Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 262 takie demotywatory

Brwinowski lokal przebił ceną jagodzianek wypieki od Magdy Gessler. Za jedną drożdżówkę trzeba zapłacić10 zł. – Okazuje się jednak, że nie tylko ryby w nadmorskich lokalach i gofry są kosmicznie drogie, ale też jagodzianki w mniejszych miejscowościach
To nie jest normalne! –
Za kolację dla dwóch osób, w tym dwa gyrosy z kurczaka w chlebku pita, które są tradycyjnym greckim daniem i dwa regionalne piwa, blogerka zapłaciła 12,60 euro (ok. 55 zł). Jak się okazuje, piwo kosztowało więcej niż potrawa. Za gyrosa z mięsem influencerka zapłaciła zaledwie 2,80 euro za sztukę czyli ok. 12 zł. Lokalne piwo 0,5 litrowe kosztowało 3,50 euro (ok. 15 zł) –
 –
Najnowszym bohaterem internautów jest barman z Florydy - Max Gutierrez. Mężczyzna zobaczył jak obok baru natrętny mężczyzna nagabuje dwie przyjaciółki. Max wręczył jednej z nich liścik zakamuflowany jako paragon, który mówił, że jeśli będą potrzebowały pomocy, wystarczy że dotkną swoich włosów. – Internauci zachwycają się postawą barmana, bowiem takie właśnie gesty mogą ratować czyjeś życie
 –
Nie dla każdego to szczęśliwy Pride Month. Para gejów z Indiany w USA dostała paragon z restauracji, na którym określono ich słowem "fag" - po polsku "ciota". Kelner wydający paragon tłumaczył się błędem systemu, ale i tak został natychmiast zwolniony –
Ceny w restauracjach i barach. Restaurator komentuje "paragony grozy". "Nie stać cię, to nie chodź" – Paragon grozy" z horrendalnie wysokimi cenami to od lat kwestia, która wywołuje burzliwe dyskusje. Gdy nadchodzą wakacje, w wielu restauracjach i barach ceny za posiłki lub napoje wzrastają kilkukrotnie. "Moje podejście jest takie. Nie stać Cię, to nie chodź. Masz menu - policz cenę, po to ono jest, żeby zweryfikować czy mnie stać, czy nie" - komentuje jeden z restauratorów.Odnosi się również do postawy ludzi w czasie pandemii. "Jak była pandemia to był płacz - otwórzcie ogródki, kawiarnie wielcy obrońcy gastronomii, a teraz narzekanie na wysokie ceny. Polakowi nigdy się nie dogodzi" - dodaje.Zawsze można wziąć kanapki ze sobą a nie kupować po to żeby rachunki pokazywać.
Źródło: Gazeta.pl
140 zł za kilogram pieczonej ryby –
 –
 –  sos ostry i zielonym pieprzem bekon 26.00 zł Koszt dostawy /,00 Balem 33,00 71 Komentarze Poproszę aby burger był bez pomidora i czerwonej cebuli. Klatka F, kod dO bramki 0790115. jak już dostawca będzie pod blokiem, prosiłabym, żeby nie dzwonił domofonem tylko wpisał kod, bo po stoczonym boju ledwo zasnęło mi dziecko
 –  moja lista mój paragon
Wybierasz sobie paragon nawet z określoną marką sklepu i towaru. Żeby sugar daddy sypnął im groszem i żeby nie musiały tej kasy wydawać a włożyć do swojej kieszeni. –
Pewien szczodry mężczyzna zostawił ekipie restauracji z Colorado napiwek w wysokości 1,4 tys. dolarów (ok 5 tys. zł). – "COVID jest do bani!". Dzisiaj 200 dolarów dla każdego pracownika! - napisał klient na paragonie.Właścicielka restauracji oficjalnie podziękowała nieznajomemu za swój gest na Facebooku, podkreslając, że poruszył on serca każdego członka załogi, nawet niedocenianych na co dzień kucharzy.
