Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 36 takich demotywatorów

Położysz się, żeby zasnąć - nie zaśniesz –
 –  S@wdmhfsbDzwoni mój ojciec i pyta, jak mi mijadzień.Opowiadam mu, że wstałem o 6:50i przejechałem pół miasta, żebypozałatwiać wszystkie sprawy.Na co on odpowiada: "Wiesz, synu, takfajnie jest najpierw poleżeć na łóżkuw jednym pokoju, a później pójść dodrugiego i tam też poleżeć".
Muszę poleżeć najpierw, pomyśleć i dojrzeć do tej decyzji –
 –  To nie jest tak, że jak nie macie dzieci, to jestwszystko super i robienie tego, na co ma sięochotę, jest takie fajne.My z partnerem np. opitoliliśmy w sobotniwieczór górę lodów. Lody miały być dla gości,ale goście niespodziewanie odwołali wizytę.Nic się nie stało, lody nie ryba, mogą poleżećw zamrażarce. Ale po chwili tknął nasniepokój: a co, jeśli nagle ktoś namsprezentuje ćwierć świniaka? Albo będzieniebywała promocja na mrożonki? Albotajemniczy nieznajomy powierzy nam doprzechowania jeszcze bardziej tajemniczypakunek i zastrzeże, że przechowywać tylkow warunkach chłodniczych? A w zamrażarcemiejsca brak!Jako ludzie zaradni i przewidującypoświęciliśmy się i skwapliwie zeżarliśmycały zapas lodów, akompaniując sobie przytym znakomitym serialem kryminalnym.I tu moja myśl: gdyby w domu były dzieci, niemusielibyśmy tak poświęcać się we dwójkę.Ba! Możliwe nawet, że problem lodówrozwiązałby się całkowicie bez naszegoudziału. A tak byliśmy nażarci jak bąki, otylijak tuczniki, i wielce szczęśliwi
Kładziesz się spać- ni ch*ja nie uśniesz –
Chciał sobie spokojnie poleżeć –  913K
0:14

Nauczyciel Tomasz Grzybowski o klauzuli sumienia:

 –  Tomek Grzybowski1 dni.Klauzula ludzi bez sumieniaPewne sprawy niektórym ludziom trzebatłumaczyć łopatologicznie.No to mamy taką sytuację: trafiacie do szpitalanp. z powodu silnego zaczadzenia. OczywiścieWy jesteście nieprzytomni, ale rodzina jest zWami i słusznie oczekuje na pomoc lekarską.Lekarz prowadzący mówi, że trzeba czekać, żemusicie po prostu poleżeć i wszystko wróci donormy po pewnym czasie.... Niestety Wasz stansię pogarsza i ostatecznie umieracie. Załamanarodzina próbuje ustalić, czy można było cośzrobić, żeby sytuacja nie skończyła się taktragicznie i okazuje się... że tak, można było...Wystarczyło zrobić transfuzję krwi... tyle, że lekarzbył świadkiem Jehowy i jego religia (czyt. klauzulasumienia) zabrania przetaczania krwi. Takwłaściwie, to zabrania JEMU przyjmować obcąkrew, ale trochę to sobie rozszerzył... Rozumiem,że w takiej sytuacji katolicka rodzina wzruszaramionami i z pełnym zrozumieniem idzie dodomu myśląc: "no trudno, klauzula sumienia, nicnie poradzimy". Weźmy inny przykład. Niekoniecznie związany z religią wyznawaną przezlekarza. W końcu sumienie nie musi, a wręcz niepowinno mieć nic wspólnego z wyznawanąreligią! Wasza choroba/schorzenie/dolegliwośćwymaga przeszczepu wątroby/kolonoskopii/przepisania leku a Wasz lekarz mówi Wam:,,przykro mi bardzo, moja klauzula sumienia niepozwala mi leczyć Pana w ten sposób, proponujęnp. długie spacery na świeżym powietrzu"...Dobra, czepiam się tych lekarzy. Idźmy zatem dorestauracji. Obsługuje Was muzułmanin. Macieochotę na wieprzowinę, ale religia/klauzulasumienia kelnera pozwala mu odmowić Wampodania zamówionego dania, proponuje Wam wzamian filet z kurczaka...Weźmy nawet mnie. Nauczyciela. Ten całyNewton... no może mądry koleś, ale uprawiałalchemię, wierzył w czary i astrologię... hmmm...nieeee, nie będę o nim uczył, moje sumienie mi nato nie pozwala...Jest ok?Chyba nie bardzo. Może po prostu wykonujmyswoje zawody zgodnie z ich przeznaczeniem izgodnie z obowiązującymi przepisami prawa...Sumienie zostawmy na inne okazje... no niewiem... może np. reagujmy, gdy ktoś w autobusiezaczepia inną osobę, gdy słyszymy krzyki i płaczedzieci za ścianą mieszkania (albo plebanii), gdytrzeba oddać głos w wyborach, gdy ktośdopuszcza się kradzieży w sklepie albo wbudżecie państwa... Tak, wtedy i tylko wtedyposługujmy się klauzulą sumienia. Jeżelibędziemy machać klauzulami wtedy, gdy jest namto potrzebne, to nasze sumienie możemy sobiegłeboko wsadzić...194
Gdy narobiłeś dzieci i szukasz dla siebie kąta, żeby chociaż przez chwilę poleżeć w spokoju –
 –
"Idziemy poleżeć?" –
Fajnie jest czasem po prostu sobie poleżeć i podrapać po tyłku –
0:10
Koniec tych wygłupów, idziemy poleżeć w cieniu –
0:31
Człowiek musi czasem poleżeć. Chociażby po to, żeby poczytać –
Dajcie chwilę poleżeć w cieniu, odpocznę i sobie pójdę –
0:43

