Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 385 takich demotywatorów

 –
Szlakiem Łódzkich Fortyfikacji Siedziba króla Sebastiana II Mordeczki –
Urząd miasta w Kielcach ustawił w upały w centrum 30 misek z wodą dla psów. Wszystkie już rozkradziono – Jakim ch*jem trzeba być, aby połasić się na zwykłe miski, które psom mogą być potrzebne?
 –
W Polsce, jak ktoś ma zdrowie, a ciągnie pieniądze od państwa, mieszka za pieniądze podatnika, a jego jedynym zajęciem jest robienie dzieci i rozbijanie się po bankietach, to mówimy o patologii – W Wielkiej Brytanii mówią na to "rodzina królewska"

 –  TygodniówkaTATO, A JAK PIWO ZDROŻEJE, TO BĘDZIESZ MNIEJ PIŁ?NIE, BĘDZIESZ MNIEJ JADŁ!
Mężczyzno jeżeli uderzyłeś swoją kobietę, bo ta zrobiła coś źle, nie jesteś godzien nazywać się mężczyzną. Tylko totalnym debilem, który przez przemoc wobec swoich bliskich próbuje wyładować swoje frustracje o nieszczęśliwe życie –
I to był ostatni raz, kiedy Vanessa widziała swój hajs z komunii –
 –  seba karyna janusz grażyna brajan andrzej bożena hanka mirek andżela ojciec nieznany gówniak

25 najgłupszych rzeczy, jakie młode mamuśki wypisują na forach (26 obrazków)

Rozwydrzone panienki. Wymagają od faceta dobrej pracy, wykształcenia, pieniędzy, mieszkania, samochodu i inteligencji. Same nie mają nic poza kontem na Instagramie i zgrabnym tyłkiem –

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Beneficjenci 500+ czekająna twoje pieniądze –

Bo nie wszyscy biedni to nieudacznicy, nieroby, czy patologia (13 obrazków)

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Wszyscy śmieją się z Popka, a czy ktoś pamięta tego gościa? –
Strach jechać do Poznania –  Bartek maczeta PompaKurwa, jestem Maczeta i guzik cię to. Uczeń odzieżówki i huj. Poznań. Wpierdol albo śmierć.
To jest najprawdziwsza patologia i jawne robienie z ludzi niewolników – W takim świecie, gdzie ludzie są traktowani jako przestępcy gdy coś mają i gdy rabunek jest nazywany podatkiem i należnością państwa, ja żyć nie chcę. Nie chcę żyć w świecie, gdzie grupa polityków i urzędników decyduje o mnie i mojej własności. Kraj, gdzie ludzie, to nic nie znacząca masa konsumencka. Niech każdy teraz spojrzy jak wygląda rzeczywistość... Dalej uważasz, że państwo o ciebie dba i jest do czegokolwiek potrzebne? Nie, nie jest, jest źródłem patologii. Etatyści zniszczyli ten kraj Pamiętacie kiermasz osiedlowy, na którym dzieckozebrało dla mamy 100 tys. zł? Urzędnicy “pomogli" -odebrali ciężko chorej kobiecie wszystkie zasiłki.Przez brak decyzji skarbówki co do wysokościpodatku, który trzeba zapłacić, pani Anna na leczenienie mogła wziąć z zebranych pieniędzy nawetzłotówki. I nadal cierpi. 9-letnia Asia jest załamana.
Nowa akcyza na samochody zza granicy i ubezpieczenia  - czyli jak nasz rząd chce nas okraść z pieniędzy – APEL - UDOSTĘPNIAĆ, PRZESYŁAĆ DALEJ!  IM WIĘCEJ OSÓB TO ZOBACZY TYM LEPIEJ. NIE DAJMY SIĘ WYR*CHAĆ RZĄDOWI. WALCZMY O SWOJE. Patologia z Wiejskiej nie przestaje nas zaskakiwać. Że wy zarabiacie w sejmie dziesiątki tysięcy na miesiąc to nie znaczy że każdy tyle zarabia. Obecnie przeciętny Kowalski zarabia 1/3 przez rok ile wy przez miesiąc. I co, za 3 000 zł (licząc, że dwoje pracują) opłacić wszystko, rachunki,czynsze, szkoły, ubrania, jedzenie, paliwo na dojazd do pracy, nieprzewidziane wydatki i co? Mamy teraz każdy kupić nowy samochód bo wy tak chcecie? KU*WA ZA CO?Za rządów PO i PSL ludzie wyjeżdżali do UK, a teraz trzeba będzie na pieszo z*********ć
Program 500+ przynosiwidoczne efekty –
500+ w praktyce. – Jednak ty i tak powiesz, że to sukces rządu.