Jest tylko jedno pocieszenie - urzędniczka, która dokonała tej prowokacji, wkrótce pożegnała się ze swoim stanowiskiem –  Afera w Bartoszycach: Dwie kobietyprzyjechały samochodem, w którymnie świeciły dwie żarówki (od jednejodłączono kabel, druga byłaprzepalona – red.) do warsztatusamochodowego, którego właścicielzamknął już kasę. W warsztaciezostał jednak pracownik, któryzgodził się pomóc kobietom. Na jegonieszczęście urzędniczkiprzygotowały się do ataku i nie miałyzapasowej. Dlatego pracownikwkręcił jedną z prywatnych żarówekleżących w warsztacie, po czym napytanie o cenę, odparł że nie trzebapłacić. Panie nalegały więc mechanikzgodził się przyjąć 10 zł. W związkuz faktem, że kasa była już zamknięta,nie wydał paragonu. Urzędniczkitylko na to czekały – wlepiłyprzedsiębiorcy 500 zł.Lekcja ze sprawy z Bartoszyc brzmi: Za przysługę zawsze wystawiaj paragonŹródło: Shutterstock.com, Fot Minerva Studio
 –
Chono Pan, chono! – Paragonik z apteki dla Pana? Za tabletki przeciwbólowe, syropy, antybiotyki - jakie Pan chce.Panie, przecież to nieważne...Ważne że na wyjście w Sylwestra jest ważne. To jaki dać? Za apap tańszy, ale na paragon za antybiotyk Pan wyjdziesz o każdej porze.Nie giąć, nie niszczyć, nosić w okładce, przez całą narodową kwarantannę będzie służył

Szokująca relacja młodego Gruzina o tym jak został potraktowany w Biedronce i jaką bezużyteczną mamy policję

 –  Georgii Stanishevskii1 dzień · PubliczneJestem załamany.Wczoraj 23 listopada moja siostra miała swoje 15-ste urodziny. Poszedłem rano, póki jeszcze się nieobudziła, do sklepu, żeby kupić jej kwiaty i rafaelki.Spokojnie wszedłem do sklepu, zrobiłem zakupy nakasie samoobsługowej, żeby nie czekać w kolejce,dostałem paragon, zachowałem go (zawszezachowuję paragon). Spokojnie wyszedłem zesklepu i poruszałem się powoli w kierunkuprzystanku na ulicy Starowiślnej. Byłem już prawiena przystanku, kiedy poczułem trzy mocneuderzenia w plecy - obróciłem się, zobaczyłemgrubego mężczyznę lat 25, który chwycił mnie zaręce i próbował coś z nimi zrobić.Tępo stałem przez kilka sekund, po czymuświadomiłem sobie, że mam do czynienia zochraniarzem, tak pisało na jego specyficznymstroju. Po tym jak zrozumiałem, kim jest ten pan,zapytałem się go z charakterystycznymwschodnim akcentem (no bo inaczej nie potrafię),co się w ogóle tutaj dzieje. Usłyszawszy obcedźwięki, ten pan powalił mnie na ziemię, usiadł namoim kręgosłupie i zaczął zakładać na mniekajdanki. Ja natomiast, wetknięty twarzą dochodnika, dalej wypytywałem, co się dzieje iprosiłem mnie puścić.Ale on mnie nie puszczał, co więcej, zaczął mocnonaciskać swym kolanem, dławiąc mnie całą wagąswojego ciała.JA ZACZĄŁEM KRZYCZEĆ, ŻE SIĘ DUSZĘ,WOŁAŁEM PRZYCHODNIÓW O POMOC, ŻEBYKTOŚ ZADZWONIŁ NA POLICJĘNikt mi nie pomógł. Dosłownie nikt. Krakowianieprzechodzili obok mnie, nawet nie zwracającuwagi. I chociaż nie udało mi się uzyskać reakcjitłumu, reakcja kretyna, który mnie dusił, byłabłyskawiczna. Warknął do mnie: „Zamknij się tyk**wa Ukraińcu", po czym zalał moje oczy obfitąporcją gazu pieprzowego. I ja się zamknąłem, bonie chciałem dostać jeszcze.Nic nie jest bardziej poniżające, niż kiedy idziesz wkajdankach, pchany przez ochraniarza Biedronki, wcentrum Krakowa. Patrzyłem przez łzy na ludziedookoła i nie rozumiałem, czemu mi nikt niepomógł.Ważne jest, by podkreślić, że od momentu, jakzrozumiałem, że ten psychopata jest ochraniarzemBiedronki, mówiłem mu i nawet krzyczałem, że japrzecież mam paragon, PROSZĘ ZOBACZYĆPARAGONZawiódł mnie do jakiegoś pomieszczenia iuśmiechnięty zapytał się „No i gdzie k**wa nibymasz ten paragon". Powiedziałem, że mam go wkieszeni kurtki, że bardzo proszę zobaczyćparagon.O dziwo, zgodził się wyjąc paragon z kieszeni,pewnie myśląc, że go oszukuję. Popatrzywszy napomiętą kartkę przez minutę, zdjął ze mniekajdanki i wypchał z powrotem na halę sklepu. Niepowiedział do mnie nic. Ani przeprosił, anipowiedział, że się pomylił - po prostu mniewypchał.Głośnym krzykiem zacząłem wołać kierownikasklepu. Pani, która przedstawiła się kierownikiemsklepu odmówiła mi żadnej pomocy (miałemokropny ból w oczach, chciałem je przepłukaćwodą). Dopiero