Kot nauczył się, że na dźwięk budzika zawsze wstaję, dlatego kładzie się na mnie, żebym nie wstawał Teraz nastawiam budzik na pół godziny wcześniej, żeby sobie poleżeć z kotem

Teraz nastawiam budzik na pół godziny wcześniej, żeby sobie poleżeć z kotem –

"Kiedy w roku 1999 wyszedł Matrix, wszyscy byli zaskoczeni pokazaną tam wizją. Ludzie po przegranej wojnie, zostali siłą sprowadzeni do roli "bateryjek". Przerażająca myśl. Nikt by nie chciał takiego świata.

"Kiedy w roku 1999 wyszedł Matrix, wszyscy byli zaskoczeni pokazaną tam wizją. Ludzie po przegranej wojnie, zostali siłą sprowadzeni do roli "bateryjek". Przerażająca myśl. Nikt by nie chciał takiego świata. – Tymczasem właśnie obejrzałem świetny dokument "Social dilemma" i mam wrażenie, że wizja Matrixa jest bliższa rzeczywistości niż kiedykolwiek. Różnica jest taka, że nie walczyliśmy w żadnej wojnie, ani nikt nas do niczego nie zmusił. Nikt nie użył przemocy by nas zmienić w bateryjki. Sami to wybraliśmy.Budzimy się i patrzymy w ekrany. Zasypiamy i patrzymy w ekrany.Czy jednak aby na pewno, był to świadomy wybór? Czy zawsze patrzymy w telefon, bo chcemy z niego skorzystać czy jednak czasem robimy to, bo telefon nas "przyciąga"? Jak ryba, która światełkiem kusi swoje ofiary? Tutaj wyskakuje jakieś powiadomienie, tam coś piknie i już jesteśmy złowieni. Zamiast żyć swoim życiem, żyjemy życiem innych. Życiem, które tworzy dla nas telefon.Czasami nawet nie musi nas powiadamiać. Czasami jego obecność wystarczy, bo sama jego obecność jest niewypowiedzianą groźbą, że gdzieś tam może się dziać ważnego i nas to omija. Musimy się więc upewnić. Tylko na chwilę. Godzinę później zauważamy, że znowu się zatraciliśmy.Kiedy kilka lat temu wszedłem do sieci na poważniej, jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobiłem, było wyłączenie w telefonie wszystkich powiadomień. Dla wielu było to dziwne, niektórzy nawet odbierają to jako niegrzeczne, że nie odpisuje im od razu (serio!), ale ja nie wyobrażam sobie inaczej. To jest jedna z rzeczy, które uważam za równie istotną dla mojego zdrowia jak mycie zębów czy regularne badania. Niestety cierpię w temacie technologicznym na inne schorzenia i wspomniany film wskazał skąd się te problemy biorą.Co kilka miesięcy spoglądam na swoje życie i zastanawiam się co w nim nie gra. Gdzie jest jakaś luka, gdzie podejmuję złe wybory. Taki minimalizm tylko mentalny. Ostatnio podczas takiego procesu odkryłem, że o ile nie padam ofiarą powiadomień, o tyle zdarzało mi się nadmiernie wdawać w internetowe dyskusje. Tutaj ktoś opowiadał pseudonaukowe