzymać zębami długopis, gdyczłowiek próbuje pisać.Kot musi stale przeprowadzać kontrolęi inwentaryzację w lodówce, nawet wtedy,gdy człowiek się temu sprzeciwia.Jeśli się sprzeciwia, to znaczy, że coś tam chowai należy się tym zająć.-Kot musi w nocy co godzinę sprawdzać czy podkołdrą człowieka nie łazi jakaś żmija.-Kot musi systematycznie trenować na wypadekniespodziewanego występu w cyrku. W tym celukot musi od czasu do czasu urządzać skoki zkarnisza na lampę, z lampy na zasłony oraz innewskoki, przeskoki i przelotyKot musi pomagać człowiekowi w czynnościsłania łóżka, uważnie sprawdzając czy żadenprzedmiot nie dostał się pod prześcieradło.-Kot musi pamiętać, że sen dla człowieka to straczasu, dlatego na widok śpiącego człowiekapowinien natychmiast go obudzić, wskakując muna brzuch, a jeszcze lepiej - na głowę.-Kot musi odganiać od człowieka złe sny.Jeżeli kot zauważy, że człowiek w łóżku przewracasię z boku na bok-powinien wskoczyć mu nagłowę i rozpocząć egzorcyzmy.Kot ma obowiązek każdego ranka przypominaćczłowiekowi, że ,,kto rano wstaje temu Pan Bógdaje" oraz że im wcześniej człowiek wstanie, tymwięcej da mu Pan Bóg (i kotu też)Kot musi dzielić się z człowiekiem wszystkim, coposiada. Ma obowiązek stałego oddawania muczęści swojej sierści i wywalania z miseczki połowyjedzenia-Kot ma obowiązek śpiewania, żeby dostarczaćczłowiekowi radość. Nawet, jeśli piosenka jestsmętna.-Kot musi sprawdzać dlaczego ktoś nie domknąszafy albo szuflady.Kot musi wiedzieć, co znajduje się we wszystkichpudełkach. Musi osobiście przekonać się, że sątam rzeczy bezpieczne i prawidłowo ułożone.Kot ma obowiązek podczas snu człowieka,zagłuszać wszystkie dźwięki, głośno mrucząc mudo uchaKot musi wysypiać się za człowieka, wszystkichjego krewnych, przyjaciót i sąsiadów razemwziętych"
Nie mam nic przeciwko makijażowi. Pozwala on w końcu zakryć pewne nieprawidłowości urodowe zafundowane przez naturę – No chyba, że jest tak ohydnie i perfidnie nałożony, że zamiast pomagać, obrzydza
Matka młodocianego narkomana napisała apel – każdy musi to przeczytać! – Pewna matka postanowiła opowiedzieć o tym, jak bolesnym przeżyciem jest obserwowanie przebiegu uzależnienia dziecka bez możliwości pomocy mu. Jej 13-letni syn popadł w poważne tarapaty. Teraz kobieta prosi innych, aby przestali mu pomagać. Myślicie -jak to?! Brzmi brutalnie, ale to jedyny sposób, aby mu pomóc i go uratować.“Byłam przy nim za każdym razem, gdy tracił kontrolę nad własnym ciałem przez tabletki nasenne, syntetyczną marihuanę, heroinę i inne narkotyki. Mój syn jest narkomanem od wielu lat i każdego dnia potrzebuje konkretnej dawki. Narkomani kompletnie nie myślą o przyszłości, nie potrafią stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością. Biorą narkotyki po to, aby uciec od prawdy”. “Próbowałam wiele razy pomóc mojemu synowi, wiele razy wyciągałam pomocną dłoń, a on ją odtrącał. Mój syn woli mieszkać na ulicy, ponieważ tam ma łatwiejszy dostęp do narkotyków. Gdy z dobrego serca dajesz mojemu synowi ubrania, on ma w głowie, że da radę przetrwać kolejny dzień z nałogiem. Gdy dasz mu jedzenie, pozwolisz mu przeżyć jeszcze jeden dzień z narkotykami. Kiedy dasz mu pieniądze, robisz mu największą krzywdę, bo wspierasz jego uzależnienie na kolejny dzień. To nie są rozwiązania długofalowe. Każdy, kto mu coś ofiaruje z dobrego serca pomaga mojemu synowi zaspokoić bieżące potrzeby tu i teraz”.