jak zadzwoniłem na policję,zostałem dopuszczony do kranu z wodą.Z tego pomieszczenia, w którym był kran z wodą,zostałem, co prawda, wkrótce wyrzucony na poleprzez dwóch chłopów umundurowanych w strojefirmy JUSTUS. Kierowniczka sklepu wmiędzyczasie gdzieś zemknęła. Czekałem więcdalej na polu na policję.Jak myślicie co, jako pierwsze, zrobił policjantzobaczywszy mnie? Zmusił mnie do ubraniamaseczki, no oczywiście.Powiem tylko, że aż do chwili, kiedy w końcu zdjętoze mnie kajdanki, byłem w maseczce, przez co siędusiłem dwa razy mocniej, bo nie mogłemnormalnie oddychać - cała maseczka była zalanagazem.Policjanci wzięli mój dowód, wprowadzili jakieśdane do systemu, poprosili o dowód tego choregopsychicznie ochraniarza i tyle.Zostałem poinformowany, żeby wszcząćpostępowanie muszę stawić się osobiście nakomisariacie na ul. Szerokiej. Poszedłem więc tam.Pani w okienku kazała mi czekać w poczekalni.Siedziałem tam chyba z półgodziny. Potemprzyszedł jeden z policjantów, którzy brali udział winterwencji w sklepie, i kazał mi wsiąść doradiowozu, bo pomylili jakieś dane, i musząponownie wprowadzić je do systemu. Potempowiedział, że i tak niepotrzebnie czekam, bo bezkarty informacyjnej ze szpitala nie będę przyjęty.Poszedłem, więc do szpitala.Żeby już nie wydłużać i tak olbrzymiej monografii,powiem na koniec tylko, że dzisiaj ponownie byłemna komisariacie, żeby złożyć zeznania w tejsprawie, no i znów zostałem odesłany do domu, bomi kazali tym razem przyjść przed godziną 15-stą.P. S. Nikt mnie nie przeprosił, poczynając od tegoochraniarza-sadysty-ksenofoby, a kończąc nakierowniku sklepu. Zostałem pobity i poniżony, awszystko wygląda na to, że nikt nie poniesieżadnych konsekwencji. Zajście miało miejsce wsklepie Biedronka na Joselewicza 28.UPDJestem pod ogromnym wrażeniem reakcjinieobojętnych Iludzi pod tym postem i też wwiadomościach prywatnych. Dziękuję wszystkimza wsparcie. I chociaż Państwo zareagowali na tozdarzenie, wciąż nie otrzymałem żadnejodpowiedzi ze stronyBiedronka . Wysłałem teraz maila na skrzynkębok@biedronka.pl oraz wiadomość w profiluBiedronki na FB. Zobaczymy, jaka będzie reakcjasklepu.UPDSkontaktowała się ze mną pani rzecznik prawkonsumenta z Biedronka . Przeprosiła mnie za toco się stało. Powiedziała też, że zadzwoni do mniejutro, a pojutrze będzie sformułowane już oficjalnestanowisko Biedronki wobec tego pobicia.Przedtem byłem na komisariacie. Rano znówodmówili mi wizyty, bo nie była obecna osoba, doktórej została przydzielona moja sprawa.Popołudniu skontaktował się ze mną natomiast PanPrawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który,dowiedziawszy się, że nie chcą mnie przyjąć nakomisariacie, przyczynił się jakoś do tego, że wkońcu mogłem złożyć zeznania. Sprawa więc jest wtoku. Dziękuję wszystkim za wsparcie!KARTA INFORMACYNASUMA PLN37,28.11139915,99ER VISITING BIEDRONKALLY.
 –  Ale ja jestem ku§wa mion xDD Wracam z pracy, dzisiaj później, wstąpię sobie do Auchan - pomyślał mój mózg. Tak się składało, że miałem w kieszeni bon z zakupów sprzed 2 dni do wykorzystania. No to jestem przy kasie, specjalnie wziąłem więcej produktów, żeby z niego skorzystać, bo minimalna to 50 złotych, daję Pani kupon, a ona do mnie z tekstem, że one są dopiero od 5 do 10 października. Ja nie wiem, głupi, zmęczony albo po prostu pojebany pytam się "No a który dzisiaj jest". Kobieta patrzy na mnie jak na największą erupcję autyzmu w Polsce i odpowiada po kilku sekundach cicho "dzisiaj proszę Pana jest jeszcze wrzesień". A ja jeszcze mądrzej odpowiadam "aha, no tak, to prawda" xD I już policzyła te produkty, drukuje paragon i daje mi kupon drugi. Znowu na mnie patrzy kilka sekund w ciszy, ja na nią jak kipwa w Dobry, zły i brzydki w wersji polskiej - Głupi, Sprytny i biedny, zabiera mi ten kupon, długopisem podkreśla kilka razy datę 5.10 -10.10 i daje znowu xD Kutwa i zamiast zachować powagę z tej głupiej sytuacji jeszcze się śmieję jak po|eb i odchodzę. Nie wiem co za porażenie mózgowe mi się odjebało w głowie, ale tak, no, musiałem się pochwalić swoimi przygodami
Pamiontka ze Szczyrku – Mam nadzieję, że kasa ze sprzedaży pójdzie na edukacje dzieci szefa