bzudry, tam ktoś mnie obrażał, a w jeszcze innym miejscu, ktoś "nie miał racji w internecie". Klasyka. Czasami traciłem kwadrans, czasami pół dnia, a do tego wpływało to negatywnie na moje zachowanie. Byłem dużo bardziej poddenerwowany i drażliwy. Była to sytuacja, w której nawet jeśli wygrywałem dyskusję, to przegrywałem swoje życie.Wiecie co się zmieniło odkąd tego nie robię? Nic.Świat się nie skończył, bo nie przekonałem kolejnej Karen, że w szepionkach tak naprawdę nie ma używanej opony do Stara, ani choinki samochodowej o zapachu kokosowym do Malucha.Wcześniej wydawało mi się, że muszę odpowiedzieć. Muszę się zaangażować. Że od tego wiele zależy. Tak wlasnie działają nasze mózgi, a firmy technologicznie to idealnie wykorzystują.Wiedzieliście, że fake newsy (fałszywe informacje) klikają się 6-krotnie lepiej? To dlatego też tyle ich powstaje. Nie dlatego, że ktoś chce żebyśmy się "obudzili" i odkryli, że lądowanie na księżycu było mistyfikacją, a Antarktyda nie istnieje, tylko dlatego, że w taki sposób łatwiej się na nas zarabia. Fake newsy powstają jak grzyby po deszczu, bo generuje to większe zyski.Tylko co z nami samymi w tym wszystkim? Czy nam to jest w życiu potrzebne? Kłótnia na temat księżyca? Coraz większa polaryzacja poglądów? Atakowanie się wzajemne? Czy nie lepiej w spokoju spędzić czas z rodziną, pójść na spacer, przeczytać dobrą książkę, zagrać w dobrą grę, obejrzeć dobry film albo nawet poleżeć i nic nie robić przez chwilę?Dla wielu firm technologicznych jesteśmy tylko produktem. My ich nie interesujemy, tak długo jak wystarczająco często patrzymy w ekran, więc musimy się sami sobą zainteresować. Musimy sami o siebie zadbać. Zobaczyć co wnosi wartość do naszego życia, a co nas z tego życia okrada. Telefony, ekrany, internety mają też swoje jasne strony, bo dzięki nim m. in. ja obejrzałem ten film, a wy czytacie ten tekst, ale czy zawsze to właśnie te wartościowe rzeczy wybieramy? Czy może czasami każdy z nas daje się wciągnąć w coś, co kosztuje go czas, energię, a nawet dobre samopoczucie, a jedynym zwycięzcą jest technologia, która przykuła nas do ekranu po raz kolejny?"Każdego dnia, świat będzie ciągnął Cię za rękę krzycząc, "To jest ważne! I to jest ważne! I to jest ważne! Musisz się tym martwić! I tym! I tym też!"I każdego dnia to od Ciebie zależy, czy wyrwiesz swoją rękę, położysz ją na sercu, i powiesz - Nie... To jest naprawdę ważne."-Lain Thomas
 –
Nawet chwilę sobie poleżeć nie mogę, bo co by ten niezdarny pan beze mnie począł... –
0:37
No i na co się gapisz?Poleżeć sobie nie można? –
0:16