“Niestety mój syn musi upaść na sam dół, żeby zrozumieć, że pora coś zmienić w swoim życiu, że człowiek zasługuje na coś więcej. Jeśli codziennie będzie w stanie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, nic w jego życiu się nie zmieni. Dlatego apeluję do wszystkich ludzi z prośbą o zrozumienie jego sytuacji i mojego podejścia. Wy myślicie, że uchronicie go przed głodem albo zmarznięciem, a tak naprawdę pozwalacie na to, aby przeżył kolejny dzień z nałogiem”.“Bardzo Was proszę – zamiast pomagać narkomanom przez dawanie jedzenia czy pieniędzy, wspomóżcie organizacje, które są po to, aby pomóc im wyjść z uzależnienia. Pomagając w jakiejkolwiek innej formie sprawiacie, że mój syn spędzi święta w grobie, a nie ze mną”. “Uzależniony musi chcieć wyjść z nałogu sam z siebie. Inaczej nigdy nie uda się go uratować”
Mężczyzna nazywany "Człowiekiem - kanapką" rozdaje pół miliona posiłków rocznie – „Człowiek kanapka” zawsze chciał pomagać innym. Dlatego właśnie wybrał zawód nauczyciela. Jeszcze, gdy pracował w szkole w Minneapolis, robił, co mógł, by dokarmić jakoś potrzebujące dzieciaki. Uznał jednak, że to za mało, na poważnie zajął się więc żywieniem tych, których nie stać na posiłki. Kanapki przygotowywał w domu, a wieczorem po pracy rozdawał je bezdomnym w schroniskach i na ulicach. To, co zaczęło się, jak zwyczajny odruch serca, szybko przerodziło się w inicjatywę na wielką skalę.Swoją wrażliwością i prostotą „Człowiek kanapka” przyciągnął innych ludzi dobrego serca. Misja, którą początkowo opłacał z własnej pensji, stała się sensem jego życia. Znaleźli się sponsorzy. Kościoły i fundację zadeklarowały chęć pomocy. Jedzenie o krótkiej dacie ważności zaczęły przekazywać okoliczne restauracje. Z czasem Low sam założył organizację (Love one another) i wprowadził w życie trzy programy: Youth Builder (pomocy trudnej młodzieży), Samaritans Outreach (pomocy materialnej bezdomnym) i 365 Days Food (przekazywania kanapek).Misja Lowa trwa już ponad 17 lat. Od tego czasu wokół dobrego Samarytanina wyrosło grono wolontariuszy, gotowych przyrządzać kanapki i wspólnie je z nim rozdawać. Przez te kilkanaście lat pomagania biednym, Allan opuścił tylko jeden nocny rajd po schroniskach. Tego dnia miał operację raka prostaty. Poza tym jednym wyjątkiem nie zdarzyło mu się to ani razu. Dziś w jego domu nie ma już łóżka, mężczyzna rzadko ma bowiem okazję i czas na sen.Jest ciągle w trasie, przesypia góra kilka godzin, w swoim samochodzie. W trakcie jednej nocy objeżdża całe Minneapolis. Robi około 50 przystanków i rozdaje przygotowane wcześniej kanapki. Dziś w jego mieszkaniu znajduje się 20 zamrażarek, w których przechowywane są posiłki. To tysiące bułek z serem, indykiem, czy mortadelą. Obecnie mężczyzna założył konto na GoFoundMe, na którym zbiera pieniądze na magazyn. Jego małe mieszkanie nie jest w końcu z gumy i nie pomieści więcej zamrażarek, a liczba potrzebujących wcale nie maleje
Marzenia z dzieciństwa –  Pomyśl sobieżyczenie.Chcę, jak dorosnępomagać Mikołajowi wpakowaniu prezentów.Magazyny Amazona, 15 lat później.No kurwa!