Lektura obowiązkowa dla każdej przyszłej mamy:

 –  Opowieść uczestniczki warsztatów dla rodziców: "O tym, na co mamuśka nie była wcale przygotowana Gdy jesteś w zaawansowanej ciąży, to cały świat wydaje się bajeczny, a ty w tym świecie jesteś co najmniej dobrą wróżką. Taką okrąglutką dobrą wróżką. Twoje oczy lśnią, tajemniczo sie uśmiechasz, stąpasz... dobra, pominę kwestię stąpania... Czekasz. Myślisz sobie, pożerając drugą porcje lodów na ławeczce w parku, że TUZ-TUZ! Ze jeszcze ciut i pojawi sie twoje największe szczęście. Wiele czytałaś, dopytywałaś, rozmawiałaś i teraz potrafisz sobie wszystko wyobrazić. Więc siedzisz na ławce i wyobrażasz, obserwując kaczki i gołębie. Na te, co nie są w ciąży, patrzysz i myślisz: „Ech... co ty wiesz o życiu". Na te, które juz urodziły patrzysz, z jakiegoś powodu, podobnie. A potem nagle TADAM! — urodziłaś! Krzyki, Izy, uśmiechy, radość, telefony, smsy, śliniaczki, bekanie!... Mija czas... zaczynasz pojmować, że to NIEPRAWDA! Dlaczego nikt cię nie uprzedził?! Dlaczego wszyscy milczeli?! Spisek! To, na co nie byłam absolutnie przygotowana: 1. Karmienie piersią. Wszedzie piszą, że jest to wspaniale czucie. Wierzylam. Czasem są wzmianki na temat pęknięć i laktostazy, ale w najgorszych snach nie przypuszczałam, że pekniecie oznacza ranę na sutku i że to cholernie boli. Zaś laktostaza oznacza wzrost temperatury w ciągu pól godziny do 40 stopni, a wówczas leżysz trupem z nabrzmiałymi cyckami. Obok leży dziecko, które aktywnie domaga się twojej uwagi. 2. Nikt nigdzie nie napisał, co należy robić, gdy dziecko przez 3 godziny było usypiane przez oboje rodziców na zmianę, a gdy wreszcie usnęlo to zrobiło kupę... Zmiana pieluchy oznacza: ,,Rozpoczyna się sezon drugi, prosimy o zajęcie miejsc w pierwszym rzędzie!" Mąz dostał nerwowego tiku, gdy tylko usłyszał przeciągłego bąka. Perspektywa, że przez następną godzinę będzie skakal na piłce, przeraziła go bardziej, niż kontrola skarbowa w firmie. Piłka należała do jego obowiązków. Dzieki temu mąż ma teraz ładny, jędrny tylek. Ja natomiast kołysałam na stojąco: w przód i w tyl. Przez pierwszy miesiąc bujałam się tak odruchowo wszędzie: w sklepie, na ulicy, w tramwaju. Wystarczyło, że na chwilę przystanęlam i heja: w przód-w tyl, w przód-w tyl... Nie miałam nerwowego tiku. Włożyłam malucha do łóżeczka. W kupie. 3. Nikt nie powiedział, że po porodzie przestane sikać. Calkiem. Jak gdybym urodziła również pęcherz moczowy. Polożne przychodziły do nas i powtarzały: „Mamuśki! Pamiętajcie o siusianiu! " I wówczas posłusznie dreptałyśmy do toalety. O zrobieniu czegoś większego nawet nie wspomnę, chyba, że ktoś potrafi wydalać motylki... 4. Nikt nie wspomniał, że jeśli w czasie ciąży na brzuchu wyrośnie dodatkowe owłosienie, to po porodzie i obkurczeniu twój brzuch będzie wyglądał jak brzuch Gruzina sprzedającego szaszłyki na plaży w szczycie sezonu... Dzięki Bogu, potem wszystko samo odpadnie... Ale najpierw przeżywasz szok! 5. Nie bylo też mowy o tym, że po porodzie będę mogła wreszcie poleżeć na brzuchu najwyżej parę dni, aż bedę miała mleko. Potem koniec. Maksymalnie, na co mogę sobie pozwolić, to pozycja sfinksa ze smutnym spojrzeniem w dal... Leżenie na brzuchu z czterokrotnie powiększonymi piersiami, wypełnionymi mlekiem, jest możliwe jedynie na stole do masażu, posiadającym dwa wycięte na twarz otwory... 6. Gdy mówili, że nie będziesz miała czasu dla siebie, to wyobrażasz to sobie zupełnie inaczej. Pojecia „siebie" i „ja" w ogóle przestają istnieć. Umyć się i umyć zęby? Jasne.« ma sprawy! Gdzieś około 15... Zjeść śniadanie? Co za problem — maż wróci wieczorem z pracy i cię nakarmi... Fryzura? Proste — zbierasz kołtuny w kucyk i już jesteś piękna! Pójść do toalety? A czy ty czasem nie przesadzasz w swojej roszczeniowości? 1. Nikt nie uprzedził, że przez pierwsze tygodnie dzieci, gdy sie je przebiera lub zmienia pieluch — drą się wniebogłosy... Początkowo to przeraża i zaczynasz się spieszyć, próbując po raz osiemnasty trafić nóżką noworodka w nogawkę śpiochów. Maluch zaś wywija tymi nóżkami tam i z powrotem. Zanim założysz na prawą nóżkę — lewa się juz wywinęła z nogawki... I wrzask! Gdybym nie podpatrzyła, że inne matki mają tak samo, to myślałabym, że urodziłam histeryczkę. 8. Gdy rodzi się dziecko, wszystko, co jego dotyczy musi być absolutnie higieniczne, wyjałowione. Zabawki, smoczki, butelki — trzeba myć, wygotowywać, polewać wrzątkiem. Mija czas... Dziecko zaczyna raczkować, a arsenał jego zabawek i rzeczy, których dotyka dawno przekroczył granicę paru grzechotek. To cala szuflada zabawek, telefon, łyżki, garnki, przewody i kot. Nikt nie wspomina, co z tym robić. Zawsze myć? Zawsze wrzątkiem? Kota? Zgłupiejesz! Prohieni sam się rozwiązuje, gdy dziecko po raz pierwszy wyliże kółka od wózka... 9. W internecie wszystko jest takie slitaśne, przez co realny obraz się mocno wypacza...„Ojej, misiaczek zrobił kupkę!" — to znaczy, że misiaczek zesrał się i leży w gównie po uszy. „Beknęliśmy!" — to znaczy, że misiaczek rzygnal i wszyscy się przebierają: i misiaczek i mama. Kot, który akurat przechodził obok siedzi w kącie i sie myje. „Jemy kaszkę!" — to znaczy, że wszystko jest w kaszce: misiaczek, mama, krzesełko, podłoga, ściany. Jeśli misiaczek robi ~W to również kot jest w kaszce, bez kota się nie obejdzie... 10. Nikt nie powiedział, że gdy urodzisz, to nie kochasz swojego dziecka. To nie jest miłość, nie wierzcie w to! Po prostu jeszcze żaden człowiek na świecie nie znalazł słów, by opisać TO UCZUCIE. Nieziemskie, niewiarygodne. Zdziwienie, zachwyt. Patrzysz i nie możesz się napatrzeć. Szok! Ona ma wszystko! Rzęski, brewki, uszka, paznokietki na paluszkach, a nawet dziurkę w pupie! Wyobrażasz sobie??? Ona ma dziurkę w pupie!!! Jak to jest możliwe? W jaki sposób moje ciało stworzyło coś takiego! Ona oddycha. Porusza się. Marszczy nosek! Patrzy! Wielki ukłon dla tego, kto to wszystko tak stworzył! A miłość? Miłość przychodzi potem... z czasem".