Pomóżmy kotom żyć szybciej –
Niepełnosprawny 18-latek chce nieść pomoc dla Polaków mieszkających na Ukrainie – Krzysztof  Gudzelak znany jest w Przemyślu i okolicy ze wspierania innych osób. Jako wolontariusz udziela się w wielu akcjach.– Z pomocą przyjaciół organizuję teraz pomoc dla polskich dzieci na Ukrainie. Wiem, że potrzeby są tam ogromne, a nasze wsparcie potrzebne – mówi.– Nie można tylko siedzieć w domu z założonymi rękoma, przed telewizorem lub komputerem i nic nie robić – mówi Krzysztof Gudzelak, niepełnosprawny 18-latek z Żurawicy koło Przemyśla, organizator akcji „Młodzież dzieciom”. Sam w życiu nie ma lekko. Porusza się na wózku inwalidzkim, ma spore problemy z poruszaniem się, ale również ze swobodną rozmową. Jednak ma również niesamowicie silną wolę pomagania innym.– Nasi rodacy, w tym moi rówieśnicy i młodsi mieszkający na Ukrainie, często mają ciężką sytuację materialną. Z tego względu taki drobny gest z naszej strony, którym będą paczki mikołajowe, na pewno sprawi im dużo radości. Chodzi przede wszystko o to, aby ci kilku czy kilkunastolatkowie wiedzieli, że tutaj w Polsce pamiętamy o nich i chcemy im pomagać – mówi Krzysztof. Paczki, głównie ze słodyczami i żywnością, mają trafić do polskich dzieci mieszkających na Ukrainie, przy granicy z Polską. Akcja „Młodzież dzieciom” potrwa miesiąc, do 3 grudnia. Zaproszenie do udziału w niej skierowane jest głównie do uczniów szkół ponadgimnazjalnych z Przemyśla i okolic. Oczywiście, przyłączyć może się każdy chętny, młodszy i starszy. Zbierane będą głównie słodycze i różnego rodzaju żywność. Mogą to być również być inne rzeczy, np. przybory szkolne, które sprawią radość młodym Polakom

Oto bohater, którego wszyscy potrzebujemy. Mały chłopiec przebiera się za komiksowych superbohaterów, aby ratować bezdomne zwierzęta Ma zaledwie 5-lat, a już stał się „superbohaterem”. Shon Griffin pochodzi z Filadelfii, a jego pasją jest pomaganie bezdomnym kotom. Rodzina i znajomi nazywają rezolutnego malca „Catman”

Ma zaledwie 5-lat, a już stał się „superbohaterem”. Shon Griffin pochodzi z Filadelfii, a jego pasją jest pomaganie bezdomnym kotom. Rodzina i znajomi nazywają rezolutnego malca „Catman” – Ciotka chłopca od lat angażuje się w pomoc bezdomnym zwierzakom, niedawno wraz ze swoim partnerem wzięli pod opiekę miejscową grupę, którą nazwali „Cats Kolony”. Kiedy Kris zobaczyła, jak jej mały bratanek przejmuje się losem kociaków, pozwoliła mu pomagać. 5-latek regularnie odwiedza z ciotką fundację w strojach superbohaterów, karmi i głaszcze koty oraz pomaga rozwiązywać wszelkie problemy, które mogą się pojawić.„Koty garną się do niego. Nawet te najbardziej nieufne nie są w stanie oprzeć się jego urokom, kiedy Shon drapie je po brzuchu i głowie. Byliśmy zdumieni kiedy zobaczyliśmy, że koty które nawet nie pozwoliłyby nam się dotknąć, natychmiast zbierały się wokół niego. Ten chłopiec musi mieć w sobie coś magicznego i zwierzęta to wyczuwają”– powiedziała  ciotka chłopca
Takiego księdza w Polsce jeszcze nie było! Poznajcie proboszcza Artura Kapronia z Osiecznicy na Dolnym Śląsku – Po godzinach spędzonych w kościele nie przesiaduje na plebani, a zmienia sutannę na... dres i biegnie prosto na siłownię, z którą nie rozstaje się od 16. roku życia! Dzięki wytrwałym treningom formy i perfekcyjnie wyrzeźbionego ciała zazdrości mu niejeden parafianin. Ostatnio o księdzu Arturze i jego pasji, jaką jest kulturystyka, usłyszała cała Polska. Wszystko za sprawą czwartego miejsca na Mistrzostwach Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce i Fitness. Swoim niesamowitym wyczynem proboszcz pochwalił się na swoim profilu na Facebooku - Trener Ksiądz. To tam można zobaczyć m.in. wideo z zawodów z nim w roli głównej czy liczne zdjęcia z siłowni. Ksiądz Artur jest także trenerem personalnym! "Staram się i w materii ducha ludziom pomagać, i w materii ciała" - mówi. Jeśli myślicie, że kuria ma coś przeciwko jego pasji, to jesteście w błędzie. Na antenie Radia Wrocław biskup Zbigniew Kiernikowski przyznał, że taki proboszcz to powód do dumy
5-latka rozbiła swoją skarbonę, aby kupić w szkole mleko dla swojej biednej przyjaciółki. Kiedy wieść o czynie dziewczynki się rozeszła, powstała duża akcja charytatywna – Ta 5-latka zawsze miała mleko do każdego posiłku, więc kiedy zauważyła, że jedna z jej koleżanek z klasy nie mógła sobie pozwolić na zakup własnego kartonu, zdecydowała się wziąć sprawy w swoje ręce.Dwa tygodnie temu babcia Sunshine Oelfke, Jackie Sue  zauważyła, jak młoda dziewczynka opróżnia swoją świnkę skarbonkę. Następnie wyrzuciła wszystkie drobne do plastikowego opakowania i schowała je do plecaka.Babcia była zdezorientowana, nie wiedziała co Sunshine planowała zrobić z pieniędzmi, dziewczynka wszystkie oszczędności wrzucała do skarbonki, aby pewnego dnia kupić sobie skuter śnieżny.Kiedy zapytała, dlaczego opróżniła swoją świnkę skarbonkę, odpowiedź pociechy bardzo ją zaskoczyła.„To na mleko dla mojej przyjaciółki Layli” – wyjaśniła Sunshine .„Ona nie dostaje mleka – jej mama nie ma pieniędzy na mleko, a ja mam”.W jej klasie 5-latkówj  jest 20 uczniów,  połowa z nich nie może sobie pozwolić na zakup kartonów mlecznych za 0,45 USD. Oznacza to, że dostarczenie mleka każdemu uczniowi w klasie kosztuje około 180 dolarów miesięcznie.Po zakupie mleka dla Layli, Sunshine przyniosła swojemu nauczycielowi przedszkola wszystkie pieniądze ze swojej skarbonki, w kwocie 30 dolarów. Babcia i Sunshine utworzyły stronę GoFundMe, aby pomóc zebrać pieniądze na resztę roku szkolnego.Ponieważ wieści o współczuciu młodej dziewczynki szybko się rozpowszechniły, kampania przekroczyła ich pierwotny cel i zebrała 6 000 dolarów.„Sunshine ma 5 lat i nie zdaje sobie sprawy, jak dużym echem odbiła się jej akcja”– mówi Jackie Sue, babcia dziewczynki.„To co rozumie, to że wszyscy jej przyjaciele w zeszłym tygodniu dostali w szkole mleko”.„Moje serce jest pełne dumy i miłości, że w świecie w którym jest tak wiele nienawiści, jest promyk słońca (Sunshine) o wielkim sercu, który w wieku 5 lat kocha wszystkich i zawsze chce pomagać”, dodała
Lekarz z 15-letnim stażem opublikował w sieci wyciąg z konta. Tyle warta jest walka o ludzkie życie! – Lekarz ma 15 lat doświadczenia. Zdawać by się mogło, że po tylu latach pracy w zawodzie jego wynagrodzenie jest wysokie, jednak nic bardziej mylnego.Opublikował wyciąg ze swojego konta, na którym widać, ile dokładnie zarobił we wrześniu. 15-letnie doświadczenie w zawodzie, specjalizacje, doktorat, a przede wszystkim walkę o ludzkie życie wyceniono na 3000 złotych! "Codziennie rano wyjeżdżając z domu o godzinie 6.40 aby zdążyć podbić kartę przy wejściu do szpitala przed godziną 8.00, zastanawiam się, czy warto...Czy warto pracować tylko dlatego, że się lubi i chce się pomagać innym?Czy warto pracować bo chce się wykorzystywać zdobytą wiedzę i doświadczenie w publicznej służbie zdrowia?Czy warto brać odpowiedzialność za działania podległego personelu na dyżurze?Czy warto szkolić młodszych kolegów, aby i oni za kilka lat zadawali sobie podobne pytania?" 3000 zł po 15 latach!Warto?
14-letni Mateusz Król odznaczony medalem Młodego Bohatera, uratował 29-letniego mężczyznę – Medal Młodego Bohatera 14-letniemu Mateuszowi Królowi, uczniowi Szkoły Podstawowej nr 19 w Rzeszowie, wręczył dzisiaj w Przemyślu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. 14-latek uratował 29-letniego mężczyznę.31 stycznia tego roku w Rzeszowie 29-latek, próbując ratować psa, wszedł na lód, który się pod nim załamał; mężczyzna wpadł do Wisłoka. Jego wołanie o pomoc usłyszał Mateusz Król przebywający wówczas w pobliżu miejsca wypadku. – Wziąłem wędkę od znajdującego się niedaleko wędkarza, wszedłem na lód i podałem wzywającemu pomocy. Za pomocą wędki pomogłem mężczyźnie wyjść na brzeg – powiedział Mateusz Król.Pytany, o swoją reakcję, młody bohater zauważył, że „tak zachowałby się każdy”. – Trzeba innym pomagać – dodał
Ojcowska miłość nie zna granic.Mały chłopiec musiał długo czekać na specjalną protezę ręki.Jego tata postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i samemu mu ją stworzyć – Mały Sol, w wyniku komplikacji w czasie porodu, musiał mieć amputowane lewe ramię. Rodzice niemowlęcia usłyszeli, że o pierwszą protezę mogą się starać, kiedy chłopiec skończy 3 lub 4 lata. Zdesperowany Ben Ryan, ojciec Sola, postanowił samemu stworzyć protezę dla ukochanego synka. Wydawało się, że porwał się z motyka na słońce, ponieważ nie miał żadnego wykształcenia, ani doświadczenia w tym kierunku.Ale ojcowska miłość nie zna granic, dlatego mimo przeciwnościom Benowi się udało! Obejrzał w tym celu masę nagrań na Youtube i z pomocą pobliskiego uniwersytetu w trzy tygodnie stworzył dla swojego synka protezę. Nie był usatysfakcjonowany, ponieważ ramię się nie zginało. Cały czas poprawiając protezy, korzystając z porad pomocnych ludzi i dostosowując je do coraz większych potrzeb rosnącego synka, Ben doszedł do perfekcji. Teraz chce opatentować projekt protezy dla dzieci poniżej trzech lat i pomagać dzieciom w podobnej sytuacji, w jakiej był Sol. Jedynie miłość ojcowska mogła być źródłem tak wielkiej determinacji!
Kobieta widząc jak kasjer traktuje niepełnosprawnego klienta, musiała się tym podzielić z internautami – Destiny Carreno pochodząca z Chicago w stanie Illinois, wybrała się do lokalnego McDonalda. Właśnie tam była świadkiem czegoś niezwykłego.Kobieta stała sobie w kolejce i czekała na zamówienie, gdy nagle zobaczyła starszego mężczyznę, który prawdopodobnie miał jakąś formę niepełnosprawności. To, w jaki sposób potraktował go kasjer, urzekło ją do tego stopnia, że musiała napisać o tym na Facebooku.„To, co zobaczyłam dzisiaj, poruszyło mnie do łez! Współczucie NIE wyszło jeszcze z mody. Dzisiaj zrobiłam szybki przystanek w McDonaldzie po pracy. Kiedy czekałam sobie w kolejce, starszy niepełnosprawny mężczyzna zwrócił się do kasjera przede mną. Z tego, co widziałam, dżentelmen mógł mieć Tetraplegię – na to samo chorował mój wujek.Staruszek grzecznie próbował zapytać o coś kasjera i wykonał kilka prób, zanim ktokolwiek z nas zrozumiał, że mówił: „Pomóż mi, proszę”. Nikt z nas nie wiedział, jakiej pomocy potrzebuje, a kasjer zaproponował mu kilka rzeczy, zanim uznał, że dżentelmen potrzebuje pomocy w krojeniu i zjedzeniu posiłku. Szczerze mówiąc, pomyślałam, że sprzedawca mu nie pomoże, zwłaszcza w godzinach szczytu w centrum Chicago, ale ku mojemu zdziwieniu, zamknął swoją kasę i zniknął z pola widzenia…Jednak nie uciekł od udzielenia pomocy, ale poszedł umyć ręce i założyć rękawiczki. Po czym wyszedł z kuchni, usiadł i zaczął przygotowywać posiłek dla mężczyzny a także pomagać mu jeść. W tym momencie łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach. Nie mogłam ukryć emocji w zatłoczonej restauracji. Ten pracownik wyszedł daleko poza swoje obowiązki, aby pomóc temu mężczyźnie. To była najmilsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.”Wielu ludzi skomentowało historię Destiny na Facebooku. Wszyscy byli bardzo poruszeni.„Tak dobrze widzieć i przeczytać o tak młodym człowieku, który ma naprawdę dobre serce i życzliwość” – napisał jeden z internautów.„Ten pracownik jest bohaterem” – napisała inna osoba.„Rodzice tego młodego człowieka, wykonali naprawdę kawał dobrej roboty, wychowując go.”
"Czasem miasto nie ma czasu zająć się wszystkim, mają tyle do roboty na Manhattanie, a ja lubię pomagać" –